26 grudnia 2015

Astrid Löfgren

N, żartujesz sobie teraz ze mnie, prawda? Powiedz, że żartujesz.
Przedziwna taktyka, o ile twórcy znajdują w tym sens. Nie dziwię się wcale, że uważasz to za jedną z najgorszych serii. Osobiście chyba bym się niesamowicie irytowała, bo nie lubię niewyjaśnionych spraw, więc wyobrażam sobie, że samo czytanie musiało być nieco kłopotliwe.
Było wyjaśnione, skąd ta zmiana? To jest ciekawe.
Ach, i znowu... Koczek <3 Wyczuwam zmiany. 
/Wierz mi, chciałabym żartować. A więc jeszcze raz - to jest Carol Danvers, która ma 178 cm wzrostu, waży ok.46 kg i zawsze przedstawiana jest z sześciopakiem. To jest Bucky Barnes, który ma ok. 175-78 cm wzrostu i waży ok. 120 kg. Komentarz jest raczej zbędny. 
/Przyznaję, że jest to jedyna seria, którą porzuciłam w połowie. Ale z opinii wiem, że nie zostało to wyjaśnione. Po co komu sens.
/Nie zostało to wyjaśnione wprost, ale można wywnioskować, że Bucky robił to wszystko (hologramowe ramię, krótkie włosy, zakrywające protezę golfy itd.) ze względu na Natashę. Może jej to przeszkadzało, może przywoływało złe wspomnienia - tego można tylko się domyślać. Jednak faktem jest to, że po ich rozstaniu Bucky wrócił do dawnego imidżu i tak już pozostało. Osobiście nie narzekam.

/A jeśli chodzi o wygląd bloga - stwierdziłam, że taki bardziej pasuje do obecmego Bucky'ego. No i koczek ^^
Yelena, co tobą kieruje, że wciąż zgadzasz się pomagać Barnesowi? I co z Liką - jest bezpieczna? 
/Niektórzy przygarniają bezdomne psy, inni koty, ja preferuję bezdomnych super-żołnierzy. Takie zboczenie, co poradzę?
/Jest tak bezpieczna, jak tylko mogłaby być.
Steve, słyszałam, że ponownie wyruszyłeś na poszukiwania zguby. Jak idzie? Wierzysz, że uda się go znaleźć?
/Nie tyle wierzę, co wiem, że muszę go znaleźć. Jednak... nadal nie potrafię tego zrobić. Można więc powiedzieć, że nie idzie zbyt dobrze.
Brawo, James, wreszcie przestałeś przekręcać przysłowia i nauczyłeś się alfabetu - lepiej?
To się idealnie dobraliście, bo ty też masz swój specyficzny rodzaj okazywania sympatii. No, chyba że się zmienił, to cofam. I co, trudno ci się powstrzymać przed reakcją na "Jimmy'ego"? Powracanie poczucia upokorzenia kiedyś minie. Wiem, co mówię.
Wiem, wiem, ale chodzi mi o taką umiarkowaną bezinteresowność, że jest jednak coś, co chce się osiągnąć albo zdobyć, ale nie jest to takie wielkie i przynoszące chwałę, czy co tam. Wracając - to masz jakiś pomysł, czego może chcieć, czy nie?
A Yelenie co powiedziałeś? Że nie możesz być sam, czy wymyśliłeś jakąś bajeczkę?
/Tak, lepiej. Dziękuję.
/Tylko, że ja nie ryzykuję wkurzeniem pewnego... dość niestabilnego gościa ze skłonnością do rozwalania wszystkiego wokół, gdy się zirytuje. Poza tym, jeśli właśnie tak się stanie, a ja się wkurzę, zasada o nie biciu kobiet może wypaść mi z głowy, i mogę jej oddać. A tego jednak wolałbym uniknąć. I zdecydowanie nazywanie mnie Jimmy'm mi w tym nie pomaga. Nadal nie cierpię tego przezwiska.
Wątpię by poczucie upokorzenia kiedyś minęło. Jeśli chwilowo przechodzi, przypominam sobie kolejną, jeszcze bardziej upokarzającą rzecz. I wszystko zaczyna się od nowa.
/Miałem nie odpowiadać na pytania jeśli nie chcę. A w tym przypadku tak właśnie jest. Zwyczajnie wolę nie myśleć o tym, czego może chcieć w zamian. Wolę za to trochę poudawać, że nie chce niczego. 
/Może będzie to dla ciebie szok, ale powiedziałem jej prawdę. Czasem mi się zdarza.

Rozpoczęcie tygodnia Steve'a Rogersa/ Kapitana Ameryki! + ogłoszenie

W dniach 26.12-01.01 będzie możliwość kierowania pytań również do Steve'a Rogersa aka Kapitana Ameryki!

A do tego - Yelena Belova wraca jako postać stała.

Astrid Löfgren

N, nooo, ta druga o wiele bardziej do mnie przemawia. Przez takie panie o idealnych kształtach, choć proporcjach niekoniecznie, w super seksownych wdziankach i pozach, można nabawić się kompleksów.
To wygląda trochę tak, jakby chrzanili fabularną konsekwencję. Zupełnie bez sensu, bo gdyby wyjaśniono zmianę i to sensownie, mogłoby z tego powstać coś bardzo interesującego. Niewykorzystany potencjał.
Ojej, tak się biedak załamał, że przestało mu zależeć na normalnym wyglądzie rąsi?
/Proporcje? Jakie proporcje? Może jeszcze mają zacząć trzymać się anatomii? Nie wymagasz od nich zbyt wiele? Przecież dla nich tak wygląda kobieta, która przy prawie stu osiemdziesięciu cm wzrostu waży niecałe 50 kg - klik
/Nie tylko to zmienił bez wyjaśnienia. W jednej serii Yelena ratuje Natashę, a w drugiej są już wrogami. Dlaczego? Co zdążyło się między nimi wydarzyć? Tego też nie wyjaśniono. Nie ukrywam, że była to jedna z najgorszych serii jakie czytałam. Już wolałam Steve'a chodzącego wszędzie z metalowym ramieniem Bucky'ego.
/Akurat Bucky'emu chyba nie bardzo na tym zależało. Kiedy był z Natashą, używał hologramu nawet podczas snu i nosił go przez większość czasu, nawet chodząc w długich rękawach. Za to kiedy się rozstali, zupełnie przestał go używać. Wrócił też do czerwonej gwiazdy i długich włosów, czyli do dawnego wyglądu WS. 
James, to może ci jeszcze wymyślić jakąś nagrodę?
Mam nadzieję, że za bardzo jej nie wykorzystujesz i nie robisz z niej osobistej niańki. Chyba cały czas potrzebowałeś i potrzebujesz kogoś, kto się tobą po ludzku zainteresuje, kiedy wiadomo, że nie jest tak, jak być powinno. No cudownie, że masz chociaż Yelenę. Cudownie.
Masz jakiś pomysł na to, co nią kieruje? W ogóle nie zakładasz możliwości, że robi to bezinteresownie?
Co się takiego stało, że do niej zadzwoniłeś? Chyba byłeś wtedy w kiepskim stanie, co?
/I po co ci ta ironia, co? A wystarczyłoby powiedzieć "Brawo, James, wreszcie przestałeś przekręcać przysłowia i nauczyłeś się alfabetu". Z tym alfabetem to akurat nie żart, naprawdę zdarzało mi się w nim mylić.
/Tylko spróbowałbym "zrobić z niej osobistą niańkę" a znowu bym oberwał. Gdybym miał słabsze kości, już dawno miałbym czaszkę płaską z jednej strony, jeśli nie wklęsłą. Cóż, widocznie tak okazuje sympatię. A przy okazji testuje też moje nerwy. Tak jak wtedy, gdy nazywa mnie Jimmy'm, choć wie, że tego nienawidzę. Ale dobra, nie mam prawa narzekać, i tak robi dla mnie dużo. Do teraz czuję się tak umizheny... upokorzony, kiedy myślę o tym, co robiła, gdy miałem... ciężkie dni i przerastało mnie nawet golenie. Ale było minęło, nie mówmy o tym. 
/Jakoś nie wierzę w ludzką bezinteresowność, przykro mi. Mówiliśmy już o tym kiedyś. Życie nauczyło mnie tego, że ludzie zawsze chcą czegoś w zamian. I lepiej z góry wiedzieć, czym to "coś" jest.
/Kiepski stan to dość ogólne określenie. Można tak nazwać stan, kiedy warczę na wszystko i wszystkich, i błagam w myślach o to, by wszyscy ludzie na świecie zniknęli, a można też nazwać tak taki stan, kiedy znowu rozważam strzelenie sobie w łeb, ale nie potrafię tego zrobić, więc rozpaczam i próbuję się upić, a potem dochodzę do wniosku, że mógłbym spróbować pozbyć się protezy, i że oderwanie jej gołymi rękami wcale nie jest takim głupim pomysłem, bo raz przecież prawie się udało. Wtedy akurat byłem bliżej tego drugiego stanu, znowu nie mogłem spać, więc stwierdziłem, że raczej nie powinienem być sam, bo naprawdę zrobię coś głupiego.

Astrid Löfgren

N, nie masz czegoś trudniejszego? To zbyt proste!
Nigdy się nie przyznawał do niepełnosprawności? Mocno ulepszoną rąsię dostał? 
/Wierz mi, że chciałabym dać ci coś trudniejszego, ale niestety nie bardzo mogę. Faktem jest, że jednak rządzą tym mężczyźni i to widać. Ale niektórzy z nich robią postępy. Taki Bill Sienkiewicz chociażby. Dawniej jego okładki wyglądały tak, a teraz już tak.
A wracając do wcześniejszego przykładu - pierwszym przypadku mamy Yelenę, która wpada w rozpacz, płacze, wyrywa się, chce uciec, bo Daredevil ją pocałował (pomylił ją z Natashą, ale akurat jemu można to wybaczyć). Jest rozchwiana, czuje zagubiona, brzydzi się siebie i jego. W jej przypadku jest to zrozumiała reakcja, bo zawsze unikała tego typu zbliżeń. Przez to jej "koleżanki" z branży drwiły z niej, nazywając ją "cnotką" i "dziewicą". 
W drugim przypadku zachowuje się jak gwiazda soft-porno i bez skrępowania bierze udział w przerzucaniu dziewczyn do agencji towarzyskiej. Ta sama osoba, która brzydziła się seksem i godzinami szorowała się pod prysznicem, bo prostytutka wzięła ją za jedną z nich. Dlaczego to się zmieniło? Po co nasza pani kapitan (yep, ma wyższy stopień od sierżanta Barnesa) to robi? Tego już Morgan nie uargumentował. Ważne, że mógł pokazać Yelenę w bikini. Co z tego, że schrzanił przy tym całą postać, którą wykreowali Devin Grayson (kobieta, tak btw,) i Greg Rucka.

/Bucky był tylko zwykłym człowiekiem w świecie bogów, kosmitów i supermocnych mutantów. Nie chciał się przyznać do tego, że jest niepełnosprawny i (o ile pamięć mnie nie myli) nigdy tego nie zrobił. Po tym jak Skadi niemal go zabiła, Fury uratował mu życie za pomocą Infinity Formula, która nieznacznie przyśpieszyła jego proces regeneracji i zwolniła proces starzenia (niewiele, ale jednak) i naprawił jego ramię. Nowe (a raczej naprawione stare) było wzmocnione, lżejsze i posiadało maskujący bajer - klik. Bucky jednak zrezygnował z używania go po rozstaniu z Natashą.
James, przecież ci nie zabraniam narzekać. Hm... Gdybym zaczęła od Yeleny, to zaraz pewnie byś się wymigiwał. Ale tak, zacznę od niej. Najchętniej powypytywałabym o wszystko, ale dam ci wolną rękę i tylko naprowadzę: dlaczego cię do niej ciągnie? Masz jakąś teorię? Może ją tylko lubisz, może tylko/aż jej ufasz, a może coś innego.
Nooo, jeszcze trochę i zapomnisz, jak się samemu naprawić.
Ojej. Aż mi smutno, że ci smętnie.
/Teraz stwierdzam, że jednak mogłem się nie zgadzać. Ale dobra, ponoć jak mówi się A, trzeba powiedzieć też B. Zauważ, że tym razem niczego nie przekręciłem. Możesz mnie pochwalić, nie obrażę się. 
/Sam nie wiem, dlaczego tak jest. Nie potrafię wskazać jednego, najważniejszego powodu. Nie będę jednak ukrywać, jednym z nich jest po prostu to, że tak jest wygodniej. Mam mniejsze problemy ze snem, nie muszę martwić się organizowaniem najpotrzebniejszych rzeczy, wiem, że zawsze wciśnie mi coś do jedzenia, jeśli ja o tym zapomnę, a do tego im żałośniejsze i bardziej godne politowania wrażenie sprawiam, tym bardziej zdaje się mną przejmować. A skoro mam być szczery, nie będę ukrywać, że jest to dość... no, miłe. 
W jakiś sposób jej też ufam, bo inaczej nie potrafiłbym zmrużyć oka w jej obecności. ale na pewno nie jest to pełne, niezachwiane zaufanie. I nie zmieni się to przynajmniej dopóki nie uda mi się rozgryźć tego, co naprawdę nią kieruje. Bo może i bywam naiwny, ale na pewno nie aż tak, by uwierzyć w to, że  robi to wszystko, bo mnie polubiła. Może i w jakiś sposób tak, może jakoś mnie lubi, ale nie oszukuję się, przyjaciółmi to my nie jesteśmy.
Co więcej mam powiedzieć?

Rora T

Bardzo dziękuję za te informacje. Wszystko jest bardzo ciekawe :) W wolnej chwili oglądam Agentów Tarczy i bardzo polubiłam Bobbi, stąd moja ciekawość ;) Ale nie jestem wymagająca, takie ogólne informacje mi w zupełności wystarczą. Jestem jedynie ciekawa jej charakteru i tego jak zachowywała się na co dzień, więc jeśli można :D
/Serialowa Morse nie różni się jakoś znacząco od swojej komiksowej odpowiedniczki. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie, są do siebie bardzo podobne. No, prócz tego, że ta z serialu ma znacznie lepszy gust do kostiumów :P
/Bobbi jako dziecko i nastolatka obracała się głównie w męskim gronie, a zamiast zabaw lalkami preferowała wspinanie się po drzewach. Później, w szkole średniej zainteresowała się akrobatyką i gimnastyką, kilkukrotnie wygrywała nawet mistrzostwa. W połączeniu ze znanymi jej sztukami walki sprawia to, że jest uznawana za niezwykle niebezpieczną (jak na zwykłego człowieka, oczywiście) w walce z bliskiej odległości.
/Ma trudny, silny charakter, który sama postrzega jako swój główny atut (inni niekoniecznie podzielają jej zdanie - taki Clint uważał wręcz przeciwnie). Twardo broni swoich poglądów, miewa problemu z przyznawaniem się do błędów. Nie ma problemu z manipulacjami i wykorzystywaniem innych do osiągnięcia wyznaczonego przez siebie celu, choć stara się tego unikać. Najbardziej znana jest ze swojego wrodzonego sarkazmu i zwyczaju przedrzeźniania swoich przeciwników (nie oznacza to jednak, że ich lekceważy! Jest wręcz przeciwnie.), a także z tego, że nie wybacza i nie zapomina o doznanych krzywdach.

Astrid Löfgren

N, strój bojowy rodem z wieczoru kawalerskiego. W tym Marvelu to sami niezaspokojeni faceci są czy co? :P
Myślałam o czymś jeszcze istotniejszym niż rozpraszanie. Gorzej było z wymyśleniem, czym miałoby to być. Boję się o jego karierę modela. Trochę utył, więc chyba będzie skazany na bycie częścią armii, a na pewno chciał być modelem. Nie ma innej opcji.
Zawsze ma drugą. Słabe to pocieszenie, ale lepsze takie niż żadne.
Tak właśnie myślałam, ale wolałam się upewnić. 
/W Marvelu tworzą również kobiety i wcale nie tak trudno jest wyłapać, które serie albo zeszyty należą do nich. Zagrajmy w zgadywankę - obie ilustracje przedstawiają Yelenę, autorem jednej była kobieta, drugiej mężczyzna. Zgadnij więc, która z nich należy do pana Richarda Morgana, który tak zniszczył tę postać, że aż żal o tym myśleć.
/I może Bucky'emu przybyło kilka centymetrów tu i tam, ale nadal jest dla niego nadzieja! W końcu plus size jest teraz modne, więc ciągle ma szansę. 
/Po starciu ze Skadi Bucky stracił protezę i przez pewien czas musiał radzić sobie bez niej. Dla faceta, który nie chciał przyznać się do tego, że jest niepełnosprawny i czasem przydałaby mu się jednak pomoc, była to dość kłopotliwa sytuacja. Ale potem dostał od Fury'ego naprawione i ulepszone ramię, więc przestał jojczeć, dramatycznie wpatrując się w zachód słońca.
James, czy nie lepiej jest powiedzieć, że nie chce się o czymś mówić, niż krążyć i wprowadzać kogoś w błąd? Jeszcze chwila i nic ci się nie będzie widzieć w takim układzie.
Nie chodziło mi o całkowite przejęcie inicjatywy, ale o możliwie najszczegółowsze odpowiedzi. Tak, żebyś został dobrze zrozumiany.
No ale chyba coraz rzadziej musisz sam się łatać?
Próbuj.
/To już nawet ponarzekać sobie nie można? Ale dobra, wszystko mi się widzi, już będę grzeczny. No to o czym mam zacząć tak szczerze, szczegółowo i zrozumiale mówić?
/Ostatnimi czasy nie musiałem wyciągać sobie żadnych kul, fakt. Żadnych poważnych złamań także nie miałem, to też fakt. Tylko kilka razy zdarzyło się, że musiałem nastawiać sobie palce, ale to akurat żaden problem. Można więc chyba powiedzieć, że jest lepiej.
/Już odechciało mi się próbować. I widzisz? Jest mi smętnie.