2 kwietnia 2015

Ana Morgan

Sam chodziło o to, że ja wzięłam sobie twoje słowa do serca, więc je zapamiętałam i wiedziałam, że wybierzesz psa ;) I (uprzedzając pytanie, jestem szalona) to brzmi zachęcająco. Bo która dziewczyna nie chciała by spotkać swojego super bohatera? Nie musisz jej tego mówić już teraz, skoro to dopiero dwie randki, możesz się jeszcze wstrzymać, ale sądzę, że kiedy wasz związek stanie się poważniejszy powinieneś jej wyznać prawdę. Uwierz mi, że kobiety wolą usłyszeć najgorszą prawdę niż być oszukiwane.
Jamie cieszę się, że jesteś zadowolony ze swojego nowego (pierwszego) zwierzęcia :) Jestem pewna, że Wis bardzo ci pomoże :) I no proszę! Przyznałeś mi rację! :P
N: Kate to bardzo ładna kobieta. Szaleńczo podobają mi się jej włosy i przydałaby nam się tutaj :D
N: Ktoś tak normalny byłby miłą odmianą :P I fakt, ta fryzura jest świetna.

Sam:
Kate znam znacznie dłużej, ale dopiero teraz udało mi się z nią umówić, bo to typ, który nie lubi mieszać pracy z życiem osobistym. Argument o superbohaterze też trochę kuleje, bo sam Steve Rogers nie zrobił na niej zbytniego wrażenia, a ona raczej wolałaby bym siedział bezpiecznie w domu, a nie zgrywał herosa. Chryste, zachowuję się tak, jak zawsze odradzam innym. 
Dla mnie ta cała sytuacja powoli staje się niemal normalna i już nawet nie dziwi mi przeszukiwanie domu w poszukiwaniu bomb i podsłuchów czy to, że James chadza z nożem u paska, ale ją raczej będzie. To nie żaden szpieg, tylko zwyczajna osoba.

Bucky:
Potrafię czasem przyznać komuś rację, jeśli ktoś ją naprawdę ma. Niechętnie, ale potrafię. Ja już nawet nie wiem czy naprawdę cieszę się aż tak czy znowu coś mi się poprzekręcało. Nie przeszkadza mi to, że jest głośny, że śpi na poduszce czy to, że chciał mi odgryźć palec. To naprawdę... miła odmiana.

Astrid Löfgren

N, Beniek jest gotowy podjąć wyzwanie! :D Ten pies jest piękny <3
A to takie są? XD Nie, no, może coś się znajdzie. Oby! Powieszę się, jak zacznie paplać o ulubionej broni :/

Sam, żeby kuchni całej nie zajął :/ I żeby na Jamesa dobrze wpłynął. Imię jest naprawdę cudowne. Strasznie mi się podoba. A tak w ogóle to jak James na Wisa zareagował? I Wis na Jamesa?
N: To też jest dobry temat! I jaki obszerny :P!
No ba, że jest <3 Bucky i Wis robiliby razem furorę.
Sam:
James, który wczoraj kazał nazywać się Bucky'm i który dziś tego kategorycznie zabronił, z własnej woli powiedział mi, jaki kolor szelek mam wybrać, więc to naprawdę coś. 
Wis był zestresowany, bo jednak taka zmiana otoczenia to dla takiego młodego psa coś wielkiego. Psa ze schroniska tym bardziej. 
James jeszcze nie do końca był sobą, więc ciężko powiedzieć, co naprawdę czuł, ale gdy wychodziłem... złapał mnie za przedramię i ścisnął. Mówimy o kimś, kto unika kontaktu fizycznego, jak tylko może, więc to chyba naprawdę coś dla niego znaczyło.

Ana Morgan

#1 Sam może to szalony pomysł, ale jeśli jej naprawdę ufasz to powinieneś jej powiedzieć prawdę. Jeśli kocha to zrozumie. Ty miałbyś przynajmniej się komu wygadać, a może nawet Kate (nie jestem pewna, nie mam pamięci do imion) okazałaby się bardzo pomocna. Z drugiej strony jestem bardzo ciekawa jej reakcji.
Jamie jeśli miałeś takie dolegliwości to danego dnia nie można uznać za zbyt udany, prawda?
#2 Jamie: Jak podoba Ci się twój nowy towarzysz?
Sam: Od początku wiedziałam, że postawisz na psa. Wzięłam sobie do serca Twoje słowa podczas naszej pierwszej rozmowy o zwierzęciu dla Jamie'go?
Sam:
 Chwila, ja wziąłem sobie twoje słowa do serca czy ty moje? Pies wydawał mi się najrozsądniejszą opcją.
 Byliśmy na dwóch randkach, więc ciężko ocenić czy kocha, a gorzej gdyby okazało się, że jednak nie zrozumie, bo nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś poszło nie tak. Co miałbym jej zresztą powiedzieć? Hej, słońce, pamiętasz tą masakrę na moście Roosevelta sprzed roku? A tego gościa ze skrzydłami? Tak? Super, to byłem ja. A faceta z metalowym ramieniem, którego poszykują chyba wszystkie agencje na świecie? Tak? Świetnie, bo siedzi tam, powiedz "cześć". To nie brzmi zachęcająco, prawda? 
N: Swoją drogą, wyobrażam sobie Kate jakoś tak . Może kiedyś i ją tu wkleję :P?
Bucky:
Dobra, niech ci będzie, to był cholernie zły dzień. 
Nigdy nie miałem żadnego zwierzęcia. To było ze strony Sama naprawdę... Nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak miłego od... od kiedy byłem dzieciakiem. 
Działa kojąco. Nigdy nie sądziłem, że będzie uspokajać mnie to, że pies będzie gryzł moją protezę.

Ana Morgan

Sam gratuluję z całego serca i życzę powodzenia, wytrwałości i szczęścia. Bo czymże był by świat bez miłości? No ja nie wiem. Wielkiej różnicy nie czuje, ale to ja ;)
Sharon zgadzam się z tobą w stu procentach. Nie widzę żadnego sensu w tych przygłupich, irytujących żarcikach :/
Jamie pewnie nie uwierzysz, jeśli powiem, że doskonale cię rozumiem. Nie przeszłam tego co ty, ale chyba każdy w swoim życiu ma gorsze dni, niektórzy nawet mają jedynie te gorsze :( Nie mam zamiaru cię pocieszać i mówić, że będzie dobrze. Czasami po prostu trzeba zaakceptować ten stan rzeczy (zły dzień) albo zająć się czymś. Obejrzeć film, poczytać książkę, by choć na chwilę oderwać myśli :)
Sam:
Mieliśmy pójść na kolacje wczoraj, ale wyszło, jak wyszło. Nigdy nie byłem jakimś wielkim romantykiem, ale czasem miło mieć świadomość, że jest tam ten ktoś i czeka na ciebie. Mam nadzieje, że jakoś uda mi się to wszytko pogodzić, bo jest naprawdę wiele rzeczy o których nie mogę jej powiedzieć, a naprawdę nie chcę musieć jej okłamywać, bo czułbym się jak dupek. Tylko nie wiem jeszcze, jak miałbym wyjaśnić jej obecność gościa, który powinien być martwy od siedemdziesięciu i którego poszukuje pół świata, w moim domu. 
Bucky:
To nie był żaden "zły dzień", po prostu mój mózg nie chciał działać tak, jak powinien. Zdarza się i zwyczajnie nie wiem, co mam wtedy robić. Jestem jak dziecko błądzące we mgle.  

Astrid Löfgren

Sam: Każdy ma wady, ale serducho to masz bezsprzecznie ogromne! Wis? Tak się nazywa? Kurczę, świetne imię ktoś mu nadał.

N, Beniek wybaczył :D Hm, może to i byłoby dobre, gdyby czasem James się tak od siebie wypowiedział, bez pytań, tylko po prostu napisał to, co czuje i myśli. Niegłupi pomysł. No i cóż... szatkować się da, zwalniać tempo też się da, więc można mieć milion gifów :D
Sam:
Czasem chyba aż za.
Tak, Wis. Tak wyszło, nie planowałem tego, ale przynajmniej łatwe do zapamiętania, prawda? James wrócił już do swojej codziennej obojętności, ale widać, że coś się w nim ruszyło. A Wis? Cóż, już zajął łóżko. I kanapę. I dywan w salonie...
N:
Beniek, nic nie jest jeszcze stracone! Zawsze można zafundować zwierzaka Steve'owi!
A jaki z Wisa przystojniacha wyrósł ^^!
Niczego nie przekreślam, blog istnieje nawet nie miesiąc (może właśnie notka na miesiąc istnienia bloga?), więc może wrócę do tego pomysłu, jak tylko znajdę kilka tematów na które Bucky wypowiadałby się bez zrzędzenia :P

Astrid Löfgren

#1 Sharon: Jak wspominasz swój pierwszy dzień w agencji?
#2 N, genialny pomysł z wpisami Sama! Myślę, że jego słowa wiele dadzą. Mój królik poczuje się zawiedziony :P Ale cieszę się, że udało się coś wybrać :)
Sam: Masz ogromnie dobre serce. Dlaczego akurat pies? Czy to ze względu na to, że psy to podobno najlepsi przyjaciele człowieka?
James: Jak się dziś masz? Lepiej trochę? I czy nazwałeś jakoś swojego nowego towarzysza?
N:  Będę dawać takie wpisy pewnie ok. raz na tydzień, jeszcze nie wiem. Zastanawiałam się, czy nie dawać też wpisów Bucky'ego, ale rzadziej, ale stwierdziłam, że on dość się nagada.
Robiłam listy "za" i "przeciw" i najwięcej plusów przypadło psu. Przepraszam królika, ale możesz go pocieszyć, że rybka odpadła prędzej :P
Zresztą, no spójrz na tą mordkę!
ps. Póki informacja nie zniknie, Bucky raczej nie będzie się wykłócać.

Sharon:
Stresująco. Zaczynałam w Triskelionie, więc to raczej zrozumiałe.
Sam:
Nie jestem aż tak dobry, jak wszyscy sądzą. To aż stresujące.
Psy wydały mi się bardziej empatyczne niż choćby koty. To typ zwierzęcia, które potrafi kochać bezwarunkowo, więc Wis jest idealny.
Bucky:
Nie wiem. Boli mnie głowa, więc chyba nie.
On już miał imię, miał zanim tu trafił, ale... teraz nie wiem.
ps2. Podziwiam, jak bardzo da się poszatkować tą scenę!

#1 Sam +Rachel

Rachel
Sam: Wiesz co z Buckym? Skad ten gorszy dzien?
N: Stwierdziłam, że nie będę robić odrębnej odpowiedzi na pytanie, skoro i tak będzie to zawarte tutaj. Mam nadzieje, że nie masz mi za złe :)

 Nie wiem czy to pomysł zły czy dobry- to dopiero się okaże, ale od czasu do czasu pojawiać się będą dłuższe wiadomości od Sama.
 I dzięki liście za i przeciw, jednak udało się mi wybrać zwierzę z propozycji Astrid. Nie, nie jest to królik.

***
02 kwietnia 2015
  Hej wszystkim,
 Na sam początek muszę zaznaczyć, że nie jestem psychoterapeutą, nie jestem psychiatrą i nie mam wyższego wykształcenia w tej dziedzinie.  Kończyłem kursy, mam uprawnienia terapeuty, ale nie jestem lekarzem. Mam jako-taką wiedzę, ale bez konsultacji ze specjalistą niewiele można jednak zdziałać. Ale nie do końca o tym ma być mowa. 
 Może wyjdę na człowieka mało konsekwentnego- a tego naprawdę bym nie chciał, ale złamałem swoje własne postanowienie i choć w raczej słusznej sprawie to i tak pozostaje mały niesmak. O co konkretnie mi chodzi? Dążę do tego, ale znów muszę najpierw coś wyjaśnić.  
 Nie mam fizycznej możliwości przebywania z Jamesem przez dwadzieścia cztery na dobę. Choć przez większość czasu jest samodzielny to zdarzają się momenty, w których jego regres jest zbyt wielki by dawał sobie radę sam. Kolokwialnie mówiąc- czasem trzeba obchodzić się z nim, jak
z dzieckiem. Dzieckiem, które może łatwo wpaść w szał, należałoby zaznaczyć. 
 Dlatego musiałem znaleźć coś, co pozwoliłoby zająć czymś myśli, zwyczajnie dało świadomość, że jest potrzebny. I tu wracamy do meritum.
 Może to wina tego, że nie udało mi się przespać w nocy ani godziny albo picia czwartej kawy
o drugiej nad ranem, ale dziś rano pojechałem do schroniska. Wiem- mówiłem, że to za wcześnie, że trzeba jeszcze trochę poczekać, ale może zwyczajnie się myliłem? Wróciłem do domu, zrobiłem kolejną- chyba siódmą- kawę, potem zapowiedziałem nowe zasady i zostawiłem ich samych. Chcąc, nie chcąc, teraz James będzie musiał o coś dbać i choć wyjść przed dom. Chyba przypadli sobie do gustu, ale potrzeba czasu żeby się o tym przekonać. 
 Cóż, mam nadzieję, że jednak w tej sprawi się myliłem i uda się znaleźć w tym jakiś katalizator.
Sam