4 sierpnia 2015

Rora T

Frigga umarła, przynajmniej tak mi się wydaje i Pietro też ku mojemu nie zadowoleniu.
Ja jakoś nie narzekam. Wystarczy, że był w pierwszej części, która za bardzo do gustu mi nie przypadła. Jak pierwszy raz oglądałam film lekko mi się przysypiało, to jest dopiero dziwne.
A co do "Agentki Carter" (bo zapomniałam napisać) to trochę dziwne, że na końcu pierwszego sezonu pokazali, że Dottie uciekła, a Zola i ten coś tam coś tam siedzą razem w celi. Mogliby pociągnąć ten wątek, chyba że maja ściśle opracowany plan i pojawią się, ale później, żeby wywołać efekt jakiegoś zaskoczenia, czy coś.
 Mogę się założyć, że Pietro i tak jakoś cudownie ożyje. W końcu Wanda w komiksach wskrzesiła Clinta, więc dlaczego nie mogłaby zrobić tego samego ze swoim bratem, który ma przyśpieszoną regenerację? I który najpierw łapie kule w locie i ostawia ją na miejsce w ułamku sekundy, a potem zostaje postrzelony sześć (!) razy, choć między pociskami było ok. pół sekundy różnicy. A on porusza się z prędkością ok. 1,5 km/s, więc bez problemu mógłby uciec. 
 Twórcy serialu powiedzieli (chyba na comic conie) , że Fennhoff i Zola nie powrócą, ponieważ jest to już "zamknięty rozdział historii Peggy", i że nie chcą poruszać wątku WS. I szkoda, że nie pokazali początków SHIELD i infiltracji przez Hydrę. To mogłoby być o wiele ciekawsze.
Nawet tego nie skomentuje.
Dobrze, przepraszam, moja wina. Mogłam jakoś zaznaczyć, że jest to rozwinięcie tego co miałeś na myśli. Wybacz, źle sformułowałam wypowiedź.
Nie robię tych wszystkich rzeczy, bo po prostu mnie na to nie stać, ale jednak coś robię, tyle ile mogę. Nie musisz mnie przepraszać i odszczekiwać tego co mówiłeś, nie zależy mi.
A co do tej żelaznej kurtyny, to naprawdę wpadłeś na genialny pomysł. Fakt, uczę się po to, by wyjechać z kraju, zostawić rodzinę i przyjaciół i jeździć na szmacie w obcym kraju. Jeśli już mnie to czeka, to jednak wolę robić to w otoczeniu najbliższych. Kocham swój kraj, a nie ludzi, którzy nim rządzą to jest różnica i nie oznacza to wcale, że muszę spakować manele i wsiąść w samolot. Właśnie o to mi chodziło. Żeby zarobić na życie trzeba wyjechać, a niewielu emigrantów tego naprawdę chce.
 Na sporą cześć tych rzeczy, wcale nie musi "być cię stać". Po to są wolontariaty, pomoce w zbiórkach i cała reszta, prawda? Nie jestem specem, mogę się mylić. 
 W każdym kraju są ludzie, którzy bezproblemowo sobie radzą, mają wiedzę i wiążą koniec z końcem, więc nie jest to rzecz nieosiągalna bez znajomości i krętactwa. I czy to moja wina, że czyjeś umiejętności pozwalają mu tylko na "jeżdżenie na szmacie" w tym lub innym kraju? Bo skoro twierdzisz, że twoje takie są, mniej to za złe sobie, nie mnie. 

Astrid Löfgren

N, matko, ja nic nie wiem. Tydzień wyjęty z życia i nawet nie wiem w co mam ręce włożyć. Dzięki za informację!
 Wspominałaś o tym i dlatego pomyślałam, że zarzucę informacją, bo pamiętam, że kiedyś zastanawiałaś się, czy tłumaczenie zostanie wznowione :)
James, idąc tropem ojca, to cholera... Tyle tysięcy lat miał na zauważenie, że ta metoda nie działa. I co? Chyba nagle oślepł.
No ale, nieważne. Stwierdzam, że wiara to dobra rzecz. Czasem, a nawet często, dodaje skrzydeł, nawet jeśli wierzy się w cukierka dodającego sił.
Neh, nie mam. A ty masz?
 Nie każdy ojciec jest idealny. Mój przez piętnaście lat nie zorientował się, że jego metody wychowawcze są, miło mówiąc, raczej kiepskie. Jak twoje dziecko twierdzi, że nienawidzi cholernego pianina, to go za to nie lej i nie zaciągaj do grania na siłę, bo raczej niczego tym nie ugrasz. Serio, przydałby mu się jakiś podręcznik z instrukcją postępowania.
 Wiara to mocna rzecz. Może nie dajmy tu przykładu cukierka, a na przykład takiej tabletki na pomagające w odchudzaniu. Ktoś kupi jakiś reklamowany i zachwalany lek, ale jego przyjaciel podmieni mu go na zwykłe witaminy, bo uzna tamten szajs za szkodliwy. Ale odchudzający się dalej będzie ćwiczyć i liczyć kalorie w przekonaniu, że zażywa ten cudowny specyfik i będzie mu to dodawać motywacji. 
 Gdybym miał to raczej bym nie pytał, prawda? Naprawdę wole nie wiedzieć, co siedziało im wszystkich w głowach. Czasem niewiedza jest lepsza.

Rora T

Loki się wyróżnia, bo Marvel i Disney chcą zarobić, a to łatwy sposób. Już prawie go ukatrupili, ale po przemyśleniu jednak woleli ukatrupić Odyna, by fanki mogły dalej się cieszyć. 
 Nadal nie wiadomo, czy Odyn został ukatrupiony, czy zwyczajniejszy wtrącony do lochu. Pamiętaj, najważniejszą zasadą MCU jest to, że nikt, nigdy definitywnie tam nie umiera :P 
 I przyznaje, że spodziewałam się jakieś fali hejtu po wycięciu Lokiego z AoU, bo nie raz widziałam głosy, że ktoś idzie do kina tylko dla niego, a tu taka cisza. Aż dziwne,
Więc po co tak długo zawracałeś mi głowę?
To, że nie uwzględniłam ich w swojej wypowiedzi, to nie znaczy, że ich nie rozumiem. Chyba nie muszę za każdym razem podkreślać, że rozumiem co mówisz.
Jak zwykle wszystko spłycasz do jednego poziomu. No cóż, niektórzy ludzie już tacy są, że wolą być głusi, pomimo że wiedzą co się dzieje. 
 A mam prosić się wiecznie? Nie to nie, zrozumiałem przekaz.
 Dlaczego więc mnie wiecznie zarzucałaś celowe przekręcanie, przeinaczanie i powtarzanie twoich słów? Robisz zupełnie, ale zupełnie to samo. Ale zresztą, wolę zakończyć temat, niż znowu słuchać, że to i tak moja wina.
 Dobrze, spłycam, jestem głuchy i zupełnie niczego w tej sprawie nie robię. W odróżnieniu do ciebie, oczywiście. Bo przecież jeśli zarzucasz mi bierność to sama jesteś aktywną działaczką i robisz wszystko, by zmienić taki stan rzeczy? Pikietujesz, strajkujesz, karmisz bezdomnych i biedne dzieci, wspierasz schroniska i zbierasz datki, tak? Jeśli tak to wszystko odszczekam i przeproszę. Nie? Cóż, lepsza ode mnie nie jesteś i przemawia przez ciebie lekka hipokryzja. 

Astrid Löfgren

Przez tyle lat chyba zdążyłby się ogarnąć i zmienić swoje podejście widząc, co ludzie wyrabiają ze światem, na którym w zasadzie są gośćmi. Może jest wszechmocny, ale nie miłosierny. Tak jak mówisz.
W sumie mogli sobie myśleć, że jesteś jakimś super-masochistą lubującym się w torturach. Czemu nie, fakt. Tylko że raczej przerażony człowiek wyglądający jak zaszczuty pies nie wygląda na takiego, który sam podniósł rączkę i zgłosił się na ochotnika. Naciągane.
  Cóż, mówi się, że to ojciec, prawda? Surowy, wymagający i pozwalający dzieciom na upadki, czasem nawet jedne po drugich, bo wierzy, że tylko tak się czegoś nauczą, i że przedwczesne wyciągniecie pomocnej dłoni może tylko zaszkodzić. Nie wiem wielu rzeczy, naprawdę wielu i nawet tego nie ukrywam, a to, czy naprawdę jest, a jeśli tak, to dlaczego na to wszystko pozwala, bezsprzecznie zalicza się do takich rzeczy. Zwyczajnie wolę wierzyć, że jest, albo choć kiedyś był, bo tak jest prościej pogodzić się z pewnymi rzeczami.
 Naciągane, naciągane... Masz lepszy pomysł? 
+ N: Nie wiem czy wiesz, ale tłumaczenie "Człowieka..." zostało wznowione ;)

Julia Szałwińska

N mogłabyś? ;) Już od dłuższego czasu zżera mnie co będzie dalej ;D
 Jasne, zostaw tylko mail w komentarzu. Usunę go od razu po skopiowaniu adresu, nie będzie wisiał tu nie wiadomo jak długo :) 
 Podeślę też mały gratis.
Czyli żadnej kawy, ani energetyków tak? Twoje skrzywienia zawodowe przerażają James. Serio.
 Teraz tak. Już ich nie potrzebuję do tego, by bez problemu ciągnąć po kilka dni bez snu.
 Nie moja wina, że się ich nabawiłem. Każdy na moim miejscu by jakieś miał.

Julia Szałwińska

N będziesz pisała drugą część tej miniaturki o Jamesie, i o dziewczynce uratowanej z bazy Hydry? :)
Mam już napisane ok. dwie strony (część pierwsza miała ok. sześciu) i to od dłuższego czasu, ale mam małą blokadę, bo skupiam się na innym ff. Jeśli chcesz, mogę podesłać ci to, co na razie mam :)
James mam nadzieję że jesteś z siebie zadowolony, bo teraz kiedy tylko spojrzę na jakieś jedzenie, od razu przychodzi mi na myśl: ,,Ciekawe z czym to będzie się kojarzyć Jamesowi" Dobrze że spaghetti jadłam trzy dni temu, bo inaczej zapewne bym zwymiotowała. -_-
A teraz natchniona naszą pogawędką: jakie jedzenie cię odrzuca? I jeśli pamiętasz to czego nie lubiłeś jeść przed wojną?
 Nie moja wina, że mam takie a nie inne skojarzenia. 
 Przed wojną nie bardzo mogłem sobie pozwolić na jakiekolwiek wybrzydzanie. Cieszyłem się, jeśli w ogóle mogłem się najeść, bo nie raz zdarzało się, że miałem niedożywione mięśnie. 
 Teraz nie tykam większości jedzenia. Ograniczam się do chleba, krakersów o najmniejszej zawartości chemii, jabłek, wody i mleka. Radko zdarza się, że tknę coś innego.

Julia Szałwińska

A więc Nick:
Twoja najpoważniejsza misja?
 Opowiem o tym, gdy uzyskasz co najmniej poziom siódmy. Lepiej nie opowiadać o pewnych sprawach na prawo i lewo, tym bardziej teraz. 
Z kim ci się najlepiej pracowało?
Z samym sobą.
Lubiłeś Dugana?
Jakiego Dugana?
Kiedy teraz gdy Tarcza jest w rozsypce, znów zaczniesz nią kierować?
Nigdy tak naprawdę nie przestałem tego robić.
Co aktualnie robisz?
Pracuję nad... pewnym projektem, który w przyszłości znacznie mógłby usprawnić nasze działania.
Co cię najbardziej denerwuję?
Samowolka. Agent Barton coś o tym wie.
Co sądzisz o każdym z członków grupy Avengers?
N: To pytanie już padło :) klik
Czy z Nataszą trudno się pracuję?
Nasza współpraca najczęściej ograniczała się do wydawania rozkazów i składania raportów. Ponadto, agentka Romanow nie odpowiadała bezpośrednio przede mną. Hierarchia była o wiele bardziej złożona. Mogę jednak powiedzieć, że trafiały nam się bardziej problematyczne jednostki niż ona. Co od razu nie oznacza, że bezgranicznie sobie ufamy i wszystko zawsze gładko szło.
Co sądzisz o Jamesie? Myślisz że można dać mu jeszcze jedną szansę, czy już nie?
 Zimowy Żołnierz był i nadal jest zagrożeniem. I to sporym, ponieważ nie mamy i nie będziemy mieć pewności, że ktoś nadal nie siedzi mu w głowie i nie wykorzysta go ponownie przeciw nam, gdy najbardziej nie będziemy się tego spodziewać. 
Czy masz żonę? 
Nie.
Gdybyś nie został szefem Tarczy, to kim byś teraz był?
Masz jakieś ulubione sposoby walki? Ulubioną broń?
Kto jest twoim największym przeciwnikiem?
Nie przypominam sobie, bym takiego miał. Choć teraz mogę powiedzieć, że opinia publiczna.
Gdybyś wiedział o tym że Zimowy Żołnierz to James, powiedziałbyś o tym Stevowi?
Sytuacja była jaka była i jeśli zależałoby to ode mnie to nie, nie powiedziałbym. Jak już mówiłem- Zimowy Żołnierz był i nadal jest zagrożeniem. A naszym zadaniem jest eliminowanie zagrożeń. Bez względu na sentymenty. 
I na koniec: ulubione jedzenie? :)
W moim wieku i z moją pracą nie można już pozwalać sobie na wszystko. Jednak nadal nie pogardzę dobrym stekiem.

Astrid Löfgren

Tak, dał wolną wolę.Tak, ludzie to robią sami sobie. Ale skoro jest wszechmocny, może decydować i dzięki temu mógłby zapanować nad ogólnoświatowym chaosem. Nie ma dnia bez wojny. Na co czeka? Aż ludzie wymordują się nawzajem? A może aż przejrzą na oczy? Wątpliwe, że tak by się stało. To dylemat typu: skoro Bóg jest wszechmogący, to czy może stworzyć kamień, którego nie będzie w stanie podnieść.
Serio sądzisz, że ktoś mógł pomyśleć, że byłeś tam z własnej woli?
Ym, nie jestem rabinem czy jakimkolwiek innym duchownym, nie jestem też jakiś bardzo religijny. Może to deiści mieli rację i Bóg tylko stworzył to wszystko, a potem zostawił ludziom, wierząc, że odpowiednio się tym zajmą? Można tylko gdybać i pamiętać, że ten na górze wcale nie jest aż tak miłosierny. Taki potop chociażby. Zbyt miłosierne to nie było.
 Różni ludzie chodzą po świecie, więc czemu nie? Nie czytam w myślach i bardzo się z tego cieszę, więc nie mogę zaprzeczyć, że taki ktoś by się nie trafił.

Rora T

A jaka była mamusia?
To już potwierdzona informacja? Szkoda, ale z drugiej strony (choć nie wiem, kiedy teraz będzie się działa akcja) Maria byłaby chyba lekko za stara, by urodzić Tony'ego.
Nigdy nie twierdziłam, że Loki to najlepszy złoczyńca. Jest dość cienki, bo tak naprawdę to co on takiego zrobił? Zniszczył kilka planet? Wielkie mi halo. Jedynie bałaganu umie narobić.
Argument "za" obejrzeniem Daredevila? Ależ ja obejrzę serial, nie wiem tylko kiedy. Nawet do tego jestem zbyt leniwa, a tak na poważnie to muszę nadrobić wiele na innych blogach i dokończyć w końcu swój rozdział lub go od nowa zacząć, bo coś mi w nim nie pasuje. Potem będzie serial.
Czepiasz się.
Cóż, to chyba nie ma znaczenia, ponieważ charaktery Howarda i Tony'ego znacznie odbiegają od ich komiksowych pierwowzorów. Tam żaden z nich nie rzucał żartami na prawo i lewo.
Czytałam, że akcja ma dziać się pół roku później w Los Angeles. I Fennhoff, Zola i pewnie Dottie zostaną olani na rzecz jakiegoś nowego złoczyńcy, by Peggy dalej mogła robić za Holmesa i Rambo w jednej osobie.
Nie chodziło mi o to, że ty tak twierdzisz. Wystarczy spojrzeć na resztę złoli z ekipy MCU- wszyscy podobni do siebie, robieni wręcz na jedno kopyto i większość gnie po jednym filmie. Nawet Skull został olany. Dlatego Loki znacznie się wyróżnia.
Biedy Buckyś, nie ma pojęcia o tym, że już mu powiedziałam.
A nie bierzesz? 98% rzeczy, których nie mówię na poważnie, ty tak odbierasz.
Twoje umniejszanie problemów dzisiejszego świata o tym świadczy. Ale tak masz rację, nie mam się czym przejmować. Bo przecież nie ma wojny na Ukrainie, nie ma codziennych ataków terrorystycznych, w których giną nie winni ludzie, nie ma Dżihadystów, którzy zabijają ludzi tylko dlatego, że nie wierzą w ich boga. Żyjemy w cudownym kolorowym świecie, w którym niczym nie trzeba się przejmować. Więc bez żadnych zmartwień mogę sobie wybrać pięć kierunków studiów, by zagwarantować sobie przyszłość w kraju, w którym i tak nie będę pracować w swoim zawodzie, o ile w ogóle będę. Zdajesz sobie sprawę co mówisz?
Wiem, jak wyglądało życie podczas wielkiego kryzysu, jak wyglądała II wojna światowa i na samą myśl serce mi się kroi, bo to co się wtedy działo było okropne, ale to tak naprawdę nigdy się nie skończyło. Niby III wojna nigdy nie została ogłoszona, ale to się już dzieje. Od '45 roku w którymś z zakątków świata toczona jest wojna, w której giną ludzie, a dzieci prowadzone są na rzeź. Nawet nie będę wytykać palcem, które kraje są za to odpowiedzialne. Tego się nie da zmienić. Cały świat musiałby zostać stworzony od nowa, by nie było już wojen, terroryzmu, głodu. Ludzie przy władzy, którzy mówią o pokoju, wywołują wojny, po to by się wzbogacić, a cierpią jak zwykle ci, których to nic nie obchodzi.
Odkąd pamiętam słyszę tylko o twoich problemach. Jak ci jest źle, co złego cię spotkało. Którykolwiek przykład bym nie podała tobie wciąż jest mało. Nie dziw się, że mam takie wrażenie, jakbym rozmawiała z pępkiem świata.
Nie wiedziałam, że cię to tak zaboli. Myślałam, że przyniesie jakieś efekty. Ty masz tyle fobii, że już trudno mi je zliczyć. Przykro mi.
Nie wymagałam od ciebie natychmiastowych zmian, czy żadnych obietnic. Sama mówiłam, że potrzeba czasu, więc nie wciskaj mi tu proszę nie moich słów. Mówiłam tylko, żebyś się zastanowił, przemyślał to, ale cokolwiek nie powiedziałam było źle. A kiedy powiedziałeś, że wiele ludzi to robi, więc dlaczego ty nie możesz ręce mi opadły. Na początku przynajmniej myślałam, że zdajesz sobie sprawę, że to jest złe, że to jedynie cię wyniszcza i nie przynosi niczego korzystnego, a tu nagle wyjeżdżasz z tekstem "dlaczego nie?". Myślisz, że alkoholik nie ma wyznaczonych odpowiednich zasad, że na przykład nie może wypić alkoholu przez kilka dni? Nie jestem ani terapeutą, ani twoim przyjacielem. Starałam się pomóc, bo tego chciałam, tak po prostu. Najwyraźniej wybrałeś sobie złą osobę, bo cierpliwa też nie jestem, a ty doskonale o tym wiedziałeś.
 I co z tego faktu? Może powiedziałaś, może nie. I tak niedługo o tym zapomnę, bo to nie jest coś bez czego nie mogę żyć.
 Ty sądzisz, że odbieram. To różnica. 
 A zdajesz sobie sprawę z tego, co ty mówisz? Nie jestem niedorozwinięty i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co dzieje się wokół mnie. I to zapewne o wiele lepiej niż ty, bo nie muszę wierzyć zakłamanym mediom. Nie bez powodu powiedziałem więc, że "I ciągle się dzieje". Teraz to ty przeinaczyłaś moje słowa i zwyczajnie powiedziałaś dokładnie to samo, ale w rozwinięciu. Poza tym, nie podoba ci się kraj? Nie potrafisz sobie w nim poradzić jak miliony, które jakoś dają radę? Wyjedź. Już nie ma żelaznej kurtyny. 
 A o czyich problemach mam mówić? Małego Abrahama, który chciałby zostać lekarzem, ale bieda panująca w jego wiosce mu na to nie pozwala? Czy małej Taylor, która chciała kucyka, a ci wredni, skąpi rodzice kupili jej tylko rower? 
 Więc widocznie źle myślałaś, bo to cholernie kiepski sposób. Poza tym, kogo obchodzą moje fobie, nie jestem przecież pękiem świata.
 Racja, ty nie lubisz mnie, ja nie lubię ciebie, nie dogadamy się i tak już widocznie musi zostać. Nadajemy na różnych falach, zdarza się. 

Julia Szałwińska

N zrób Furego! Tyle mam do niego pytań!
N wspominałam że grzebałam w starych postach i teraz mnie tak naszło: jaki sutek? Niby przeglądałam, czytałam ale jestem zbyt tępym człowiekiem żeby to ogarnąć :D
Chodziło o to, że w scenie w skarbcu w CA:WS metalowe ramie zostało wygenerowane komputerowo. Na tym gifie: klik zauważyć można, że znacznie powiększono mu też mięśnie ramion i... poprawiono lewy sutek w CGI. I to tak, że widać różnicę :P
James chyba podziękuję. Twoje opowieści sprawiają że po dziś jak widzę pizzę, mam ochotę zwymiotować...
Poopowiadać ci trochę o spaghetti?

Rozpoczęcie tygodnia Nicka Fury'ego !

Na życzenie koleżanki: w dniach 04-07.08 będzie możliwość kierowania pytań również do Nicka Fury'ego!