12 września 2016

Astrid Löfgren

N, to się ceni. Dużo razy spotkałam się z totalnymi bzdurami, mającymi miano nauki, bo występują w nich specyficzne dla jakiejś dziedziny terminy, właściwie tylko dlatego. I to tak na poważnie, nie w ff. Więc dobrze wiedzieć, że podchodzisz do tego z głową.
Och, no przecież ja cię nigdy nie nienawidziłam za twoje wybryki! :D
Na pewno Wandzię przeprosi. Na pewno.
Myślę, że najszybciej Sam by mu to powiedział. Dla Steve’a będzie for eva na pierwszym miejscu. Nawet, jeśli ożeni się z Sharon i będzie miał z nią gromadkę dzieci (wiem, wiem, nie będzie, ale ćśśś). Biedny ten pan Rogers, tak rozdarty, że poliamoria wkradnie się jak nic…
No wieeem, ale przynajmniej można się pocieszać, że ma gorzej. Takie trochę to samolubne, ale skoro działa, to czemu nie?
/Wychodzę z założenia, że jeśli już coś się robi, powinno się to zrobić jak najlepiej, bez pójścia na łatwiznę i wypisywania bzdur. A o pseudonaukowych pseudoartykułach nawet mi nie przypominaj :P
/Oj, no dobrze, najwyżej nie cierpiałaś. Ale nadgonimy to <3
/Jak możesz wątpić w to, że Bucky przeprosi Wandę? Zrobi to z kwiatami, winem i łzami w oczach. Tak właśnie będzie. Na pewno.
/Nazwanie tej relacji poliamorią jest strzałem w dziesiątkę. Choć można porównać to też do tego, że niektóre babki wychodząc za mąż, w gratisie do męża dostają teściową. Tutaj dostaje się Bucky'ego :P No i skąd wiesz, że nie będzie miał gromadki dzieci z Sharon? Może się nad nim zlituję i wkręcę go w trojaczki?
/A tylko biedny Bucky spróbowałby tak zrobić, a byłby krzyk!
T’Challa, cóż, tak myślałam, że wiele tajemnic za tym wszystkim się kryje. Pierścień też się w nie wlicza?
A jak wyglądają sprawy z Protokołem? Odnotowujecie jakieś szczególne ruchy Rossa, Starka czy kogokolwiek innego?
/Pierścień mego ojca? Jest wykonany z vibranium, tak, choć to jedynie symbol i pamiątka przekazywana z pokolenia na pokolenie, z króla na króla. Nie ma żadnych magicznych zdolności, a przypomina jedynie o tym, że przodkowie czuwają nad tym, kto go nosi.
/Spytam jedynie, czy chodzi o Thaddeusa Rossa, czy o Everetta Rossa? Za przyjęciem Protokołu opowiedziało się już sto czterdzieści państw. Ostatnim państwem, które zdecydowało się podpisać ustawę, póki co pozostał Izrael. Dotarły też do nas informacje o tym, że to więzienia Raft wtrącono niedawno kilu nowych "przeciwników pokoju", jak nazwał ich generał Ross, jednak nie znamy ich tożsamości. A Stark... Dawno nigdzie się nie pojawił. Zamilkł, wycofał się z blasku fleszy. To do niego niepodobne.
Steve, w sumie racja. Ciągle zapominam, że jesteście super i nie tacy delikatni, nie wiem jakim cudem. Dobrze, że się nie obrażacie na siebie za drobne przesadzenie z siłą. Bo chyba się nie obrażacie, nie?
Jakoś?
/Wyrwałem z zawiasów zbyt wiele drzwi i zniszczyłem zbyt wiele worków, by gniewać się na niego za to, że przesadził nieco z siłą i nabił mi siniaka. To żaden problem.
/Tak, jakoś... Nie potrafię określić tego w żaden inny sposób, nie wiedząc nawet co tak naprawdę się dzieje.
Bucky, nie chcę cię męczyć. No chyba, że skupienie się na czymś konkretnym pomaga znieść ból, w co jednak troszkę wątpię, bo to kosztuje dużo wysiłku.
 Nie wiem. Wszystko mi jedno... I tak mam dosyć.

o.

Dobrze, że nie próbuje być Samem bo w taki sposób swoich podopiecznych by tylko do depresji doprowadzał.
Ma rację i ciekawe czy i kiedy wykorzysta ten fakt na swoją korzyść co do końca jakby fair nie będzie..
Może delikatnie sugeruję zmianę planów? :p

No ale skoro mają super regenerację to już po chwili będą zdolni do rundy drugiej.. Czy jednak za starzy są na to i za sztywni? :p

Więc do staniczka szpilki, króliczy ogonek i strój roku mamy xd
/Moja wyobraźnia odmawia zobrazowania Bucky'ego w roli terapeuty. To byłaby makabra dla obu stron.
/Naprawdę sądzisz, że Bucky nie wykorzystałby tego asa w rękawie :P? Nie można zapominać o tym, że czasem potrafi być prawdziwym suczijsynem.
/Powiem tak - tutaj gnębię wszystkich jak leci, co zapewne widać. Ale hej, za to na drugim blogu im odpuszczam i dostają w końcu - prędzej lub później - te swoje happy endy. Nawet w "Niebie..." pojawią się lżejsze momenty.

/Ciężko wyobrazić mi sobie tych dwóch emerytów próbujących wykonać najdziwniejsze pozycje z Kamasutry. Ale mają supersiłę i regenerację, więc dadzą radę, bo kto, jak nie oni?

/Proponuję też takie o to zgrabne majtasy do kompletu - klik. Steve by się ucieszył.
T: Witaj o jasności.. Nie znam się zbytnio na etykiecie więc proszę wybaczyć.. Jak okreslasz szanse Bucky'ego?
/Spędziłem wiele lat w Ameryce i w Europie, obracałem się w towarzystwie wielu młodych i starych, nieobeznanych w etykiecie ludzi, więc nie stanowi to dla mnie problemu. Tytuł króla tego nie zmienił.
/Pan Barnes, Bucky jest pierwszym takim przypadkiem, z jakim miałem do czynienia. Zagadką, można by rzec. Wyzwaniem. Dlatego szczerze przyznaję, że nie wiem, jak powinienem to ocenić.
S: No coś w tym jest, ale z małego plusa może się zrobić duży, co nie? 
 Cóż, na pewno jest to już jakiś punkt wyjścia do tego, by zaczęło być lepiej, ale... Najpierw trzeba wiedzieć co zrobić, by tak się stało. A ja nie wiem.
 B: Zapewne nie mogę Ci zapodac przytulasa, więc herbaty?
 Nie lubię jak ktoś mnie dotyka. Nienawidzę. Więc nie, nie możesz. A herbaty nie chcę.

Astrid Löfgren

N, zawsze bzdurę można przedstawić tak, żeby brzmiała logicznie. Trochę się trzeba nad tym napracować, ale grunt, że się da.
Chyba wolę nie rozwiązywać tej tajemnicy. Przynajmniej będę zaskoczona.
Gdyby jeszcze nauczył się wyrzucać z siebie to, co w nim siedzi, bez doprowadzania ludzi do płaczu, a co najmniej podwyższenia ciśnienia, byłoby już naprawdę dobrze.
To takie urocze <3 I przerażające jednocześnie, bo strach nawet pomyśleć co by było, gdyby ktoś śmiał się sprzeciwić jego własnej opinii i uznać, że jest na przykład oczko niżej niż myśli. Tryb WS na życzenie.
To też. Na pewno. Robi mi się przykro na samą myśl, że jeszcze cholernie długa droga przed nim, i przez to trochę się z nim utożsamiam. 
/Oczywiście, że można, ale mierzę siły na zamiary. Wiem, że o ile wytłumaczenie z czipami jeszcze jakoś trzyma się kupy, kiedy spojrzy się na to z przymrożeniem oka, o tyle nie dałabym rady jakoś sensownie przedstawić programowania samego w sobie. 
/W sumie to dobrze. Krócej będziesz mnie nienawidzić, nie wiedząc co tak do końca planuję :P
/Bucky może nie jest jeszcze mistrzem w wyrzucaniu z siebie tego, co leży mu na sercu, ale hej, i tak zrobił postępy, bo powiedział chociaż coś. Może w nie do końca odpowiedni sposób i nieco nie na temat, a do tego pod wpływem dość negatywnych emocji, ale powiedział. 
/Musiałby mu powiedzieć to ktoś, kogo opinią choć trochę się przejmuje, a to grono jest jednak niezbyt liczne, bo liczy chyba tylko Steve'a i Sama. Ale przyznaję, nie mogę się doczekać wprowadzenia Sharon, żeby Bucky mógł trochę pofochać i potupać, bo znowu jakaś Carter odbiera mu część uwagi Steve'a. 
/Bucky to chyba taki typ, przed którym już zawsze będzie długo droga, bo na dwa kroki w przód, przypadają jeden albo trzy w tył.
T'Challa, dobry wieczór, Wasza Wysokość. Mógłbyś mi opowiedzieć co nieco o swoim kostiumie, umiejętnościach? Skąd taka siła, itp.? 
/Ek is baie welkom. Także witam.
/Black Panther broni Wakandy od stuleci. Jego siłę przekazuje się z pokolenia na pokolenie, z ojca na syna, nie tylko poprzez symboliczne przekazanie stroju, ale też przez oddanie dostępu do rytuałów, których tajemnice strzeżone są od dnia, w którym pojawił się pierwszy Black Panther. To one są najważniejsze, one nadają siłę, która pozwala wybrańcowi chronić jego lud. Zbroja z vibranium stanowi tylko dodatek. Nie przeczę, bardzo pomocny i stylowy, ale wciąż dodatek. Którego tajemnic nie mogę zdradzić.
Steve, no, w końcu to przyznałeś. Jest sukces.
Ale jak by nie było to akt agresji na żywym człowieku. Może lepiej ciebie zastąpić czymś innym? Bo wiesz, jeszcze się przyzwyczai i nie będzie chciał przestać, czy coś…
No i co z Bucky’m? 
/Potrafię przystopować Bucky'ego, jeśli jest to konieczne, i dlatego wydaje mi się to być najlepszą opcją. Uderzanie w worek to nie to samo, co możliwość zmęczenia się przez sparing z drugim człowiekiem. Zwłaszcza z takim, przy którym dozowanie siły nie jest aż tak konieczne. A możesz mi wierzyć, że takie ciągłe bycie skupionym na tym, by czegoś nie zniszczyć, potrafi być męczące.
/A Bucky... Jakoś jeszcze się trzyma.
Bucky, a co wiesz? 
 Można trochę... konkretniej? Muszę się na czymś skupić, żeby wiesz... No, żeby wyłapać to z tej cholernej plątaniny w mojej głowie.

o.

#1 Powiem brzydko- ale dojebał Wandzie. Ale cóż miał rację i do opinii o niej no i do Steve.. Coś czuję, że on każdej potencjalnej przyszłej pani Rogers by to mówił i z potencjalnej stawałyby się niedoszłymi xD
Już ma źle więc za niedługo będzie dobrze, co? T'Challa mimo wysokich temperatur potrafi myśleć, więc coś wymyśli nie?
#2 Albo po ambicjach im by poszło.. Tu niby są super po serum a tu jednak czegoś nie potrafią xD
To poczekam na dar xd 
Mnie też! W końcu prawie wiem co Steve ma w spodniach i moje serxe się uspokoiło, że Bucky chce być na dole bo lubi a nie z jakiegoś przymusu xd
 Hahaha plus Bucky kupił coś dla Steve ale sam sobie to wypchał xd uroczy głupol xd
/Bucky to Bucky. Mówi to, co chce, nie bardzo przejmując się tym, że "nie wypada". Tak o niej myśli, więc nie kłamał, tylko podzielił się z nią tym, co leży mu na sercu i wątróbce. Zwłaszcza, że jest nieco nie w humorze i nastrój kogoś, kogo nawet nie lubi, nie bardzo go obchodzi. Taka prawda. A Steve? Bucky po prostu wie, że Steve jest dla niego w stanie zrobić naprawdę wiele, bo przecież w jego obronie niemal zabił własnego przyjaciela, więc może być pewny tego argumentu.
/"Już ma źle więc za niedługo będzie dobrze, co?" - chyba słabo mnie znasz, skoro tak przypuszczasz :D

/Oni czegoś nie potrafią? Oni?! Nie wchodź im na ambicje w taki sposób, bo zechcą pokazać, że oni to te wszystkie pozy mają w małym palcu. I jeszcze coś sobie biedni emeryci połamią albo powykręcają.

/Bucky i przymus? No już to widzę, jak Bucky grzecznie się wypina, bo ktoś - nawet Steve - ma taki kaprys. Prędzej życzyłby miłej zabawy z własną ręką i zatrzasnął drzwi, wykopując delikwenta z sypialni. A skoro to lubi, to dostaje to, co chce.

/No i tak, kupił to dla Steve'a. Ale kto powiedział, że to od razu Steve ma to nosić? Co kogo kręci...
S: Chyba zmiana diety dla Bucky'ego nie pomogła co?
 Bucky przestał tracić na wadze. Jeszcze na niej nie przybiera, ale przynajmniej wszystko się unormowało chociaż na tym polu. To jest już jakiś drobny plus.
B: Jak bardzo jest chujowo?
 A jak myślisz, co?

ASTRID LÖFGREN

Gdybyś nie mówiła, że tworzysz pseudomedyczne teorie, nikt by się nie skapnął :P
Myślę jakie to wydarzenie i myślę, i pierwsze co wymyśliłam, to Kosteczka. I pewnie nie trafiłam.

Ale przechodząc do meritum - właśnie zdałam sobie sprawę, jak wiele racji ma Bucky zarzucając Wandzie pewnego rodzaju... hipokryzję? Trochę mało kulturalnie wyraził swoje zdanie, ale cóż, to Bucky. Zdenerwowany Bucky. Nie, wróć - wkurwiony i cierpiący Bucky. Choć mam też wrażenie, że nie do końca zrozumiał, co chciała mu przekazać. Wyraźnie mówiła, że to, że ludzie nie dostrzegają ich dobrych stron, czyni ich do siebie podobnymi, a nie stricte to, że są wynikami jakichś eksperymentów. Przynajmniej tak to odebrałam. Ale nie można się Bucky'emu dziwić takiej reakcji. Tym bardziej, kiedy dostaje tak wiele bodźców na raz.

A te "On i tak wybierze mnie" tak mnie rozbawiło, choć chyba nie powinno, że musiałam odczekać chwilę, żeby móc spokojnie przeczytać. Dziwne mam poczucie humoru, ale wyobraziłam go sobie kłócącego się z kimś o względy Stevena i tupiącego przy tym nóżką. Przepraszam!

A na koniec powiem, że szkoda mi naszego ulubieńca bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. I nie wiem dlaczego.
/Poważnie, pisanie takich bzdur niemal sprawia mi psychiczny ból. Ale i tak lepsze to, niż próby wytłumaczenia programowania samego w sobie. 
/I nope, nie trafiłaś. Pozostanie to więc tajemnicą. Ale podpowiem, że Bucky nie pojawił się tam we własnej osobie, ale za to wydarzenia z tej serii miały wpływ nie tylko na niego, ale i na wszystkich agentów, których Departament wypuścił w świat.

/To, że Bucky przedstawił swoje zdanie w dość mało kulturalny sposób, nie powinno raczej nikogo dziwić. To, że nieco odbiegł od tematu, także. Zwłaszcza, że jak mówisz, był wkurwiony i cierpiący, odbierając tyle różnych, bolesnych bodźców na raz. Ale wyrzucił wreszcie to, co leżało mu na sercu i wątrobie od dłuższego czasu. Więc może być tylko lepiej, prawda? Nie, nie prawda.

/A wiesz, że właśnie tak miało to zabrzmieć :P? Bucky tupie nóżką, prycha i śmieje się w twarz wszystkim steve'owym niewiastom, bo wie, że to on jest na pozycji uprzywilejowanej. W końcu dla nikogo innego Cap nie został wyjętym spod prawa zbiegiem, prawda?

/Może dlatego, że choć w końcu udało mu się uzyskać jakąś równowagę, za chwile może zacząć wszystko tracić i wracać do stanu wyjścia, co go przeraża?
Steve, więc pozostańmy przy tym, że czasami jesteś uparty.
Ałć. To był jego czy twój pomysł?
/Nie będę już nawet zaprzeczać. Tak, potrafię być uparty jak osioł.
/A rzucanie mną po ścianach było akurat moim pomysłem. Wiem, że Bucky celowo nie zrobi mi krzywdy, a nawet jeśli, wyleczę się raz dwa. To dobry sposób nie tylko na to, by mógł się wyładować, ale także na to, żebyśmy mogli lepiej się zgrać.
Bucky, ojej, a czymże sobie na to zasłużyłam? 
 Nie wiem.
 

#53 (Bucky)

N: Przeklinam dzień, w którym postanowiłam postawić na nanoczipy. Tworzę teraz takie teorie pseudomedyczne, że aż mnie to boli :P

Idę w stronę pewnego wydarzenia z komiksów, może ktoś zgadnie jakiego.

Motyw ze Steve’m, o którym wspominałam Astrid, przerzuciłam do następnej notki. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone.
***
wrzesień 2016

/Bucky od samego rana był nie w humorze, czego nie dało się nie zauważyć.

/I bardzo dobrze pomyślał. Nie był głupi, wiedział, że Steve knuje coś za jego plecami i to już od dłuższego czasu, choć nie wiedział jeszcze czym to dokładnie jest. Ale i tak mu się to nie podobało. Z nich dwóch to on był tym, który knuł po kątach i zmiana tego stanu rzeczy zdecydowanie nie była mu na rękę.

/Problemem było też to, że nie bardzo miał z kim o tym pogadać. Steve odpadał z oczywistych względów. Wilson tak samo, od razu zacząłby pewnie… Zacząłby pewnie go… umoralniać. Tak, tego słowa chyba szukał.

o.

No a nie? Sądzę, że Bucky'emu by się spodobało.. Miałby z czego się śmiać xD
Ha! Skarbówka czeka moja Droga! :p no chyba że ofiarujesz mi tenże szal to daruję xd
Ale chciałabym żyć? 
/Już wyobrażam sobie ich testujących jakąś udziwnioną pozycję. Bucky śmiałby się pewnie jak głupi, a Steve skarżyłby się, że ten chce przyprawić go o zawał.
/Podaruję, podaruję. Za jakieś sześć do ośmiu miesięcy, bo ogony długo odrastają ;P
/A on czasem nie zrobił mydła z tłuszczu, który matka Marli już sobie odessała? Pamiętam, że Marla krzyczała, że przerobił jej matkę na mydło, ale to chyba nie było tak dosłownie.

/No i muszę przyznać, że aż smutno mi się zrobiło, że tydzień tematyczny już się skończył. Może za tydzień czas na kolejny "Powrót do przeszłości"?

+ Pamiętasz "usztywniacz barów Bucky'ego"? Klik :P
S: Ale wykrywacz byłby dobry.. Choć mogłaby pomóc Wanda? Ona może by sprawniejsza była.
Oh! To czym go ostatnio zaskoczyłeś? 
/Nasłanie na nich Wandy zdecydowanie byłoby już przesadą. To nasze przyszłe, potencjalne dzieci mogłyby już mieć nam za złe. I to bardzo.
/Nie powiedziałbym od razu, że zaskoczyłem. Po prostu wiem, że Bucky lubi jak sprawy toczą się czasem nieco... ostrzej i szybciej niż zwykle. I tyle.