2 sierpnia 2015

Rora T

Serio, pogubić się w tym można. Ale co tam, ostatnio zaczęłam oglądać meksykańskie telenowele w rodowitym języku, by się podszkolić w hiszpańskim. To dla mnie pryszcz.
Ja za Pepper również nie przepadam, ale dobrze jest mieć jasną sytuację. I właśnie odkryłam, że nie pałam zbyt wielką sympatią do postaci kobiecych w MCU. To dziwne.
Co za zwyrodnialec. Jak tak można. Ale i tak sprawa z Wisem dotknęła mnie bardziej. 
 Ja wymiękam przy "Gotowych na wszystko", więc nawet nie wiesz jak jestem pod wrażeniem, że dajesz radę z meksykańskimi telenowelami :P 
 Co tutaj ukrywać, kobiece postacie w MCU są w większości naprawdę kiepskie. Lubię Natalie Portman, ale jej Jane Foster jest naprawdę nie do zdzierżenia. Peggy i Daisy to momentami Mary Sue pełną gębą, które w pojedynkę są lepsze niż cała organizacja razem wzięta. Ale Pepper, która w pojedynkę ogarnia całą firmę, pilnuje Tony'ego i jeszcze zdąży zajść na jogę, a także Melinda May, Bobby, Angie, Lady Sif, Natasha, czy Karen nie są już aż takie złe.
 Cóż, Bucky był tak naprawdę szkolony na zabójcę od trzynastego roku życia, więc kto oczekiwałby po nim, że będzie normalny?

+ Mogłabyś skomentować miniaturkę, która pojawiła się w "Mniej na poważnie"? Bo cóż, ja i moje zrzędzenie robimy za tego złego glinę :P
Od kilku dni? To faktycznie postęp. Moje terapie zaczęły działać?
Prawda. Jednak nadal chcę wiedzieć jakie to krajobrazy.
Jak przyjdzie na to odpowiednia pora, to się dowiesz. Fajnie jest tak, jak się przed tobą coś ukrywa? Teraz wiesz jak się czułam.
Widzisz, właśnie o tym mówię. Zawsze jest NIE. Nie musisz nawet tego jeść. Myślisz, że ja zjadam to co ugotuję? Jednak trochę obawiałabym się o swoje życie. Zawsze możesz spróbować gotowania ekstremalnego, prawda?
Na odległość niestety nie potrafię tego zrobić, a wiesz ile razy miałam na to ochotę? Załamka z tobą normalnie, Bucky. To po co do cholery uciekłeś od HYDRY, skoro nie cierpisz, gdy wszystko jest od ciebie zależne? Tam przynajmniej myśleli za ciebie. Chłopie weź się w garść. Dość już tego mazania się. Zaciśnij zęby i zrób coś. Jest lepiej, tak? Więc postaraj się, żeby było jeszcze lepiej. Bez samookaleczanie można żyć. A kiedy widzi się pozytywy w swojej egzystencji już może być tylko lepiej, prawda?
 Ale wiesz, co najbardziej by zadziałało i przyniosło największe efekty? Gdybyś w końcu powiedziała mi, o co chodzi, bo naprawdę nie pamiętam. Chyba, że po tym bym się raczej załamał?
 Rosja, Ukraina, Rumunia, Serbia, Chorwacja i prawie Austria. Dokładnie trasy nie opiszę.
 Nieprawda. Nie zawsze jestem na "nie". Może i w zatrważającej większości przypadków, ale nie zawsze. Wolę jednak znowu nie przywoływać tych nieszczęsnych dziewięćdziesięciu ośmiu procent, bo to już raz przerabialiśmy. Ale dobra, my nie o tym. Nie zamierzam uczyć się gotowania, bo zwyczajnie do niczego mi się to nie przyda. 
 Nienawidzę tego, że wszystko jest teraz zależne ode mnie, ponieważ jestem w tym kompletnie do dupy i często wszystko zwyczajnie pieprzę. Porównywanie nie lubienia podejmowania ważnych decyzji do zwyczajnej, prosto mówiąc, niewoli u pieprzonych nazistów jest raczej trochę... no, nie na miejscu? Naprawdę staram się być miły, więc udam, że to zdanie wcale się nie pojawiło.
 Wcale się nie mażę. Nie stoję w miejscu i nie użalam się nad sobą, bo to do niczego by nie prowadziło. Staram się coś zrobić i to, że czasem muszę dać samemu sobie w kość, nie powinno temu jakoś bardzo umniejszać. Nie ja jeden robię coś takiego.

Rora T

Gdzieś dawno temu czytałam, że rozstała się ze Starkiem i wyszła za tego ochroniarza, nie pamiętam nazwiska. Teraz znalazłam informację o tym, że jednak została żoną Starka. Może to przez to zamieszanie z komiksami, nie wiem. I jeszcze podobno Pepper dostała własną zbroję i dołączyła do jakiejś organizacji.
"Przeinacza wszystko co się do niego powie" to brzmi znajomo.
I Bucky jest bez serca. Nie ważne co by nie zrobił, ale jak tak o Wisie mówi to znieść tego nie mogę.
 Nigdy jakoś bardzo nie interesowałam się postacią Pepper, więc wiele nie powiem. Pepper była zauroczona Tonym, ale częściowo zmieniło się to po zatrudnieniu nowego ochroniarza- Happy'ego Hogana. Pepper nie wiedziała, którego z nich wybrać i umawiała się raz z jednym, a raz z drugim. W końcu jednak panna Potts wybrała Happy'ego i stała się panią Hogan. Po jakimś czasie jednak się rozwiedli (bodajże dlatego, że Pepper miała romans z dawnym chłopakiem), ale powrócili do siebie po uratowaniu Pepper, którą torturowano i poddano eksperymentom, które sprawiły, że stała się bezpłodna. Jakiś czas później Happy został zamordowany, a Pepper została wdową i zaczęła umawiać się z Tonym. Istna "Moda na sukces", co?
 Zbroję "Rescue" Tony zbudował dla niej po kilku napadach agentów HAMMER, którzy połączyli siły z Normanem Osbornem. Potem kilkukrotnie walczyła u boku Iron Mana i War Machine. 

 I cóż, mówimy o gościu, który z szerokim uśmiechem kazał Natashy zakryć oczy kilkuletniej dziewczynce, bo właśnie ma zamiar zamordować jej ojca i nie chce, by biedna miała koszmary. Bucky, nie WS. Zrzęda to i tak bardzo ugrzeczniona wersja :)
Tak, optymistyczne myślenie to podstawa. Pocieszę cię, że za kilka dni znowu dopadnie cię depresja i optymistyczne myślenie szlak trafi. Wycieczki krajoznawcze? A jakie to krajobrazy zwiedzasz?
Nie wiedziałam, że aż tak cię to dotknie. Ależ skąd, jakbym mogła cię dręczyć naumyślnie?
To były tylko przykłady. Musisz znaleźć coś co będzie odpowiednie dla ciebie. Zająć się czymś. Umiesz gotować? Jeśli nie to polecam się nauczyć. Zapomina się o wszystkim kiedy zupa wykipi, kotlety się spalą, a ziemniaki będą za twarde i to wszystko w tym samym czasie. A potem ile sprzątania.
Ja wiedziałam co powiedzieć. To co miałam do powiedzenia już powiedziałam. To nie moja wina, że ty nie chcesz nic z tym zrobić. Wszystko zależy od ciebie. Przecież nie mogę cię do niczego zmusić. Najprostsza rzecz na świecie jaką możesz zrobić w tym przypadku, to po prostu staraj się tego nie robić. Zamknij oczy, zagryź wargi i postaraj się opanować. Ja nic więcej zrobić nie mogę.
 Nie miałem stanu depresyjnego i potencjalnych myśli samobójczych od dobrych kilku dni. Jeszcze trochę i będzie to mój rekord, więc bądźmy dobrej myśli. No i cóż, "wycieczki krajoznawcze" brzmią lepiej niż "ucieczka", czy "próba zgubienia tropu", prawda? 
 Nie dotknęło mnie to, a zwyczajnie nie lubię, gdy ktoś ukrywa przede mną jakieś fakty na mój temat. Tym bardziej, jeśli są ponoć bardzo drażliwe.
  Czasem nawet nie jem, większości produktów chyba nawet nie przetrawię, więc to chyba oczywiste, że kucharz byłby ze mnie marny. Poza tym, ja nawet nie mam kuchni. A raczej kuchnia to by się do tego przydała.
 Gdyby można mnie do tego zmusić, albo chociaż zasadzić porządnego kopa w tyłek, to wszystko byłoby prostsze. Nie cierpię tego, gdy "wszystko zależy ode mnie" i nawet nie wiesz jak bardzo. 

Julia Szałwińska

James to zabolało... już nie pamiętasz jak lubiłeś jak gryzł ci nogi, i kładł obok protezy? A teraz co: nie obchodzi cię to?! Tak po ptostu? Może on usycha z tęsknoty za tobą? Psy też mają uczucia. Ty je masz, Sam je ma, wszyscy je mają! Więc okaż trochę chęci, i odwiedź Wisa!
 Jedna z głównych zasad, którymi się kieruję to "Nie przywiązywać się", bo zawsze źle na tym wychodzę. I fakt, może nie był aż taki najgorszy, czasem czułem do niego nikłą nutkę sympatii, ale nie zmieni to tego, że zwyczajnie nie lubię psów i można powiedzieć, że trochę się ich boję. Cóż, może to po części wynikać z tego, że kilkukrotnie szczuto na mnie takie wściekłe bydlaki. Ta, coś może w tym być.

Julia Szałwińska

N no bo Loki to wszystko spieprza! Nie lubię go... A ty? Po za tym ile o nim jest ff i tego wszystkiego a biedny Jamie taki zaniedbany!
+  Koleżanka prosi o ocenę wstepnego zarysu ff, ocenilibyście? ;)
Zaraziłam ją i już tyyyyle napisała historyjek i opowiadań że ojojoj!
 Nigdy nie trawiłam tego gościa. W MCU to po prostu rozpuszczony księciunio z kompleksem niższości, który przeinacza wszystko, co się do niego powie (np. rozmowa z Odynem) i obwinia wszystkich za swoje błędy (On przecież chciał tylko pomóc! Co z tego, że prawie zniszczył przy tym dwie planety...). I naprawdę przeraża mnie to, że spora część autorek piszących o nim ff uważa, że wystarczy odpowiednia panna, a Rogaty się zmieni i stanie się wzorem cnót wszelakich. I jeszcze to usprawiedliwianie, że to wszystko nie było jego winą, bo to Thanos do wszystkiego go zmusił, a Loczek chciał przegrać, bo ma takie dobre serduszko. 

Odpowiem tutaj zamiast w "Mniej na poważnie", bo tamta podstrona zacina mi się, gdy piszę z telefonu :/
Osobiście mogę powiedzieć, że zerknę na to z wielką chęcią :)
James odpuszczę ci już tego miśka :) Ale za to: co u Wisa? ;)
 Wy naprawdę lubicie mnie dręczyć. Nie wiem co u niego i nie obchodzi mnie to.

Rora T

A jak mówiłam, że pan Stan nigdy nic nie wie, to stwierdziłaś, że jakby coś chlapnął, to by go zwolnili, jak pierwszego Rhodesa. Ale nie może ciągle powtarzać tej gatki, bo to już nudne się robiło. I tak nie wiele zdradził, a jedynie pojawiło się jeszcze więcej spekulacji.
Właśnie uświadomiłam sobie, że najlepsi przyjaciele Tony'ego i Steve'a mają tak samo na imię. Jestem genialna.
A co do Tony'ego to czytałam sobie ostatnio o Pepper i znalazłam kilka niepokrywających się ze sobą informacji. Mogłabyś mi wyjaśnić jak to z nią było? W komiksach oczywiście. 
 Jeśli powiedziałby więcej, niż powiedzieć mu pozwolili, to najpewniej tak by się to skończyło, bo nie bez powodu Marvel ma taką opinię jaką ma. Zwyczajnie zdziwiło mnie to, że ten facet w końcu coś wie :P I muszę przyznać, że akurat zmiana Rhodesa wyszła na dobre.
 Mogłabyś konkretniej powiedzieć o jakie informacje chodzi?
A jak dla ciebie to jeszcze gorzej może wyglądać, hy?
Kiedyś ci powiem, drukowanymi literami.
Nie jest to dla mnie absurdalne. W pewnym sensie wiem co masz na myśli. I właśnie skończyły mi się argumenty, żebyś już tego nie robił. Naprawdę nie wiem. Ludzie mają wiele sposobów na to by nie myśleć. Inni bardziej wyrafinowane, inni mniej. Np. medytacja lub inne dziwne tego typu rzeczy. Lub znajdź sobie jakieś zajęcie. Przygarnij zwierzaka, on zajmie ci wystarczająco dużo czasu. Tylko nie porzucaj go jak Wisa, czy tego biednego kociaka lub zacznij coś uprawiać, jakieś roślinki albo napisz książkę, tylko w tym przypadku nie o sobie. Jest wiele sposobów na to, by nie myśleć. Musisz po prostu znaleźć odpowiedni dla siebie. Ja nic więcej nie mogę tu poradzić.
 Gorzej może być zawsze. Teraz jednak urządzam sobie wycieczki krajoznawcze, nie czuję się jakoś bardzo źle, nie słaniam się na nogach i nawet mam prawie wszystkie części ciała. Prawie, ale ciągle większość i to nawet całkiem sprawnych, więc nie jest aż tak źle. Wiesz, optymistyczne myślenie i te sprawy.
 Lubisz mnie dręczyć, czy co? Wiesz, tak w stylu "ja coś wiem, jest to ważne, ale ci tego nie powiem". Lubisz, prawda?
 Jestem kiepski w medytacji. Kiedyś próbowałem, ale raczej marnie mi szło. Jakoś wyciszanie się nie jest dla mnie. A jogi to już wolałem w ogóle nie próbować. I cóż, zajmowanie się zwierzakiem raczej też nie jest moim przeznaczeniem, bo często nawet nie potrafię zająć się samym sobą. A do tego nie bardzo miałbym jak go przy sobie trzymać.
 Skoro teraz masz ze mną problemy i nie wiesz co powiedzieć, to nie mogę się już doczekać punktów następnych. I nie próbuję tutaj być wredny. Zwyczajnie wiem, że bywam... oporny.