5 kwietnia 2015

Astrid Löfgren

To miło, bo ja też nie, a święta "obchodzę" tylko ze względu na rodzinę, więc jakaś tam atmosfera jest. Zawsze się znajdzie powód do historyjek, nie?
A możesz nawet opowiadać co robił mąż kuzynki żony brata twojej mamy w '39, jeśli wiesz. Chodzi o to, żebyś pokrótce powiedział to, co chcesz (nie chodzi mi o twoje co-iluś dniowe dłuższe wpisy), co wydaje ci się ciekawe, albo warte opowiedzenia (na razie dam ci spokój z Francuzkami. NA RAZIE).
Cieszę się, że podzieliłeś się akurat tym. Przyznawanie się do lęków i uświadamianie ich sobie jest bardzo pomocne, jeśli chce się ich wyzbyć lub zminimalizować strach.
Tak z innej beczki to uważasz, że Syberia jest ciekawa? W sensie czysto krajobrazowym. Kiedyś bym chciała się tam wybrać, tylko przeraża mnie trochę tydzień w pociągu. Głupie pytanie, ale jestem ciekawa, co sądzisz.
Moja matka nie miała brata, więc nie miałbym o czym opowiadać.
Pamiętam Paschę, ale Steve jest chrześcijaninem i jego rodzina obchodziła te wszystkie święta, czasem zdarzało mi się uczestniczyć. Ja chyba nie jestem ateistą, raczej mam kryzys wiary,
Nie miałem zbytniej okazji do zwiedzania i podziwiania krajobrazów, więc raczej nie pomogę, bo śnieg jest chyba wszędzie taki sam.

Ana Morgan

Steve pamiętasz może rozkoszną noc z Francuzkami? Może przynajmniej ty byłbyś chętny do wyżalenia się na ten temat na forum publicznym?
Sam jak spędzasz święta (o ile je jakoś spędzasz, nie orientuję się jak to z tobą jest :) Dla mnie święta to najtragiczniejszy okres w roku, nie cierpię go. Najchętniej to zamknęłabym się w pokoju i przespała cały ten okres. Lepiej żeby do mnie nikt bez kija nie podchodził ;)
Jamie co tam słychać u Wisa? Narozrabiał ostatnio, zrobił coś śmiesznego? Jak sobie z nim radzisz? Sam się nim zajmujesz, czy może Sam ci pomaga? Proszę dużo szczegółów! :D
Sam:
Spędzam święta na uzupełnianiu papierów, wypisywaniu druczków i próbie naładowania własnych baterii. Nigdy nie bawiłem się lepiej. Jako dzieciak byłem bardzo wierzący, ale w wojsku jakoś mi przeszło.
Steve:
Nie zamierzam się żalić, bo tyczyło się to nie tylko mnie. 
Pamiętam tę noc, ale rozkoszną raczej bym jej nie nazwał. Howard dostał w twarz tyle razy, że jego policzek przypominał obitego pomidora i ignorował Bucky'ego jak tylko mógł przez kilka dni. Zresztą, sam Bucky skończył z wyszczerbionym przez obcas zębem, choć nigdy nie powiedział, jak to się wydarzyło. I chyba dobrze, bo naprawdę nie chciałbym znać szczegółów. 
Bucky:
Sam chcę bym większością rzeczy zajmował się samodzielnie, więc nie pomaga mi jeśli nie musi. 
Miewam dni, że zapominam, co robiłem pięć minut temu, więc muszę sobie wszytko zapisywać, ale nadal żyje, więc chyba nie radzę sobie jakoś bardzo źle.
To mądre zwierzę, widać, że ktoś czegoś go uczył. Nie sprawia problemów, ale boi się gwałtownych ruchów. I upodobał sobie leżenie koło mojej protezy. Widocznie ten dźwięk go uspokaja.

Astrid Löfgren

James, taki świąteczny klimat, poopowiadaj mi coś, proszę :) Co zechcesz.
Nie jestem chrześcijaninem, nie czuję żadnego klimatu. 
Poza tym, co miałbym niby opowiedzieć? Ale dobra.
To była Syberia, 1953 albo '54, nie jestem pewien. Nie, nie będę opowiadać o tym jak kogoś zabiłem, bo misja tego nie dotyczyła. Właściwie nie była to misja, a test.
Kazano mi czekać wystrzelenie flary, znaleźć drogę i dotrzeć do wyznaczonej bazy tak szybko jak tylko jest to możliwe. Nie ważne, gdzie i jak długo szedłem, ale po pewnym czasie dotarłem do miejsca, w którym kończyła się ziemia. Krawędź klifu. Około siedemdziesięciu stóp szerokości i co najmniej półtorej mili w dół. Wiedziałem, że wystarczyłoby się cofnąć, wziąć rozbieg i bezproblemowo mógłbym go przeskoczyć, ale... coś było nie tak. Stałem na krawędzi i nie mogłem wykonać najmniejszego ruchu. Nie wiedziałem dlaczego, ale panicznie bałem się tego miejsca. Nie mogłem złapać oddechu, miałem wrażenie, że ziemia trzęsie się wokół mnie, a ja spadam, spadam...
Nie dotarłem, sami mnie znaleźli i wszytko zaczęło się od początku.
Nie wiem, dlaczego o tym mówię. Może dlatego, że chcę przyznać się przed samym sobą, że mam cholerny lęk wysokości. Mogłem nie wiedzieć co się ze mną dzieje i dlaczego, ale podświadomie zawsze dusiło mnie to w środku.

Astrid Löfgren

No, ale chyba miałeś okazję otworzyć buźkę do kogoś innego w końcu, nie? Otworzyłeś, czy milczałeś? Jeśli coś mówiłeś, to dopiero postęp. I to jeszcze do dziecka! Osobiście nie cierpię dzieci w przedziale wiekowym gdzieś od 2 do 7 lat, więc cię bardzo dobrze rozumiem i gratuluję cierpliwości.
Miałem trzy młodsze siostry, więc co nieco z obchodzenia się z dziećmi jeszcze pamiętam, a fakt, że to było dziecko tylko sprawiał, że kontrolowałem się jeszcze bardziej. 
Rozmową bym tego nie nazwał, ale starałem się odpowiedzieć na niektóre z pytań. Choć przyznaję, że miałem ochotę wyrzucić dzieciaka z powrotem za płot.

Astrid Löfgren

Ooo, postęp i wielkie coś. I jak się rozmawiało?
Rozmowa z upierdliwym pięciolatkiem o psie. Bardzo pasjonujące, naprawdę. Ale cierpliwie wytrzymałem grad bezsensownych pytań, to postęp.

Astrid Löfgren

N, spoko, borę to na klatę :D

Steve, wykorzystywał to do pozyskania czego, jeśli nie, hm... "przyjemności", chociaż chyba to złe słowo.
Może to było mało etyczne, ale sytuacja była jaka była.
Bucky nie był gejem. Znałem go od dziecka, więc raczej powinienem zauważyć, że jest... inny.

Astrid Löfgren

James: Jak dzionek? Coś ciekawego się wydarzyło? Wis nic jeszcze ci nie odgryzł?
Normalnie, jeśli mogę użyć tego określenia.
Co się wydarzyło? Rozmawiałem z dzieciakiem sąsiadów Sama, któremu spodobał się Wis. To chyba coś.
Prędzej złamałby sobie zęby niż coś mi odgryzł.

Astrid Löfgren

Nie tylko kobiety i to wykorzystywał? Rozwiń myśl... ;)
Wiedzieć to chcę wszystko: i jaki był naprawdę, i na jakiego się kreował, ale twoja wypowiedź mnie satysfakcjonuje, choć te nieszczęsne przebieranki wciąż mnie nurtują. Ale może się dowiem u źródła...
N: To twoja wina, nie mogłam tego nie wykorzystać :P 

Steve:
 Bucky był młody, był przystojny, miał ten swój urok, "czar" jak sam mawiał. Doskonale o tym wiedział i potrafił to wykorzystać na swoją korzyść, a nie było to tak trudne jak mogłoby się zdawać. Nie mnie go oceniać, bo nie robił tego dla przecież dla zabawy czy własnego ego. 
 Dotrzymuję obietnic. Był ode mnie niższy i zwyczajnie smuklejszy, więc musiało wypaść na niego, ale wyglądał naprawdę... urokliwie

Astrid Löfgren

Steve, my się od tego uparciucha nic nie dowiemy, więc opowiedz, czemu musiał latać przebrany za babkę? I tak w skrócie: jaki w ogóle był Bucky?
 Obiecałem Bucky'emu, że więcej o tym nie wspomnę. Dugan wypominał to wystarczająco długo. Po prostu, jestem tylko człowiekiem, też bywam mściwy i zwyczajnie wykorzystałem okazję.
 Zależy od tego czy chcesz wiedzieć na jakiego pozował czy o to jaki naprawdę był. Bucky na pierwszy rzut oka mógł wydawać się zwykłym cwaniaczkiem, któremu prawie na niczym nie zależało i który był gotowy zrobić wszystko, żeby jego było na górze, ale to była tylko skorupa. Był naprawdę inteligenty- najlepszym uczeń z rocznika i do tego świetny sportowiec, ale zrezygnował ze studiów, by pójść do pracy na dwa etaty. Pomagał matce, pomagał mnie, bo wiedział, że musiałbym zrezygnować z nauki, żeby samemu móc się utrzymać. Był niepodważalnie uroczy- niesamowicie działał na kobiety...nie tylko kobiety i potrafił to wykorzystać. Był piekielnie uparty.

Rachel

Bucky: Nie chce żebyś o tym opowiadał, ale w skali od 1 do 10 jak ładna była z ciebie kobieta? Tak szczerze xD
Zapewne niesamowicie olśniewająca, ale niestety, choć naprawdę mocno żałuję, nie zachowały się żadne zdjęcia. Przynajmniej mam nadzieję, że Howard wyrzucił je tak jak obiecał.
Nie mam zbyt kobiecej urody, tak przynajmniej sądzę, więc nawet zgrabne łydki nie zrobiły ze mnie seksbomby. Grunt, że z daleka można było się nabrać

Rozpoczęcie tygodnia Steve'a Rogersa!

Jak orzekło głosowanie:
tydzień Steve'a Rogersa/ Kapitana Ameryki (ponownie) czas zacząć!
05- 10.04