N, nie masz czegoś trudniejszego? To zbyt proste!
Nigdy się nie przyznawał do niepełnosprawności? Mocno ulepszoną rąsię dostał?
/Wierz mi, że chciałabym dać ci coś trudniejszego, ale niestety nie bardzo mogę. Faktem jest, że jednak rządzą tym mężczyźni i to widać. Ale niektórzy z nich robią postępy. Taki Bill Sienkiewicz chociażby. Dawniej jego okładki wyglądały tak, a teraz już tak.
A wracając do wcześniejszego przykładu - pierwszym przypadku mamy Yelenę, która wpada w rozpacz, płacze, wyrywa się, chce uciec, bo Daredevil ją pocałował (pomylił ją z Natashą, ale akurat jemu można to wybaczyć). Jest rozchwiana, czuje zagubiona, brzydzi się siebie i jego. W jej przypadku jest to zrozumiała reakcja, bo zawsze unikała tego typu zbliżeń. Przez to jej "koleżanki" z branży drwiły z niej, nazywając ją "cnotką" i "dziewicą".
W drugim przypadku zachowuje się jak gwiazda soft-porno i bez skrępowania bierze udział w przerzucaniu dziewczyn do agencji towarzyskiej. Ta sama osoba, która brzydziła się seksem i godzinami szorowała się pod prysznicem, bo prostytutka wzięła ją za jedną z nich. Dlaczego to się zmieniło? Po co nasza pani kapitan (yep, ma wyższy stopień od sierżanta Barnesa) to robi? Tego już Morgan nie uargumentował. Ważne, że mógł pokazać Yelenę w bikini. Co z tego, że schrzanił przy tym całą postać, którą wykreowali Devin Grayson (kobieta, tak btw,) i Greg Rucka.
/Bucky był tylko zwykłym człowiekiem w świecie bogów, kosmitów i supermocnych mutantów. Nie chciał się przyznać do tego, że jest niepełnosprawny i (o ile pamięć mnie nie myli) nigdy tego nie zrobił. Po tym jak Skadi niemal go zabiła, Fury uratował mu życie za pomocą Infinity Formula, która nieznacznie przyśpieszyła jego proces regeneracji i zwolniła proces starzenia (niewiele, ale jednak) i naprawił jego ramię. Nowe (a raczej naprawione stare) było wzmocnione, lżejsze i posiadało maskujący bajer - klik. Bucky jednak zrezygnował z używania go po rozstaniu z Natashą.
James, przecież ci nie zabraniam narzekać. Hm... Gdybym zaczęła od Yeleny, to zaraz pewnie byś się wymigiwał. Ale tak, zacznę od niej. Najchętniej powypytywałabym o wszystko, ale dam ci wolną rękę i tylko naprowadzę: dlaczego cię do niej ciągnie? Masz jakąś teorię? Może ją tylko lubisz, może tylko/aż jej ufasz, a może coś innego.
Nooo, jeszcze trochę i zapomnisz, jak się samemu naprawić.
Ojej. Aż mi smutno, że ci smętnie.
/Teraz stwierdzam, że jednak mogłem się nie zgadzać. Ale dobra, ponoć jak mówi się A, trzeba powiedzieć też B. Zauważ, że tym razem niczego nie przekręciłem. Możesz mnie pochwalić, nie obrażę się.
/Sam nie wiem, dlaczego tak jest. Nie potrafię wskazać jednego, najważniejszego powodu. Nie będę jednak ukrywać, jednym z nich jest po prostu to, że tak jest wygodniej. Mam mniejsze problemy ze snem, nie muszę martwić się organizowaniem najpotrzebniejszych rzeczy, wiem, że zawsze wciśnie mi coś do jedzenia, jeśli ja o tym zapomnę, a do tego im żałośniejsze i bardziej godne politowania wrażenie sprawiam, tym bardziej zdaje się mną przejmować. A skoro mam być szczery, nie będę ukrywać, że jest to dość... no, miłe.
W jakiś sposób jej też ufam, bo inaczej nie potrafiłbym zmrużyć oka w jej obecności. ale na pewno nie jest to pełne, niezachwiane zaufanie. I nie zmieni się to przynajmniej dopóki nie uda mi się rozgryźć tego, co naprawdę nią kieruje. Bo może i bywam naiwny, ale na pewno nie aż tak, by uwierzyć w to, że robi to wszystko, bo mnie polubiła. Może i w jakiś sposób tak, może jakoś mnie lubi, ale nie oszukuję się, przyjaciółmi to my nie jesteśmy.
Co więcej mam powiedzieć?
N, nooo, ta druga o wiele bardziej do mnie przemawia. Przez takie panie o idealnych kształtach, choć proporcjach niekoniecznie, w super seksownych wdziankach i pozach, można nabawić się kompleksów.
OdpowiedzUsuńTo wygląda trochę tak, jakby chrzanili fabularną konsekwencję. Zupełnie bez sensu, bo gdyby wyjaśniono zmianę i to sensownie, mogłoby z tego powstać coś bardzo interesującego. Niewykorzystany potencjał.
Ojej, tak się biedak załamał, że przestało mu zależeć na normalnym wyglądzie rąsi?
James, to może ci jeszcze wymyślić jakąś nagrodę?
Mam nadzieję, że za bardzo jej nie wykorzystujesz i nie robisz z niej osobistej niańki. Chyba cały czas potrzebowałeś i potrzebujesz kogoś, kto się tobą po ludzku zainteresuje, kiedy wiadomo, że nie jest tak, jak być powinno. No cudownie, że masz chociaż Yelenę. Cudownie.
Masz jakiś pomysł na to, co nią kieruje? W ogóle nie zakładasz możliwości, że robi to bezinteresownie?
Co się takiego stało, że do niej zadzwoniłeś? Chyba byłeś wtedy w kiepskim stanie, co?