4 września 2015

Astrid Löfgren

N, tak myślałam, że źle słyszałam. Pamiętam, że za drugim razem mi się "niczewo" (czy jak to tam się pisze fonetycznie) wcisnęło. Gdyby nie napisy, nawet bym nie wiedziała, co on właściwie bełkocze.
Już nigdy w życiu nie wybiorę się na dubbing. Nigdy. Poszłam na Ant Mana z dubbingiem, bo nie było już a napisami, a broniłam się rękami i nogami przed 3D. Myślałam, że wyjdę z siebie, chociaż i tak Avengers i Iron Mana chyba nic nie przebije. Nawet przez lepszy rosyjski nie dam się zaciągnąć, choć fakt, przyznać trzeba, że w WS nie było aż tak tragicznie.
Raczej oblała. Z zerową punktacją do tego. Sama nie wiem, czy to wina aktorki czy scenariusza, a może reżysera, że dopuścił do takiej dziecinady, ale to było naprawdę żenujące. 
Nie widziałam Ant Mana z dubbingiem (i chyba dobrze), ale do teraz pamiętam X-Men DFoP. To było naprawdę, ale to naprawdę okropne. W MCU często głosy są dobrane całkiem dobrze- Hyncar jako Bucky, Ciołkosz jako Steve, Piotr Grabowski jako Thor (szkoda, że w AoU głos podkałdał już ktoś inny), czy nawet Marcin Bosak jako Loki, ale w Foxie to była po prostu masakra.
Wydaje mi się, że to po prostu wina scenariusza i braku jakiejkolwiek chemii pomiędzy aktorami, a nie samej pani Scarlet, bo złą aktorką jednak nie jest.
Yelena, a już powiedział, co się tam stało? Ile ty, kobieto, musisz mieć cierpliwości.
Tak z innej beczki: Mogę wiedzieć, za co masz u Jamesa dług? Jeśli nie chcesz tego zdradzić, zignoruj pytanie. 
Cierpliwość to chyba mój największy atut. Sekret tkwi w jodze.
Nie, nadal nie powiedział wszystkiego. Same ogólniki, które pozwoliły zrzucić wszystko na jakieś płotki. 
Można powiedzieć, że byłam dość niegrzeczną dziewczynką i sprawiałam Pokojowi sporo problemów. Nie raz próbowałam uciec, ale zawsze i tak udało im się ściągnąć mnie z powrotem. Jeśli akurat Zima był na chodzie, wysyłano jego, bo potrafił wytropić kogoś lepiej, niż cały oddział. Kiedy spróbowałam po raz kolejny, znów wysłano jego i oczywiście mnie znalazł. Znalazł mnie, przyjrzał się mi i... odszedł. Wyszłam z tego z jedną blizną, Dlatego jestem mu coś winna.
James, drobna pomoc nie zaszkodzi.
To nawet nie tresura. To jakieś barbarzyństwo. Co za bardziej skuteczny i szybszy sposób? Coś na kształt zaprogramowania?
Jednak dobrze, że nie mają.
Jak już ostatnio mówiłem, czasem wolę użyć milszego w wydźwięku określenia, bo i tak łatwo będzie się zorientować, co się pod nim kryje.
Nie znam dokładnych metod, bo nigdy mnie przy tym nie było, ale tak, w pewien sposób było to podobne do programowania. Prano im mózgi, ale jednak w inny sposób niż mi. Normalny człowiek po jednej wizycie na krześle skończyłby jako warzywko.
Powiedział, że chyba nie mają. Nigdy nie wiadomo, co naprawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami. 

Blue Greyme

Ayyy liceum. Przepraszam, juz jestem :)
Przeczytałam #11 ♡♡ najcudowniejsze!
Szczerze? Średnio mi sie podoba pan Leto w tej roli ale charakteryzacja -co fakt to fakt- jest genialna. Jego geny tez xD
A no właśnie, jak tam w liceum?
Fakt, charakteryzacja pana Leto też nie bardzo przypadła mi do gustu (i patrząc na pierwsze opinie- nie tylko mi), ale mam nadzieję, że nadrobi to grą. Oglądałam kilka filmów z tym panem i jest całkiem dobrym aktorem, więc na pewno nie położy roli.

I jakoś tak przeczuwałam, że #11 przypadnie ci do gustu. Sama nie wiem dlaczego ^^ 
Yelena: mam szacunek do ludzi ktorzy to robią. Chodzi mi tu o szycie pleców. I całej reszty. Ja nie odnalazłabym sie w tej branży bo jak widze troche za duzo krwi to potrafie zemdlec :/
Co oglądaliście? :> 
Sama kiedyś, jeszcze jako dziecko, panicznie bałam się igieł. Serio, płakałam na sam widok strzykawki i ciotka Olga z nic nie mogła zaciągnąć mnie na szczepienie. A kiedyś strzykawki i igły wyglądały jeszcze straszniej niż teraz. Teraz może już nie uciekam z krzykiem, ale to ciągle gdzieś tam we mnie siedzi. Mimo tej całej... praktyki.
Edwarda Nożycorękiego. Ciężko znaleźć dobry film o o drugiej nad ranem. Dopiero potem zorientowałam się, że to był trochę nietrafiony wybór.
James: wierze!
Kajecika nie mam ale bardzo lubie to słowo. Śmiej sie lub nie ale napisałam ten cytat na karteczce (różowej, bo tak) i przykleiłam nad biurkiem. Czytam go praktycznie codziennie i przyznam ze to dośc motywujące. Dziekuje.
Och no proszę cię, znowu? Już któryś raz coś mądrego wychodzi mi całkiem przypadkowo, a ja tą mądrość zauważam jako ostatni.
I mogłaś sobie darować wspominanie karteczek. Może przyczepiłaś ją sobie magnesikiem z kwiatuszkiem?

Astrid Löfgren

N, bo przynajmniej można było zrozumieć, co w ogóle mówi. Ja usłyszałam tak naprawdę tylko "mienia", a i tak nie byłam pewna, czy dobrze rozpoznałam. A przy kwestii o celu głos jest taki jakby bardziej dramatyczny, dlatego nie sposób się nie zgodzić, że w tym wypadku dubbing wyszedł lepiej.
Oglądając te żałosne próby flirtu byłam naprawdę zażenowana. Zupełnie tak, jakby ktoś za to odpowiedzialny nigdy nie flirtował i nie miał zielonego pojęcia, jak to wygląda w praktyce. Love story jak się patrzy. No chyba że to miała być cecha rozpoznawcza Natashy, to zwrócę honor, ale jednak nie sądzę, by to było właśnie to. 
W przypadku pana Stana słowo "мой" brzmi jak "mania", a Hyncara jak "maja". Różnica w wymowie jest jednak całkiem spora. I jeśli w CW pan Marcin znowu będzie podkładał głos, to chyba z ciekawości wybiorę się na dubbing, bo gdy pierwszy raz oglądałam zdubbingowane CA:WS, przy kwestii o celu przeszedł mnie lekki dreszcz. W oryginale tego nie było. I muszę też dodać, że Paweł Ciołkosz jako Steve też wypadł bardzo dobrze.
To przecież Czarna Wdowa. Uczono ją tego, jak kokietować, flirtować i oczarowywać mężczyzn, więc spodziewałam się po niej czegoś więcej, niż tekstów na poziomie kiepskiej komedii romantycznej dla nastolatków. No chyba, że akurat te zajęcia oblała. 
Yelena, co to za oczywiste względy? Fatalnie dziś mi idzie myślenie.
Mam nadzieję, że nie zdarzyło się, żeby ci oddał te ciosy. 
Najbardziej oczywistym z oczywistych, a zarazem najważniejszym jest fakt, że był kretynem, który sam im się podłożył. I gdyby nie był tak poobijany, przyłożyłabym mu mocniej.
Przyznaję, że za pierwszym razem zrobiłam to, by sprawdzić, czy odda cios. Nie zrobił tego, choć widziałam, że ledwo się pohamował. 
James, albo sama ci powie. W końcu to żadna ujma i jednak coś pozytywnego. Przynajmniej tak mi się wydaje, ale z pewnością sprawa jest bardziej zagmatwana, niż mogłabym przypuszczać w najśmielszych domysłach.
Jest w tym jakaś niepokojąca doskonałość i skuteczność, której brak przeróżnym instytucjom, rządowym chociażby. Aż dziwię się sama sobie, że to mówię.
Chciałbym, by to wszystko było po prostu zagmatwane. To jest cholernie popieprzone, choć i to jest zbyt małym określeniem całej tej sytuacji. Ale nie zmienia to tego, że chcę choć spróbować sam do tego dojść. Jeśli się nie uda, wrócę do proszenia. Nie cierpię prosić.
Wszystko tkwi w tresurze, nie, przepasam- w wychowaniu. Departament wybierał tylko zdolne dzieciaki, które pochodziły z rodzin w jakiś sposób zaangażowanych w sprawy władz czy nawet samego Departamentu. Niektórym prano mózgi już od narodzenia, a innym, tym przypadkowo osieroconym, wkładano te patriotyczne bzdury do głowy w... bardziej skuteczny i szybszy sposób. Inne "instytucje" nie mają chyba aż tak dobrych szkoleń.

Astrid Löfgren

N, Whedon to mój romansowy bóg.
Mimo wszystko chciałabym to usłyszeć. Wciąż mam nadzieję, że te seplenienie to była także wina maski. A pani Scarlett niech się lepiej przyłoży. Ciekawe w jakich okolicznościach będą sobie gawędzić. Mam nadzieję, że to nie będą "flirty z podstawówki", do jakich Natasha idealnie się wpasowuje.
CA:WS to jeden z niewielu filmów, w których dubbing wypadł całkiem dobrze. A przynajmniej w przypadku Marcina Hycnara, który podkładał głos Bucky'emu. "Jesteś moim celem!" wyszła mu moim zdaniem o wiele lepiej niż panu Stanowi. Kwestia po rosyjsku także.
A już myślałam, że flirt z AoU tylko mi wydał się strasznie infantylny. Dobrze wiedzieć, że jednak nie jestem sama :P
Yelena, no co za przemoc się tam u was dzieje. Za co go ostatnio zdzieliłaś? 
Czasem z nim po prostu nie da się inaczej, a trzepnięcie go jest najlepszą opcją. 
Ostatnio? Najpierw go poskładałam i pozszywałam, a potem mu przyłożyłam. Z oczywistych względów. Niby kiepska metoda, a działa.
James, to zrób smutne oczka. Powinno działać. Jak rozumiem, nie dowiedziałeś się, cóż to takiego dobrego było, ale może podejrzewasz, co to mogło być?
Kukiełka jest chyba odpowiednim określeniem. Dosłownym, przynajmniej w większości przypadków. Terrorysta z grubsza też.
Jeśli chcesz i jest to dla ciebie ważne to życzę, żebyś sobie przypomniał albo się po prostu dowiedział.
Przez ostatnie lata raczej nie robiłem dobrych rzeczy, więc mam drobny problem z ustaleniem tego, co to mogło być. Ale jakoś do tego dojdę, choćby i drogą eliminacji.
Departament był po porostu fabryką bezwzględnie posłusznych, morderczych laleczek. Wkładało się dziecko niemal zaadoptowane przez XIX Zarząd, a po jakimś czasie wyjmowało idealną kukłę nastawioną na terroryzm w imię Mateczki Rosji. Nigdzie indziej takich nie robili.