30 sierpnia 2016

o.

Jaki biedny? Nie chciałabyś czegoś od niego mieć? Taką łuskę na przykład i przykładowo w czole xD
Mnien jej dna chłodzącego po świecie tym lepiej xD szkoda że nasza antykoncepcja tak nie działa
Haha to musiała być rozkoszna historyjka <333 a z ręki same plusy xD 
Awwww!!! Podoba mi się jak spoglądają sobie w oczy w trakcie szczytowania <333 zwiększa to intymność i bliskość xD i mają pieska zamiast kotka? :o hologramowy Bucky z przeszłości boli serce, a tulenie mogłoby być po każdej misji <3
/Akurat podebranie mu jednej łuski nie równa się odcięciu mu pewnych części ciała, których raczej żaden mężczyzna nie chciałby sobie dobrowolnie odcinać. Zwłaszcza nie po to. by ktoś nosił je w kieszeni :P
/W komiksach młoda Natasha miała dziecko - córkę - z jakimś randomowym żołnierzem, ale urodziło się martwe - taka ciekawostka. I jak nie ma takiej antykoncepcji? Tutaj zrobienie tego na żądanie jest nielegalne, ale w innych krajach można coś sobie uciąć lub podwiązać.
/Plusów dużo, ale jednak strzelam, że Bucky chętnie zamieniłby się z kimś na normalne ramię. Czucie jest warte więcej od możliwości przyczepiania sobie magnesów do ramienia i otwierania butelek o łuski.

/Kotki też są - klik. No i szczytowanie szczytowaniem, ale czy tylko mnie ciekawi kto do nich dzwoni i kogo ignorują :P?
Sam: Ale nie chodzi mi o bycie od razu Kapitanem Ameryką a Kapitanem drużyny? 
 O nie, nie, podziękuję. Dobrze mi tak, jak jest, i nie widzę potrzeby, by dokładać sobie kolejnych stresów i obowiązków. 
S: Ale ty względem niego tak?
 Poddaję się, ponieważ nie chcę zignorować jego woli i kazać komuś grzebać w jego głowie, czyli zrobić dwóch rzeczy, których Bucky najbardziej nienawidzi? Szukam kolejnego lekarza, znajdę dla niego inny jadłospis, ponieważ ten najwyraźniej go odpycha, i razem damy radę. I to tak, by Bucky czuł się komfortowo.
 B: Ale ze mna tak
 To następnym razem zaznacz, że "wszyscy, ale nie ja".
 

Astrid Löfgren

N, no właśnie, a to już niezła bolączka, bo można by stworzyć naprawdę fajne rzeczy na tej fali popularności.
Nie musieliby sobie wyrywać, bo każdy miałby osobistą ciotkę gotową dokarmiać te chuchra. 
/A najbardziej boli to, że Bucky'ego jest nawet mniej niż przed tym całym szałem na jego punkcie, a poziom jego serii zaczął spadać. Naprawdę tęsknię za Bucky'm od pana Brubakera, bo ten od Kota ("BB:TWS") czy Zuba ("Thunderbolts") się do niego nie umywa. Brubaker tchnął w Bucky'ego nowe życie (i to dosłownie) i to właśnie dzięki niemu tak skubańca polubiłem. Żaden inny scenarzysta nie dawał mu "tego czegoś".
/Bucky chuchro :P? No tak, zapomniałam, toć on waży ledwo siedemdziesiąt kilogramów...
Sam, czego jest najwięcej?
Zapomniałeś o morderczych treningach.
/Póki co, stosik "Może wskazówka" jest największy i niedługo będę musiał rozbić go na kilka mniejszych stosików. Pasjonujące zajęcie, ale przynajmniej mam się czym zająć.
/Och, no tak, jakże mógłbym zapomnieć. Ale podciągnijmy to pod "zajmowanie czymś Steve'a", co?
Steve, dlatego spróbujcie to rozpisać od A do Z. Bucky spojrzy na to trochę z boku, może wspólnie coś wymyślicie. Jest upartym osłem, ale gdzieś musi być szczelina, przez którą można do niego dotrzeć.
/Pamiętam, że kiedyś podczas zimy zachorował. A kiedy spuściłem go na pięć minut z oczu, wymknął się na schody przeciwpożarowe, żeby zapalić. Oczywiście nie marnował czasu na ubieranie się i nie wziął ze sobą koca, ponieważ "nie chciał go pomoczyć". Dostał zapalenia płuc. Próbowałem przemówić mu do rozsądku, dostał burę od swojej mamy i niby zrozumiał. Ale kiedy byliśmy w Austrii, a Bucky wciąż nie do końca się wyleczył - także z zapalenia płuc - zrobił dokładnie to samo. Budzę się, a jego nie ma obok i znajduję go na zewnątrz. Zachorował gorzej. I to nie był ostatni taki wyskok. A wystarczyło, że ja nie założyłem kurtki czy czapki, a Bucky urządzał mi awanturę, bo jestem idiotą, który nie potrafi dbać o swoje zdrowie. Chcę przez to powiedzieć, że Bucky miał i wciąż ma problemy z obiektywizmem. Potrafi pomóc innym, ale jeśli chodzi o niego samego... Mam wrażenie, że jeśli wszystko bym rozpisał i pokazał mu to, mówiąc, że chodzi o kogoś zupełnie innego, byłby o wiele bardziej skory do współpracy.
Bucky, to, że ostatnim kłamstwem było stwierdzenie, że kłamiesz, też może być kłamstwem. No i ważne, więc czy możesz dokończyć?
/Aż tak to chyba nie kłamię, bo sam bym się w tym pogubił. A to już byłby problem, nie?
/No i co jeśli powiem, że nie mogę dokończyć? Bo poważnie, nie mogę.

o.

Szkoda, że nie ma jak Dead,że to co by mu ucięli to by się odrosło.. I wtedy ucięte Steve nosiłby w kieszeni na nagłą zachciankę a w domu miałby w całości z Bucky'm xD A to oni też Nataszę jakoś sterylizowali czy tylko męską część ekipy?
A on by się odwrócił do nas tyłkiem i zająłby się Steve'em xD
Pewnie tak i może mógłby odtegować sobie samą dłoń by chodziła jak Rączka w Adamsach gdyby Steve chciał aby go po plecach podrapać a Bucky'emu nie chciałoby się wstawać xD 
Awwww!!!!!!!!!! Interpretuję Steve'a, że się zawstydził albo rozbiera się by dołączyć do Bucky'ego <3333333333333333333333333333333333333333 I dajesz mi więcej niż proszę <3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333
/Mógłby zrobić sobie breloczek do kluczy :P Mój boru, jesteśmy przeokropne, biedny Buckyś... A co do Wdowy - w komiksach Czarne Wdowy były bezpłodne przez środki, które im podawano (zwiększały siłę, szybkość itd. - taka słabsza podróbka serum super-żołnierza), w MCU Natasha wspominała o sterylizacji. 
/Widziałam gdzieś arta, na którym zrozpaczony Bucky kuli się na środku pokoju, żaląc się, że Steve go opuścił. Ten wraca i stwierdza, że nie było ledwie kwadrans i pyta się Bucky'ego, gdzie jest jego ręka. Ten wskazuje w stronę kuchni, skąd proteza niesie mu ciastka. No i muszę przyznać, że pełzająca po mieszkaniu proteza mogłaby przyprawić kogoś o zawał :P

/Strzelam, że zgadzałoby się to i to - najpierw się zawstydził, potem zaczął rozbierać. Dorzucę też ten art, i ten, i ten, i ten... 
Sam: Co u ciebie? Jak regeneracja po treningach no i nie chciałbyś zająć miejsca Kapitana?
 W najbliższym czasie nie planuję zostania nowym Kapitanem Ameryką, ale nie pogardziłbym jego regeneracją. Siłą też. Może mniej by bolało, kiedy rzucałby mną o matę.
 S: A jeśli jest to jedyne, co mogłoby mu pomóc?
 Z Bucky'm nie jest zupełnie dobrze, fakt, miewa gorsze dni i to nawet sporo, ale nie wydaje mi się, by było z nim aż tak źle. Bucky łatwo się nie poddaje.
 

Astrid Löfgren

N, gdyby to zależało od fandomu, książka ukazałaby się już dawno. A Marvel czasem jest ślepy, choć miejmy nadzieję, że nie w tym przypadku.
No i właśnie. Steve zacząłby przemówienia o Ameryce, Bucky o Rosji, i mała wojna gotowa.
W takim wypadku Steve mógłby tylko załamać ręce bardziej niż zwykle.
/Kiedy Marvel zorientował się, jak wiele może ugrać na postaci Lokiego, zwołał ekipę na dokrętki, by dodać mu więcej scen i jednak nie zabijać go na stałe. Tylko, że potem Winnie wkroczył na scenę, i zepchnął go z piedestału, robiąc z pana Stana niemal tumblrowego bożka (wystarczy spojrzeć na cotygodniowy ranking) i dając Marvelowi kurę znoszącą złote jaja. Tylko, że ten jakoś nie chce zacząć ich zbierać.
/Może zabraliby ze sobą też Sama, który jakoś naprawiłby sytuację. Albo rozpocząłby z Bucky'm wojenkę na wyrywanie sobie nawzajem jedzenia.
Sam, jak się sprawy mają? Zajmujesz się obecnie czymś szczególnym?
 Zależy co masz na myśli, mówiąc "coś szczególnego". Ostatnio sortuje tylko kolejne newsy na kupki "Wyraźna podpucha", "Może wskazówka" i "Koniecznie trzeba to sprawdzić", zajmuję czymś Steve'a i Wanę, wyprowadzam Barnesa na spacer, zagaduję Scotta, i jakoś tak dzień się kończy.
Steve, nie musicie stawiać go przed faktem dokonanym. Możecie odgórnie wybrać lekarza i małymi kroczkami zachęcać Bucky’ego do wizyty. A te małe kroczki to na przykład rozpisanie, co Bucky musi zrobić w związku z taką wizytą. Dzięki temu dowiecie się, które etapy są dla niego problematyczne. Prosta diagnoza. Wtedy możecie próbować te problemy złagodzić. Jak się uda, pójdzie. 
 Ostatnio problemowe okazały się już słowa "Miło mi cię poznać, James", a potem było tylko gorzej. Wiem, że Bucky nie lubi lekarzy, rozumiem to, naprawdę, ale czasem przesadza. zachowując się niemal jak dziecko. Nie pójdzie do lekarza, bo nie potrzebuje, bo nie chce, bo nie. A ja nie wiem co zrobić, chce zrobić wiele, wszystko, a często kończy się na tym, że nie zdołam zrobić nic. 
 Bucky, ptysiu, już od dawna w nic ci nie wierzę.
 Ej, ostatnie moje kłamstwo ograniczyło się do stwierdzenia, że kłamię. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo... Chyba. Znaczy... Nie, dobra, nieważne.

Astrid Löfgren

N, no to ktoś musiałby się naczekać na podpis. Upicie Bucky’ego nie zajęłoby przecież kilkunastu minut. Że też jeszcze nikt tego nie spisał i nie wydał w formie innej niż komiksy.
Wierzysz, że by go nie przytargał? Złudna nadzieja. Bucky musiałby być naprawdę w poważnej niedyspozycji.  
Jeśli mówisz, że masz nadzieję, to wiem, że się wyjaśni.
Spokojna głowa, nie powiem. Ale jak mnie zdenerwuje, to powiem i niech się zapowietrza. 
/Oj no, Bucky przyjdzie rano, wyjdzie następnego ranka, wleje w siebie połowę asortymentu i może się uda. Warto, patrząc na hit, jakim może stać się jego biografia-nie biografia. A książkę o Winterze chętnie bym przeczytała. Skoro Wdowy dostały swoją, może jest nadzieja, że i on kiedyś taką dostanie? Marvel raczej nie jest ślepy i widzi, że ta postać ma potężny fandom. A to dałoby spory zysk.
/Albo strzeliłby na Steve'a potężnego focha. Chociaż nie, wtedy poszedłby z jeszcze większą chęcią, by uprzykrzyć mu życie.

/Ty się zdenerwujesz, Bucky się zapowietrzy, a biedny Steve nie będzie wiedział co zrobić...
Steve, no i to jest właśnie dość błędne podejście. Tak to będziecie do usranej śmierci, za przeproszeniem, wybierać lekarza. A Bucky się cieszy, bo zyskuje tym czas. Tylko chyba nie wie, że jednocześnie go traci. 
 Wiem, że to nie jest najlepsze podejście, ale postawienie go przed faktem dokonanym wcale nie jest lepsze. Spróbowaliśmy, a skończyło się awanturą, która ciągnęła się przez kilka dni. Mało brakowało, a wyżyłby się na lekarzu. Bucky bywa dość... problemowy, dlatego czasem zwyczajnie nie wiem, co powinienem robić.
Bucky, miło, że o tym pomyślałeś.
Bo u ciebie „tak” znaczy „nie”, „dobrze” znaczy „źle”?
 Ym... Pozostanę jednak przy tym, że tak znaczy tak, nie znaczy nie albo ewentualnie może, Ale idąc tym tokiem myślenia, jeśli powiem, że jest źle, to też mi nie uwierzysz?

o.

Dobra, uspokoiłaś mnie xD już chciałam zbierać na jakąś operacje dla niego xD
Bije go różancem? ;o
Myślisz że Steve poszedłby do lekarza z tym? Bucky by to wyciągał xD 
Wow!!!! Art Stucky dla uczczenia? <3333333333
/Choć z drugiej strony w przypadku Bucky'ego kastracja chemiczna albo podcięcie nasieniowodów nie zdałyby egzaminu, przynajmniej nie na długo, bo jego ciało spokojnie by to uleczyło. Więc pozostaje tylko ciach. Ale nawet to nie byłoby wyrokiem, bo wciąż byłby w stanie odbyć stosunek. Byłby bezpłodny, a temperament znacząco by mu ostygł, ale jednak fizycznie byłoby w stanie.
/A tam różańcem. Różaniec to za mało. Kropidłem po głowie, oblać wodą święconą i modlić się o łaskę dla jego grzeszącej duszy.
/Fakt. Zapomniałam, że przecież może kontrolować ramię nawet wtedy, kiedy nie jest podłączone do jego ciała. Może z częściami ramienia też to działa?

/Dostaniesz cały tydzień Stucky w przyszłym tygodniu, może być :P? + art
S: a jakbyś go zajął rozmową? 
 Bucky potrafił ze mną rozmawiać i jednocześnie złapać lecącą w jego stronę strzałę, i to bez odwracania się, więc to raczej się nie uda. I znam go na tyle, by wiedzieć, że jeśli dowiedziałby się, że maczałem palce w mieszaniu mu w głowie, nie wybaczyłby mi. Sam mi to kiedyś powiedział. 
B; Najlepiej nikogo nie dotykaj i nie rozmawiaj z nikim
 O, podoba mi się ten pomysł. Bardzo dobry plan.
 

o.

Nieee Bucky nie jest wykastrowany :( To już chyba byłoby przegięcie nawet jak na komiksy? Plus Bucky miał te swoje towarzyszki, więc chyba jakoś je zadowalał xd
Sama bym sobie na nich popatrzyła :p
Ale dotykałby Steve'a, jego Steve'a, więc nie skrzywdziłby go xD
Oj tam oj tam, powiemy, że nie może z nikim rozmawiać, że ma to zakazane xD
/Dlaczego przegięcie? Departament (i Red Room) podawał swoim adeptom środki chemiczne, które wywoływały bezpłodność, a w MCU posunęli się nawet dalej - do kastracji, właśnie. A właśnie tego filmowego miałam na myśli. Z perspektywy dowództwa byłoby to idealne rozwiązanie - uspokoiliby jego hormony, stałby się spokojniejszy i przynajmniej mieliby pewność, że znowu nie najdzie go chęć na przelecenie jakiejś kandydatki na Wdowę (która ma już kandydata na małżonka).. Poza tym, nie mówię od razu pełnej kastracji i zrobieniu z niego eunucha. Aż tak pochrzanieni to by nie byli.
/Ale wyobraź sobie, że jesteś biedną, starszą panią, która ma pecha mieszkać pod nimi, i nagle z sufitu spada ci taki bezbożnik.
/A jeśli złączenia by nie wytrzymały i odłączyłby mu się kawałek palca? Wyobraź sobie, że potem trzeba by to jakoś wyjąć. Biedny lekarz...
/W sumie dobry plan. Zabraniaj mu o tym mówić, a od razu odnajdzie w sobie duszę plotkarza.

+ Taka mała informacyjka - to post numer 3000. Tak, trzy tysiące.
S: No ale Wanda umie chyba wejść niezauważona do umysłu? Bo trochę za dużo na siebie bierzesz i może przy zmianie nastawienia nie byłbyś cierpiętnikiem numer jeden?
/Nie zawsze jej się to udaje. Często, kiedy to robi, da się zauważyć, że coś jest nie tak. Wanda musi być w pełni skupiona, zwłaszcza, że Bucky jest dość... trudnym przypadkiem, a ostatnio ma z tym problemy.
/I wcale nie jestem cierpiętnikiem numer jeden. To przesada.
B: Okej, więc co innego chciałbyś zrobić z nim?
 A czy koniecznie muszę chcieć coś z nim robić? Chcę po prostu... Nie wiem, spokoju? Mam dość ciężkie dni.
 

o.

I nie tylko tam :o ale nie powiem, masz ciekawe ambicje xd ale serio, masz kasę, nie narobisz się a poznasz gwiazdy etc xD
Uciekliby się modlić więc chatę by mieli pustą dla siebie xD
One tak opływowo wyglądają więc może nie jest źle xD 
Właśnie przy naszej rozmowie nie chciałam użyć słowa "czipy" xD no właśnie a Zola też może nad maszynami pokombinować, więc dochodzimy do naszej poprzedniej rozmowy, że Bucky musi rozmawiać xD
/Tylko problem w tym, że brak owłosienia u Bucky'ego może wynikać z czegoś innego niż depilacja. Zmniejszenie owłosienia (lub jego brak), wydłużenie życia, uderzenia zimna i gorąca (dobra, Bucky biega w kilku warstwach ubrań z innego powodu, ale shh) oraz zmniejszenie popędu seksualnego (no to byłoby akurat Ruskom/Hydrze bardzo na rękę, nie da się ukryć) może wynikać z kastracji. A tym to już zajmować bym się nie chciała, podziękuję.
/Gorzej jeśli zechcieliby się przyłączyć... W końcu ta pobożność może być tylko pozorami :P
/Tutaj jest kilka zbliżeń na palce Bucky'ego (i pomijając fakt, z układ łusek co chwilę się zmienia...) i wyglądają tak, jakby naprawdę można było komuś nieumyślnie wyrządzić nimi krzywdę. Wystarczy rozprostować palce, a potem je zgiąć i już można mocno przyciąć komuś skórę.

/Bucky musi? To idź i mu powiedz, że on musi to zrobić. Powodzenia :P
S: A może traktuj ich jak przyjaciół nie jak podwładnych? Oddaj wodze Samowi?
Czemu Wandy czy Swann nie poprosisz o zajęcie się nim?
/Nie traktuję ich jak podwładnych, skąd taka myśl? Są moimi przyjaciółmi, to się nie zmienia. Jednak czasem trzeba działać głównie jak współpracownicy, a dopiero później jak przyjaciele, ponieważ sytuacja tego wymaga.
/Poprosiłem Wandę, by miała na niego oko, ale wiem, że Bucky wpadnie w szał, kiedy tylko się o tym dowie.
B: Ale on nie musi cie tulic a tylko ty jego
 To wciąż dotykanie. A zrozum, że ja naprawdę tego nie lubię. Nie i koniec.

Astrid Löfgren

N, a później Bucky przeczytałby książkę o sobie, na którą nie wyraził nawet zgody, i co wtedy? Zrobiłam się jak Bucky bardziej niż myślę, więc już nie liczę na żaden optymizm w kwestii ochrony barmanów.
Gdyby wygłaszał mowy o zajebistości Ameryki na spotkaniu mojej rodziny to jeszcze pół biedy. Znacznie większą krzywdę wyrządziłby sobie, gdyby zaczął zachwycać się nad wspaniałością Mateczki Rasiji. Tak, biedny.  
Mam takie nieodparte wrażenie już od jakiegoś czasu, że odpuszcza. Obserwuje, dopytuje, okej, ale co dalej? Jakby stał w miejscu, jakby mu wciąż coś umykało. Może to tylko wrażenie, bo jak mówisz – wszystkiego nie da się pokazać na raz.
Łączę się z nim w bólu. 
/Wystarczyłoby po pijaku podsunąć mu jakiś druczek, twierdząc, że chce się autograf, a zgoda pisemna już by była. Poza tym, spokojnie można by spisać jego życiorys, pozmieniać imiona i miejsca, i wydać to jako książkę. Z odpowiednim piórem mógłby wyjść z tego całkiem niezły horror.
/W takim razie wystarczyłoby pilnować, by na rodzinne spotkanie nie przytargał ze sobą Bucky'ego. Wtedy można by uniknąć zachwytów nad wspaniałość rosyjskiej wódki kultury.

/Steve będzie miał nieco do powiedzenia na ten temat w następnej notce, więc może to nieco rozjaśni sytuację, a przynajmniej mam taką nadzieję.
/Tylko mu tego nie mów, bo jeszcze się biedny zapowietrzy, tak będzie zaprzeczał, że wszystko jest przecież okej.
Steve, są też ludzie, którzy potrafią oddzielić problemy własne od cudzych i tymi cudzymi nie przejmują się bardziej niż to konieczne.
Zacząłeś trochę powątpiewać, że to wszystko się wreszcie kiedyś skończy?
/Tak, wiem, w końcu wielu ludzi pracuje w taki sposób. Jednak naprawdę nie czuję potrzeby, by zajmować im czas, który mogą poświęcić komuś, kto bardziej tego potrzebuje. Udało nam się już nawet znaleźć kilku sprawdzonych lekarzy, ale Bucky odrzuca ich na starcie, zanim nawet zdążę pokazać mu ich karty.
/Cóż, kiedyś na pewno się skończy. Tylko pytanie kiedy i w jaki sposób.
Bucky, a najlepiej to przeczekaj.
Uważasz, że nic? 
/Fakt. Gdybym skoczył, nie byliby zbyt szczęśliwi. Dopiero co poskładali mi nogi, nie mogę znów ich połamać. To byłoby niewdzięczne.
/No tak, ja tam uważam, że wszystko jest dobrze. Dlaczego miałoby nie być?