12 września 2016

ASTRID LÖFGREN

Gdybyś nie mówiła, że tworzysz pseudomedyczne teorie, nikt by się nie skapnął :P
Myślę jakie to wydarzenie i myślę, i pierwsze co wymyśliłam, to Kosteczka. I pewnie nie trafiłam.

Ale przechodząc do meritum - właśnie zdałam sobie sprawę, jak wiele racji ma Bucky zarzucając Wandzie pewnego rodzaju... hipokryzję? Trochę mało kulturalnie wyraził swoje zdanie, ale cóż, to Bucky. Zdenerwowany Bucky. Nie, wróć - wkurwiony i cierpiący Bucky. Choć mam też wrażenie, że nie do końca zrozumiał, co chciała mu przekazać. Wyraźnie mówiła, że to, że ludzie nie dostrzegają ich dobrych stron, czyni ich do siebie podobnymi, a nie stricte to, że są wynikami jakichś eksperymentów. Przynajmniej tak to odebrałam. Ale nie można się Bucky'emu dziwić takiej reakcji. Tym bardziej, kiedy dostaje tak wiele bodźców na raz.

A te "On i tak wybierze mnie" tak mnie rozbawiło, choć chyba nie powinno, że musiałam odczekać chwilę, żeby móc spokojnie przeczytać. Dziwne mam poczucie humoru, ale wyobraziłam go sobie kłócącego się z kimś o względy Stevena i tupiącego przy tym nóżką. Przepraszam!

A na koniec powiem, że szkoda mi naszego ulubieńca bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. I nie wiem dlaczego.
/Poważnie, pisanie takich bzdur niemal sprawia mi psychiczny ból. Ale i tak lepsze to, niż próby wytłumaczenia programowania samego w sobie. 
/I nope, nie trafiłaś. Pozostanie to więc tajemnicą. Ale podpowiem, że Bucky nie pojawił się tam we własnej osobie, ale za to wydarzenia z tej serii miały wpływ nie tylko na niego, ale i na wszystkich agentów, których Departament wypuścił w świat.

/To, że Bucky przedstawił swoje zdanie w dość mało kulturalny sposób, nie powinno raczej nikogo dziwić. To, że nieco odbiegł od tematu, także. Zwłaszcza, że jak mówisz, był wkurwiony i cierpiący, odbierając tyle różnych, bolesnych bodźców na raz. Ale wyrzucił wreszcie to, co leżało mu na sercu i wątrobie od dłuższego czasu. Więc może być tylko lepiej, prawda? Nie, nie prawda.

/A wiesz, że właśnie tak miało to zabrzmieć :P? Bucky tupie nóżką, prycha i śmieje się w twarz wszystkim steve'owym niewiastom, bo wie, że to on jest na pozycji uprzywilejowanej. W końcu dla nikogo innego Cap nie został wyjętym spod prawa zbiegiem, prawda?

/Może dlatego, że choć w końcu udało mu się uzyskać jakąś równowagę, za chwile może zacząć wszystko tracić i wracać do stanu wyjścia, co go przeraża?
Steve, więc pozostańmy przy tym, że czasami jesteś uparty.
Ałć. To był jego czy twój pomysł?
/Nie będę już nawet zaprzeczać. Tak, potrafię być uparty jak osioł.
/A rzucanie mną po ścianach było akurat moim pomysłem. Wiem, że Bucky celowo nie zrobi mi krzywdy, a nawet jeśli, wyleczę się raz dwa. To dobry sposób nie tylko na to, by mógł się wyładować, ale także na to, żebyśmy mogli lepiej się zgrać.
Bucky, ojej, a czymże sobie na to zasłużyłam? 
 Nie wiem.
 

1 komentarz:

  1. N, zawsze bzdurę można przedstawić tak, żeby brzmiała logicznie. Trochę się trzeba nad tym napracować, ale grunt, że się da.
    Chyba wolę nie rozwiązywać tej tajemnicy. Przynajmniej będę zaskoczona.
    Gdyby jeszcze nauczył się wyrzucać z siebie to, co w nim siedzi, bez doprowadzania ludzi do płaczu, a co najmniej podwyższenia ciśnienia, byłoby już naprawdę dobrze.
    To takie urocze <3 I przerażające jednocześnie, bo strach nawet pomyśleć co by było, gdyby ktoś śmiał się sprzeciwić jego własnej opinii i uznać, że jest na przykład oczko niżej niż myśli. Tryb WS na życzenie.
    To też. Na pewno. Robi mi się przykro na samą myśl, że jeszcze cholernie długa droga przed nim, i przez to trochę się z nim utożsamiam.

    Steve, no, w końcu to przyznałeś. Jest sukces.
    Ale jak by nie było to akt agresji na żywym człowieku. Może lepiej ciebie zastąpić czymś innym? Bo wiesz, jeszcze się przyzwyczai i nie będzie chciał przestać, czy coś…
    No i co z Bucky’m?

    Bucky, a co wiesz?

    OdpowiedzUsuń