Ale to przecież Cap'owi przypada rola mamki ;o Teraz to mnie zaskoczyłaś, że jednak ktoś życzy porodu Bucky'emu, ale tyle on przetrwał, że poród to pikuś xD
Wiem, że ładna, myślałam że to jakieś nawiązanie do Japonii, że akcja się tam toczy, czy cuś ;D
/Jeśli już naprawdę musiałabym wybierać (choć uważam, że to głupie), który z nich miałby robić w takiej relacji za "matkę", byłby to Bucky. W odróżnieniu do Steve'a potrafi zajmować się dziećmi (pomagał przecież w wychowaniu swoich trzech sióstr), nie da się ukryć, że ma w sobie coś z matki kwoki (Steve potwierdzi), nawet pranie mózgu nie wyrwało z niego tej pewnej wrażliwości i empatii. No i lubi koczki, makijaż, gotuje śniadanka w kolorowych fartuszkach... :P Ale w tych ff ludzie kierują się chyba głównie tym, że Bucky dobrze wyglądałby wypinając pewną część ciała w wiadomym celu. Dlatego robią z niego płaczkę i mameję, która momentami zachowuje się jak kocia samica w rui. A o ciąży wolę zapomnieć.
/Nie, zupełnie nie. Akcja toczy się w Ameryce, a Kobik po prostu tak zrymowała.
Zrób by zechciał.
/Nie mogę nim manipulować. Zrobi co zechce, jest wolnym człowiekiem i nikt nie może go do niczego zmuszać.
James, kocham cię.. Pokaż swój nóż./Dobra... To zabrzmiało jakoś dziwnie.
Ale Steve pewnie by chciał odebrać ten ból Bucky'emu i poświęcić się dla niego i rodzić ich piękne dzieciątka ;D Dzieciaki to by miały branie na pewno ;D Jak już przy fartuszkach jesteśmy, jak Ci idzie pisanie o spodniach? :D
OdpowiedzUsuńMądre dziecko, umie rymowac i zabijać, czego chcieć więcej?
Ty chyba lubisz być między młotem a kowadłem..
Scyzoryk?