26 sierpnia 2015

Astrid Löfgren

Nie mogę się powstrzymać. Po prostu spróbuj przeanalizować to, co ktoś ci doradzi, zastanów się nad tym, wyciągnij wnioski, a później dokonaj wyboru. Nie dziwię się, że nie ufasz, ale jednak na kimś możesz polegać, tak? Może to nie pełne zaufanie, ale coś na jego kształt. Również przydatne.
W sumie racja, tak. Z tej strony na to nie spojrzałam.
.Wiesz, kilka razy zdarzyło mi się najpierw strzelić, a dopiero potem pomyśleć, że hej, miałem przecież do niego kilka pytań, wiec kolejność podejmowanych działań nie zawsze jest u mnie taka jak trzeba. Z słuchaniem, wyciąganiem wniosków i podejmowaniem wyborów bywa dość podobnie. I nikogo raczej nie powinno to dziwić. Poza tym, z samym słuchaniem kogoś też miewam małe problemy. 
.Tak, można chyba powiedzieć, że mogę. Nie jest to zaufanie, to pewne, ale może jego jakiś zalążek.
.Punkt siedzenia zależy od punktu widzenia. Czy jakoś tak to leciało. Znowu coś pomyliłem, nie?

savio

Odpowiem w taki sposób:
Ulubiony film Marvela? Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz
Ulubiony serial od Marvela? Wiele ich nie ma, więc Daredevil
X-Men czy Avengers? X- Men
Ulubiony aktor z Marvela? Hugh Jackman I Frank Grillo  I broda pana Evansa
Ulubiona aktorka z Marvela? Ming-Na
Ulubiony X-Men? Gambit
Ulubiony Avenger? Carol Danvers
Ulubiona grupa z Marvela (złoczyńców lub bohaterów)? Brotherhood of Evil Mutants
Ulubiony bohater oraz złoczyńca? Mój ulubieniec to pan z nagłówka i chyba można nazwać go bohaterem. Złoczyńca to Magneto. 
Ulubiona bohaterka oraz złoczyńca(?)? Bohaterka- Rogue, Złoczyńca- Sin
Najbardziej nielubiany bohater? Loki
Najbardziej nielubiana bohaterka? Panna Romanowa
Ulubione parringi kanoniczne i niekanoniczne? Kanoniczne to- Steve/Sharon, Bucky/Ventolin, Hank/Janet, Gambit/Rogue, a niekanoniczne- Stucky :P! A tak na serio to chyba nie mam takiego.
Najmniej lubiane parringi kanoniczne oraz niekanoniczne? Kanoniczne- Thor/Jane i Natasha/Bruce. a niekanoniczne- Tony/Loki, Tony/Steve, Steve/Loki i cała reszt tego typu tworów
Drużyna Kapitana czy Iron Mana? Zdecydowanie Steve'a

Astrid Löfgren

Tyle tych uroków masz, że aż nie wiem do którego wzdychać z zachwytu. Spróbuj czasem kogoś posłuchać. Spróbuj zaufać.
Wiem, dlatego nawet jeśli zrobił to dla siebie, to tak czy siak inni mają większą korzyść. Zwracam honor.
Nie zmienia to faktu, że obydwaj porwaliście się z motyką na Słońce, choć fakt, ty przynajmniej wiedziałeś co robisz i jak to zrobić.
.Mój oszałamiający urok wcale nie jest tematem do żartów. Wiem to, więc możesz darować sobie sarkastyczne komentarze. Wiem też, że w końcu powinienem zdjąć klapki z oczu, zacząć dostrzegać też innych i słuchać tego, co mają do powiedzenia. Ale sama wiedza jednak niewiele daje, trzeba jeszcze wiedzieć to, jak należy ją wykorzystać. A z tym punktem, jak łatwo zresztą zauważyć, ciągle miewam drobne problemy. Mogę próbować, ale w głowie i tak ciągle siedzi mi myśl, że lepiej nikomu nie ufać.
.Wiedziałem co robię, wiedziałem jak należy to zrobić, na co należy uważać oraz choć częściowo znałem plany budynków. I wiedziałem, że mi się uda, więc raczej nie nazwałbym tego porywaniem się na niemożliwe. A na pewno nie porównałbym tego do całkowicie improwizowanego wtargnięcia do fabryki Hydry, czyli wroga o którym nie ma się zupełnego pojęcia, bo może, może dawny przyjaciel żyje i gdzieś tam jest. I to chyba tylko cudem udanego wtargnięcia.

Astrid Löfgren

Głównie tych pozytywnych, kiedy ktoś ci coś poradzi na przykład.
Ale jednak podjął ryzyko, bo chciał stać się silniejszy (czyli coś dla siebie), żeby móc robić coś dla innych. Dobra, poddaję się.
A ty to nie lepszy, bo udałeś się w samotną podróż w poszukiwaniu hydrowych skurczysynów. I chyba też się do jakiejś bazy dobiłeś, bo w końcu zdobyłeś dane, tak? 
.Czasem rozumuję trochę na opak. Taki mój urok, co poradzę?
.Gdyby nie był silniejszy, nie mógłby robić czegoś dla innych, bo zabiłaby go jedno z dziesiątek jego schorzeń, z chorym sercem na czele. 
.Nie sądzisz, że te sytuacje trochę się różnią? Bardzo ogólnie mówiąc- mnie przeszkolono na maszynę do zabijania, on ledwo potrafił trzymać broń i nie miał pojęcia w co się pakuje. To znaczna różnica.

Astrid Löfgren

Okej, więc od teraz dziesięć razy się zastanowię zanim coś powiem albo o coś zapytam. Czemu innych rzeczy nie rozumiesz tak dosłownie...
Ale o co wykłócać?
Według mnie nie jest idiotą, ale ty znasz, znałeś, czy jakkolwiek inaczej to nazwać, go dłużej, więc w sumie nie mi oceniać. Odpowiedziałeś już sobie na to dlaczego. Właśnie dlatego, że sporo na tym zyskał. Fakt, może zmiana nie jest świetna, ale coś jednak dla siebie z tego wszystkiego wziął. No chociażby te przypominające szafę trzydrzwiową mięśnie i zdrowie. Wygrałam?
."Innych" czyli jakich?
.Nie ważne, wiesz, że czasem plotę bez sensu.
.Za eksperyment odpowiadał Howard, więc równie dobrze Steve mógł skończyć z trzecią ręką wyrastającą z pleców albo jako trup, ale zgłosił się mimo to. A zdrowie, które zyskał w pełni mu się należało, bo może mam mu za złe niektóre rzeczy, ale nie zmienia to tego, że to najlepszy człowiek jakiego znałem. Fakt, będący pieprzonym idiotą, który w pojedynkę rusza do bazy Hydry, ale i tak lepszego się nie znajdzie. Więc, nie, nie wygrałaś.

Astrid Löfgren

James, naprawdę powiedziałam "idź i się wysadź w cholerę" czy coś takiego? Być może zabrzmiało to jak jakaś dobitna sugestia, ale to nie była propozycja.
No jak miło, że tak myślisz.
Nie, nie zaliczam go. On jest specyficzny. W sumie jego starania o dostanie się do armii to było takie granie na własną korzyść, już pomijając przyczyny, dla których chciał się zaciągnąć.
.Może nie tak dosadnie, ale nie zmienia to faktu, że i tak brzmiało to jak propozycja. A dobrze wiesz, że niektóre rzeczy rozumiem w swój pokręcony, zbyt dosłowny sposób.
.Masz rację, więc ciężko się z tym nie zgodzić. Chyba, że bezsensownie miałbym się o to wykłócać, a raczej nie mam na to ochoty.
."On jest specyficzny" jaki uroczy synonim dla "On jest kompletnym idiotą". Zapamiętam na przyszłość. I dlaczego uważasz, że ze strony Steve'a było to granie na własną korzyść? To jednak Steve i faktycznie sporo na tym zyskał, ale taka zmiana wcale nie jest taka świetna jak mogłoby się wydawać.

Pani Stan i Pani Potter

No wiesz, mój kot zeżarł nawet kwiatki. To były takie różowe, jadalne kwiatki, położone na wierzchu... A to ciasto było takie dobre! uhhh -,-
no nie mój piechol waży sześćdziesiąt :D ale i tak jak chcę żebyś go pomiziała to: no pogłaszcz mnie, pogłaszcz! i uwali się na ciebie ;)
uhh <33 metalooowa łapcia ;D
Ona robi zupełnie tak samo. To największa przylepa jaką znam i czasem mam wrażenie, że ona nie zauważa tego, że nie jest małym pieskiem kanapowym. Bo tak, ona uwielbia spać na kanapie, a ja czasem nie mam serca jej stamtąd wyrzucać.
Niektórzy fangirlują pana Stana, inni Bucky'ego, a N metalową łapcię. Naprawdę wyszła im świetnie.