16 sierpnia 2015

Tara

Bucky,Steve,N:
Wierzycie w przesądy ?
N: Nope, całkowicie nie. Mogę biec za czarnym kotem po popękanych płytkach chodnikowych, otworzyć parasol pod postawioną w domu drabiną i stłuc lustro w piątek 13, a i tak nie będzie dużo gorzej niż zwykle.

Steve:
Nie bardzo wierzę w to, że można by coś przewidzieć. Jestem tego żywym dowodem, bo wszyscy lekarze przewidywali, że nie uda mi się dożyć pełnoletności. A jednak mi się udało.
Bucky:
Zależy o jakich przesądach mówimy, ma'am. Chodzi o takie zwykłe, typu stłuczone lustro, czy o takie można by powiedzieć, że poważniejsze? Bo taką choćby koszerność też można by nazwać pewnego rodzaju przesądem. Choć zdecydowanie trafniejszym określeniem byłby obyczaj. W te drugie w pewien sposób wierzę, mimo tego, że nie bardzo mogę pozwolić sobie na przestrzeganie ich. Choć wiem, że powinienem.

Alexa Mariani

A Ty Steve co byś chciał robić po wojnie? To samo czy Buck czy zupełnie coś innego?
Nie, zupełnie nie. Ja i Bucky w wielu kwestiach zupełnie się różnimy. Jego świat to książki, silniki i wszystko, co tylko da się rozłożyć na części i przeanalizować. Ja to co innego. Przed wojną byłem studentem sztuk pięknych.   

Tara

N: Właśnie mi uświadomiłaś jaką gafe strzeliłam. Boniu,ale ja głupia. Ale chyba zostanie mi wybaczone.Prawda?
Super blog , naprawdę. Tylko jak ty znajdujesz na niego czas? Szacunek za całą wiedzę jaką posiadasz o komiksach.
Z wszystkiego da się jakoś wybrnąć. Przy poprzednim "Powrocie..." koleżanka Ana nawiązywała do tego, co dopiero się wydarzy, więc dopiero wtedy Buckyś miał problemy ze zrozumieniem :P 
Odpowiadam na pytania głównie z telefonu, więc na przystanku, w autobusie, albo gdy mam lenia i nie chcę mi się zrobić tego, co zrobić powinnam, czas zawsze się znajdzie. Zresztą, po prostu lubię tego bloga. 
Wiedza wiedzą, jednak każdy fan Bucky'ego musi wiedzieć o nim jedno- ta pierdoła potykała się o własne nogi i uderzała tarczą w twarz. Uwierz, wtedy od razu staje się ciekawszy!
I tak, lubię tą planszę ^^
Steve: Z głoszenie się na ochotnika było odważne nie dziwne.Dlatego ponawiam pytanie o najdziwniejszą rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłeś.No dawaj,nie wstydź się.
Najdziwniejsza rzecz. Naprawdę nie wiem, bo zazwyczaj to Bucky robił dziwne rzeczy, a ja te głupie, jak wszczynanie bójek. Liczy się to, że przeze mnie Bucky musiał chodzić w sukience*? I nie, wcale nie zrobiłem tego z premedytacją. 
*To prawie kanon. W oryginale to Steve nosił sukienkę, a Bucky robił za jego dziecko :P
Bucky: Z tym fochem to...nieważne.Jak układają ci się stosunki z resztą oddziału ?
Naprawdę dobrze. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi. Walczymy razem już spory kawał czasu, a to naprawdę zbliża. Byliśmy w jednym oddziale od samego początku, a Dum Duma poznałem już na szkoleniu w '41. 

Alexa Mariani

Bucky z '44 co najbardziej Ci sie podobalo na pokazie Starka gdzie byłeś ostatniego wieczoru zanim nie pojechałeś na wojnę? (I nie chodzi mi o dziewczyny)
Akurat wcale nie chodziło o dziewczęta, ma'am. Wszystko było naprawdę interesujące, sam Howard jest naprawdę interesujący, więc ciężko wybrać. Zresztą zawsze interesowałem się szeroko pojętą inżynierią, a że wyniki w nauce miałem całkiem dobre* i przysługiwałoby mi nawet stypendium, naprawdę chciałbym móc ruszyć w tym kierunku, gdy wojna się skończy.
*Bucky był najlepszym uczniem w szkole!

Blue Greyme

Strzelać z focha <3
Mistrzostwo N, wygrałas:D
Śmiej się, śmiej, ale z czym innym "strzelać focha" mogło skojarzy się żołnierzowi z lat'40 :P?
Osoby... Bucky! Zgadłam? :D
Opowiesz co ostatnio robicie? Albo planujecie robić. Opowiedz jak przebiegają wasze akcje... jeśli dobrze to ujęłam.
Owszem, zgadłaś. On naprawdę potrafi uszkodzić każdy sprzęt. I siebie przy okazji także.
Nasz oddział skupia się głównie na przejmowaniu, lub niszczeniu jeśli wymaga tego sytuacja, kolejnych baz Hydry. Posuwamy się coraz bardziej na wschód, głównie w kierunku Morza Bałtyckiego. Oczywiście zdarza nam się współpracować z "normalnymi" oddziałami, jeśli zrozumiale to ująłem.
Nasze akcje zazwyczaj przebiegają podobnie. Każdy przydzielone ma inne zadanie i funkcję, co znacznie ułatwia sprawę. Na przykład Bucky jest snajperem, znakomitym mógłbym dodać, bo niejednokrotnie uratował nam tyłki, a Dernier jest specem od wszelkich bomb i ładunków wybuchowych. Podział ról naprawdę pomaga w utrzymaniu tego w ryzach.
Buck, ale z twoimi palcami wszystko dobrze mam nadzieje? Ja na twoim miejscu zabrałabym mu te buty. Co jak co ale on z tych wytrzymalszych to dałby sobie rade 3:>
Jak sprawdzałem ostatnio, to wszystkie części ciała były na swoim miejscu i mam nadzieję, że tak zostanie. Lubię wszystkie... dobrze, prawie wszystkie, bo za nosem nie przepadam, części swojego ciała i wolałbym ich nigdzie nie zostawiać.
Mogę mu to wypominać, ale nigdy niczego bym mu nie zabrał, ma'am. Nie można myśleć tylko o sobie.

Tara

Bucky: I jak reaguje ,kiedy każe mu się przestać ? Strzela focha czy się z tym zgadza ? Jak ty z nim wytrzymujesz ?
Steve : Najdziwniejsza rzecz jaką zrobiłeś kiedykolwiek ?
Steve: 
Zgłoszenie się na ochotnika do tajnego, rządowego eksperymentu się liczy?
Bucky:
Zostawiłem go samego, a on zrobił z siebie ludzkiego królika doświadczalnego. To nie tylko najdziwniejsza rzecz, ale bezdyskusyjnie równiej najdurniejsza rzecz jaką zrobił.

Zazwyczaj kiedy ktoś każe mu się zamknąć, to właśnie to robi. Chyba, że ma ochotę mnie podręczyć, wtedy nie przestaje i cały czas zwraca się do mnie takim tonem. Bez obrazy, ma'am, ale to czasem prawdziwy dupek. Ale to też mój najlepszy przyjaciel i właśnie dlatego z nim wytrzymuję. 
I przepraszam, ale nie odpowiem, czy potrafi strzelać z focha, bo nie do końca wiem czym on jest. Ale potrafi strzelać z wielu rzeczy, więc pewnie i z nim by sobie poradził.

Tara

Bucky: Ponuraków? Myślałam ,że Steve będzie głosił przemówienia ku pokrzepieniu serc.Pozytywne przemówienia.
Uwierz, ma'am, że z czasem każdy będzie miał dosyć jego przemówień. Przed wyruszeniem na misję zawsze wygłasza takie przemówienie. Krótsze lub dłuższe. Niestety głównie te dłuższe, więc jeśli próbuje robić także w naszym... czasie wolnym, że tak to nazwę, najczęściej każemy mu się po prostu przymknąć. Znaczy, głównie ja każę. 

Blue Greyme

Oj, te buty.
A jak sie trzymacie z jedzeniem?
Nastroje w grupie nie za dobre wnioskuje?
Steve:
Jestem... trochę silniejszy niż normalny człowiek, więc sprzęt trzyma i tak zadziwiająco długo. Oczywiście znajdą się osoby, które i tak zdołają go z łatwością zepsuć.
Ostatnio zapasy docierają do nas zaskakująco regularnie. Miła odmiana, bo jeszcze całkiem niedawno brakowało nam wszystkiego i to z jedzeniem na czele. 
Są tak dobre, jak mogą być w takiej sytuacji. Staramy się myśleć pozytywnie, ale nie zawsze nam się to udaje.


Bucky:
Kilka miesięcy temu przez kilka dni chodziłem z podeszwą przywiązaną do buta sznurkiem. To była zima, ma'am, więc cudem nie odmroziłem sobie palców. A lubię swoje palce i wolałbym mieć ich pełną liczbę. A Steve to farciarz i jego rozpadły się nie dość, że w środku lata, kiedy nie ma śniegu, to jeszcze blisko jednostki i następnego dnia dostał inną parę! Więc powypominam mu to jeszcze trochę.  
Od dobrych kilku tygodni nie trafiło się nam nic spleśniałego ani choćby nadpsutego, więc z jedzeniem trzymamy się dobrze, ma'am.

Nastroje są jakie są. Nie moja wina, że trafiła mi się zgraja ponuraków. 
I tak, Rogers, mam tu na myśli głównie ciebie. 

Blue Greyme

Bucky, Steve: hej chłopaki!
Bucky: jak tam twoje siostry?
Steve: Co u Ciebie? :>
Steve:
Wydaje mi się, że jest całkiem dobrze. Znaczy tak dobrze, jak może być na wojnie.

Bucky:
Znaczy, że jest kiepsko, rozpadły ci się buty i chyba podłapałeś wszy. I ja chyba także.

Ostatni list od nich dotarł do mnie kilka dni temu, ale data świadczy, że został wysłany ponad miesiąc temu. Mam więc trochę nieaktualne informacje, ma'am. Ale radzą sobie. Becca pisała, że dostała pracę w fabryce i twierdzi, że dadzą sobie radę. Mam nadzieje, że się nie myli. 

Alexa Mariani

Do Steve'a z '44.
Z filmu mozna bylo wywnioskować ze przed wojna straciłeś oboje rodziców.
Czy to własne to miało jakis wpływ na to ze chciałeś zaciągnąć sie do wojska?
Filmy, w których brałem udział, skupiały się głównie na zdobywaniu środków dla wojska, więc sporo było w nich zwykłej przesady. Ale tak, straciłem oboje rodziców kilka lat temu. To akurat było prawdą. Nie wiem czy miało to jakiś bezpośredni wpływ na moją decyzje, bo gdyby żyli, zapewne postąpiłbym zupełnie tak samo. Nie mogłem przecież siedzieć bezczynnie.

Powrót do przeszłości III

W dniach 16- 21.08 pytania kierować można do 
Bucky'ego Barnesa i Steve'a Rogersa z '44!
Był '43, był '45, więc czas na '44! Cóż, bo po co komu chronologia?

Astrid Löfgren

N, nie zdziwię się, jak polecą do Marvela petycje, żeby w następnym filmie połączyć ich węzłem miłości.
Dłużej się nad tym zastanawiając, to w sytuacji Bucky'ego nawet bardziej prawdopodobne byłoby "Mhm", albo tylko skinienie, a nie aż dwa fakty na potwierdzenie, że go zna. Jednak faktycznie, gdy włoży się to w pełny dialog, z pewnością nabierze to wszystko większego sensu.
Wypuszczą trailer, ktoś nagra go kaloryferem i internety oszaleją. Na pewno. A ja już sama nie będę wiedziała na co bardziej czekać, na CW czy Deadpoola. 
W sumie, jakby przymknąć oko, już ten węzeł widać. Nie trzeba też zbytnio tego oka przymykać :P
Nie ma co narzekać, w tym filmie przynajmniej będzie miał (może...) do powiedzenia więcej niż trzy zdania.
"Your Bucky" już, kilka godzin po expo, jest w światowych trendach Twittera. Gdy wycieknie trailer, Marvel ukradnie internety i zapewne na jakiś czas przyćmi DC.
James, jak nie na ciebie? Też całkiem w porządku.
Neh, nawet nie zaprzątaj sobie tymi bzdurami głowy. Sama wiedza, że coś takiego jest, może wywołać traumę, więc lepiej pilnuj się, żeby na coś takiego nie trafić i nie pogłębić obrzydzenia. Co może siedzieć w głowach? Też bym chciała wiedzieć. Nie do końca jestem przekonana, że to jedynie fantazja. To coś jak żerowanie na popularności, może chęć wzbudzenia kontrowersji albo próba tworzenia własnych wyobrażeń na wasz temat i wyimaginowane przekonanie, że tak faktycznie mogło być czy nawet jest. Rogers pewnie z radości nie skacze i także nie rozumie, skąd to się, u diabła, bierze. W teraźniejszych. Coś na kształt "spotkania po latach". W jednym było, że z podkulonym ogonkiem odwiedzasz go, bo chcesz o sobie poznać prawdę i w ciągu paru dni... Dobra, nieważne.
To też uspołecznianie, bo to czujesz. Czujesz, że tak powinno być. Tylko jeśli nie chcesz, to nie ma sensu robić czegoś, bo "tak wypada". Małe fałszerstwo, choć dość przyjemne. Albo nazwać to można jakąś szeroko rozumianą kulturą osobistą.
Przeinaczenia zawsze można wyjaśnić. Nie oczekuję, że będziesz wszystko od razu łapał. Tak samo ja czasami nie ogarniam o czym pieprzysz. Normalka. Za to wypominam pierdołowadość i radosne Stucky. Wydaje mi się, że to wystarczający powód do nadmiernej irytacji.
Nie mi oceniać, czy wypada czy nie. Nazwałam rzecz po imieniu i raczej ciężko się z tym nie zgodzić, że jednak się na lepsze zmieniłeś.
Och tak, mnóstwo rzeczy powinno ulec zmianie.
 Uwierz, że potrzeba znacznie więcej niż coś takiego, by jakoś się to na mnie jakoś odbiło. Poza tym, nie takie rzeczy mi zarzucano, więc nie robi to już na mnie zbytniego wrażenia. Wiem, że za moimi plecami mówiono na mój temat naprawdę różne, czasem mało przyjemne rzeczy, bo byłem zbyt młody, bo za szybko awansowałem, bo cholerny Kapitan Ameryka za bardzo się mnie słuchał, bo jakiś powód zawsze się znalazł, gdy ktoś chciał się wyżyć. Zwyczajnie nauczyłem się to ignorować.
I dobra, wiem, że jak na tamte czasy mogłem mieć dość luźny sposób prowadzenia się, ale z tym podkulonym ogonem i kilkoma dniami to przesadzili. Aż tak osamotniony nie jestem.
 Ja wcale nie pieprzę. Dobra, czasem gadam od rzeczy i sam to widzę, ale nie są to jakieś wielkie bzdury z których kompletnie nic nie da się zrozumieć. Przynajmniej mam taką nadzieję. 
 Niby nazwałaś, ale mogłaś ująć to bardziej delikatnie. "Jesteś milszy niż zwykle" by wystarczyło, uwierz. 

Alexa Mariani

Za dwa lata James będzie miał 100 lat. Ciekawa jestem jak to jest być najprzystojniejszym 100-latkiem na świecie?
N: Z ustaleniem wieku Bucky'ego w MCU jest pewien problem. Niby w CA:WS mamy poświęconą mu wystawę w muzeum, która podaje, że żył w latach 1917-1944, ale daty na niej są błędne. Dlaczego? Ponieważ na tej samej tablicy napisane jest, że urodził się w 1916- to po pierwsze. Po drugie, Bucky zginął w '45, nie '44. Ba, znamy nawet niemal pełną datę- 3/4 marca 1945 roku, bo jest to łatwe do oszacowania. 
Za to w wyciętej scenie z "Avengers" na karcie Bucky'ego pojawia się data 10 marca 1922. I to właśnie tą datę uznałam na blogu za prawdziwą :)
Bucky:
Za jakie dwa? Wypraszam sobie, nie jestem aż tak stary. Mam tylko 93 lata. Nie jestem więc jeszcze taki stetryczały, jak mogłoby się wydawać. 
I cóż, komplementami mnie nie ugłaskasz.