RachelN: Stwierdziłam, że nie będę robić odrębnej odpowiedzi na pytanie, skoro i tak będzie to zawarte tutaj. Mam nadzieje, że nie masz mi za złe :)
Sam: Wiesz co z Buckym? Skad ten gorszy dzien?
Nie wiem czy to pomysł zły czy dobry- to dopiero się okaże, ale od czasu do czasu pojawiać się będą dłuższe wiadomości od Sama.
I dzięki liście za i przeciw, jednak udało się mi wybrać zwierzę z propozycji Astrid. Nie, nie jest to królik.
***
02 kwietnia 2015
Hej wszystkim,
Na sam początek muszę zaznaczyć, że nie jestem psychoterapeutą, nie jestem psychiatrą i nie mam wyższego wykształcenia w tej dziedzinie. Kończyłem kursy, mam uprawnienia terapeuty, ale nie jestem lekarzem. Mam jako-taką wiedzę, ale bez konsultacji ze specjalistą niewiele można jednak zdziałać. Ale nie do końca o tym ma być mowa.
Może wyjdę na człowieka mało konsekwentnego- a tego naprawdę bym nie chciał, ale złamałem swoje własne postanowienie i choć w raczej słusznej sprawie to i tak pozostaje mały niesmak. O co konkretnie mi chodzi? Dążę do tego, ale znów muszę najpierw coś wyjaśnić.
Nie mam fizycznej możliwości przebywania z Jamesem przez dwadzieścia cztery na dobę. Choć przez większość czasu jest samodzielny to zdarzają się momenty, w których jego regres jest zbyt wielki by dawał sobie radę sam. Kolokwialnie mówiąc- czasem trzeba obchodzić się z nim, jak
z dzieckiem. Dzieckiem, które może łatwo wpaść w szał, należałoby zaznaczyć.
z dzieckiem. Dzieckiem, które może łatwo wpaść w szał, należałoby zaznaczyć.
Dlatego musiałem znaleźć coś, co pozwoliłoby zająć czymś myśli, zwyczajnie dało świadomość, że jest potrzebny. I tu wracamy do meritum.
Może to wina tego, że nie udało mi się przespać w nocy ani godziny albo picia czwartej kawy
o drugiej nad ranem, ale dziś rano pojechałem do schroniska. Wiem- mówiłem, że to za wcześnie, że trzeba jeszcze trochę poczekać, ale może zwyczajnie się myliłem? Wróciłem do domu, zrobiłem kolejną- chyba siódmą- kawę, potem zapowiedziałem nowe zasady i zostawiłem ich samych. Chcąc, nie chcąc, teraz James będzie musiał o coś dbać i choć wyjść przed dom. Chyba przypadli sobie do gustu, ale potrzeba czasu żeby się o tym przekonać.
o drugiej nad ranem, ale dziś rano pojechałem do schroniska. Wiem- mówiłem, że to za wcześnie, że trzeba jeszcze trochę poczekać, ale może zwyczajnie się myliłem? Wróciłem do domu, zrobiłem kolejną- chyba siódmą- kawę, potem zapowiedziałem nowe zasady i zostawiłem ich samych. Chcąc, nie chcąc, teraz James będzie musiał o coś dbać i choć wyjść przed dom. Chyba przypadli sobie do gustu, ale potrzeba czasu żeby się o tym przekonać.
Cóż, mam nadzieję, że jednak w tej sprawi się myliłem i uda się znaleźć w tym jakiś katalizator.
Sam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz