26 kwietnia 2015

Astrid Löfgren

N, tak mnie zachęcasz, że chyba za tydzień wyruszę do Wilna :D

James, nie o synonimy mi chodzi, a o przykłady. Powinno być tam "czyli", w sumie nie wiem jak się tam "znaczy" znalazło.
N: Jeżeli nie oczekujesz zbyt wiele to zachęcam, ale jeśli nastawiasz się na film dorównujący poziomem CA:WS czy choćby pierwszym Mścicielom to zmień nastawienie :) Osobiście czuję się zawiedziona i chyba nie tylko ja, bo na wielu forach spotkać można podobne opinie- nawet na nieszczęsnym Filmwebie, który ostatnio schodzi na psy.

Bucky:
Odpowiedziałem na zadane pytanie, prawda? 
Zwyczajnie przestawia mi się jakiś pstryczek w głowię i sam nie wiem, jak zareaguję. Mogę się wściec albo siedzieć i wgapiać godzinami w ścianę, nawet nie zauważając upływu czasu. Mogę wpaść w szal, rozpacz albo być na wszystko obojętnym. Zwyczajnie się rozregulowałem. 

Astrid Löfgren

N, a więc nie zawiedziemy się na Hawkeye'u, tak? Tak!
Czyli nie tylko ja mam problem z ich znalezieniem :D Ja jeszcze znalazłam jakąś w Bostonie, ale w sumie sama nie wiem, co to jest w ogóle. No i jakieś niemieckie.
Ten Czernihów chyba będzie najbardziej przydatny, dziękuję!

Clint, było wcześniej pomyśleć o włączeniu takich ewentualności do polisy. Agent to agent, nie?
 James, psychiatra od tego jest, żeby leczyć takie "rozstroje". Myślisz, że w psychiatryku to co, sami ludzie z lekkimi zaburzeniami są? To by było marzenie. Myślę, że twój stan dla psychiatry nie byłby dużym problemem. Twoja siła już tak. 
Dziwne znaczy jakie?
N: Jestem już po seansie i z ręką na sercu przyznaję, że Clint rządził- miał najlepsze sceny i najlepsze teksty. I fajny traktor. Wynagrodzili mu pierwszą część i to z nawiązką. I zakończenie <3

Ten Czernihów to tak na 90%, bo nadal nie jestem jakaś super w cyrlicy :P

Bucky:
Nie myślę, bo nie obchodzi mnie to, kto i za co siedzi w psychiatryku.
Mój stan plus moja siła są raczej sporym problemem i pierwszy lepszy gość z papierkiem niewiele by zdziałał. Mogę się cieszyć, jestem wyjątkowy. Super.

Dziwne czyli inaczej specyficzne, osobliwe, niezrozumiałe. Podawać więcej synonimów?

Astrid Löfgren

N, no weeeeeeź, bo przestanę móc żyć do seansu :P Ale dobrze, nic nie mów!
I ja też żałuję, że Clint nie ma własnego filmu. To jedna z moich ulubionych postaci i myślę, że ma wielu fanów i nikt by się nie obraził, gdyby dostał swój własny projekt :)

Clint, no dobra, dobra. Niech ci będzie.

James, czego miałby się bać? Twojej przeszłości?
N: Fandom Clinta na pewno sporo wzrośnie, więc mogliby chociaż przemyśleć serial. To chyba byłaby znacznie lepsza forma dla takiej postaci.

Za diabła nie mogę znaleźć tych baz :/ Wiem tylko, że były w Nowym Jorku, Waszyngtonie, Kijowie, Moskwie, Austrii. Alpach, Sokovi (fikcyjne państwo we wschodniej Europie), blisko Odessy w Ukrainie.
Winter Soldier najprawdopodobniej powstawał w Czernihowie- tak przynajmniej mi się wydaje, ale mogłam źle odczytać nazwę z jego teczki.

Clint:
Zróbmy remont, weźmy kredyt, kupy samochód... Szkoda, że w ubezpieczaniu nie było opcji zabezpieczającej przed utratą pracy w razie zabójstwa dyrektora, rozwalenia organizacji przez bohatera narodowego, wylądowaniu siedziby w Potomaku i infiltracji jej przez nazistów. A mogłem zostać agentem nieruchomości.
Bucky:
Bywam dosyć... niestabilny. Może i moja przeszłość by go nie odstraszyła- choć gdybym tego chciał to opowiadałbym bardzo szczegółowo i barwnie- to mogłoby zrobić to moje... rozstrojenie. Robię wtedy dosyć dziwne rzeczy.

Astrid Löfgren

N, nic na siłę :) No, już daję mu żyć, już :P 
Clint, a cel to...?
James, tak, ty grzeczny, mhm. Kogoś takiego? Psychologa to byś nie musiał, ale psychiatrzy są czasami straszni, naprawdę! Gorsi niż dentyści, uwierz. Musiałbyś być naprawdę grzeczny.
Chyba taki psychiatra zmuszony by był całą aptekę ci wypisać, żeby podziałało.
James się ze mną zgodził, czas umierać.
N: 
Wrócimy do tego jak nie będę już musiała ci spojlerować i będę mogła porozpływać się trochę nad tym jaki Clint jest boski i ponarzekać, że nie ma własnego filmu. Ale to już w pierdołach.

Clint:
Nie mogę mówić wszystkiego. Bądź co bądź, jednak tej pracy potrzebuję.
Bucky:
Nie wspominam zbyt miło mojego spotkania z "dentystą", więc pozostanę przy swoim. 
Gdybym zaczął mówić to psychiatra powinien bać się mnie.

Astrid Löfgren

N, wcale nie demoralizuję! To on demoralizuje mnie. Taki dziewięćdziesięciolatek, który mi tu opowiada, co tam sobie wyobraża :D
Co ty, nie musisz tego wyszukiwać, nie wymagam tego absolutnie!

Clint, opowiesz coś o tym przyjemnym spotkaniu? 
James, dostałbyś słoneczko z uśmiechniętą minką, bo na nalepkę dzielnego pacjenta raczej byś nie zasłużył. Zależy kogo masz na myśli mówiąc "psychodoktorek", jest różnica między psychiatrą, psychologiem, a psychoterapeutą, chociaż potocznie wszystkich wrzuca się do jednego wora. Każdego będzie interesowało co innego. Mnie nie interesują te biologiczne pierdoły, które lubują lekarze, a raczej zastanawia mnie sam fakt tego, ile człowiek może znieść i co go kształtuje, więc poniekąd każda informacja byłaby przydatna.

Tak, odpuść, są jakieś granice dobrego smaku, co nie? Tak.
N: Tja, jaasnee!
W tym wieku to już tylko wyobraźnia pozostaje, więc odpuść staruszkowi :P


Jak tylko poskładam to w taki sposób, by wszystko trzymało się kupy pod względem fizycznym 
i psychicznym (w jego przypadku? co ja w ogóle gadam?) to możemy do tego wrócić, bo nie chcę sadzić jakiś pięknych kwiatków, a potem spalić za to ze wstydu. 

Clint:
Duży zbiornik. Wybuchowa strzała. Wielkie bum. 

Miałem uczestniczyć w pościgu i w trakcie okazało się, że cel jest znaczenie szybszy niż sądziliśmy. Wystrzeliłem strzałę, ale cel zdążył jednak zbiec, a nam zostało cieszenie się z umiejętności pływania i sprzątanie tego bajzlu. I zgarniecie ochrzanu za zawalanie sprawy.
Bucky:
To co musiałbym zrobić by dostać nalepkę dzielnego pacjenta skoro to nie wystarcza? Potrafię być grzeczny i bardziej bałbym się już dentysty niż kogoś takiego.

Nie znam się na tym, kto od czego jest i czym się od siebie różnią, więc uogólniłem. Nawet bardzo. Wiem tylko, że jeden z nich mógłby przypisać mi leki na to, co dzieje się w mojej głowie, a coraz częściej zaczynam myśleć, że nie byłoby to takie złe. Czysto teoretycznie, oczywiście. 
Raczej różnię się od zwykłego człowieka, więc ciężko byłoby mnie uznać za dobry przykład.

Chyba pierwszy raz się zgodzę. Choć granice granicami, bardziej obawiałbym się o to, że nie mógłbym wyrzucić tego obrazu sprzed oczu. Straszne.

Rachel

N: Znowu pytam o AoU, ale ciekawi mnie czy wspominano chociaż jakoś Buckyego?
Och tak, było go taaaakkk dużo. Na pewno więcej niż Loczka.
O tutaj masz rozmowę Steve'a i Sama o Bucky'm (może nie jest zgodna w 100%, ale tak na 90%):

PONIŻEJ ZNAJDUJE SIĘ SPOJLER DO AGE OF ULTRON

Sam: Sounds like a hell of a fight, sorry I missed it.
Steve: If I had known it was gonna be a fighter fight, I absolutely would call you.
Sam: I’m not actually sorry, I’m just trying to sound tough… I’m very happy chasing cold leads on our missing person case avenging is your world. Your world is crazy.

The End

"Missing person" to sposób w jaki wspomniany został Bucky :)
Whedon wyciął Lokiego, olał Bucky"ego, odkanonował niemal wszystkie postaci, bo trzeba mieć przecież więcej czasu na kolejne podrywy Wdowy i więcej wybuchów, prawda? 

Jeżeli ktoś jeszcze nie wiedział to już wie, że Whedona nie cierpię i jestem przeszczęśliwa, że Av.3 zajmują się bracia Russo.

MISSING PERSON :)))))))

Rachel

Sam: Co u ciebie i Kate?
Bucky: Nadal dobry humor czy już ci przeszło?
Sam:
Całkiem dobrze, od dziwo. Trochę przystopowałem i dało to efekt. Mam nadzieję, że nie tymczasowy.
Bucky:
Co mi przeszło? Ostatnio trochę mnie nosi, więc sam nie wiem.
 

Astrid Löfgren

Clint, mokro, bo pogoda brzydka, czy mokro, bo jakiś zbiornik wodny musiałeś odwiedzić?

James, z kopaniem chodzi o to, że wszystko da się ze sobą porównać, wyciągnąć wnioski, podciągnąć pod obecny stan, więc co mi z tego, że o jednej, ehm, rzeczy poopowiadasz. Poniżej pasa? Masz na myśli kolanka? :P
Ale nie, nie musisz.
Niech wyłazi jak najczęściej, bo o wiele lepiej się z tobą wtedy gawędzi. Szczerość przede wszystkim i mów co chcesz, tylko nie wiem, co to miałoby być za rozwinięcie. To chyba najbardziej oczywiste z oczywistych rzeczy. Chyba?

N, ale to nie tylko moja wina! :P
N: Nieee... nie twoja, demoralizujesz mi go, ot co :P 
Jak tak bardzo te szczegóły chcesz to mogę zagłębić się w temat bardziej, ale- jeśli to nie problem- wolałabym zostać przy ogólnikach, bo niezbyt lubię- jeśli można to tak nazwać, czytać o torturach. Doszłam do momentu rozgniatania jeńcom jąder i wyrywania kończyn ze stawów, wymiękłam. 

Clint:
Musiałem, nie musiałem, ale widocznie ten zbiornik bardzo chciał poznać mnie bliżej. Przynajmniej niczego nie połamałem, jakiś plus.
Bucky:
To zwyczajnie najbardziej wbiło mi się w pamięć i chyba nic w tym dziwnego. Może i lubowali się w tym tylko w '45, potem- dzięki temu tam na górze- im się widocznie znudziło. 
Nie do końca kolanka, ale też są dwa. O kolanach też mam kilka milusich anegdotek, nie musisz się martwić.

Tak czysto teoretycznie- psychodoktorkowi nie wystarczyłby sam fakt, że te żebra mi łamano w bardzo miły i łagodny sposób? Tak ważne jest kiedy, gdzie i ile ich roztrzaskano? Za większy dramatyzm dostałbym nalepkę dzielnego pacjenta?

Rozmawiasz z gościem, który miał problemy z wiązaniem butów i któremu tydzień zajęło zorientowanie się, że człowiek do życia potrzebuje wody, więc nie, to wcale nie było dla mnie tak oczywiste jak może się wydawać. Sam musiałem odkryć jak działa moje ciało, więc było kilka dość... upokarzających momentów.

Mógłbym rozwinąć temat i to bardzo, bo mam bogatszą wyobraźnię niż mogłem się spodziewać. Ale chyba sobie odpuszczę, bo cytując- co ja właśnie pieprze?