13 maja 2016

Ana Morgan

Patrząc na projekty, które się Marvelowi udały, a które nie, to dochodzę do smutnego wniosku, że niestety więcej było tych drugich. A gdyby tak tylko nie myśleli o komercji, a postawili na poziom wyżej, efekty byłyby lepsze, a i widzów pewnie by nie zabrakło :/
Bo jednak filmy, które mają w tytule "Black Panther", "Capitan America", czy "Ant Man" powinny skupiać się na nich i w pełni okazać postać oraz ciekawą fabułę, grupówki powinni zostawić na takie filmy jak "Avengers". A jeśli już bardzo chcą wcisnąć jakąś postać spoza to tylko i wyłącznie w scenie po napisach.
Sześciolatce działające w KGB, która ćwicząc w Red Roomie miała 19 -_- Główną nieścisłością w jej postaci jest jej wiek, który wszystko gmatwa :/ Ja powiem tak, w IM2 mi się nie podobała, w Avengersach było jeszcze gorzej, podniosła swój poziom w CA:WS, za to dla równowagi w AoU patrzeć na nią nie mogłam, a już zwłaszcza w scenach z Bannerem, w CW była po prostu nijaka i tyle w temacie.
A to jednak nie przespałam, a już mi stracha napędziłaś :D Tyle krwi, że nawet na to uwagi nie zwróciłam, aż się strumieniami lała :p Ale fakt, więcej niż zwykle, choć nie tak dużo :)
Chociaż z drugiej strony, to obawiałabym się tego projektu. Po tak strasznych rozczarowaniach jakie w ostatnim czasie mi zafundował Marvel, to nie wiem, czy nie bałabym się zabrać za film czy serial o Bucky'm. Jeśli by się naprawdę udał i nie ciągnęliby go w nieskończoność jakimiś zapychaczami to byłoby super, ale jeśli zrobiliby coś takiego jak w Agentce, że to ładu i składu by nie miało, to chyba lepiej sobie odpuścić :/
I właśnie zauważyłam nową ankietę. Powiem ci, że rozśmieszyło mnie kilka punktów. Szczególnie Bucky z dziewczyną. Chyba musiałaby byś święta, żeby z nim wytrzymać :D Bucky z chłopakiem... hm, patrząc po jego nastawianiu do związków homoseksualnych to nie byłby chętny. A jeśli tak to tylko ze Steve'm... chyba, że zaszalejmy, połącz go ze Starkiem :D Wanda tylko z Visionem, nie łammy robotowi serca, czy tego czegoś co ma w środku :P. Za Sharon nie przepadam. Mogli pokazać jej walkę z Natashą. Może odziedziczyła zdolności po ciotce i dokopała by Czarnej Wdowie. Wtedy by zapunktowała :D Tak, czy inaczej ja stawiam na Sama, niech chłop se ułoży życie :D
/CA:WS było świetne, GotG naprawdę dobre, Antek całkiem-całkiem, a potem dobra passa się niestety skończyła i nastąpiły rozczarowania. Ale większość filmów z MCU ma całkiem znośny poziom, nie ma jakiś spektakularnych klap, więc nie jest aż tak źle. 
/Marvel udaje, że tworzy spójne uniwersum, więc postacie muszą się jakoś spotykać. Tylko szkoda, że to nie działa już w przypadku filmów i seriali, bo tutaj wszystko idzie własną drogą. W "Agentach..." pojawia się baza Hydry, którą trzeba przejąć? Wzywamy Avengers! W "Agentach..." pojawia się super-potężna postać, która potrafi przejmować kontrolę nad innymi Inhumnas? Avengers? Po co komu Avengers? I po co w CW wspomnieć o tym, że na świecie nagle zaczęli pojawiać się ludzie z super-mocami?
/Największą bolączką Marvela są właśnie daty. Według CA:TFA Bucky umarł w '45, według CA:WS w '44, a według CA:CW znowu w '45. Mogliby to wreszcie jakoś ustalić. 
/Gdyby za serial zabrał się Netflix, nie byłoby raczej szans na rozczarowanie. To zupełnie inny poziom niż seriale dla ABC.
/Specjalnie sformułowałam niektóre punkty tak, nie inaczej. Bucky'ego z chłopakiem dodałam tak dla żartu, ale teraz patrzę, że ta opcja wygrywa w ankiecie :P Ale muszę przyznać, że jeśli chodzi o komiksowego Bucky'ego to dla mnie ten gość jest bi i koniec kropka, nikt nie wmówi mi, że jest inaczej, a tak zachowuje się heteryk z krwi i kości. Nie chodzi tu tylko o jego relację ze Steve'm, zamiłowanie do kwiatów (dostawanie ich i noszenie ich we włosach), ale także na niektórego komentarze z podtekstami. A z Toro zachowywał się czasem, jakby to było jego pierwsze zauroczenie, więc... A w przyszłości przyjdzie mu pewnie cmoknąć Steve'a, bo na pytanie "Kogo Bucky powinien pocałować?" najczęściej udzielaną odpowiedzią jest właśnie "Steve". Ale to komiksowy Buckyś, ten askowy czasem wymyka mi się trochę spod kontroli. I przyznaję, że znalezienie mu partnerki lub partnera będzie naprawdę nie lada wyzwaniem.
A Sharon osobiście bardzo lubię. Tylko, że tę w MCU trochę skopali i sprowadzili do roli obiektu westchnień Steve'a.
Nie przypominaj mi o tej liście. odbieram ją jako swoją osobistą porażkę -_- Więc tak, kojarzę. Ale poszczególnych punktów, a zwłaszcza po kolei to nie. Szczególnie, że po kolei tego nie omawialiśmy, a zresztą do końca też nie doszliśmy, więc przypomnij łaskawie punkt numer 2.
/Punktem drugim było... Ugh, były...  Że oni... Nie, dobra, zapomnij, nie było tematu.

STUCKYHOLICZKA

A tego się wytępić nie da, bo przecież każdy to wielki znawca i wie lepiej.
Bucky by się też przydał na zajęciach psychologii dla studenciaków ;D Jak z nim dadzą radę, to mogą leczyć innych xD Taki egzamin, o xD
Cap jako "obrońca uciśnionych i niewiast" powinien wyglądać szeroko i przekonywująco. Zazwyczaj antybohaterowie mają jakieś skazy, ale Bucky przestał być antybohaterem w momencie gdy uratował Capa. Chyba, że ja pomyliłam moment kulminacyjny w jego życiorysie.
Napiszmy petycję do Marvela o dietę nieśliwkową dla Bucysia <3 
Ja głosując na tę opcję miałam konkretną osobę na myśli xDDDD Wiesz, dziewczyną to mogłabym być tylko ja, ale mojego charakteru, wyglądu i czaru w żaden sposób nie oddasz...
xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDd
/"when i hear someone talking shit about bucky" -> klik
/Studenci mieliby dać sobie z nim radę? Jeśli profesorek by dał, to byłby cud :P Chłopak widział i przeżył rzeczy, o których niektórzy nawet nie daliby rady słuchać.
/Momentem kulminacyjnym w życiorysie Winter Soldiera (a to on może uchodzić za bad guya) był raczej moment pt. "Who the hell is Bucky?", a cała reszta (w tym uratowanie Steve'a) była tylko jego konsekwencją. 
/Już się boję, jak rozrośnie się do następnego filmu...

/Raczej wiem o jaką konkretną osobę ci chodzi, ale niestety tutaj Stucky wprowadzać nie zamierzam. Ale na pocieszenie powiem, że kończę powoli trzecią (i ostatnią) część miniaturki. 
/A jeśli chodzi o dziewczynę dla Bucky'ego (tutaj znowu cię zasmucę), mam już nawet dwie kandydatki. Za to z kandydatem na potencjalnego chłopaka mam już problem.
Jeśli byś go stracił i teraz, to byłoby to w sumie końcem twojej przeszłości. W sensie, on o wszystkim przypomina, jest częścią tego co było, a gdyby wasze drogi by się rozeszły to mógłbyś zacząć wszystko od nowa. 
/Nie, nie mógłbym. Jeśli Bucky by odszedł - szukałbym go kolejny raz. Jeśli straciłbym go - opłakiwałbym go kolejny raz, ale nie zapomniałbym o nim i nie odciąłbym się od tego etapu w życiu. To mój przyjaciel. Nie mógłbym ot tak zapomnieć i pójść dalej. O nikim ot tak nie zapominam.
Ale i Zimowy Żołnierz i Bucky Barnes są dopełnieniem ciebie teraz.
/Można spojrzeć na to i w ten sposób. Ale po co się nad tym roztrząsać? Ja to ja. Po prostu.

ASTRID LÖFGREN

N, teraz trzeba tylko mu wymyślić nowy pseudonim, tak żeby pasował do wszystkich talentów.
Jak dla mnie to trochę spartaczyli potencjał Sharon. W ogóle tę ich dziwną relację, która wydaje mi się niepotrzebna, ale gdyby logiczniej wprowadzona, mogłaby tak nie razić. A tak mamy Steve'a, który kiedy dowiedział się, że Sharon jest "z tych" Carterów, postanowił zaszaleć. I to bez żadnej kawy nawet. Brzydki Steve.
I rozbroiła mnie ankieta z boku. Ciężki wybór!
/Od razu nazwijmy do Everymanem. Chłopak ma wiele talentów, wiele twarzy, więc będzie idealnie pasowało.
/Niby flirtowali już w CA:WS i pewnie mieli ze sobą kontakt przez ten czas, ale faktycznie wygląda to tak, jakby Steve zainteresował się nią dopiero, kiedy dowiedział się, że to siostrzenica Peggy. A to już wypada dość dziwnie. 
/Wiem, że to ogromnie trudny wybór, dlatego to ankieta wielokrotnego wyboru. Ale przeraża mnie trochę to, że opcja, którą dodałam tak naprawdę dla żartu (Buckyś i jego partner życiowy) póki co wygrywa :P Ale dobra, jeśli ta opcja wygra, wezmę to na klatę i postaram jakoś sensownie przedstawić w przyszłości.Cieszę się tylko, że nie dodałam tam odpowiedzi pt."Stucky".
Steve, właśnie, "także moją winą" jest tu kluczowe, bo nie tylko ty jesteś odpowiedzialny, a kiedy o tym mówisz mam wrażenie, że upatrujesz winę tylko w sobie.
Próbujecie go jakoś przekonać?
A właśnie, zapomniałam o tym. Cóż, wydaje się, że Tony wybrał mniejsze zło. Nie chciał źle, o tym jestem przekonana. 
/Nie będę ukrywał, że traktuję to tak, jakby to była głównie moja wina. Powinienem był zrobić więcej, nie powinienem dać się rozproszyć. Taka była przecież moja rola.
/Próbujemy, ale Bucky zawsze był uparty jak osioł. To się w nim nie zmieniło.
/Wiem, że Tony miał dobre intencje, staram się zrozumieć jego wybory, ale nie dam rady go poprzeć. Nie dam rady.
Bucky, nie możesz najzwyczajniej w świecie poprosić? Żebyś sobie kłopotów nie narobił, bo wiesz, wymkniesz się, a oni podniosą alarm i później na nic się zdadzą tłumaczenia. Chyba lepiej będzie grać fair. Albo przekonująco się popłacz i przemów piskliwym głosem, że brakuje ci powietrza w tych ścianach, a taras jest za mały jak na twoje potrzeby.
A gdyby mieli środek znieczulający, który by działał, wtedy też nie?
No to jest to element dobrego wychowania, więc nic nie powiedziałam na wyrost. I co, jak się przedstawiają granice?
Nie krzycz. "Weź to doceń"? Nope.
/Nie, nie mogę. Nie pokażę im, że na czymś mi zależy, jeśli nie muszę. Nie będę się też przed nimi płaszczył, bo mam jeszcze jakieś resztki godności. Już wolę później się tłumaczyć z tego, że śmiałem opuścić budynek. Wiesz, lubię ten dreszczyk emocji, który towarzyszy ucieczce. Mój kolejny fetysz.
/Nie dam im się rozkroić, nawet jeśli by mnie tam uśpili. Nie i już. Kroili mnie zbyt wiele razy.
/Póki co, mają nadzwyczaj wiele cierpliwości. Ale ta zawsze kiedyś się wyczerpuje, nie?
/Nie krzyczę. I dlaczego nie chcesz tego docenić? Nie patrz na to przez pryzmat tego, kim jestem teraz, a tego, kim byłem wtedy. Ja tam jestem dumny z tego, że dałem radę się pohamować.

Ana Morgan

Mogli by zrobić coś w stylu początku tarczy czy coś takiego. To by było ciekawe :D
Może będzie to tylko scena po napisac, jako wprowadzenie do IW. Bo jednak szkoda by było zmarnować taki potencjał filmu i to po raz drugi. Kolejnego rozczarowania względem głównej postaci i fabuły chyba nie przeżyje.
Bo ja naprawdę nie wiem dlaczego niektórzy tak bardzo się na ten film upierają. BW ani jakąś szczególną postacią nie jest, pojawia się często w innych filmach i ma rozbudowane wątki, jej przeszłość jest już praktycznie wyjaśniona, więc czego oni jeszcze chcą. Ja już komentarze po co film o AM, lepiej o BW to już lekka przesada. Zresztą Marvel ma bardziej interesujące postacie kobiece, które mógłby wykorzystać.
Krew? Czekaj, chyba przeoczylam ta scenę. Możesz mi powiedzieć w którym momencie to było? Serial to nie jest zły pomysł i jak widać Pan Stan też wielkich oporów nie ma przed występami na małym ekranie :). Poza tym czytając wywiady z nim i filmowym Falconem mają na planie niezły ubaw :D
/Kiedy zapowiadali "Agentkę...", właśnie to miałam nadzieję zobaczyć. Ale kto wie, może jeszcze kiedyś się doczekam, bo o początkach SHIELD nie wiemy niczego. Bo krótkometrażówka chyba nie wpisuje już się do kanonu, bo nie da jej się wpasować do akcji z "Agentki...".
/Kiedy ja mówię, że nie chcę zobaczyć Bucky'ego w jakimś filmie, to już naprawdę musi coś znaczyć :P "Black Panther" powinien skupić się na tytułowym bohaterze, być odskocznią od starego składu. Ale rozumiem Marvela, wepchnięcie do tego filmu innych postaci zwiększy zyski. A wiadomo, że Bucky dorobił się niemałego fandomu. Ostatnio był nawet na dość wysokim miejscu w światowych trendach twittera czy coś.
/Komentarze na temat Antka były wstrętne. Jasne, lepiej wyrzucić film o ciekawym bohaterze z ciekawymi umiejętnościami i wepchnąć w to miejsce film o sześciolatce działającej w KGB, która od dwóch filmów ciągle obniża poziom. Była dobra w IM2, znośna w pierwszych "Avengers", dobra w CA:WS, ale w AoU była okropna, a w CW po prostu mdła i przyznają to nawet jej fani. A to także musi coś znaczyć.
/Krew była np. w tej scenie:
Ale widoczna była także w innych, np. przy trupie w wannie. I było jej chyba więcej niż w innych filmach razem wziętych. Krok w dobrą stronę.
/Niestety ani na solowy film, ani na serial nie ma raczej najmniejszych szans w najbliższych latach. Szkoda, ale może kiedyś Marvel zmieni zdanie.
Przepraszam, że co? Nie ogarniam :/
/Znaczy, że... Kojarzysz może listę rzeczy, których się boję - dobrze kojarzę? - którą próbowaliśmy omówić? Kiedy stwierdziłaś, że zamiłowanie do bycia zdradziecką, ruską czy tam szwabską kurwą, dopełnia mój wizerunek, przez chwilę sądziłem, że numer dwa z tamtej listy jakoś wyciekł. Byłoby kiepsko.

STUCKYHOLICZKA

On jest po prostu bohaterem tragicznym. Wciąż między młotem a kowadłem.
A wszędzie trąbią, że "dieta" gorsetowa jest w 100% niebezpieczna. Stan się dla nas stara<3 Niestety tak jak mówiłam, kamera dodaje kg, a do tego jeszcze workowate ubrania i już mamy 10 kilo więcej. Chyba, że śliwki zamiast przeczyścić to "zapchały" xD Wiesz, ciąża spożywcza i te sprawy. 
/Bucky jest wręcz książkowym przykładem bohatera tragicznego. Ale i tak znajdą się tacy, którzy będą nazywać go złoczyńcą. Na takim filmwebie to plaga :/
/Wiesz, Bucky ma inny organizm, więc mógł pozwolić sobie na gorsecik. Nawet jak mu się coś zdeformuje to i tak prędzej lub później wróci do poprzedniego kształtu. 
I naprawdę wielka szkoda, że Marvel kazał panu Stanowi wyrobić sobie większe mięśnie. Bucky z CA:WS prezentował się idealnie - miał mięśnie (co z tego, że podrasowane komputerowo :P), ale jednocześnie wydawał się być gibki, szybki, bardziej giętki od Capa o figurze szafy trzydrzwiowej. A teraz Bucky jest od niego większy. Przez te śliwki hodowane na chemii.

/I muszę przyznać, że już żałuję dodania do ankiety opcji "Daj Bucky'emu chłopaka", bo póki co, to ona prowadzi :P
Jakie jest twoje najlepsze wspomnienie z nim?
/Nie potrafię wybrać jednego. Wszystkie są dla mnie równie ważne, Nawet te z chwil, kiedy się sprzeczaliśmy. Nawet te z chwil, kiedy walczyliśmy ze sobą, ponieważ Bucky zawsze mnie rozpoznawał. To wiele znaczy.
Nie chcę powiedzieć, że wtedy wrócisz i ty..chodzi mi, że jak wszystkie wspomnienia wrócą, to może pewniej się poczujesz jako osoba którą jesteś teraz..
/Facet, którym byłem kiedyś, już nie wróci, nie ma na to szans. Zbyt wiele przeszedłem, zbyt wiele się zmieniło, żeby znów nim był. I wiem już, kim jestem teraz. Nie Bucky'm Barnesem, nie Zimowym Żołnierzem. Kimś pomiędzy nimi. I jest mi tak dobrze. Mam nadzieję, że inni to kiedyś zrozumieją.

Astrid Löfgren

N, ja tam nie narzekam, przynajmniej nie trzeba się szczególnie głowić nad drugim dnem.
On chyba miał taką samą kiedyś. Radził sobie, więc fakt, pajęczynka nie byłaby potrzebna.
Tak samo jak pogawędka o Dolores, czy jak jej tam było. Przecież każdy wie, że to tylko odwrócenie uwagi.
Tak, dokładnie tak musiało być. Oprócz tego pewnie wygrał w totka. Niesamowite ma chłopak szczęście. 
/To jest Bucky. Zawsze jest jakieś drugie dno, czasem po prostu łatwiej je dostrzec.
/A faktycznie, zapomniałam, że w CA:WS zepsuł nią Samowi skrzydełka. Czyli ma już wprawę w jej używaniu.
/Zamiast wprowadzać Dolores, mogli wspomnień o Connie, z którą Bucky był na Stark Expo. Przynajmniej nie byłaby to pusta postać, która raz została wspomniana i tyle. I która robiła za odwrócenie uwagi od Stucky, jak biedna Sharon, która zasługuje na więcej.
/Spotkało go już tyle pecha w życiu, że teraz ciągle ma szczęście, żeby się to wyrównało. Tak, to logiczne wyjaśnienie.
Steve, zastanawiam się, jak sobie radzisz z tak wielkim obciążeniem. Rozumiem, że jesteś liderem, a liderzy biorą na siebie odpowiedzialność, ale ty chyba wziąłeś na siebie dodatkowo wszystko, co krąży wokół.
A w ogóle z kimkolwiek chce rozmawiać? Nie wiem, może zapewniono mu jakąś pomoc psychiatryczną/psychologiczną i z kimś obcym łatwiej przychodzi mu rozmawiać. Albo na odwrót.
Ten Ross to dziwny człowiek. Niby taki wszechstronny, obeznany, a wydaje się, że ma częściowo zamknięty umysł, choć jednak też trochę racji. 
/Jestem... Byłem dowódcą, więc wszystko, co wydarzyło się na mojej warcie i do czego przyczynili się członkowie mojej drużyny, jest także moją winą. Taki już jestem, że nie potrafię zignorować takich rzecz, choć czasem bym chciał.
/Czasem rozmawia ze mną, czasem z T'Challą. Zdarzyło mu się wymienić kilka słów z Samem. Kategorycznie odmówił rozmowy z jakimkolwiek lekarzem, bo twierdzi, że dość się już narozmawiał z cytuję - "takimi popaprańcami". Przynajmniej dopóki T'Challa nie wykasuje jego programowania.
/Naprawdę nie dziwię się temu, że Ross objął w tej sprawie takie, nie inne stanowisko. Ścigał Bruce'a latami, próbował dotrzeć do niego przez Tony'ego. Dlatego dziwię się, że ten zawiązał z nim sojusz.
Bucky, popacz czasem na niego smutnym wzrokiem a załatwi ci wycieczkę, zobaczysz. Pytanie czy to faktycznie byłoby zgrywanie. Co znaczy, że nie uciekniesz? Przejdziesz się i wrócisz?
Sęk w tym, że nie musisz. Czego się boisz? Bólu? Równolegle można by te dwie sprawy załatwić. Przynajmniej tak mi się wydaje. Na cholerstwo mają jakieś pomysły?
Może i tak, ale chyba ktoś musiał cię kiedyś nauczyć, że nie wypada grymasić, skoro zwracasz na to uwagę, albo sam to wyłapałeś. Trudny do zniesienia? Pod jakimi względami?
Bo twój wzrok jeszcze tak daleko nie sięga, mój drogi, więc na razie wystarczy, że ja widzę.
Przez takie historie człowiek jeszcze bardziej ma ochotę ci przywalić. Serio.
/Już próbowałem, ale Rogers chyba nie załapał, o co mi chodzi. A raczej nie chyba, tylko na pewno, bo spytał, czy ręka mnie boli. Dobra, boli, bo od kiedy poszło zwarcie po połączeniach nerwowych, miewam coś podobnego do bólów fantomowych, ale zdecydowanie nie o to mi chodziło. I tak, nie ucieknę, bo byłoby to bez sensu. Zwieję i co dalej? Teraz zdjęcia mojej twarzy są w wiadomościach, internecie, gazetach, więc nie szukaliby mnie długo. Chcę po prostu na chwilę wyjść. To żadna zbrodnia.
/Nie chcę dać się znowu rozkroić, bo przechodziłem przez to już kilka razy. Już wolę nie mieć ręki, dam radę tak walczyć. I nie, nie wiedzą jeszcze jak to ze mnie wyciągnąć.
/Moja ma mnie tego nauczyła. Kiedy jest się czyimś gościem, nie wypada narzekać. A że żyć bez narzekania nie potrafię, staram się chociaż nie grymasić w sprawie jedzenia. I tak jestem już wystarczająco upierdliwy ze swoim zachowaniem. Ale po prostu sprawdzam granice. To ważne.
/To było dwa lata temu! Byłem wtedy tak rozchwiany, że aż cud, że go wtedy nie zabiłem i nie porzuciłem zwłok na poboczu. Weź to doceń.

Astrid Löfgren

N, w sumie to coraz łatwiej odczarować, o co mu tak naprawdę chodzi. Jeszcze trochę i będzie można czytać z niego jak z otwartej księgi. Biedak się starzeje.
Co do skoków – dać mu trochę pajęczynki i będzie drugi Spidey. Wachlarz talentów zdaje się nie mieć końca. Znowu.
Wiesz, chodzi też o dramaturgię, bo czyż ich nie żal, kiedy tak biegną powoli pośród zniszczeń, komentarzy i bólu, i jak radośnie się robi, kiedy są wreszcie razem?
A może znalazł trochę gotówki? Nie skazujmy go na kryminał od razu :P 
/Trzeba mu wybaczyć, bo latka już nie te, stresów przybywa. Nie będzie już tak wydajny jak za młodu.
/Może i chłopakowi lat przybywa, ale wciąż odkrywa w sobie nowe talenty. Nawet pajęczynka nie byłaby mu potrzebna, zdolniacha dałby radę z tą linką, którą miał Stevie.
/Jaką dramaturgię? Toć to czysty romantyzm. Między tą dwójką tak iskrzy, że Steve'owi na siłę kazano całować Sharon, żeby ktoś go o coś nie posądził.
/Tak, na pewno tak było. Leżała obok kluczy do mieszkania :P
Steve, co to zmienia, że teraz już o tym wiesz?
Zapytałeś go wprost dlaczego nie chce?
Ściga was głównie ze względu na to, że jesteście zbiegami? Ciągle nie mogę pojąć o co mu tak naprawdę chodzi. 
/Zwiększa tylko moje poczucie winy. Naprawdę naiwnie sądziłem, że obyło się bez ofiar. A fakt, że tak nie jest, sporo zmienia. Ciężko prosić o wybaczenie kogoś, za kogo paraliż się odpowiada.
/Za pierwszym razem stwierdził, że nie ma ochoty, bo boli go ramię Potem powiedział, że nie ma ochoty, bo nie ma ochoty. Trzeci raz nie naciskałem. Mogę poczekać.
/Nie podpisaliśmy Protokołu i od tamtego czasu wszystko co zrobiliśmy, było uznane za przestępstwa. A dokonaliśmy niemałych zniszczeń, przeszkodziliśmy w schwytaniu Bucky'ego. Dwukrotnie, z czego drugi raz jest uznany za pomoc w ucieczce. Do tego dochodzą oskarżenia za to, co zrobiliśmy choćby w Waszyngtonie. A do tego Ross nadal ma mi za złe to, że nie wyjawiłem mu miejsca, w którym przebywa Bruce. A tego nie wiem. 
Bucky, przymilać, czyli co byś robił? Prędzej sam sobie wyjdziesz. Już sobie wypatrzyłeś, gdzie byś poszedł? Sukces, tak trzymać. Chociaż dziwię ci się, że otrzymanie protezy uważasz za sprawę mniej priorytetową. Dobra, może jest trochę mniej ważna od wyciągnięcia ci z głowy tego… czegoś, ale też istotna. Zaproponowali ci już coś tak w ogóle?
Kolejny element dobrego wychowania? No miło.
Gdzie się chciałeś włamać? Do jej domu?
Jeśli staniesz się piękniejszy to będziesz piękniejszy. Głównie po to.
Oo, pamiętasz. Zrobiłeś kiedyś tak? Znaczy czy obiłeś kogoś za potrącenie w ciągu tych dwóch ostatnich lat.
/Rogersa łatwo byłoby podejść w ten sposób. Wystarczy, że zgrywałbym grzeczną ofiarę, która z całego serca chce odzyskać jego przyjaźń i potrzebuje jego pomocy. Z Panterą byłoby gorzej, ale jego przekonałby już Steve. Ale nie będę się poniżać, bo takie przymilanie się jest uwłaczające. Prędzej sam się wymknę. Nie wiem jeszcze, gdzie pójdę, ale wiem, że jak najdalej od tego budynku. Nie ucieknę, bo byłoby to bez sensu, ale chcę po prostu wyjść.
A proteza? Potrafię się przystosowywać i nauczę się radzić sobie bez niej. Lepsze to od kolejnej operacji, a pewnie się bez niej nie obędzie. I mówiłem Panterze, że nie chcę teraz słyszeć o żadnym ramieniu. Chcę po prostu, by wyciągnęli ze mnie tamto cholerstwo.
/Nazywanie tego dobrym wychowaniem jest chyba na wyrost. Zwyczajnie nie wypada grymasić. I tak jestem trudny do zniesienia.
/Tak, na samym początku rozważałem włamanie się do jej domu, ale stwierdziłem, że to zbyt niebezpieczne. 
/Akurat tę zależność to wyłapałem. Po prostu nie widzę w tym żadnego celu.
/Za potrącenie nie, ale ukradłem w ten sposób samochód. Stanąłem na środku drogi - na szczęście mało uczęszczanej - zatrzymałem samochód, wyciągnąłem kierowcę, ogłuszyłem kopniakiem i odjechałem. Ta... To już nie jest element dobrego wychowania, co?

ANA MORGAN

Szczególnie po tylu latach :D A Agentka to już inna sprawa. Zmarnowali cały potencjał, nie tylko postaci Howarda, ale i serialu :/
Gdyby mieli nakręcić kolejny film o początkach Pająka to byłaby to już lekka przesada. Chociaż żadnego poprzedniego nie widziałam i w sumie to nie wiem nawet co w nich było :/ Ale wprowadzenia postaci w innych filmach, a potem rozwinięcie ich wątku w solówkach to bardzo dobry pomysł i taki świeży. Pantera mi się bardzo spodobał (mam dylemat jak to odmieniać o.O)i to zachęciło mnie do obejrzenia jego solowego filmu :D A co do Carol to wolałabym jakąś mało znaną aktorkę w granicach 30, to byłby kolejny powiew świeżości dla Marvela.
Solowy film z Bucky'm <3 Jestem jak najbardziej za! Chodzi ci o film o Black Widow? Coraz więcej plot chodzi, że ma szansę na solówkę, a ja coraz bardziej zaczynam w to wierzyć :/ Tylko co w takim filmie mogliby ciekawego pokazać? Już wolę film o Hawkeye'u ;D
/Naprawdę nie dziwię cię, że trzeci sezon ponoć ma nie powstać. Przy takim spadku oglądalności (i poziomu...) to nic dziwnego.
/Osobiście żałuję tego, że Bucky'ego odmrożą w BP (zostało potwierdzone, że się tam pojawi, więc zapewne tam wyciągną go z lodu). Bo skoro będzie Bucky, będzie pewnie też Steve, Sam albo ktoś z teamu, komu będzie trzeba poświęcić czas ekranowy. A wolałabym zobaczyć film w pełni poświęcony Panterze i Wakandzie, bo ta postać na to zasługuje.
/Marvel nie zrobi filmu o BW, bo to zbyt ryzykowne (pisałam już o tym tutaj, więc tylko wkleję link, nie będę się powtarzać). Dlatego na jęki fanów odpowiadają "może", "w przyszłości", "kiedyś". A petycja, którą fandom wystosował, zebrała jakieś dwieście podpisów w kilka tygodni. Czyli śmiesznie mało.
A prawdziwym marzeniem byłby nie tyle film o WS, co serial od Netflixa. Winnie ma za sobą długą, krwawą przeszłość, która w MCU zostanie ugrzeczniona. Choć w CW pojawiła się krew, więc robi postępy :P
Ten twój mały fetysz jak najbardziej dopełnia twój wizerunek. Wiedziałam, że ci się spodoba :D
Taa... Wiesz, że nie musisz silić się na uprzejmości. Widać w tym twoją nieszczerość na kilometr.
Zapytałam, co słychać, bo stwierdziłam, że wypada i zrobiło się niezręcznie. I dzięki, bardzo poprawiłeś mi samopoczucie, uświadamiając, że coś jednak jest ze mną nie tak.
/Ale... Jak to "dopełnia mój wizerunek"? Jaki wizerunek? Znaczy, że... ym, że to też wyciekło? Dobra, żaden problem.