Przez tyle lat chyba zdążyłby się ogarnąć i zmienić swoje podejście widząc, co ludzie wyrabiają ze światem, na którym w zasadzie są gośćmi. Może jest wszechmocny, ale nie miłosierny. Tak jak mówisz.
W sumie mogli sobie myśleć, że jesteś jakimś super-masochistą lubującym się w torturach. Czemu nie, fakt. Tylko że raczej przerażony człowiek wyglądający jak zaszczuty pies nie wygląda na takiego, który sam podniósł rączkę i zgłosił się na ochotnika. Naciągane.
Cóż, mówi się, że to ojciec, prawda? Surowy, wymagający i pozwalający dzieciom na upadki, czasem nawet jedne po drugich, bo wierzy, że tylko tak się czegoś nauczą, i że przedwczesne wyciągniecie pomocnej dłoni może tylko zaszkodzić. Nie wiem wielu rzeczy, naprawdę wielu i nawet tego nie ukrywam, a to, czy naprawdę jest, a jeśli tak, to dlaczego na to wszystko pozwala, bezsprzecznie zalicza się do takich rzeczy. Zwyczajnie wolę wierzyć, że jest, albo choć kiedyś był, bo tak jest prościej pogodzić się z pewnymi rzeczami.
Naciągane, naciągane... Masz lepszy pomysł?
+ N: Nie wiem czy wiesz, ale tłumaczenie "Człowieka..." zostało wznowione ;)
N, matko, ja nic nie wiem. Tydzień wyjęty z życia i nawet nie wiem w co mam ręce włożyć. Dzięki za informację!
OdpowiedzUsuńJames, idąc tropem ojca, to cholera... Tyle tysięcy lat miał na zauważenie, że ta metoda nie działa. I co? Chyba nagle oślepł.
No ale, nieważne. Stwierdzam, że wiara to dobra rzecz. Czasem, a nawet często, dodaje skrzydeł, nawet jeśli wierzy się w cukierka dodającego sił.
Neh, nie mam. A ty masz?