30 sierpnia 2016

Astrid Löfgren

N, gdyby to zależało od fandomu, książka ukazałaby się już dawno. A Marvel czasem jest ślepy, choć miejmy nadzieję, że nie w tym przypadku.
No i właśnie. Steve zacząłby przemówienia o Ameryce, Bucky o Rosji, i mała wojna gotowa.
W takim wypadku Steve mógłby tylko załamać ręce bardziej niż zwykle.
/Kiedy Marvel zorientował się, jak wiele może ugrać na postaci Lokiego, zwołał ekipę na dokrętki, by dodać mu więcej scen i jednak nie zabijać go na stałe. Tylko, że potem Winnie wkroczył na scenę, i zepchnął go z piedestału, robiąc z pana Stana niemal tumblrowego bożka (wystarczy spojrzeć na cotygodniowy ranking) i dając Marvelowi kurę znoszącą złote jaja. Tylko, że ten jakoś nie chce zacząć ich zbierać.
/Może zabraliby ze sobą też Sama, który jakoś naprawiłby sytuację. Albo rozpocząłby z Bucky'm wojenkę na wyrywanie sobie nawzajem jedzenia.
Sam, jak się sprawy mają? Zajmujesz się obecnie czymś szczególnym?
 Zależy co masz na myśli, mówiąc "coś szczególnego". Ostatnio sortuje tylko kolejne newsy na kupki "Wyraźna podpucha", "Może wskazówka" i "Koniecznie trzeba to sprawdzić", zajmuję czymś Steve'a i Wanę, wyprowadzam Barnesa na spacer, zagaduję Scotta, i jakoś tak dzień się kończy.
Steve, nie musicie stawiać go przed faktem dokonanym. Możecie odgórnie wybrać lekarza i małymi kroczkami zachęcać Bucky’ego do wizyty. A te małe kroczki to na przykład rozpisanie, co Bucky musi zrobić w związku z taką wizytą. Dzięki temu dowiecie się, które etapy są dla niego problematyczne. Prosta diagnoza. Wtedy możecie próbować te problemy złagodzić. Jak się uda, pójdzie. 
 Ostatnio problemowe okazały się już słowa "Miło mi cię poznać, James", a potem było tylko gorzej. Wiem, że Bucky nie lubi lekarzy, rozumiem to, naprawdę, ale czasem przesadza. zachowując się niemal jak dziecko. Nie pójdzie do lekarza, bo nie potrzebuje, bo nie chce, bo nie. A ja nie wiem co zrobić, chce zrobić wiele, wszystko, a często kończy się na tym, że nie zdołam zrobić nic. 
 Bucky, ptysiu, już od dawna w nic ci nie wierzę.
 Ej, ostatnie moje kłamstwo ograniczyło się do stwierdzenia, że kłamię. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo... Chyba. Znaczy... Nie, dobra, nieważne.

1 komentarz:

  1. N, no właśnie, a to już niezła bolączka, bo można by stworzyć naprawdę fajne rzeczy na tej fali popularności.
    Nie musieliby sobie wyrywać, bo każdy miałby osobistą ciotkę gotową dokarmiać te chuchra.

    Sam, czego jest najwięcej?
    Zapomniałeś o morderczych treningach.

    Steve, dlatego spróbujcie to rozpisać od A do Z. Bucky spojrzy na to trochę z boku, może wspólnie coś wymyślicie. Jest upartym osłem, ale gdzieś musi być szczelina, przez którą można do niego dotrzeć.

    Bucky, to, że ostatnim kłamstwem było stwierdzenie, że kłamiesz, też może być kłamstwem. No i ważne, więc czy możesz dokończyć?

    OdpowiedzUsuń