27 maja 2016

Astrid Löfgren

N, najlepiej, gdyby cały obwiesił się dzwoneczkami. Tak, żeby wszyscy słyszeli i od razu wiedzieli, że tańczy.
Ktoś powinien po nie wrócić. One potrzebują Bucky’ego i odwrotnie. Że też nikt jeszcze o tym nie pomyślał.
I praktyczna strona będzie na pewno łatwiejsza do przetrawienia niż ewentualne naukowe nazewnictwo, które musiałoby być równie skomplikowane, jak skomplikowane jest samo programowanie.
Cóż, prawie pacnęłam się w czoło, kiedy zaczęłam się zagłębiać w to, o co chodzi z Capem i Hydrą. Cmok byłby wisienką na torcie całej ich historii. Pamiętasz rozmowę o demiseksualizmie? Nabrałoby to sensu. Zastanawiam się, ile odpowiedzi było dla jaj, a ile na poważnie. Chociaż ilość wyznawców Stucky rośnie, więc może większość była jednak tak na serio. 
/Cóż, to w końcu Loki. Im więcej złota, tym lepiej, prawda? Wystarczy spojrzeć na to, jak wygląda Asgard.
/Powinni wrócić i to nie tylko po śliwki. A jego czipsy? A jego batoniki? A jego stylowe zasłonki? Już nie wspomnę o tym, że ukradziono mu plecaczek. Brzydale, wszystko mu zabrali. A do tego przeczytałam (CW artbook), że cała ta szklana klatka, w której przetrzymywano Bucky'ego w Berlinie, była pod prądem. Kiedy tylko się ruszył, a zwłaszcza kiedy choć jego lewe ramię drgnęło, kopał go prąd. Cóż, ciekawe dlaczego jakoś nie miał ochoty na współpracę z psychologiem, nie? Bardzo ciekawe. Choć i tak okazali się łaskawi, bo najpierw mieli wpakować go w to.
/Cały ten pomysł z Capem w Hydrze spotkał się z falą (uzasadnionego) hejtu. I bardzo dobrze. Ludzie anulują zamówienia na #1, preordery na kolejne zeszyty, wystawiają najniższe noty. I to nie kilka osób, a naprawdę spora grupa. Ba, nawet pan Evans to skomentował i teraz zdjęcia, na kótrych wyglądał na zdegustowanego, gdy to czytał, mają sens. Może bał się, że każą mu tu zagrać :P?
A jeśli chodzi o cmok i całą resztę - w filmach by to przeszło i nawet dość trzymało się kupy. W komiksach Bucky porównywał Steve'a do swojego ojca, ba! Steve mu go w pewien sposób przez jakiś czas zastępował. Bucky może i nazywa swoje sumienie "inner Steve", ale to byłoby zwyczajnie nie na miejscu. I cóż, może część ludzi naprawdę odpowiedziała dla jaj, cześć chciała zobaczyć, czy Marvel naprawdę to zrobi (a okazało się, że prędzej zrobią ze Steve'a nazistę, niż biseksualistę), a część chce Stucky w kanonie. A i przecież nikt nie powiedział, że to nie może być cmok w czółko :P
Steve, chyba przekonasz się dopiero wtedy, kiedy zdecyduje się z tobą spotkać. To chyba byłoby możliwe, prawda?
Czyli najbezpieczniej mówić „Nadczłowiek”. Okej, mam nadzieję, że w końcu zapamiętam. A co ona sądzi o całym tym zamieszaniu, głównie o ustawie? Rozmawialiście o tym? 
/Byłoby możliwe, ale jednocześnie zbyt ryzykowne. Przynajmniej teraz, kiedy sytuacja zamiast się uspokajać, tylko się zaognia.
/Tak, wydaje mi się, że najlepiej stosować to określenie, ponieważ obejmuje ono największą grupę osób. I muszę też przyznać, że określenie "Nadczłowiek" zwyczajnie brzmi jakoś... przyjaźniej od "Nieczłowiek". Choć osobiście i tak preferuję używania nazwy "uzdolniony" i chyba przy tym pozostanę.
A jeśli chodzi o doktor Swann, jest przeciwna rejestracji osób uzdolnionych, ponieważ uważa, że w końcu doprowadziłoby to do nadużywania ich działań i umiejętności ze strony rządów. Poparła to swoim przykładem i swoimi umiejętnościami. Gdyby tylko ktoś dowiedział się, jak wiele potrafi, nie pozwolono by jej powrócić do dawnych zajęć, a narzucono projekty, którymi musiałaby się zająć. Jest w stanie zbudować wszystko, więc zapewne kazano by jej konstruować nowoczesne uzbrojenie. Do czego już doszło, kiedy jej dawni pracodawcy dowiedzieli się, że jej ojciec, doktor Joe Swann, pracował nad sprzętem, który byłby w stanie unieszkodliwić Nadludzi. Kto wie do czego by doszło, gdyby to zadziałało.
Wanda, myślę, że ludzie boją się was bardziej ze względu na całą tę nagonkę, aniżeli sam fakt, że żyjecie wśród nas. Gdyby nie medialna i polityczna szamotanina, i późniejsza walka o to, kto ma rację, moglibyśmy nawet nie uważać, że w jakiś szczególny sposób nam zagrażacie. Byłabyś gotowa poświęcić własną wolność na rzecz zgody? 
/Jestem jedną z głównych przyczyn tej nagonki. Johannesburg, Sokovia, Lagos - to moja wina. Gdyby nie to, nie byłoby medialnej czy politycznej nagonki na Avengers, która przerodziła się w próbę rejestracji wszystkich Nieludzi. To, co robiłam, nie było obroną wolności, choć taki był cel Steve'a. Było moją ucieczką od odpowiedzialności.
Bucky, irytują mnie byle bzdury, nic na to nie poradzę. Wiem, rozumiem to i nie mogę mieć ci tego za złe. Skoro niektóre cię dobijają to raczej nie są bzdurami. Na pewno nie? Przypuszczam, że raczej nie rozmawiasz za często o swoich rozważaniach, a czasem dobrze jest je przedyskutować.
Myślisz, że reszta też tak uważa? Że lepiej, gdyby cię nie było, gdybyś się zabił, albo zginął w starciu ze Starkiem?
/Po prostu coraz częściej czuję, że będąc tutaj, robię coś niewłaściwego. Wiem, że powinienem wreszcie zebrać się w sobie i powiedzieć Rogersowi, że nie ma racji, że Szwadron to nie jedyne, co udało się stworzyć Ruskim, że nałgałem mu jak pies i wciąż to robię. Powinien to wiedzieć. Tylko, że ja chyba nie chcę tego zrobić. Powybijają ich. Na mnie chuchają i dmuchają, bo część mnie jest czymś, co Steve chciałby odzyskać, ale z resztą jest inaczej. Reszta to przecież tylko zagrożenie. A ja nie chcę, by pewnego dnia okazało się, że jestem jedyny. Nie wiem dlaczego tak jest, wiem, że nie powinno tak być, że to niewłaściwe, ale myśl o tym, że zostanę ostatnią rzeczą, którą stworzył Departament... Zwyczajnie boję się tej myśli. Czasem niemal mnie to przeraża. I tak, uważam to za bzdurę, bo to przecież nic. Bucky plecie od rzeczy, bo to wina Hydry, i znormalnieje, kiedy wyciągną mu to z głowy. Przecież tak naprawdę tak nie myśli, prawda? Gówno prawda. Po prostu jestem popieprzony.
/Nie wiem, nie pytałem. O nic ich nie pytam, nie mam ochoty z nimi rozmawiać. Ostatnio nie mam ochoty rozmawiać z nikim. Chciałbym, żeby zwyczajnie dali mi święty spokój, zostawili mnie samego. Zwyczajnie uważam, że byłoby lepiej, gdyby już mnie tu nie było. Po prostu.

1 komentarz:

  1. N, że była pod prądem można wywnioskować ze słów Rossa, kiedy Zemo w niej siedział. Taak, zaskakujące, że nie chciał współpracować. Nie wiem jak ty, ale ja liczyłam na wybuch płaczu i niemal spowiedź na sam widok psychologa, czy kim on tam miał być, bo nie wiem, czy nie psychiatrą. To wygląda ciekawiej niż klatka, muszę przyznać. Łagodnie się z nim obeszli, nie ma co.
    To jest po prostu durna ścieżka. Naprawdę durna, nielogiczna i burząca wszystkie podwaliny postaci, bo chyba nie zdrajcą narodu miał być Kapitan Ameryka. Powiedziałabym nawet, że to obraza i całkowicie nie dziwię się takiej reakcji fanów. I pana Evansa. Swoją drogą ciekawa jestem tego, jak byłoby to przedstawione w MCU. Może te koncepty jego czarnego stroju były zwiastunem nadchodzącej klęski Kapitana?
    Cmok w czółko to za mało przecież! Zrobili ze Steve’a nazistę, na biseksualistę też przyjdzie czas, co by tam Bucky o nim nie myślał, bo i to przestanie mieć znaczenie – oby nie.

    Steve, a gdyby cię potrzebował, poprosił o pomoc? Wahałbyś się ze względu na ryzyko?
    No właśnie przez to chyba się gubię, bo wydaje mi się, że jakkolwiek by ich nie nazywać, to zawsze będzie mieć to trochę uwłaczający wydźwięk. Uzdolnieni albo obdarzeni pasują najbardziej.
    A to jest zawarte w obecnej wersji ustawy, że uzdolnieni musieliby pracować dla rządów bez prawa odmowy? Gdyby zadziałało co? Ten sprzęt doktora Joe?

    Bucky, myślę, że oni dobrze wiedzą, że kłamiesz. No, że co najmniej coś ukrywasz. Może Rogers nie do końca ci nie wierzy, bo on to by ci gwiazdkę z nieba ściągnął, ale taki Wilson raczej ma nosa. Pytanie tylko, czy milczeniem zyskasz więcej niż mówieniem i ile czasu nie będą na ciebie naciskać. Boisz się być ostatnim z grupy „od Ruskich”, bo już całkowicie straciłbyś wtedy poczucie jakiejkolwiek przynależności? Dla nich ta reszta to zagrożenie godne wybicia, a dla ciebie? No patrz, nie pomyślałam, że pleciesz od rzeczy, więc może ktoś, z kim byś o swoich wątpliwościach porozmawiał twarzą w twarz, też by tak o tobie nie pomyślał?
    Masz na myśli ucieczkę?

    OdpowiedzUsuń