26 grudnia 2015

Astrid Löfgren

N, nooo, ta druga o wiele bardziej do mnie przemawia. Przez takie panie o idealnych kształtach, choć proporcjach niekoniecznie, w super seksownych wdziankach i pozach, można nabawić się kompleksów.
To wygląda trochę tak, jakby chrzanili fabularną konsekwencję. Zupełnie bez sensu, bo gdyby wyjaśniono zmianę i to sensownie, mogłoby z tego powstać coś bardzo interesującego. Niewykorzystany potencjał.
Ojej, tak się biedak załamał, że przestało mu zależeć na normalnym wyglądzie rąsi?
/Proporcje? Jakie proporcje? Może jeszcze mają zacząć trzymać się anatomii? Nie wymagasz od nich zbyt wiele? Przecież dla nich tak wygląda kobieta, która przy prawie stu osiemdziesięciu cm wzrostu waży niecałe 50 kg - klik
/Nie tylko to zmienił bez wyjaśnienia. W jednej serii Yelena ratuje Natashę, a w drugiej są już wrogami. Dlaczego? Co zdążyło się między nimi wydarzyć? Tego też nie wyjaśniono. Nie ukrywam, że była to jedna z najgorszych serii jakie czytałam. Już wolałam Steve'a chodzącego wszędzie z metalowym ramieniem Bucky'ego.
/Akurat Bucky'emu chyba nie bardzo na tym zależało. Kiedy był z Natashą, używał hologramu nawet podczas snu i nosił go przez większość czasu, nawet chodząc w długich rękawach. Za to kiedy się rozstali, zupełnie przestał go używać. Wrócił też do czerwonej gwiazdy i długich włosów, czyli do dawnego wyglądu WS. 
James, to może ci jeszcze wymyślić jakąś nagrodę?
Mam nadzieję, że za bardzo jej nie wykorzystujesz i nie robisz z niej osobistej niańki. Chyba cały czas potrzebowałeś i potrzebujesz kogoś, kto się tobą po ludzku zainteresuje, kiedy wiadomo, że nie jest tak, jak być powinno. No cudownie, że masz chociaż Yelenę. Cudownie.
Masz jakiś pomysł na to, co nią kieruje? W ogóle nie zakładasz możliwości, że robi to bezinteresownie?
Co się takiego stało, że do niej zadzwoniłeś? Chyba byłeś wtedy w kiepskim stanie, co?
/I po co ci ta ironia, co? A wystarczyłoby powiedzieć "Brawo, James, wreszcie przestałeś przekręcać przysłowia i nauczyłeś się alfabetu". Z tym alfabetem to akurat nie żart, naprawdę zdarzało mi się w nim mylić.
/Tylko spróbowałbym "zrobić z niej osobistą niańkę" a znowu bym oberwał. Gdybym miał słabsze kości, już dawno miałbym czaszkę płaską z jednej strony, jeśli nie wklęsłą. Cóż, widocznie tak okazuje sympatię. A przy okazji testuje też moje nerwy. Tak jak wtedy, gdy nazywa mnie Jimmy'm, choć wie, że tego nienawidzę. Ale dobra, nie mam prawa narzekać, i tak robi dla mnie dużo. Do teraz czuję się tak umizheny... upokorzony, kiedy myślę o tym, co robiła, gdy miałem... ciężkie dni i przerastało mnie nawet golenie. Ale było minęło, nie mówmy o tym. 
/Jakoś nie wierzę w ludzką bezinteresowność, przykro mi. Mówiliśmy już o tym kiedyś. Życie nauczyło mnie tego, że ludzie zawsze chcą czegoś w zamian. I lepiej z góry wiedzieć, czym to "coś" jest.
/Kiepski stan to dość ogólne określenie. Można tak nazwać stan, kiedy warczę na wszystko i wszystkich, i błagam w myślach o to, by wszyscy ludzie na świecie zniknęli, a można też nazwać tak taki stan, kiedy znowu rozważam strzelenie sobie w łeb, ale nie potrafię tego zrobić, więc rozpaczam i próbuję się upić, a potem dochodzę do wniosku, że mógłbym spróbować pozbyć się protezy, i że oderwanie jej gołymi rękami wcale nie jest takim głupim pomysłem, bo raz przecież prawie się udało. Wtedy akurat byłem bliżej tego drugiego stanu, znowu nie mogłem spać, więc stwierdziłem, że raczej nie powinienem być sam, bo naprawdę zrobię coś głupiego.

1 komentarz:

  1. N, żartujesz sobie teraz ze mnie, prawda? Powiedz, że żartujesz.
    Przedziwna taktyka, o ile twórcy znajdują w tym sens. Nie dziwię się wcale, że uważasz to za jedną z najgorszych serii. Osobiście chyba bym się niesamowicie irytowała, bo nie lubię niewyjaśnionych spraw, więc wyobrażam sobie, że samo czytanie musiało być nieco kłopotliwe.
    Było wyjaśnione, skąd ta zmiana? To jest ciekawe.
    Ach, i znowu... Koczek <3 Wyczuwam zmiany.

    Brawo, James, wreszcie przestałeś przekręcać przysłowia i nauczyłeś się alfabetu - lepiej?
    To się idealnie dobraliście, bo ty też masz swój specyficzny rodzaj okazywania sympatii. No, chyba że się zmienił, to cofam. I co, trudno ci się powstrzymać przed reakcją na "Jimmy'ego"? Powracanie poczucia upokorzenia kiedyś minie. Wiem, co mówię.
    Wiem, wiem, ale chodzi mi o taką umiarkowaną bezinteresowność, że jest jednak coś, co chce się osiągnąć albo zdobyć, ale nie jest to takie wielkie i przynoszące chwałę, czy co tam. Wracając - to masz jakiś pomysł, czego może chcieć, czy nie?
    A Yelenie co powiedziałeś? Że nie możesz być sam, czy wymyśliłeś jakąś bajeczkę?

    OdpowiedzUsuń