N, że za tortury ma odpowiadać Zemo, tak? Zupełnie o nim zapomniałam. No tak, to przecież oczywiste.
A Steve będzie desperacko próbował pofrunąć w nowej roli. Nie mogę się doczekać i jakoś tak najbardziej mnie rajcuje ich niepewność. Bo zakładam, że trochę jej będzie.
Zachwycam się całą sobą, tylko nie wiem, czy najpierw przyjrzeć się brodzie, czy jednak muskułom.
/Promocja skupia się głównie na podziale Avengers, a Zemo cały czas jest pomijany. I nie wiem czy się cieszyć, bo oglądając film będę zaskoczona chociaż nim, czy jednak niepokoić, że wyszedł im pewnie kolejny mierny złoczyńca. To w końcu bolączka Marvela.
/Steve'owi kolejny raz sypnęło się życie, z bohatera stał się poszukiwanym przestępcą, poczucie winy nieźle będzie go przygniatać, więc będzie starał się chociaż zadbać o przyjaciela. Tylko, że ten jego przyjaciel nie do końca jest już tym samym gościem i Steve tak naprawdę go nie zna, więc jego dobre chęci mogą być odbierane w inny sposób, niż ten by tego chciał.
/Polecam najpierw zerknąć na brodę, potem na muskuły, a potem na koszulkę i pomyśleć przy tym o tym, jak dobrze na ekranie prezentowałby się Cap z brodą.
Clint, to Nieludzie infekują? Mam zacząć bać się wyjść z domu? Zdążył chociaż powiedzieć coś ciekawego?
A co myślisz o tej robocie? Tak szczerze, jak tylko mówisz to Coulsonowi.
/Ten konkretny akurat tak. Potrafi infekować innych ludzi tak, że dostaje się do ich mózgów i przejmuje nad nimi kontrole. Potrafi też pasożytować na zwłokach. Więc chyba tak, lepiej byłoby nie wychodzić z domu. Ale spokojnie, bez paniki, póki co ten osobnik znajduje się na terenie Stanów.
A jeśli chodzi o Malicka, tak naprawdę nie zdążył powiedzieć niczego istotnego. Zdradził kilka lokalizacji baz Hydry, ale nic poza tym.
/Nie powiem tego samego, bo byłoby w tym zbyt wiele bluzgów i informacji, które nie powinny być szerzej znane, ale powiem coś innego. Mógłbym wypiąć się na SHIELD i iść poszukać roboty w jakiejś innej organizacji - takiej, która nie jest uznawana za siedlisko terrorystów i szumowin, gdzie byłoby pewniej, bezpieczniej, i gdzie lepiej by płacili, ale jestem lojalny. Po prostu. Coulson we mnie uwierzył, nakierował na dobrą drogę, więc teraz to ja mu pomagam, jeśli jestem w stanie. I miło by było, gdyby ktoś od czasu do czasu do docenił.
James, co cię przed nożyczkami i częstszym goleniem hamuje? Lenistwo?
Mówiłam, że różne rzeczy cię jeszcze mogą zaskoczyć. Współczesność to popadanie ze skrajności w skrajność, do tego się przyzwyczajaj. Ale skoro raczej dobrze, że nie rozumiesz, to chyba nie podłamałam aż tak bardzo, nie?
Pamiętam, jak było kiedyś. Wiecznie „nie”, „ja wiem lepiej”, „co ty możesz wiedzieć, nie znasz się”, nawet w stosunku do błahych spraw, a teraz dopiero widzę, jak bardzo się zmieniłeś. Złamiesz mi serce, jeśli tak tylko udajesz.
Kto w ogóle proponuje miejsce spotkania? Ty czy on? I jak się kontaktujecie?
Czyli po prostu to jest taki sukinsyn, który nie skończy tłuc, póki nie osiągnie celu, a do tego pazerny na wysoką pozycję. Okej, faktycznie chuj gorszy niż wszyscy, więc czy w związku z tym poszukujesz jakiegoś sposobu na niego? Wiesz, na wszelki wypadek, żeby być jednak krok przed nim.
To jakaś pieprzona telenowela. Nie na moją główkę. Jeśli nie dasz mi szczegółów, które wszystko złączą w całość, to tak, koniec, daję ci z tym spokój i jak mówiłam – zmuszać do niczego nie będę. Życie mi miłe i poza tym troszczę się o twój humor. Ale chwila, chwila, bo jednak jedna rzecz mnie nurtuje bardziej niż inne. Wyborem? Do czego?
/Nie powiedziałbym, że to od razu jakieś wielkie lenistwo. Po prostu wolę obcinać włosy nożem i golić się raz na... no, na jakiś czas. Nie wyglądam jak drwal, więc nie jest aż tak źle.
/Trochę jednak podłamałaś, ale nie jakoś szczególnie. Nie samym faktem nowej mody męskiej, a właśnie tym, że wszystko robi się coraz bardziej pochrzanione i idzie w zupełnie nie tą stronę, w którą iść powinno. Ale trzeba się chyba zacząć wreszcie przyzwyczajać i to ignorować. Tutaj zasada z olewaniem niektórych rzeczy się raczej sprawdzi.
/Od tamtego czasu miałem przecież rok na ogarnięcie się, a to jednak sporo czasu, choć mogłoby się wydawać, że tak nie jest. Dla mnie jest, nie bez powodu odhaczam każdy dzień.
/Mamy swoje sposoby na odnalezienie się. Głównie dzięki starym zwyczajom, podobnemu programowaniu, starym protokołom, których nie da się od tak wyplenić. To nadal gdzieś tam jest i bywa pomocne. A z inicjatywą wyszedłem ja. Jakoś wolałem nie dawać mu wyboru w tej kwestii.
/Wysoka pozycja to raczej za dużo powiedziane. On po prostu chce pokazać, że jest lepszy od tych wszystkich, z którymi miał do czynienia przez ostatnie lata, a to lekka różnica. Robi tak naprawdę to samo, co nie tak dawno robiłem ja - wyżyna w pień wszystkich, którzy zaleźli mu za skórę. Tylko, że nie widzi potrzeby hamowania się, bo był chujem nawet przed tym, jak zaangażowano go Projekt. A jeśli chodzi o znalezienie sposobu na niego to cóż, kiedyś jakiś znałem. A nawet więcej niż jeden, bo nawet je kiedyś opracowywałem. Tylko, że jakoś mi umknęły. Chwilowo, oczywiście.
/Całe moje życie to jakaś pieprzona, mało śmieszna telenowela. Dopiero teraz to zauważyłaś?
/I ładną mamy pogodę, no nie?