6 września 2016

o.

Hahahaha mógł uciekać do wody podowodnej tj łodzi xd zostawiłam tok myślenia ten sam xD ale powiedz, że przeżył!
Uuuu!! To są Twoje słowa! Ja nie śmiem nic powiedzieć xD
/Nie, nie zdradzę ci tej tajemnicy, sama musisz poznać odpowiedź na to pytanie! Bez tego to już nie będzie to samo.
/A tam, Bucky na pewno też skrycie podkochuje się w tych uroczych zwierzątkach i przyzna mi rację.

+ klik
S: Wyciągnąłbyś ten kij z tyłka.. Nie wiesz, że tak się teraz wyznaje miłość? Jeszcze z jakiegoś dachu etc. Weź mu to teraz wynagródź..
B: coś czuję że kot chciałby być na jego miejscu
B: Po pierwsze - To jest kotka. Po drugie -  Fuj. Po trzecie - Hej! Ja lubię kij w jego tyłku.

S: Och, wielkie dzięki Bucky. W twoich ustach wcale, a wcale nie brzmi to dwuznacznie. Nie. Wcale.

B: Lubisz jak jestem dwuznaczny.

S: Nie ty jesteś dwuznaczny, a to, co mówisz ta...

B: Zamknij się, miałeś mi ponoć coś wynagrodzić.

Astrid Löfgren

N, wybaczam, bo sama się trochę naszukałam.
No i widzisz, co ta Ameryka robi z człowiekiem… Pobędziesz tam chwilę i już nie pamiętasz rodowitego języka. Zapewne dla każdego innego od Polaka odbiory ta wersja polskiego jest idealna. Może myśleli, że nie usłyszymy?
We mnie będzie miał trudną uczennicę. Umiem grać ledwo w dwie gry. Nie wiem, czy starczy mu cierpliwości.
/Jak mogłyśmy zapomnieć, że w MCU mamy już przecież materiał na kobiecego Thora? Zwie się on Jane Foster :P
/To na pewno. Polski to przecież taki egzotyczny, szeleszczący język z jakiegoś Prószkowa gdzieś na końcu Europy. I ciekawe czy arabski też był aż tak zmasakrowany :P? Dla nas może brzmieć to płynnie, ale ktoś, kto zna tej język, mógł łapać się za głowę jak my przy Henryku. Ale i tak chyba najbardziej rozwaliło mnie CNN w Polsce w 1983 roku.
/Ja to ledwo w wojnę daję radę, więc jakby co, wścieknie się najpierw na mnie.
Wiedziałam, że ci się spodoba. Ale Steve ma rację, dzieciaki by cierpiały. Zawsze możecie adoptować będąc na emeryturze. Wyobrażacie sobie siebie w roli tatusiów?
No i Bucky, w ogóle nie bywasz w śniadaniówkach? 
B: Od razu cierpiały. Są gorsze imiona niż Brooklyn i America, a poza tym, kto byłby na tyle głupi, by naśmiewać się z naszych dzieciaków? Steve może jest miły i kulturalny, ale ja nie...

S: I dlatego nie zapraszają cię już do śniadaniówek.,,

B: Ale ja nie, jak mówiłem, i wciąż potrafię wytłumaczyć pewnym wymoczkom, że z innych nie wypada się naśmiewać. 

S: Tu się zgodzę, potrafił to. I to za pomocą słów, nie pięści, żeby była jasność. Więc z tym dalibyśmy sobie radę. Z całą resztą byłoby już gorzej.

B: Bylibyśmy najgorszymi rodzicami, jacy chodzą po tym świecie. Ewentualnie bylibyśmy w pierwszej dziesiątce.

S: Nie przesadzaj, co najwyżej w pierwszej pięćdziesiątce.

o.

Haha ale każdy ma w życiu coś o czym chciałby zapomnieć, czy się wstydzić. Więc oni też, można wtedy uznać, że jest się ludzkim jak Marvel xD
No... Piękny piękny... xD
/Marvel powinien wstydzić się za większość tego, co wypuścił w latach '90. Poziom serii był wyjątkowo niski i mam wrażenie, że niedługo znów zaliczą podobny dołek. Ale to i tak lepsze niż lata '50. Wciąż pamiętam komiks, w którym facet ucieka przed chcącą go zabić... sekwoją. Polowały na niego drewniane przedmioty, a gdy udało mu się uciec na morze, zorientował się, że pokład statku został wykonany właśnie z sekwoi, która przez niego został ścięta, i która ma go teraz w potrzasku. To było takie emocjonujące! Przy tym Cap Wolf to nic.
/Boski jest <3 Nawet Bucky jako kot nie byłby tak piękny.
B: Za mundurem Steve sznurem.. No ale pewnie on lubi jak to mówisz a przed światem jak się przyznasz to pewnie mu milej będzie.
S: tylko trzymać? No wiesz...
B: Raz próbowałem przyznać to publicznie, to kazał mi się zamknąć.

S: Może dlatego, że chciałeś wywrzeszczeć to na środku Central Parku, wspinając się na pomnik? 

B: Łżesz, łżesz jak pies. Stałem na fontannie.

S: Och tak, to przecież całkowicie zmienia postać rzeczy, prawda? Ale przyznaję, aż zrobiło mi się wtedy cieplej na sercu. Przypomniałem sobie, jak kiedyś po pijaku próbowałeś wyznawać mi miłość. Podobny poziom elokwencji.

B: Bardzo zabawne, normalnie boki zrywać. Byle tak dalej, a już sobie nie potrzymasz niczego. 

S: To jest niesprawiedliwe. Chociaż może nawet dobrze? Kot obok mojej twarzy i tak mnie nieco krępuje.

B: Gapi się na ciebie, jakby miała wydrapać ci oczy.

Astrid Löfgren

N, jak to nie? [klik]
Bo jako Henryk myślał, że żyje w Polsce incognito. Do dziś się zastanawiam, dlaczego, u diabła, oni to zrobili. A ci robotnicy w hucie nie lepsi <3
Przynajmniej się dzieli swoim powodzeniem. To się ceni.
/Kajam się, wybacz. Na zdjęciach, które oglądałam, miała krótkie włosy i nie wydawały się być tak gęste. 
/Zrozumiałabym jeszcze gdyby Magento udawał imigranta, który z jakiegoś powodu przyjechał do Polski. Ale rodowitego Polaka? Z takim akcentem :P? Nikt by się nie zorientował, że coś tu nie gra, nikt. Okej, rozumiem, że filmowy Erik tak naprawdę był rodowitym Polakiem, ale po tylu latach spędzonych zagranicą, gdzie porozumiewał się zapewne głównie po angielsku (w filmach zawsze i wszędzie da się przecież dogadać po angielsku, dlatego swoją mowę do robotników Henryk wygłosił właśnie w tym języku), stracił akcent i zapewne zapomniał większości słów. 
/To musi być hazard. Dlatego Clint tak cieszył się, kiedy Bucky "umarł" i zasmucił się, kiedy okazało się, że jednak żyje i trzeba mu oddać wygraną kasę. Skubaniec musi nauczyć nas grać, koniecznie.
Steve, więc co to są za spotkania? W jakichś publicznych miejscach typu centra handlowe?
Bucky, psychiatra to nie lekarz? Okej. Twój psychiatra jest też psychoterapeutą? Bo chyba po leki do niego nie chodzisz, nie? 
A, no i syna powinniście nazwać Brooklyn. W ogóle myślicie poważnie o założeniu rodziny?
B: Steve, słyszałeś? To jest genialne! America i Brooklyn, czy to nie brzmi wspa...

S: Bucky, nie.

B: Och, dlaczego?

S: Przypomnieć ci, że do dziś sarkasz i obrażasz się, gdy ktoś zwróci się do ciebie Buchanan? To teraz wyobraź sobie, jak skończyłoby się to w tym przypadku.

B: No dobra, wiem, jestem marnym materiałem na rodzica. Dlatego póki co pozostaniemy przy kocie. Kaktus i złote rybki przetrwały, a jeśli kotu też się uda, będzie to znak, że możemy zaadoptować...

S: Psa. A jeśli to też się uda, może zaczniemy myśleć o adopcji dziecka. O ile ktoś zechce nam jakieś dać, a z naszym trybem życia może być to problem. Prościej poprosić kogoś o podlanie kwiatków czy nakarmienie i wyprowadzenie zwierząt, niż o opiekę nad dzieckiem. To nie byłby zdrowy model wychowania.
A jeśli chodzi o spotkania, miałem na myśli takie typowo PR-owe wyjścia. W końcu nic nie podbije tak słupka oglądalności telewizji śniadaniowej, jak spotkanie z Kapitanem Ameryką. Nie cierpię tego, słowo daję. Ale ludzie mają nas lubić, więc trzeba znaleźć kogoś, kto będzie uśmiechał się do kamery. A ja niestety mam wystawę w muzeum i pomnik, więc padło na mnie.

B: I całe szczęście, bo gdybym ja to robił, znowu potrzebowałbym psychiatry. A już nie potrzebuję. Czasem upewniają się tylko czy wszystko jest ze mną okej i czy jestem normalny.

S; A jesteś? Jakaś nowość. 

o.

Biegaliby po lesie w stronę księżyca w pełni <3 ale Steve wilkołak byłby dobry - zawsze mógłby służyć jako piec albo pies obronny xD no i on byłby na smyczy a nie jak na artach Bucky xD
Ale i tak nie wiem czy dotknęłabym xD
/Nie, żeby coś, ale zwilkołaczony Kapitan Ameryka to wymysł Marvela, nie mój. Chociaż Cap Wolf to pewnie jedna z tych rzeczy, o których woleliby zapomnieć :P Za to Bucky miał okazję polować na wiedźmy. Materiał na AU jak znalazł. 
/Oj no, czy to nie jest piękne? No dobra, może nie jakoś bardzo, ale shh, bo będzie mu przykro.
B:Ale że co ty go też? No właśnie.. A masz jakiegoś projektanta na oku?
/No jak myślisz co ja go też? Bardzo trudno się zorientować, nie? Mam głosić na prawo i lewo, że hej, słuchajcie wszyscy, ten dureń, o tam, to miłość mojego życia. Zajebiście, co? No nie, jakoś nie, bo co to kogo obchodzi. Grunt, że ten pajac to wie, reszta świata nie musi.
/I nie, nie mam projektanta, nie potrzebuję. Poza tym, zawsze mogę założyć  mundur, no nie? Wyglądam w nim lepiej niż dobrze, więc to nie taka zła opcja.
S: Nikogo nie dasz rady bardziej wielbić od Bucky'ego nie? Tylko go byś w swoich ramionach zamknął, jego szyję swoimi pocałunkami znaczył..?
S: Gdybym dał radę wielbić kogoś bardziej, znaczyłoby to, że to jednak nie "miłość mojego życia", jak nazwał to pewien kretyn przede mną. 

B: Idiota.

S: Palant. Ale mój. I tak, nie da się ukryć, że lubię go... trzymać.

Astrid Löfgren

N, ja wiem, ja wiem! Gwendoline Christie. Może nie ma imponujących barów, ale nadrabia ich brak wzrostem. A do roli lady Loki nadawalaby się jeszcze ta aktorka, która grała Kwenthrith. Wypadło mi z głowy jak się nazywa.
Gdybym potrafiła juz dawno stworzyłabym własny idealny zlepek.
Ach, Henio Górski. Uszy mnie bolą na samo wspomnienie.
Może właśnie to, że teksty są żałosne, jest kwintesencją śmieszności?
No przecież pieniądze czekają na niego na chodnikach. Ma takie szczęście, że jedynym zmartwieniem jest ich znalezienie. 
/Katie McGrath, Eva Green i Amy Bailey, która grała Kwenthrith mają dość podobny typ urody. Dwie pierwsze panie szczególnie i często zdarzało mi się je mylić. A pani Gwendoline Christie nie może zagrać Thora. Nie ma tak pięknych, majestatycznych włosów!
/Kiedy pan Henryk (czemu nie został po prostu Erykiem :P?) śpiewał kołysankę, zorientowałam się, że jest ona po polsku dopiero przy ostatnich słowach. To był chyba pierwszy raz, kiedy szukałam angielskich napisów do polskich kwestii, by zrozumieć o co w ogóle chodzi. 
/A no tak, zapomniałam. Przecież Bucky podrzuca jeszcze całe zwitki banknotów bezdomnym. To musi być poker, innego wyjścia nie ma. 
Steve chałturzy? Serio?
Znalazła się kolejna rzecz, która mnie ciekawi. Musicie odwiedzać czasem lekarza? Którejkolwiek specjalizacji?
Liberty? Poważnie? Dziwnie wyrażasz swą miłość, Buck. 
S: Bucky znów wszystko wyolbrzymia. Nie traktuję tego jak drugi etat czy coś w tym stylu, ale jeśli już od czasu do czasu muszę się gdzieś pojawić, nie protestuję, jeśli chcą mi to jakoś wynagrodzić. Oczywiście nie mówię tutaj o spotkaniach z dziećmi, czy z weteranami, branie za to pieniędzy byłoby poniżej wszelkiej krytyki.

B: Panie wszelka krytyka, przypomnieć panu kto wywijał kiedyś tyłkiem na scenie?

S: A przypomnieć ci, kto nosił przy sobie te zdjęcia?

B: Nie, nie musisz. 

S: Cieszę się. A wracając do pytania - nie chorujemy, więc odwiedzamy lekarzy głównie wtedy, kiedy coś złamiemy albo jeśli jakaś poważniejsza rana wymaga zszycia. A w tej pracy nie jest o to trudno. No jeszcze Bucky...

B: Psychiatra nie liczy się jako lekarz.

S: Liczy, Buck. 

B: Dla mnie nie. 
No i co złego jest w imieniu Liberty? To jest bardzo ładne imię. A jeśli w przyszłości jakimś cudem będziemy mieć córkę, nazwiemy ją America. 

S: Nie ma mowy. Po moim trupie.

o

Aż o takim czymś nie myślałam, ale wow... Mi się kiedyś sfinksy nie podobały! Aż zgroza, ale teraz są jak najbardziej spoko xD do nich chyba z wiekiem trzeba dojrzeć xD
 Oj no, poniosło mnie odrobinkę. Taką małą. Ale to wina Marvela! Wymyśla tak głupie scenariusze, że Winter Soldier zmieniający płeć, bo ma taki kaprys, wpasowałby się tam idealnie. Mógłby biegać za rączkę ze Stevem wilkołakiem...
/Sfinksy są piękne przez swoją brzydotę <3 
S: Jak go wytresujecie to może i będzie huśtać, kto to tam wie. Przyznaj sie, że kota uwielbiasz równie mocno co Bucky'ego i masz już pełno rysunków
/Jeśli przyznam, że uwielbiam kogoś - lub coś - równie mocno co Bucky'ego, sytuacji nie polepszę, a raczej ją pogorszę. Choć nie, polepszę, ale dla kota, który będzie mieć więcej miejsca w łóżku.
B: Tak?
/A może ja po prostu nie potrzebuję papierka, co? Wiem, że mnie kocha, bo inaczej by się ze mną nie męczył, masochistą nie jest, i on wie, że ja jego też, no i super. Nie czuję potrzeby wciskania się w mundur, albo jeszcze gorzej - w garniak, żeby dostać błogosławieństwo od jakiegoś urzędasa. Choć pewnie prędzej lub później i tak to zrobię.