4 lipca 2015

Julia Szałwińska

N co sądzisz o filmie: ,,Miasto 44"?
Znów muszę to powiedzieć, ale nie widziałam tego filmu. Jeszcze!
James jedno pytanie: pizza czy hamburger? Jestem ciekawa :)
A więc wybór między mniejszym i większym złem, co? Jeśli musiałbym wybierać to hamburger. Topniejący ser i sosy na pizzy kojarzą mi się z pęcherzami i martwicą po oparzeniach. Co poradzę, takie skrzywienie zawodowe. 

Astrid Löfgren

N, tak, dokładnie. To właśnie to. Matrix, mówię ci.
Gdyby Bakuniu nie był upierdliwy, nikt by mu nic nie wypominał :D
Kojarzę też, że sporo krytyki zebrały nowe "Kamienie na szaniec", które ponoć nie miały zbyt wiele wspólnego ani z książką, ani z historią. A Zośka został opkowym tróloverem.....
"Upierdliwy" to takie wielkie słowo. "Nadto uciążliwy" lepiej brzmi :P
James, nie nadążasz za modą, to bardzo niedobrze.
Pocieszę cię lub nie - każdy umysł jest w jakimś stopniu popieprzony, bo żaden do końca nie poznany.
Robisz mi przykrość. Ja cię chwalę, a ty tu takie herezje szerzysz... To komplement. Z ręką na sercu to mówię.
Ja wiem. Jak kochasz to całym serduszkiem.
Wiem, to straszne. Biegnę się ogolić i podmalować oczy, a potem skoczę do pobliskiego sklepu po te obcisłe, odcinające krążenie w pewnych częściach ciała spodnie. Fryzury chyba nie muszę zmieniać, bo widywałem na ulicach gorszych obszarpańców. Czasem ciężko stwierdzić czy widziany szczyl to facet czy jednak kobieta. I tak, znowu zrzędzę.
Zwyczajnie wydawało mi się, że "jesteś bardzo dobrym manipulatorem" ma raczej wydźwięk negatywny, ale co ja tam wiem.
Żebyś wiedziała, że owszem.

Astrid Löfgren

N, a "Miasto 44" widziała? Toż to matrix!
Gdyby tu gdzieś się czaił, złożyłabym życzonka. Młodzieniec pełną parą. 
Jeszcze nie widziała, ale słyszała, że jest bardzo kwikaśne. To tutaj było coś z pocałunkiem w trakcie ostrzału, czy źle kojarzę?
A biednemu Buckysiowi wypominane są te jego 93 lata. Tuż to jeszcze dzieciak jest!
James, ale ja nie o pomnikach i nagrobkach, a o grobie. Taki dół. Z ciałem/szczątkami. Trumną. Kojarzysz? Nagrobek bez grobu też może być, jak sobie ktoś wcześniej zamówi miejsce i zrobi ładny pomnik (nagrobek).
Wydaje mi się, że raczej tego po prostu nie dostrzegasz. Wielokrotnie mówiłeś o specyficzności swojego, hm, stanu, więc to co mówisz czy robisz nie jest tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. A jeśli przy tym coś czujesz, to nie mam wątpliwości, że jest to coś wyjątkowego.
Definiuj jak chcesz, ale wiadomo o co chodzi. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jesteś w tym bardzo dobry.
To już przesada. Za bardzo różnorodnie się robi.
Wiem, czym jest grób. Dobra, czasem może wolno kojarzę i trzeba mi coś kilkukrotnie powtórzyć, ale nie przesadzajmy. I masz mnie, odkryłaś, że nie znam się na zamawianiu sobie przedśmiertnych miejsc cmentarnych. Wiem, skandal.
Krótko podsumowując- doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że mój umysł to strasznie popieprzone miejsce. Nic nie jest tam proste, nic nie jest oczywiste i często nie mam pojęcia, co tak naprawdę, u diabła, właśnie robię. I zapewne to jedna z przyczyn tego, że spieprzę prawie wszystko, za co się zabiorę. Ale to już chyba mamy ustalone. 
Znów mam dziwne wrażenie, że to wcale nie brzmi jak komplement, a wręcz przeciwnie.
I jak już kiedyś mówiłem- wyższe uczucia wcale nie są mi tak obce, jak może się wydawać.

Ana Morgan

Ale czepliwy jesteś. Nawet głupiego "miałeś" nie potrafisz odpuścić. Jak nie chcesz to nie mów, ale nadejdzie dzień, w którym to z ciebie wydobędę.
A może jakiś jeden przypadek, najciekawszy z poniżej wymienionych, bo o wszystkich poniekąd słyszałam.
Jestem bardzo ciekaw tego, w jaki sposób chciałabyś tego niby dokonać.
Dla mnie żaden z tych przypadków nie jest najciekawszy, bo to coś, co się zdarzało, zdarza i zdarzać będzie. Ot, taka mało codzienna codzienność. Ale dobra, spróbuję. Raz miałem gorszy dzień... a może lepszy? Nie ważne. Ważne jest to, że każdy wie, że lepiej mieć dwie ręce, bo jedną niewiele się zdziała. Zwłaszcza, gdy jest się z kobietą. Znacznie lepiej robić to dwiema rękami. Przynajmniej tak wtedy myślałem. Więc dotknąłem ją także lewą. I zwyczajnie pieprznął ją prąd. Tak, fajnie było.

Ana Morgan

Czyli to kotka. Wcale jej się nie dziwię, że cię nie znosi. Najwyraźniej już tak działasz na kobiety.
O tym o którym kiedyś miałeś opowiedzieć. A zresztą opowiedz o jakim już chcesz.
Nie wszystkie kobiety, na które zdarzyłem się natknąć, mnie nienawidzą. Może spora część, ale na pewno nie wszystkie.  
Jakie znowu "miałeś"? Opowiedziałbym ją, gdybym miał ku temu chęć. A jej nie mam, więc tego nie zrobię i żadne "miałeś" tego nie zmieni.
Wpadek wymieniać mogę sporo- od  przypadkowego wyrywania drzwi, przez łamanie, czy niszczenie przedmiotów albo krzywdzenie ludzki, do rażenia prądem albo wywoływania zwarć. Wyrywałem drzwi samochodów, miażdżyłem w dłoni komórki, niszczyłem bronie, tłukłem butelki, podpalałem coś przez zwarcie, magnetyzowałem przedmioty albo z emocji zdarzało się, że lekko popieściłem kogoś prądem. Ale naprawdę lekko

Astrid Löfgren

N, w filmach historycznych najbardziej mnie śmieszy wykorzystywanie broni, która wynaleziona została długo, długo po wydarzeniach w filmie. To jest najpiękniejsze!
Nie tylko broni, ale także pozostałych sprzętów, np. w takiej "Akcji pod Arsenałem" w kuchni radośnie stoi sobie lodówka wynaleziona pod koniec lat '70. A prawdziwą plagą jest pojawianie się w takich filmach nowoczesnych słupów energetycznych.

I tak zupełnie, zupełnie bajdełejem- młodzieniaszek Steve kończy dzisiaj 97 lat!
James, prawda.
Prawda.
Mówiliśmy o grobie, nie pomniku.
Pozory pozorami, ale czasem każdy pęka. Niemalże czuć, jak schodzi z ciebie jakiś, powiedzmy, ciężar, kiedy mówisz o czymś, co jest/było dla ciebie ważne. I wtedy także przebłyskuje jakimś cudem "tamten" Barnes i różnica jest naprawdę widoczna. Ty możesz tego nie dostrzegać, ale mi się jakoś udaje. I nawet chcę wierzyć, że się nie mylę. U ciebie pozór może być równoznaczny z rzeczywistością. Tak naprawdę nie wiadomo, jak do tego podejść, bo niestety jesteś lisek chytrusek i manipulować doskonale potrafisz.
Prawda.
Spodobał się, bo tak? Wredota cholerna, no.
Pomnik i nagrobek to prawie to samo. I może być sobie grób bez nagrobka, ale nagrobek bez grobu raczej już nie bardzo. 
Zwyczajnie dobrze jest czasem spuścić z siebie parę i mieć chociaż złudzenie zrelaksowania się choć na moment. A jeśli w pełni pamiętam jakieś pozytywne wydarzenie to mówienie o nim, czy choćby przypominanie go sobie, pozwala to tą parę, ten ciężar z siebie zrzucić choć na jakąś krótką chwilę. Nie ma w tym chyba jednak niczego głębszego. Albo zwyczajnie ja tego nie dostrzegam.
Nie nazwałbym tego "manipulacją", a bardziej "mówieniem półprawdy" lub "naginaniem rzeczywistości na własną korzyść'. W tym jednak faktycznie nie jestem taki najgorszy.
Mogę też zacząć używać argumentu "bo nie". Tak dla różnorodności.

Ana Morgan

W końcu się przyznałeś.
Dlaczego? To może być bardzo interesujące. Przynajmniej twoje kontakty z tym biednym kotem się poprawiły.
Jak nie masz o czym to możesz mi opowiedzieć o tym wypadku z udziałem twojej lśniącej łapki.
Wcale nie powiedziałem, że się poprawiły. Toleruję jej obecność, a ona pozwala sobie na zbyt wiele i widzę po jej wzroku, że chyba za mną nie przepada, odkąd pomogłem jej wziąć kąpiel. A dokładniej, to bardzo subtelnie upuściłem ją do wanny. Ta, może mieć mi to za złe. 
"O tym" czyli o którym konkretnie? Trochę ich jednak było.

Astrid Löfgren

N, już myślałam, że wiesz coś więcej i dlatego ci zgrzyta :P
To jest zrozumiałe. Sama tak miałam przy kilku produkcjach i czasem wręcz byłam zawiedziona, gdy linia fabularna sporo różniła się od oryginału.
Jest już tyle teorii, że przestałam zwracać na nie uwagę i poczekam, aż dostanę filmik. 
Pamiętam, że gdy oglądałam "Aleksandra" z 2004, często miałam niemałego WTF, bo jest tam tyle pozmieniane, ponaginane i powycinane, że aż dziw, że ma to kategorię "historyczny" a nie "fantastyczny". 
James, mieć a widzieć to jednak coś innego.
Można powiedzieć, że normalne, ale i tak pozostaje pytanie co jest normą a co patologią i do czego bardziej można twój przypadek porównać.
Cóż to za grób bez ciała? Strasznie ruchliwy i gatadliwy jesteś jak na martwego. Może i jakaś część faktycznie umarła, ale nie wierzę i nie uwierzę, że ma to całościowy charakter.
Czego dosyć? Łażenia i szukania? Mówiłam, że tak będzie z kicią.
Nawet wskazówki nie? Jesteś wredny.
Ale jeśli nie można ich mieć, dobrze jest je chociaż zobaczyć, prawda? 
Już chyba wiele razy mówiłem, że żadnym psychiatrą czy kimkolwiek podobnym, więc raczej nie pomogę ci w określeniu tego, jak bardzo patologiczną osobą jestem. 
Nie mi jednemu postawiono symboliczny pomnik. Nie było sposobu na odzyskanie ciała, więc co niby mieli zrobić? Nie chować mnie wcale?
A skąd wiesz, co tak naprawdę we mnie siedzi? Zawsze wyznawałem zasadę, że przede wszystkim trzeba stwarzać dobre pozory. Kiedyś działało, więc teraz także może. Ale nie każę ci w nic wierzyć, bo kim niby jestem, bym mógł to robić? Każdy ponoć ma wolną wolę, więc twój wybór.
Dosyć Hydry. Dosyć SHIELD. Dosyć Rogersa. Dosyć siebie. Dosyć wszystkiego. Chciałbym mieć zwyczajnie święty spokój, ale wiem, że to raczej nie możliwe.
Nie. Bo nie. Spodobał mi się ten argument.

Astrid Löfgren

N, dlaczego zgrzyta?
Jeśli człowiek już raz widział, czy słyszał pewną historię i zostaje mu ona przedstawiona ponownie, ale w trochę innej oprawie, to może się zdarzyć, że z góry będzie przewidywać bieg zdarzeń. A przynajmniej ja tak mam :P Niby wiem, że MCU!Civil War będzie mieć mało wspólnego z oryginałem, i że charaktery postaci także się różnią, ale nie mogę się tego nawyku pozbyć.
James, może gdybyś miał jakieś swoje rzeczy byłoby łatwiej. Obecnie raczej o nie ciężko, co? Tak samo jak o znalezienie miejsca, które chociaż trochę przypominałoby te sprzed lat. W ogóle chcesz sobie przypomnieć całą resztę?
Mogłeś rozpieprzyć ten własny. Zejdę z grobów na milszy temat. Kotek się odwalił?
Jednak nie odczepię się od ruletki. Dasz mi jakąś wskazówkę?
Moje dawne rzeczy są w muzeach, kilka widziałem. Zapewne są też u bliższej lub dalszej rodziny, a przynajmniej tak sądzę, bo mogę się przecież mylić.
Sam nie wiem. Z jednej strony chciałbym wiedzieć wszystko, ale z drugiej... chyba zwyczajnie się boję. Ale to chyba normalne, prawda? Przynajmniej mam nadzieję, że takie jest.
Nie zamierzam niczego niszczyć. Wszystko to, co jest tam napisane, jest przecież szczerą prawdą. Jestem martwy. Choćby i od środka.
Nie, nie odwalił się, bo i zbyt daleko nie zaszedłem. Wiem, że powinienem, ale czasem i ja mam serdecznie dosyć.
Nadal nie. Jak to ujęłaś- "bo tak".

Ana Morgan

Tym razem nie dam się wyprowadzić z równowagi. Powiedz lepiej co tam u ciebie, zamiast usiłować mnie zdenerwować.
A kto w ogóle powiedział, że próbuję to zrobić? Otóż nie, wcale nie próbuję. No, może trochę.
O czym miałbym niby mówić? Można powiedzieć, że moje życie cierpi na pewną, raczej specyficzną, monotonię, bo przez cały czas robię niemal to samo, a zmieniają się tylko cele i miejsca. Chyba, że mam mówić o próbie zalania się w trupa w towarzystwie kota? Ale to raczej mało porywająca historia.