27 maja 2016

O.

Wiesz, pewnie chcieli widoki podziwiać, toć przecież świat się zmienił, więc chcieli to zaobserwować w trakcie biegu.  
No faktycznie jest to jakby pokazanie środkowego palca do "tradycji". Ale i tak coś czuję, że odsyłanie i ogólnie bojkotowanie komiksu nic nie da - nie usunie tego z pamięci a i tak znajdzie się pewnie ktoś kto uzna to za prawdę najprawdziwszą.
Haha biednaś! Ale co Cię nie zabije to Cię wzmocni xD 
/Mogli się więc wybrać na przebieżkę po parku albo popodziwiać widoki przez okno garbusika :P
/Jakby? Tak właśnie jest i Marvel powoli orientuje się, że ich genialny pomysł wcale nie jest taki genialny i zyski okazać się mogą mniejsze niż oczekiwali. Nawet twórca tego, pożal się Boże, komiksu próbuje się tłumaczyć i bronić tego pomysłu. 
/I tak, śmiej się, ależ proszę. Ale wiesz, bez opuszka palca ciężko się pisze. Takie Stucky to już zwłaszcza... :P
Któremu Bucky'emu? Teraźniejszemu, czy Twojego przyjaciela z Brooklynu? 
/Każdemu Bucky'emu. Buck to nie zwierze, które trzeba oswajać. Potrzebuje po prostu czasu, żeby samemu przekonać się, że może nam ufać. A po tym wszystkim zaufanie może przychodzić mu z trudem. To całkowicie zrozumiałe.
 Za późno. Więc czekam na Twojego pięciominutowego focha
/Nie focham. Nie jestem nastoletnią panieneczką. 

ASTRID LÖFGREN

N, że była pod prądem można wywnioskować ze słów Rossa, kiedy Zemo w niej siedział. Taak, zaskakujące, że nie chciał współpracować. Nie wiem jak ty, ale ja liczyłam na wybuch płaczu i niemal spowiedź na sam widok psychologa, czy kim on tam miał być, bo nie wiem, czy nie psychiatrą. To wygląda ciekawiej niż klatka, muszę przyznać. Łagodnie się z nim obeszli, nie ma co.
To jest po prostu durna ścieżka. Naprawdę durna, nielogiczna i burząca wszystkie podwaliny postaci, bo chyba nie zdrajcą narodu miał być Kapitan Ameryka. Powiedziałabym nawet, że to obraza i całkowicie nie dziwię się takiej reakcji fanów. I pana Evansa. Swoją drogą ciekawa jestem tego, jak byłoby to przedstawione w MCU. Może te koncepty jego czarnego stroju były zwiastunem nadchodzącej klęski Kapitana?
Cmok w czółko to za mało przecież! Zrobili ze Steve’a nazistę, na biseksualistę też przyjdzie czas, co by tam Bucky o nim nie myślał, bo i to przestanie mieć znaczenie – oby nie. 
/Toć gdyby nasz Winnie wybuchł tam płaczem, żadnej wojny by nie było, bo ugrałby co by tylko chciał. Kto by się nie ugiął pod naporem jego załzawionego spojrzenia? A gdyby zaczął jeszcze podciągać nosem, wszyscy by przepadli! Ale poważnie - wiedziałam, że klatka jest pod prądem, ale z kajdanami to już trochę przesadzili. Pliki Hydry wyciekły, więc jakieś informacje o tym, że na Winterze stosowano elektrowstrząsy też raczej tam byłby. A jakby postanowił podrapać się po nosie, prąd by go pierdyknął i bum! włącza mu się tryb WS? To jest Marvel. Tam wszystko jest możliwe. A gdyby wpakowali go w coś takiego jak na concepcie, Steve chyba by tego nie zdzierżył. 
/To jest obraza. Może nawet nie dla Capa samego w sobie, bo to w końcu fikcyjna postać, ale dla pracy panów Joe'go Simona i Jacka Kirby'ego. I jeśli nie okaże się, że Hydra!Steve jest owocem tego, że Kobik popełniła błąd przy odmładzaniu go (a na to się nie zapowiada), to zwyczajnie spierniczą niemal ikoniczną postać. A potem zdziwienie, że komiksy zbyt dobrze się nie sprzedają. W latach '50 Marvel wydawał komiksy o facecie, którego próbowała zabić sekwoja, i też było zdziwienie, że kryzys. 
I wydaje mi się, że te czarne mundury miały być raczej swego rodzaju nawiązaniem do stroju, który nosił jako Nomad. Albo do strojów, które nosił, gdy Capem był Bucky. Krój zupełnie inny, ale kolor się zgadza. Nie ma tarczy, nie jest już teoretycznie Capem, więc może działać będzie właśnie jako Nomand? 
/Imperatyw narratorski każe, więc przykro mi bardzo Bucky, ale jak mus to mus. Może wreszcie otworzą mu się oczy (i nie tylko...) i dostrzeże jak wielką miłością darzył Steve'a. I nie ma, że nie. 
Steve, a gdyby cię potrzebował, poprosił o pomoc? Wahałbyś się ze względu na ryzyko?
No właśnie przez to chyba się gubię, bo wydaje mi się, że jakkolwiek by ich nie nazywać, to zawsze będzie mieć to trochę uwłaczający wydźwięk. Uzdolnieni albo obdarzeni pasują najbardziej.
A to jest zawarte w obecnej wersji ustawy, że uzdolnieni musieliby pracować dla rządów bez prawa odmowy? Gdyby zadziałało co? Ten sprzęt doktora Joe? 
/Wahałbym się, bo gdyby Tony poprosił o pomoc, oznaczałoby to albo pułapkę, albo to, że jest już naprawdę źle. Dlatego mimo ryzyka nie odmówiłbym mu pomocy. To mój obowiązek.
/Ustawa zakłada już nie tylko samą rejestrację, ale również przejście pod rozkazy wyznaczonych przez ONZ urzędników. Każdy zarejestrowany uzdolniony skierowany zostanie na specjalny trening, po ukończeniu którego zyska licencję, która zezwalać mu będzie na używanie mocy. Zostanie też skierowany na służbę pod zwierzchnictwem ONZ. Część skierowana zostanie do działania u boku specjalnie utworzonej jednostki, której zdaniem będzie sprowadzenie przed oblicze sprawiedliwości niezarejestrowanych jeszcze Nadludzi. Każdy uzdolniony, który nie podda się rejestracji, automatycznie zostaje wyjęty spod prawa. Każde użycie mocy bez licencji będzie karalne. Czytałem to tyle razy, że potrafię niemal cytować każdy paragraf.
I tak, chodziło mi o wynalazek doktora Swanna. Sprzęt, który potrafiłby dostosować się do mocy uzdolnionego, którego miałby wyeliminować. Wiem, że nie powinienem tak mówić, ale to trochę ironiczne, że córka człowieka, który próbował skonstruować coś takiego, okazała się Nadczłowiekiem.
Bucky, myślę, że oni dobrze wiedzą, że kłamiesz. No, że co najmniej coś ukrywasz. Może Rogers nie do końca ci nie wierzy, bo on to by ci gwiazdkę z nieba ściągnął, ale taki Wilson raczej ma nosa. Pytanie tylko, czy milczeniem zyskasz więcej niż mówieniem i ile czasu nie będą na ciebie naciskać. Boisz się być ostatnim z grupy „od Ruskich”, bo już całkowicie straciłbyś wtedy poczucie jakiejkolwiek przynależności? Dla nich ta reszta to zagrożenie godne wybicia, a dla ciebie? No patrz, nie pomyślałam, że pleciesz od rzeczy, więc może ktoś, z kim byś o swoich wątpliwościach porozmawiał twarzą w twarz, też by tak o tobie nie pomyślał?
Masz na myśli ucieczkę?
/Może nie tyle kłamię, co raczej nie mówię wszystkiego. A raczej mówię tylko to, co jest mi na rękę. Czyli nie wiele i same ogólniki. Póki co, mogę wymigiwać się stwierdzeniami "Nie wiem" czy "Nie pamiętam", ale raczej nie będzie to trwało wiecznie. Więc potem będę zastanawiał się czy im mówić, czy łgać. Druga opcja wydaje się lepsza i o wiele mniej upokarzająca. A zwyczajnie nie chcę, by Rogers wiedział o... pewnych rzeczach, a ciężko będzie je pominąć.
/Boję się tego, że... Zwyczajnie czasem dobrze... Dobra, może nie tyle dobrze, bo to raczej kiepskie określenie, ale czasem świadomość, że nie jest się jedynym takim wybrykiem trochę pomaga. Nie są też gorszym zagrożeniem ode mnie. Zabiłem więcej osób, niż cały Projekt razem wzięty, a podczas wypełniania swojej listy zdążyłem nieźle nabroić, więc dlaczego mnie ma ktoś niańczyć, a ich posłać do piachu?
/Nie mam ochoty rozmawiać o tym z nikim twarzą w twarz. Zwaliłem im dość problemów na głowy. I nie, nie miałem na myśli ucieczki. Chodziło mi raczej o kopnięcie w kalendarz. Jeden problem z mniej. Tak byłoby lepiej. Dla wszystkich.

O.

Na odpowiednich stronach internetowych xD
No wiesz, adrenalina, stres muszą mieć jakieś ujście xD a że połączy się to z przyjemnością i spalaniem kalorii to tylko przystanki zaliczać po drodze xD

I pewnie przed Marvelem lepszy czas. Tj życzę im i nam tego xD
A podobno wydali komiks gdzie Steve jest agentem Hydry? Jeśli tak to ja liczę na Stucky xD
To kiedy się spotykamy by poćwiczyć razem?;p
/Możemy się śmiać, ale to jednak ogromna dziura i bezsens fabularny. Tak jak ten powolny truchcik do Jeta na lotnisku. No bo serio? Goście potrafią biec prawie setkę na godzinę (scena w tunelu chociażby), a biegną sobie powolnym truchcikiem? Żeby sobie popatrzeć, jaki ich kumple się leją, czy żeby dać więcej czasu Panterze na to, by ich dogonił? 

/A ja im życzę, żeby dopadł ich kolejny kryzys. I to z całego serca, choć wiem, że nie wypada tak mówić. Marvel zniszczył właśnie symbol, jakim był Cap. Marvel wziął Wandę i Pietro - postaci wychowane wśród Romów, żydowskie dzieciaki, które przetrwały Holokaust, i zrobił z nich ochotników, którzy dobrowolnie zgłosili się na nazistowskie eksperymenty. Kapitan Ameryka to postać stworzona przez dwóch żydowskich rysowników (Joe'go Simona i Jacka Kirby'ego), która była symbolem antynazistowskiej propagandy. Część zysków z komiksów o Capie szła na finansowanie uzbrojenia amerykańskiej armii, nawoływała do walki z Osią. A teraz zrobili z niego nazistę, bo to przecież taki super plot twist i taka kontrowersja. Nie, to jest po prostu bezczeszczenie pracy genialnych twórców, którzy tworzyli Marvela od podstaw. I zajeżdża nawet antysemityzmem. I naprawdę nie dziwię się, że ludzi tak to oburzyło. Ale na całe szczęście teraz to nie tylko mówienie o tym, ale też działanie - zwroty komiksów, rezygnowanie z zamówień, anulowanie preorderów. I bardzo dobrze, bo zebrała się całkiem spora grupa. Cieszę się z tego i to bardzo, bo Marvel coraz bardziej mnie odpycha i swoich pieniędzy na niego już nie wydam. 
A jeśli chodzi o Stucky - smutne jest to, że Marvel nie zrobiłby z Capa biseksualisty, bo to przecież niszczenie kanonu, ale nie miał oporów przed zrobieniem z niego nazisty. I tak samo to, że choć Marvel ma masę postaci o różnych orientacjach, o różnych wyznaniach, o różnych narodowościach, to i tak dostajemy głównie filmy, w których głównym bohaterem jest biały, heteroseksualny Amerykanin. Pantera i "Captain Marvel" będą swego rodzaju przełomami.
/A noża lepiej nie tykam, nawet plastikowego, bo ostatnim razem, gdy próbowałam kroić mięso, obcięłam sobie kawałek opuszka. Dlatego lepiej dawać mi co najwyżej miecz z balonów.
Aż w końcu się oswoi i poradzicie sobie ze wszystkim. Jeśli T'Challa ma bibliotekę to zapytaj o Małego Księcia.
/Nie podoba mi się określenie "oswoić". Doskonale wiem, że ma wiele znaczeń i je rozumiem, ale pierwsze na myśl przychodzi mi zawsze oswajanie dzikiego zwierzęcia do życia wśród ludzi. A to do Bucky'ego zdecydowanie nie pasuje i wręcz mu ujmuje.
A może pretekst by Cię objąć? Haha
/Hahaha. Ha. Nie.

Astrid Löfgren

N, najlepiej, gdyby cały obwiesił się dzwoneczkami. Tak, żeby wszyscy słyszeli i od razu wiedzieli, że tańczy.
Ktoś powinien po nie wrócić. One potrzebują Bucky’ego i odwrotnie. Że też nikt jeszcze o tym nie pomyślał.
I praktyczna strona będzie na pewno łatwiejsza do przetrawienia niż ewentualne naukowe nazewnictwo, które musiałoby być równie skomplikowane, jak skomplikowane jest samo programowanie.
Cóż, prawie pacnęłam się w czoło, kiedy zaczęłam się zagłębiać w to, o co chodzi z Capem i Hydrą. Cmok byłby wisienką na torcie całej ich historii. Pamiętasz rozmowę o demiseksualizmie? Nabrałoby to sensu. Zastanawiam się, ile odpowiedzi było dla jaj, a ile na poważnie. Chociaż ilość wyznawców Stucky rośnie, więc może większość była jednak tak na serio. 
/Cóż, to w końcu Loki. Im więcej złota, tym lepiej, prawda? Wystarczy spojrzeć na to, jak wygląda Asgard.
/Powinni wrócić i to nie tylko po śliwki. A jego czipsy? A jego batoniki? A jego stylowe zasłonki? Już nie wspomnę o tym, że ukradziono mu plecaczek. Brzydale, wszystko mu zabrali. A do tego przeczytałam (CW artbook), że cała ta szklana klatka, w której przetrzymywano Bucky'ego w Berlinie, była pod prądem. Kiedy tylko się ruszył, a zwłaszcza kiedy choć jego lewe ramię drgnęło, kopał go prąd. Cóż, ciekawe dlaczego jakoś nie miał ochoty na współpracę z psychologiem, nie? Bardzo ciekawe. Choć i tak okazali się łaskawi, bo najpierw mieli wpakować go w to.
/Cały ten pomysł z Capem w Hydrze spotkał się z falą (uzasadnionego) hejtu. I bardzo dobrze. Ludzie anulują zamówienia na #1, preordery na kolejne zeszyty, wystawiają najniższe noty. I to nie kilka osób, a naprawdę spora grupa. Ba, nawet pan Evans to skomentował i teraz zdjęcia, na kótrych wyglądał na zdegustowanego, gdy to czytał, mają sens. Może bał się, że każą mu tu zagrać :P?
A jeśli chodzi o cmok i całą resztę - w filmach by to przeszło i nawet dość trzymało się kupy. W komiksach Bucky porównywał Steve'a do swojego ojca, ba! Steve mu go w pewien sposób przez jakiś czas zastępował. Bucky może i nazywa swoje sumienie "inner Steve", ale to byłoby zwyczajnie nie na miejscu. I cóż, może część ludzi naprawdę odpowiedziała dla jaj, cześć chciała zobaczyć, czy Marvel naprawdę to zrobi (a okazało się, że prędzej zrobią ze Steve'a nazistę, niż biseksualistę), a część chce Stucky w kanonie. A i przecież nikt nie powiedział, że to nie może być cmok w czółko :P
Steve, chyba przekonasz się dopiero wtedy, kiedy zdecyduje się z tobą spotkać. To chyba byłoby możliwe, prawda?
Czyli najbezpieczniej mówić „Nadczłowiek”. Okej, mam nadzieję, że w końcu zapamiętam. A co ona sądzi o całym tym zamieszaniu, głównie o ustawie? Rozmawialiście o tym? 
/Byłoby możliwe, ale jednocześnie zbyt ryzykowne. Przynajmniej teraz, kiedy sytuacja zamiast się uspokajać, tylko się zaognia.
/Tak, wydaje mi się, że najlepiej stosować to określenie, ponieważ obejmuje ono największą grupę osób. I muszę też przyznać, że określenie "Nadczłowiek" zwyczajnie brzmi jakoś... przyjaźniej od "Nieczłowiek". Choć osobiście i tak preferuję używania nazwy "uzdolniony" i chyba przy tym pozostanę.
A jeśli chodzi o doktor Swann, jest przeciwna rejestracji osób uzdolnionych, ponieważ uważa, że w końcu doprowadziłoby to do nadużywania ich działań i umiejętności ze strony rządów. Poparła to swoim przykładem i swoimi umiejętnościami. Gdyby tylko ktoś dowiedział się, jak wiele potrafi, nie pozwolono by jej powrócić do dawnych zajęć, a narzucono projekty, którymi musiałaby się zająć. Jest w stanie zbudować wszystko, więc zapewne kazano by jej konstruować nowoczesne uzbrojenie. Do czego już doszło, kiedy jej dawni pracodawcy dowiedzieli się, że jej ojciec, doktor Joe Swann, pracował nad sprzętem, który byłby w stanie unieszkodliwić Nadludzi. Kto wie do czego by doszło, gdyby to zadziałało.
Wanda, myślę, że ludzie boją się was bardziej ze względu na całą tę nagonkę, aniżeli sam fakt, że żyjecie wśród nas. Gdyby nie medialna i polityczna szamotanina, i późniejsza walka o to, kto ma rację, moglibyśmy nawet nie uważać, że w jakiś szczególny sposób nam zagrażacie. Byłabyś gotowa poświęcić własną wolność na rzecz zgody? 
/Jestem jedną z głównych przyczyn tej nagonki. Johannesburg, Sokovia, Lagos - to moja wina. Gdyby nie to, nie byłoby medialnej czy politycznej nagonki na Avengers, która przerodziła się w próbę rejestracji wszystkich Nieludzi. To, co robiłam, nie było obroną wolności, choć taki był cel Steve'a. Było moją ucieczką od odpowiedzialności.
Bucky, irytują mnie byle bzdury, nic na to nie poradzę. Wiem, rozumiem to i nie mogę mieć ci tego za złe. Skoro niektóre cię dobijają to raczej nie są bzdurami. Na pewno nie? Przypuszczam, że raczej nie rozmawiasz za często o swoich rozważaniach, a czasem dobrze jest je przedyskutować.
Myślisz, że reszta też tak uważa? Że lepiej, gdyby cię nie było, gdybyś się zabił, albo zginął w starciu ze Starkiem?
/Po prostu coraz częściej czuję, że będąc tutaj, robię coś niewłaściwego. Wiem, że powinienem wreszcie zebrać się w sobie i powiedzieć Rogersowi, że nie ma racji, że Szwadron to nie jedyne, co udało się stworzyć Ruskim, że nałgałem mu jak pies i wciąż to robię. Powinien to wiedzieć. Tylko, że ja chyba nie chcę tego zrobić. Powybijają ich. Na mnie chuchają i dmuchają, bo część mnie jest czymś, co Steve chciałby odzyskać, ale z resztą jest inaczej. Reszta to przecież tylko zagrożenie. A ja nie chcę, by pewnego dnia okazało się, że jestem jedyny. Nie wiem dlaczego tak jest, wiem, że nie powinno tak być, że to niewłaściwe, ale myśl o tym, że zostanę ostatnią rzeczą, którą stworzył Departament... Zwyczajnie boję się tej myśli. Czasem niemal mnie to przeraża. I tak, uważam to za bzdurę, bo to przecież nic. Bucky plecie od rzeczy, bo to wina Hydry, i znormalnieje, kiedy wyciągną mu to z głowy. Przecież tak naprawdę tak nie myśli, prawda? Gówno prawda. Po prostu jestem popieprzony.
/Nie wiem, nie pytałem. O nic ich nie pytam, nie mam ochoty z nimi rozmawiać. Ostatnio nie mam ochoty rozmawiać z nikim. Chciałbym, żeby zwyczajnie dali mi święty spokój, zostawili mnie samego. Zwyczajnie uważam, że byłoby lepiej, gdyby już mnie tu nie było. Po prostu.

O.

Porno w strojach? :p

Temu mnie dziwi, że oni mieli problem.. Chyba ze zaciągnęli się na te filmy?
Oj tam, chciałam go wygooglować i mi nie wychodził xD
/To już co najwyżej poza ekranem. Chociaż patrząc na to, że w drodze na Syberię Zemo - który leciał zwykłym samolotem pasażerskim, a potem jakimś pługiem pokonał drogę, która zazwyczaj trwa od 12-16 h - wyprzedził ich o kilka godzin, kiedy oni mieli do dyspozycji Jeta... Cóż, musieli urządzić gdzieś sobie długi przystanek :P

/Marvel w swojej historii zaliczał wzloty i upadki. Podczas trwania wojny i kilka lat po jej zakończeniu działał całkiem dobrze, komiksy w większości miały charakter propagandowy, czego najlepszym przykładem jest nasz Kapitan - postać stworzona przez dwóch żydowskich twórców, aryjski ideał, który tłucze Hitlera po gębie. W latach pięćdziesiątych byli na granicy bankructwa, studio nie tyle działało, co raczej wegetowało. Najlepiej funkcjonował w latach '60, gdzie był wręcz liderem na rynku, a później działali już różnie. Spójrz też na to, że Marvel odsprzedał prawa do ekranizacji gdzieś w latach '90, a swoje uniwersum tworzyć zaczął dopiero w 2008. Hulk z 2003 się nie liczy, ponieważ prawa do solowych filmów o Hulku też są wyprzedane i dopiero w 2008 jakoś się dogadali, wplatając RDJ do filmu. Także nie musieli zaciągać się na te filmy, bo dzięki m.in. ekranizacji X-Menów, wzrósł popyt na komiksy, a Marvel zarabiał.
/A jeśli nie wiesz jak znaleźć pana Younga, wpisuj "winter soldier double", a wyskoczą ci zdjęcia obu Winterów. Tutaj pan Young (od 2:50) pokazuje jak nauczyć się wymachiwać nożem niczym Winnie :P 
Dalej jest z dystansem? 
/Buck przez cały czas zachowuje pewien dystans. Nawet kiedy wydaje się być rozluźniony, kiedy o czymś mówi, kiedy próbuje się uśmiechać czy śmiać, jest w tym coś... jakby wyuczonego, wydaje się, że nie do końca szczerego. Ale rozumiem to i nie mam prawa wymagać, by było jak dawniej. Zbyt wiele rzeczy się zmieniło, by tak się stało.
*tuli* xD
/Mówiłem. Obraza na pięć minut.