N, tak myślałam, że źle słyszałam. Pamiętam, że za drugim razem mi się "niczewo" (czy jak to tam się pisze fonetycznie) wcisnęło. Gdyby nie napisy, nawet bym nie wiedziała, co on właściwie bełkocze.
Już nigdy w życiu nie wybiorę się na dubbing. Nigdy. Poszłam na Ant Mana z dubbingiem, bo nie było już a napisami, a broniłam się rękami i nogami przed 3D. Myślałam, że wyjdę z siebie, chociaż i tak Avengers i Iron Mana chyba nic nie przebije. Nawet przez lepszy rosyjski nie dam się zaciągnąć, choć fakt, przyznać trzeba, że w WS nie było aż tak tragicznie.
Raczej oblała. Z zerową punktacją do tego. Sama nie wiem, czy to wina aktorki czy scenariusza, a może reżysera, że dopuścił do takiej dziecinady, ale to było naprawdę żenujące.
Nie widziałam Ant Mana z dubbingiem (i chyba dobrze), ale do teraz pamiętam X-Men DFoP. To było naprawdę, ale to naprawdę okropne. W MCU często głosy są dobrane całkiem dobrze- Hyncar jako Bucky, Ciołkosz jako Steve, Piotr Grabowski jako Thor (szkoda, że w AoU głos podkałdał już ktoś inny), czy nawet Marcin Bosak jako Loki, ale w Foxie to była po prostu masakra.
Wydaje mi się, że to po prostu wina scenariusza i braku jakiejkolwiek chemii pomiędzy aktorami, a nie samej pani Scarlet, bo złą aktorką jednak nie jest.
Yelena, a już powiedział, co się tam stało? Ile ty, kobieto, musisz mieć cierpliwości.Cierpliwość to chyba mój największy atut. Sekret tkwi w jodze.
Tak z innej beczki: Mogę wiedzieć, za co masz u Jamesa dług? Jeśli nie chcesz tego zdradzić, zignoruj pytanie.
Nie, nadal nie powiedział wszystkiego. Same ogólniki, które pozwoliły zrzucić wszystko na jakieś płotki.
Można powiedzieć, że byłam dość niegrzeczną dziewczynką i sprawiałam Pokojowi sporo problemów. Nie raz próbowałam uciec, ale zawsze i tak udało im się ściągnąć mnie z powrotem. Jeśli akurat Zima był na chodzie, wysyłano jego, bo potrafił wytropić kogoś lepiej, niż cały oddział. Kiedy spróbowałam po raz kolejny, znów wysłano jego i oczywiście mnie znalazł. Znalazł mnie, przyjrzał się mi i... odszedł. Wyszłam z tego z jedną blizną, Dlatego jestem mu coś winna.
James, drobna pomoc nie zaszkodzi.
To nawet nie tresura. To jakieś barbarzyństwo. Co za bardziej skuteczny i szybszy sposób? Coś na kształt zaprogramowania?
Jednak dobrze, że nie mają.
Jak już ostatnio mówiłem, czasem wolę użyć milszego w wydźwięku określenia, bo i tak łatwo będzie się zorientować, co się pod nim kryje.
Nie znam dokładnych metod, bo nigdy mnie przy tym nie było, ale tak, w pewien sposób było to podobne do programowania. Prano im mózgi, ale jednak w inny sposób niż mi. Normalny człowiek po jednej wizycie na krześle skończyłby jako warzywko.
Powiedział, że chyba nie mają. Nigdy nie wiadomo, co naprawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami.