N, wcale nie demoralizuję! To on demoralizuje mnie. Taki dziewięćdziesięciolatek, który mi tu opowiada, co tam sobie wyobraża :D
Co ty, nie musisz tego wyszukiwać, nie wymagam tego absolutnie!
Clint, opowiesz coś o tym przyjemnym spotkaniu?
James, dostałbyś słoneczko z uśmiechniętą minką, bo na nalepkę dzielnego pacjenta raczej byś nie zasłużył. Zależy kogo masz na myśli mówiąc "psychodoktorek", jest różnica między psychiatrą, psychologiem, a psychoterapeutą, chociaż potocznie wszystkich wrzuca się do jednego wora. Każdego będzie interesowało co innego. Mnie nie interesują te biologiczne pierdoły, które lubują lekarze, a raczej zastanawia mnie sam fakt tego, ile człowiek może znieść i co go kształtuje, więc poniekąd każda informacja byłaby przydatna.
Tak, odpuść, są jakieś granice dobrego smaku, co nie? Tak.
N: Tja, jaasnee!
W tym wieku to już tylko wyobraźnia pozostaje, więc odpuść staruszkowi :P
Jak tylko poskładam to w taki sposób, by wszystko trzymało się kupy pod względem fizycznym
i psychicznym (w jego przypadku? co ja w ogóle gadam?) to możemy do tego wrócić, bo nie chcę sadzić jakiś pięknych kwiatków, a potem spalić za to ze wstydu.
Clint:
Duży zbiornik. Wybuchowa strzała. Wielkie bum.
Miałem uczestniczyć w pościgu i w trakcie okazało się, że cel jest znaczenie szybszy niż sądziliśmy. Wystrzeliłem strzałę, ale cel zdążył jednak zbiec, a nam zostało cieszenie się z umiejętności pływania i sprzątanie tego bajzlu. I zgarniecie ochrzanu za zawalanie sprawy.
Bucky:
To co musiałbym zrobić by dostać nalepkę dzielnego pacjenta skoro to nie wystarcza? Potrafię być grzeczny i bardziej bałbym się już dentysty niż kogoś takiego.
Nie znam się na tym, kto od czego jest i czym się od siebie różnią, więc uogólniłem. Nawet bardzo. Wiem tylko, że jeden z nich mógłby przypisać mi leki na to, co dzieje się w mojej głowie, a coraz częściej zaczynam myśleć, że nie byłoby to takie złe. Czysto teoretycznie, oczywiście.
Raczej różnię się od zwykłego człowieka, więc ciężko byłoby mnie uznać za dobry przykład.
Chyba pierwszy raz się zgodzę. Choć granice granicami, bardziej obawiałbym się o to, że nie mógłbym wyrzucić tego obrazu sprzed oczu. Straszne.