5 grudnia 2015

Astrid Löfgren

N, chyba by mnie automatycznie odrzuciło i to nie przez fakt, że to by było bardzo "homo", nawet nie przez to, że w ogóle razem wskoczyli w jezioro, bo przecież czasem mężczyźni tak robią, szczególnie w kiepskich warunkach, kobiety zresztą również, ale już mi się wytworzył tak skrzywiony obraz ich komiksowych pierwowzorów, że to zwyczajnie aż boli. Ale fałszujący wujaszek Buck? Zawsze!
Właśnie to wygląda dość dziwnie. Początkowo nie wysunęłam nawet podejrzeń, że to może być ukazanie tej super szybkości. To by było najbardziej prawdopodobne, tylko dlaczego w takim razie nózie są w porządku. I w takiej głupiej pierdółce jestem w stanie wyszukać nie wiadomo co. Standard.
/Komiksowe Howling Commando znacznie różniło się od tego, które znamy w MCU - Cap miał tam swoich Invaders, a HC było oddziałem Nicka Fury'ego, więc komiksowe odpowiedniki nie mają tu tak naprawdę wielkiego znaczenia. A że komiksowe Stucky to już niemal kanon... Cóż, i tak nie pokazuję ci wszystkiego :P
/Wiele plansz ze starych komiksów wygląda dość dziwnie (ten jest z bodajże wczesnych lat pięćdziesiątych), więc zwyczajnie przestałam zwracać na to uwagę. Serio, nie widziałam tej ręki, aż o niej nie wspomniałaś.
James, w jakichś konkretnych sytuacjach czy po prostu wtedy, kiedy już organizm nie wytrzymuje?
O, czyli zmiana. Pamiętam, że nie chciałeś spać przez ból, który sen wywoływał. To chyba dobrze. Myślisz, że naprawdę byłoby łatwiej, gdyby nie dobijała cię samotność? To wydaje się oczywiste, ale wiesz... Nigdy nic nie wiadomo.
Dlatego to ja mogę mieć nadzieję, że to pomoże, a ty zachowaj co do tego pewien dystans, by później nie mieć na głowie kolejnego, nieprzyjemnego napięcia związanego z zawodem. A mam nadzieję, bo wiem, że to możliwe i wiem, że to się może zdarzyć. Nie musi, może być różnie, ale z tego, co obserwuję, metoda zapoznawania się ze swoimi prywatnymi rzeczami jest całkiem przydatna w całym tym trudnym procesie.
Masz jakąś motywację, by zacząć w końcu czuć? Czy po prostu podchodzisz do tego tak, że wiesz, że powinieneś i tyle?
/Czasem organizm sam się wyłącza, by móc trochę się podładować. Najpierw jednak przestaje działać ten cholerny kawał żelastwa, który mam doczepiony do kości. Wysysa ze mnie energię jak pasożyt, więc gdy jestem zbyt słaby, wyłącza się. A ja robię się jeszcze słabszy, bo wszystko boli mnie wtedy, jakby ktoś wyrywał mi kości na żywca.
/Nie mówię przecież, że marzę o przespaniu całej nocy. Dwa, góra trzy kwadranse by wystarczyły. I problemem nie jest tu brak towarzystwa sam w sobie, a to, że dawało mi to zabezpieczenie, bo gdy ja spałem, ona nie. To zmniejszało szanse na zaskoczenie. 
/Minęło szesnaście miesięcy. Przez ten czas zawiodłem się już tyle razy, że kolejny raz nie zrobi na mnie wielkiego wrażenia. Chyba już się do tego przyzwyczaiłem. Ale hej, widzę kolejny pozytyw. Szesnaście miesięcy.
/A jak mam się tego nauczyć, co? Tego nie da się znikąd wyczytać.

1 komentarz:

  1. N, wielkie dzięki, bo nie wiem, ile bym zniosła...
    Być może to tylko i wyłącznie kwestia techniczna.

    James, a jeśli się wyłączy rąsia, a ty akurat nie masz możliwości odpocząć, to co? Pozostaje tylko utrata przytomności i choć minimalna regeneracja, żeby się włączyła?
    Kolejny pozytyw, czyli że co? Że szesnaście miesięcy udaje ci się samodzielnie funkcjonować?
    Chociażby poprzez próbowanie bycia uważnym na swoje wnętrze, czucie ciała. Próbowanie nazwania tego, co się czuje. Próbowanie zrozumienia, skąd to się bierze i co takie stany wywołuje, konkretne sytuacje, konkretne reakcje, które ułatwiają rozpoznanie uczucia; co możesz z tym zrobić. Tak jak dziecko, tylko że bez pomocy, niestety. Chodzi o rozwój.

    OdpowiedzUsuń