5 czerwca 2016

Astrid Löfgren

N, co za urojeniowo nastawiony człowiek. Coś bym na niego wymyśliła, choćby to zajęło lata.
Taki alkohol musi być niedobry. Nie wiem, czy by przełkną. Chociaż w akcie desperacji przyjąłby pewnie wszystko.
A weź i nie narzekaj, kiedy Jefferson tak bardzo tam pasował. Jakikolwiek mógłby być, byle był.
Nie wiem, czy kiedykolwiek przetrawią. Gdziekolwiek nie spojrzę widzę jakieś anty Hydra!Steve treści. 
/Lepsze to niż wersja, w której odpowiedziałby flirtem, prawda :P?
/Jeśli byłby zdesperowany, zatkałby nos, zamknął oczy, pomyślał o czymś niezbyt niemiłym i wlał sobie to w gardło. A potem powtórzyłby do dobre kilkadziesiąt razy albo i więcej. Biedaczyna, tak się męczyć.
/Kapelusznik był naprawdę świetną postacią i nie mogę odżałować, że został tak niewykorzystany. Chcę wiedzieć kto jest matką Grace i co się z nią stało!
/Marvel pewnie odkręci to w jakiś absurdalny sposób i tyle. Tak jak ze śmiercią Steve'a, gdy okazało się, że kula, którą go postrzelono, była tak naprawdę pociskiem przenoszącym dusze do nadprzestrzeni. 
Steve, a co ty chciałbyś mu powiedzieć, ale boisz się/wahasz/cokolwiek innego? 
/Sporo się tego nazbierało. Po tym jak mnie wybudzono, kiedy sądziłem, że jest martwy, myślałem o wszystkich tych rzeczach, których nigdy mu nie powiedziałem. Uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nigdy mu nie podziękowałem, nie powiedziałem, jak ważne było dla mnie to wszystko, co robił. A teraz, kiedy mam na to szansę, nie wiem, jak się za to zabrać. do tego dochodzą wszystkie te rzeczy, o które chciałbym go zapytać, a o których on wyraźnie nie chce ze mną rozmawiać.
Bucky, przytyki słowne są nudne. To mało wyszukana metoda.
Nawet nie pytałam o to, co każdy z osobna myślał. Gdybym zapytała, to naprawdę już mogłabym nazywać siebie idiotką. Chyba się odrobinę nie zrozumieliśmy, ale to nic. Nie pamiętasz, co wtedy o sobie myślałeś?
Rzucam pomysły jak lecą. A może byłbyś potrzebny? Ten projekt nie mógł być idealny. To, że najlepsze jednostki świata zostałyby zlikwidowane nie oznaczałoby, że inni się nie zbuntują. Czasem dobrze wykorzystywać broń mniejszego kalibru, z ukrycia, bez wzbudzania wielkiego zamieszania.
Ty też na to nie wpadłeś. Czy wpadłeś, ale nikt cię nie posłuchał? Bycie tchórzem też ci nie przeszkadza?
I jeden wielki minus w postaci nadopiekuńczości.
/A więc w jaki niby sposób chcesz to zrobić, co? Umówić się ze mną na kawę, żeby móc powkurzać mnie twarzą w twarz?
/Skoro źle odpowiedziałem to tak, nie zrozumieliśmy się. Chodziło ci więc tylko o to, co sam sądziłem o sobie, tak? No cóż... Wydaje mi się, że po prostu uważałem, że coś jest nie tak i to bardzo. Mówię "wydaje mi się", ponieważ pamiętam jakieś sytuacje, wydarzenia, ale nie odczucia czy myśli, które im towarzyszyły.
/Jeśli inni by się zbuntowali, spokojnie wyeliminowano by ich tak, jak poprzednich. Mieliby do tego sprzęt, masę agentów, więc po co mieliby trzymać broń, która jednak była wadliwa i mogła narobić szkód? Byłem najstabilniejszym, co udało im się stworzyć, ale to nie oznaczało, że byłem stabilny. Po prostu miewałem najmniej... zwarć? Tak można to nazwać? Poza tym "większe zamieszanie"? Poważnie? Chcieli wymordować kilka milionów ludzi z latających lotniskowców. To już nie jest wystarczająco duże zamieszanie?
/Jak miałem na to wpaść, skoro nawet tak naprawdę nie wiedziałem co to za jedna? Moja wiedza ograniczała się do Wilson-skrzydła, Barton-łuk, Roger-wielkie frisbee, Maximoff-jakieś czary-mary, Lang-robi za mrówkę. Wymyśliłabyś strategię z taką wiedzą? Jeśli tak, gratuluję, naprawdę.
/Wiesz, to też można jakoś wykorzystać. Ile próśb o zawiązanie butów, zapięcie guzików, pokrojenie czegoś czy innych takich bzdur człowiek jest wstanie znieść? Jednak wolę nie sprawdzać.
/No i nie, bycie tchórzem jakoś mi nie przeszkadza.

1 komentarz:

  1. N, już chyba wolałabym go odpowiadającego flirtem - choć nie wiem, jak by to wyglądało, bo pewnie dość „sierotowaty” jest w te klocki, ale na pewno byłoby… dość niezręczne - niż oskarżającego mnie o wszystko, co tylko się da. Chociaż nie, żadnej z tych opcji bym nie wolała. Muszę zapomnieć o tajemnej wiedzy dotyczącej idealnych narzędzi przekupstwa. Niestety.
    Tylko mu współczuć. Ale zawsze mógłby sobie sprawić kroplówkę z wódką. Nie musiałby się przejmować smakiem, chociaż pewnie upicie się zajęłoby więcej czasu. Tak źle i tak nie dobrze.
    Póki nie wróci można się tylko domyślać. To na pewno cholernie smutna historia.
    Oho, to ciekawe co to za absurd będzie. Winnie go obudzi z tego jego zaćmionego myślenia!

    Steve, myślę, że to zadzieje się naturalnie. Obydwaj poczujecie taki moment, w którym powiedzenie czegoś, co skrywacie bardzo głęboko, stanie się łatwiejsze. A póki co możesz sobie zapisywać to, co chciałbyś mu powiedzieć. Te dobre rzeczy i złe. To trochę pomaga, niewiele, ale jednak. Gdybyś mu podziękował za to, że po prostu był, to myślisz, że jak by to przyjął? Wiesz, sprawia wrażenie takiego, że wszystko ma głęboko gdzieś, ale równie dobrze mogłoby go to dodatkowo podłamać, albo przeciwnie – sprawić, że poczuje się lepiej, że poczuje się w końcu doceniony.

    Bucky, sądzisz, że aż tak bym ryzykowała? W końcu gdyby mi się udało, pierwsza bym dostała w twarz. Na przykład, bo w sumie nie wiem, czy musiałabym się spodziewać duszenia, czy ciosu, czy czegoś innego. To nie byłby dobry plan. Nie będę cię doprowadzać do ciężkiej kurwicy, bo nie lubię i nie chcę robić ludziom czegoś, czego sama nie chciałabym doświadczyć. Ale gdybym się namyśliła, na dziewięćdziesiąt procent nie załapałbyś nawet, że w ogóle próbuję.
    O to, co sądziłeś o sobie i o ogólnej sytuacji związanej z „chorobami”, tak. Więc w tych sytuacjach musiałeś zachowywać się jakoś specyficznie, skoro wydaje ci się, że uważałeś, że coś jest nie tak. Dobrze rozumiem? Nie pytam co to za sytuacje, żeby nie było.
    Masa agentów nie równa się legendzie, którą wciąż można by ludzi straszyć. Nie, znowu na żarty. Zostawmy już temat twojej domniemanej kontynuacji kariery w Hydrze.
    Trzeba było zapytać co to za czary-mary. Poza tym nie słyszałeś wcześniej o Sokovii? O Lagos? I innych? Naprawdę nie miałeś pojęcia, co ona potrafi?
    Gdyby ktoś cię uznał za swojego syneczka to pewnie całe życie można by te prośby znosić. Tak, lepiej nie sprawdzaj.

    OdpowiedzUsuń