uch.. powiedzmy że temat Gwiezdnych Wojen jest już zakończony. Co ty na to?
Odpowiadam trochę później, więc muszę ci powiedzieć że #16 skradło moje serce ^^
To ja zaczęłam oglądać jakoś w połowie 2 sezonu. Też najbardziej lubię Rumplestiltskina, ale ulubiona postać żeńska to Ruby \ Czerwony Kapturek. Co sądzisz o grze Pana Stana? (Przyłapałam się na tym że gdy mówię o jakimś aktorze, to dodaję zawsze pan przed nazwiskiem. Skutek uboczny czytania twoich dzieł :D)
To jeszcze napełniło mnie przerażeniem. Buckyś poradzi sobie sam. Ale czy będzie hmm... z nim ok? Tak duchowo?
/Naprawdę brakuje mi Jeffersona w OUaT, bo była to naprawdę świetna postać i wielka szkoda, że twórcy nie chcą zrobić recastingu. Jasne, pan Stan był świetnym Kapelusznikiem, ale nie ma co się łudzić, że wróci do serialu. A z innym aktorem można by poruszyć temat np. matki Grace, bo ciekawi mnie to, kim była, i jak zginęła.
/Naprawdę cieszy mnie to, że Ruby (i Mulan! Mulan jest boska) pojawiła się w odcinku "The Bear King". Przynajmniej dla nich warto było go oglądać.
/A czy z Bucky'm będzie ok? Cóż... zerknij na #17 :P Bardzo cieszę się też z tego, że #16 się spodobała.
I powiem tyle - Yelena jeszcze kiedyś wróci.
Taak, niby masz rację. Właściwie masz całkowitą rację, i teraz to moje stwierdzenie wydaję mi się głupie.
Poczułam się okropnie głupio, i niekomfortowo. Czasami nie myślę zanim coś napiszę. Przepraszam. Wcale nie sądzę, że jesteś gościem który tylko wszystkich zabija. Po prostu kiedyś... torowałeś sobie drogę do celu i nie zważałeś na ofiary, i właśnie do tego się odniosłam. Teraz przez długi czas, przecież nikogo nie zabiłeś. Nie licząc agentów Hydry oczywiście. Zrobiłeś już bardzo dużo. Nie jesteś marionetką, potrafisz samodzielnie myśleć, i nie ulegasz wpływom. (Prawda?) Dajesz sobie bardzo dobrze radę. (Nie licząc spania.) Jeślibyś się postarał to odkryłbyś że potrafisz robić dobrze dużo innych rzeczy. Po za tym zrobić duże bum, to wcalę nie jest wielki wysiłek i często zdarza się przez przypadek.
Próbówka, jednak chyba lepsza rzecz niż twoje treningi. Bez urazy.
Koszmar, to nie do końca dobrane słowo. Po prostu masz pecha. Ale nawet tobie czasami zdarzały się lepsze momenty. Co by zmieniła twoja śmierć TERAZ? Nic.
Nie chciałam być nietaktowna. Czasami powiem coś co ma ci poprawić humor, a wychodzi źle. Przepraszam, ale nie potrafię sobie tego wyobrazić i nie chcę.
Cholernie, ci nie wierzę.
/Nic dziwnego, że wydaje się głupie, skoro takie właśnie było. I nie ukrywam, że czuję satysfakcję z tego, że tym razem to nie mi wymsknęło się coś niestosownego, coś, co kogoś uraziło, albo wszystko spieprzyło. Poważnie, miła odmiana.
/A skąd pewność, że nikogo nie zabiłem? Może odnalazłem dom Laury Brown, jednej z byłych agentek Hydry. Udało jej się uniknąć kary, mieszkała szczęśliwie w domku na przedmieściach z córką i psem. Wszedłem do domu tylnymi drzwiami, łatwo było wyłączyć alarm. Jej córka siedziała przy kuchennym stole. Zaczęła krzyczeć, gdy mnie zobaczyła. Brown zbiegła ze schodów, miała broń, ale mój widok przestraszył ją na tyle, że spudłowała. Zabrałem pistolet i przybiłem jej dłoń nożem do blatu, by się nie wyrywała. Potem posadziłem jej córkę po drugiej stronie stołu i oddałem Brown pistolet, pozostawiając jej tylko jeden nabój. Powiedziałem, że jej nie zabiję, jeśli zastrzeli małolatę. Że zostawię ją i odejdę. Była tak zdesperowana, że uwierzyła. Jej mała Abby płakała i błagała, ale ta zdzira wolała ratować własny tyłek i strzeliła jej prosto w głowę. Poderżnąłem jej za to gardło. A może nie zrobiłem żadnej z tych rzeczy, po prostu wymyśliłem wszystko na poczekaniu. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że obie wersje są równie realne, co?
/Mam tyle samo siły, co Rogers. Jestem jednak lepiej wytrenowany, co daje mi przewagę. A raczej dawało, bo z najlepszego zabójcy na świecie zmieniłem się w... to, czym jestem teraz.
/Nie radzę podejmować prób rozbawienia mnie, bo zazwyczaj nie kończą się one tak, jak powinny. Mało rozrywkowy typ ze mnie.