13 stycznia 2016

Astrid Löfgren

Fury, jak leci? Czym się zajmujesz? I jak widzisz ten cały zgiełk, który się tworzy wokół osób obdarzonych mocami?
/Aktualnie pracuję nad... pewnym projektem, który w przyszłości znacznie mógłby usprawnić nasze działania. Nie będzie to nic tak głośnego i znanego jak Inicjatywa Avengers, ale może okazać się równie skuteczne. A jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, może uda nam się posprzątać cały ten burdel. Póki co, nie mogę zrobić wiele. Jednak mam sytuację na oku.
Yelena, dlatego mówię o delikatnym przymuszaniu. Największy problem w tym, że dość inteligentna z niego bestia i możliwe, że faktycznie by coś wyczuł, a później śmiertelnie się obraził.
W czerwonym będzie mu dobrze. Na pewno będzie. Ten widok wypaliłby się trwale pod powiekami. Faktycznie, niech lepiej nie podąża za modą. Chociaż chyba jeszcze się gdzieniegdzie utrzymuje moda "na drwala". To by było dopiero ciekawe.
/Bucky-Bae miewa humory jak nastolatka, której właśnie buzują hormony, więc jego obraza byłaby bardzo efektowna. Zwłaszcza, że ma tendencję do snucia czarnych scenariuszy i przeróżnych teorii, więc najpewniej dorobiłby sobie do tego niezłą intrygę.
/Nie raz mówiłam mu, że gdy nie wychodzi z mieszkania, nie musi kierować się w wyborze ubrań tym, jak bardzo pozwolą mu się one wtopić w tłum, ale on chyba po prostu lubi źle wyglądać. Ale skoro tak jest mu dobrze, proszę bardzo. Nie zmuszę go przecież do zmiany, nie podmienię ubrań, ani nie wciągnę mu siłą czerwonej koszulki przez głowę.
James, no dobra, ale stopień regeneracji jest porównywalny w stosunku do reszty ciała. Jak bodajże mówiłam, trzeba by tęższego umysłu do rozwikłania tej zagadki.
No już się nie obrażaj. Nie miałam niczego złego na myśli i nie robiłam z ciebie idioty, przynajmniej nie celowo. Czyli po prostu nie skojarzyłeś, że właśnie o to chodzi, tak? I wybaczam. W jaki więc sposób wpadłeś na taką zależność, że im bardziej zmuszasz tym jest lepiej? No i w jaki sposób zmuszasz?
/Co mi wybaczasz? Bo przyznaję, teraz to trochę się pogubiłem i nie wiem, czy mam czuć się winny. I z jakiego powodu. Zazwyczaj wiem za co mam się kajać, więc nie ma problemu, ale teraz jestem trochę zagubiony. 
/"Zmuszanie" to jednak dość kiepskie określenie i "ćwiczenie" albo "trenowanie" byłyby chyba jednak lepsze, ale to jednak nic istotnego, nieważne. I nie robię niczego szczególnego. Po prostu staram się koncentrować tylko na jednej rzeczy, nie rozpraszać się, mniej stresować i nie wściekać za każdym razem, gdy nie mogę sobie czegoś przypomnieć. Uczę się na pamięć różnych rzeczy, czasem nawet zupełnie bzdurnych, rachuję w pamięci, uczę się grać w gry logiczne i jak na starca przystało, rozwiązuję krzyżówki. Ponoć pomagają też węglowodany, magnez i kwas foliowy. Może to nic takiego, ale widzę po sobie, że jest lepiej.