N, no to ktoś musiałby się naczekać na podpis. Upicie Bucky’ego nie zajęłoby przecież kilkunastu minut. Że też jeszcze nikt tego nie spisał i nie wydał w formie innej niż komiksy.
Wierzysz, że by go nie przytargał? Złudna nadzieja. Bucky musiałby być naprawdę w poważnej niedyspozycji.
Jeśli mówisz, że masz nadzieję, to wiem, że się wyjaśni.
Spokojna głowa, nie powiem. Ale jak mnie zdenerwuje, to powiem i niech się zapowietrza.
/Oj no, Bucky przyjdzie rano, wyjdzie następnego ranka, wleje w siebie połowę asortymentu i może się uda. Warto, patrząc na hit, jakim może stać się jego biografia-nie biografia. A książkę o Winterze chętnie bym przeczytała. Skoro Wdowy dostały swoją, może jest nadzieja, że i on kiedyś taką dostanie? Marvel raczej nie jest ślepy i widzi, że ta postać ma potężny fandom. A to dałoby spory zysk.
/Albo strzeliłby na Steve'a potężnego focha. Chociaż nie, wtedy poszedłby z jeszcze większą chęcią, by uprzykrzyć mu życie.
/Ty się zdenerwujesz, Bucky się zapowietrzy, a biedny Steve nie będzie wiedział co zrobić...
Steve, no i to jest właśnie dość błędne podejście. Tak to będziecie do usranej śmierci, za przeproszeniem, wybierać lekarza. A Bucky się cieszy, bo zyskuje tym czas. Tylko chyba nie wie, że jednocześnie go traci.
Wiem, że to nie jest najlepsze podejście, ale postawienie go przed faktem dokonanym wcale nie jest lepsze. Spróbowaliśmy, a skończyło się awanturą, która ciągnęła się przez kilka dni. Mało brakowało, a wyżyłby się na lekarzu. Bucky bywa dość... problemowy, dlatego czasem zwyczajnie nie wiem, co powinienem robić.
Bucky, miło, że o tym pomyślałeś.
Bo u ciebie „tak” znaczy „nie”, „dobrze” znaczy „źle”?
Ym... Pozostanę jednak przy tym, że tak znaczy tak, nie znaczy nie albo ewentualnie może, Ale idąc tym tokiem myślenia, jeśli powiem, że jest źle, to też mi nie uwierzysz?
N, gdyby to zależało od fandomu, książka ukazałaby się już dawno. A Marvel czasem jest ślepy, choć miejmy nadzieję, że nie w tym przypadku.
OdpowiedzUsuńNo i właśnie. Steve zacząłby przemówienia o Ameryce, Bucky o Rosji, i mała wojna gotowa.
W takim wypadku Steve mógłby tylko załamać ręce bardziej niż zwykle.
Steve, nie musicie stawiać go przed faktem dokonanym. Możecie odgórnie wybrać lekarza i małymi kroczkami zachęcać Bucky’ego do wizyty. A te małe kroczki to na przykład rozpisanie, co Bucky musi zrobić w związku z taką wizytą. Dzięki temu dowiecie się, które etapy są dla niego problematyczne. Prosta diagnoza. Wtedy możecie próbować te problemy złagodzić. Jak się uda, pójdzie.
Bucky, ptysiu, już od dawna w nic ci nie wierzę.