25 grudnia 2015

Rora T

Hej N! Po pierwsze wesołych świąt :) Po drugie zarąbisty wygląd bloga ;) Wiedziałam, że rąsia Bucky'ego jest wielofunkcyjna :P A po trzecie mam do ciebie prośbę :) Czy mogłabyś mi napisać trochę o postaci Bobbi Morse, tylko tej komiksowej :D
/Mogłabyś sprecyzować o jakie trochę konkretnie chodzi? O biografię. charakter, kilka ciekawostek? Na razie napisałam wszystko dość ogólnikowo, bo nie znam wszystkiego na pamięć (nie sposób jest to wszystko spamiętać) i musiałabym sprawdzić kilka rzeczy, by nie wprowadzić cię przypadkiem w błąd. Dlatego wolałabym wiedzieć, na czym konkretnie się skupić :)

/Doktor Barbara "Bobbi" Morse urodziła się i wychowała w San Diego. Była dobrą uczennicą, specjalizowała się w przedmiotach ścisłych. Studiowała biologię w Institute of Technology, w Georgii. Po zakończeniu nauki trafiła do SHIELD jako Agentka 19, gdzie współpracowała z zespołem Dr. Calvina w Projekcie Gladiator. Projekt ten miał na celu odtworzenie serum super-żołnierza. Okazało się jednak, że w zespole działali szpiedzy AIM, więc projekt został zawieszony. 
/Przez pewien czas działała pod przykrywką razem z Clintem. Mieli za zadanie zmusić Steve'a do przerwania "emerytury" i powrotu do wymachiwania tarczą, więc udawali przestępców - Morganę and i Golden Archera. Później kilkukrotnie współpracowali razem, m.in. w walce z Williamem Crossem, który chciał przejąć kontrolę nad ludźmi za pomocą hipnotycznych ultradźwięków. To właśnie podczas tej misji Clint doznał uszkodzenia słuchu, które zmusiło go do noszenia aparatu słuchowego. Pobrali się niedługo po pokonaniu Crossa i razem dołączyli do Avengers, gdzie zostali oddelegowani przez Visiona do przejęcia dowództwa nad drużyną działającą na zachodnim wybrzeżu. 
/Podczas jednej z walk Bobbi została porwana przez Ridera i przeniesiona do czasów starożytnego Egiptu, gdzie Lincoln Slade zmusił ją do zakochania się w nim przez użycie eliksiru.
Two-Gun i Rawhide przybili jej z pomocą i sprawili, że eliksir przestał działać. Bobbi oskarżyła Lincolna o to, że ją zgwałcił i postanowiła się zemścić. Slade zginął, spadając z urwiska. Nie pomagając mu, Bobbi złamała zasadę Avengers pt. "nie zabijać" i po powrocie do teraźniejszości, opuściła drużynę i rozstała z Clintem.
/Przez jakiś czas zmagała się z prapra(i jeszcze kilka pra)wnukiem Lincolna - Hamiltonem, działała w ONZ, walczyła z Ultronem, ponownie pogodziła z Bartonem, ale okazało się, że jednak nie była to Bobbi, a udający ją Skrull. 
/Po zakończeniu inwazji Bobbi założyła własną agencję szpiegowską - WCA (World Counterterrorism Agency). Podczas jednej z misji podszyła się pod Yelenę Belovą i została ciężko ranna, a Nick Fury uratował jej życie za pomocą serum - było to połączenie serum super-żołnierza i Infinity Formula (to samo serum otrzymał Bucky po starciu ze Skadi), które przyśpieszyło jej regenerację, przedłużyło życie i nieznacznie zwiększyło siłę.
/Przez pewien czas Bobbi działała razem z Bucky'm i Quake, a potem nastąpiła era wpychania serialu do komiksów, więc zaczęła działać z Melindą May i romansować z Hunterem.

A do tego:
- Bobbi uzyskała swój pseudonim przez to, że lubi drażnić się ze swoimi przeciwnikami podczas walki.
- Zna  kung fu i Tae Kwon Do.
- Ma wadę wzroku (dalekowzroczność), dlatego musi nosić soczewki albo okulary, a w swoich goglach zamontowane ma specjalne szkła.

I również życzę Wesołych Świąt!

Astrid Löfgren

N, bikini? To nawet bikini nie jest. W sumie nie wiem, co to jest i czym mogłoby być. To coś przypomina luźne wiązanie paru kawałków spandexu.
Och tak, na pewno to jakiś program. Biust z pewnością odgrywa znacznie większą rolę, niż mogłoby się wydawać. Prawdziwy "Tap madl" z tego Winniego. Ale poważnie... Serio? Pozy bardzo pasujące do postaci. Bardzo.
/Scarlet Witch przez długi czas biegała w czymś takim albo takim. A ja czepiałam się tego, że filmie wysłano ją w podkolanówkach i miniówce do walki z armią robotów! Ale Emma Frost i tak bije ją na głowę swoim "strojem bojowym". 
/Ależ oczywiście, że biust ma zastosowanie taktyczne - który przeciwnik nie rozproszyłby się, gdyby ktoś machał mu nim przed twarzą? A takich póz Bucky'ego było znacznie więcej, ale cóż, przynajmniej wiemy, skąd w filmie wzięła się ta scena :P Chłopak po prostu minął się z powołaniem i zamiast w modelingu wylądował w wojsku.

/A przechodząc do komentarza pod #18 - zgodzę się z tym, że Christmas Soldier prezentuje się świetnie. Kris odwaliła kawał naprawdę dobrej roboty! 

/Końcowe słowa są dość istotne. Z czasem Bucky pogodził się z samym faktem posiadania protezy i tym, że czasem będzie musiał radzić sobie bez niej. Jednak zawsze bywały chwile, w których jej nienawidził za to, że nie może poczuć czyjegoś dotyku. 

/Dopiero teraz widzę, że słowa "pozwolisz mi zostać" i "nie pozwala wyrzucić cię za drzwi" mogą być dość mylące. To ona przyszła we wskazane miejsce, a Bucky prosił tylko o to, by mógł zostać z nią. Nie w żadnym konkretnym miejscu.
Sam, mam nadzieję, że chociaż trochę się ciebie słucha? Dowiedzieliście się czegoś ciekawego, albo zupełnie nowego, odkąd idziecie po nitce do kłębka?
/"Trochę" to zdecydowanie najlepsze określenie. Steve jest uparty jak diabli i jeśli się uprze, postawi na swoim, choćby nie wiem co. To już taki typ.
/Wszystko zależy od tego, jak rozumiemy "coś ciekawego". Ostatnio przestał kluczyć tak zawile jak dawniej, zaczął omijać też bazy Hydry - te aktywne i te opuszczone, szerokim łukiem, zamiast celowo drażnić lwa albo wchodzić mu prosto w paszczę. To akurat plus.
James, więcej i szczerze. Na tyle, na ile będzie cię stać. Nie oczekuję cudów, ale chociaż tego, żebyś próbował. Ciężko mi to będzie zweryfikować, tu jest pułapka, którą sama sobie nastawiam, ale fajnie by było, żebym to nie tylko ja od ciebie czegoś wymagała, ale ty sam od siebie także. Kto wie, może wymóg spowoduje, że coś się ruszy i szczerość, czy sam kontakt z ludźmi, stopniowo przestanie sprawiać ci kłopot.
Przynajmniej było. Jakiś plus. No cóż, jesteś bardziej świadomy własnego ciała, więc to raczej nic dziwnego, że ciężej jest ci znieść samodzielne przeprowadzanie zabiegów i to na sobie.
Chyba kończą ci się możliwości. To nie złośliwość z mojej strony, że nie chcę ci tego powiedzieć. Nie mówię, bo nie chcę ci mieszać w głowie. Tyle.
/A kto powiedział, że niczego od siebie w tej kwestii nie wymagam? Wymagam i to sporo, wierz mi, bo inaczej byłbym jeszcze bardziej nie do zniesienia. Po prostu czasem nie chcę mówić o niektórych rzeczach i tyle. Stąd to moje lekkie mijanie się z prawdą. Ale bywam szczery, naprawdę, ostatnimi czasy nawet częściej. Z tym sobie jakoś poradzę. Tylko ta część z "więcej mówić" też nie bardzo mi się widzi, tym bardziej, że ma to wynikać z mojej inicjatywy. Już chyba wolę pozostać przy odpowiadaniu na pytania. To bezpieczniejsza opcja.
/"Samodzielne przeprowadzanie zabiegów" w moim przypadku kończy się głównie na powtórnym łamaniu zrastających się kości albo rozcinaniu skóry, żeby móc wyjąć kulę, bo zdarza się, że jestem tak pochłonięty ignorowaniem problemu, że o nim zapominam. I wcale nie żartuję. 
/Och, proszę cię. Namieszano mi w głowie już tyle razy, że kolejny nie będzie problemem. Tym bardziej, że w porównaniu do poprzednich jest zdecydowanie bardziej... no, po prostu błahy. Mam zacząć używać argumentów o tym, jak to ignorowano mnie przez te wszystkie lata, nie liczono się ze mną i o niczym mi nie mówiono? Chyba nie chcesz, by było mi smutno i smętnie, prawda?