17 stycznia 2016

Blue Greyme

To tak słowem wstępu ode mnie ^^ wracam was męczyć.
Yelena: Czekasz na wiosne? Jakie książki lubisz? Próbowałaś coś polecić Jamesowi?
W domu wolisz mieć słodki bałagan czy bolesny porządek?
Pardon ale mam wene na dziwne pytania ._. Co u ciebie jeszcze słychać? 
/Lubię zimę, więc czekam na wiosnę jakoś szczególnie. Ale nie pogardziłabym, jeśli temperatura znowu była na plusie.
/Jeśli chodzi o książki, nie mam jednego, konkretnego, ulubionego gatunku. Przeczytam wszystko, co mnie zainteresuje. Jak ognia unikam tylko wszelkiej maści harlequinów i tym podobnych. A Bucky-Bae nie czeka na polecenie. Raczej sam bierze coś z półki i albo czyta, albo odkłada książkę z powrotem.
/Nie mam w domu bałaganu, to tylko lekki nieład. Sterylny porządek zdecydowanie nie jest dla mnie.

/I sama nie wiem, co powiedzieć. Na całe szczęście nie dzieje się niemal nic nadzwyczajnego, jest spokojnie, niemal nudno. I bardzo się z tego cieszę.
Bucky: Polecam sobie więc przypomnieć, nie pożałujesz ^^ Jest u was śnieg?
Czytałeś coś ostatnio?
Ale fajnie że w końcu masz dobry humor <3
Ja nie sądze. Po prostu pytam :)
Co cie najbardziej denerwuje?
Co słychać? Wszyscy zdrowi?
Pozdrawiam!
/Teraz wszystko smakuje inaczej niż kiedyś. W jedzeniu jest więcej chemii, robione jest w inny sposób. Nawet głupie jabłko smakuje zupełnie inaczej. 
/Tak, jest śnieg. Niestety, należałoby dodać, bo go nie cierpię. I można powiedzieć, że mnie denerwuję, więc to raz. Irytuje mnie wiele rzeczy, naprawdę wiele, możesz mi wierzyć. Od tego, że coś idzie nie po mojej myśli, przez parkę pieprzącą się piętro wyżej, co doskonale słyszę - ulepszone zmysły, jak ich nie kochać? - na długiej liście innych rzeczy kończąc. 
/I tak, czytałem coś ostatnio.
/Kto ma być zdrowy? Yelena, ja, czy może kaktus, którego próbuję hodować? Jeszcze nie usechł, więc idzie mi nie najgorzej.
/I kto powiedział, że mam dobry humor? W końcu.

Astrid Löfgren

N, tylko ten blask metalu już mniej sympatyczny :P
O, naprawę bywała nie często na kartach komiksów? Trochę szkoda. No ale przynajmniej wiadomo o niej coś więcej niż tylko to, jak się nazywała.
/Oj tam, czepiasz się. To tak zamiast biżuterii.
/Rodzice czy siostra Bucky'ego ogólnie rzadko byli wspominani, a pojawiali się jeszcze rzadziej. Ma tu znacznie to, że w pewnym momencie Bucky został sierotą, a Becca trafiła do domu dziecka, a także to, że gdy Barnes był dzieciakiem, mieli ważniejsze tematy do poruszania, a potem też jakoś nie bardzo było im z tym po drodze. 
Yelena, obawiam się, że nikt nie będzie w stanie rozpracować jego pobudek. Obchodzi się chociaż bez afer, jak całkiem niedawno?
Tylko żeby biedak nie popadł w skrajność.
/O dziwo tak. Wystarczy mieć go na oku, pilnować, by nic się nie wplątywał, wypuszczać z mieszkania tak rzadko, jak tylko się da, a najlepiej wychodzić z nim i przez cały czas mieć go w zasięgu wzroku. To trochę jak z pilnowaniem dziecka. I w tym przypadku idealnie sprawdza się powiedzenie, że im większe dziecko, tym większe problemy.
James, jesteś uprzedzony. Za twoich młodzieńczych lat też było mnóstwo odnóg jakichś dziedzin. Chociażby takiej sztuki czy filozofii, nie wspominając już o naukach biologicznych. Wbrew pozorom to spore ułatwienie. Gdybyś miał na przykład taką medycynę jako całość, nie podzieloną na specjalizacje, to sobie wyobraź, jak ogromną wiedzę musiałby mieć lekarz. Wiedzę nie do zdobycia. Chodzi tu o zwykłe zawężanie zainteresowań.
No to nie jesteś tak zaawansowany, ale to dobrze. Dorwałeś coś nowego z elektroniki?
Bo w krzyżówkach jest ten dreszczyk niewiedzy, czy dobrze się zgadło. Z pewnością to cię przy nich trzyma. Tak, grunt, że lubisz, zgadza się.
/Sztuka i filozofia? Czy ja wyglądam na miłośnika sztuki i filozofii? Trzymałem się od tego tak daleko, jak tylko się dało. Czyli nie za daleko, bo Steve'a to kręciło, ale to nie jest ważne. I tak, wiem, że za moich czasów też było tego sporo, ale teraz wszystkiego jest dużo, zbyt dużo. Nie chodzi mi nawet o ilość odnóg jakiś dziedzin, ale o... no, o wszystko. Za "moich młodzieńczych lat" wszystkiego brakowało, a teraz nawet głupie wejście do sklepu jest przytłaczające. O całej reszcie nawet nie wspomnę.
/Jeśli chodzi o wszelkiej maści nowinki elektroniczne to nadal jestem sporo do tyłu. Hydra nie bardzo dbała o moją edukację w tej dziedzinie. Ale daję radę z obsługą telefonu, komputera, tego całego tabletu czy jak się to tam nazywa także, daję też radę z pożyczeniem większości nowszych aut, więc nie jest źle. 
/O tak, ta adrenalina towarzysząca przy wpisywaniu hasła do rubryk to coś niesamowitego. Aż ręce drżą mi z tych emocji i nie mogę utrzymać ołówka w dłoni. Wspaniałe uczucie. 

Astrid Löfgren

N, pamiętam, a jakże. Tamta pani Barnes wyglądała raczej jak ciocia z Ameryki, której się powiodło. Ta za to przypomina mi... Drew Barrymore z "Aniołków Charliego". Zdecydowanie lepiej się prezentuje i faktycznie: mogła być z niej dość przystojna kobieta, uwzględniając twarz pana Stana oczywiście. 
/Tamta pani była naprawdę bardzo urodziwa, tak bardzo, że nie mogę wyrzucić jej z pamięci, a ta ma po prostu w sobie coś sympatycznego. I faktycznie przypomina trochę Drew Barrymore, szczególnie z ust. A jeśli chodzi o komiksową mamę Barnes, to nie pokazywano jej zbyt często. Ale jeśli już, wyglądała na osobę naprawdę sympatyczną i miała z Bucky'm kilka podobnych cech wyglądu. Zazwyczaj, bo sporo zależało od rysownika.
Yelena, na pewno są w tym jakieś względy kulturowe. Jeszcze nie pozbył się bobra? A miałam taką nadzieję, że już ma ten krok za sobą. Do szpetnych raczej nie należy, więc może tu chodzi o to, że zwracałby zbyt dużo uwagi szczególnie wśród kobiet. No ale, jak mu tak dobrze, to niech tak będzie. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości pozbędzie się bobra i normalnie się ubierze, i będzie czuł się z tym dobrze.
/Nie, nie pozbył. Przez cały ten czas całkowicie ogolonego widziałam go raz i to tylko dlatego, że to ja mu w tym pomogłam. I muszę przyznać, że może nie jestem specjalistką od męskiego zarostu, ale jego odrastał nadzwyczaj długo. Pewnie to kwestia rozregulowania się układu hormonalnego albo czegoś w tym stylu. I może dlatego tak uparcie nie chce go znowu zgolić. Kto go tam wie.
/Coś jest jednak w tym, że ludzie dłużej zatrzymują wzrok na kimś atrakcyjnym, niż na osobie nie wyróżniającej się niczym szczególnym, "przeciętnej", że tak powiem. Może tylko o kilka sekund, ale czasem może to wiele zmienić, więc nie dziwię się, że woli się trochę zaniedbać i schować za kilkoma warstwami ubrań. A poza tym, to jego wybór, chce się tak ubierać, więc nie można mu tego zabronić. Zmienię zdanie dopiero wtedy, gdy zacznie odstraszać także zapachem.
James, ooo, widzę, że sobie poszukałeś co nie co. Cóż, ktoś, kto w tym siedzi, widzi różnice i to dość znaczące. Pocieszę cię, jest tego więcej.
Ta gra to już dla bardziej zaawansowanych, kiedy się nie pamięta czym jest dana rzecz. Takie tam bawienie się w odkrywanie, dobieranie i nazywanie. Krzyżówki mają ten mankament, że mogą się znudzić, ale tak, są fajne. Wykreślanki też zdają egzamin. Siebie czy mnie chcesz przekonać, że potrafisz przyznać, że coś lubisz? Nie no, czepiam się głupot. Bardzo dobrze, że lubisz jakieś aktywności umysłowe.
/Och, jeszcze więcej? Świetnie, bo już się bałem, że jeszcze trochę i powoli zacznę się w tym orientować. To jeden z powodów przez które nie cierpię przyszłości. Wszystkiego jest zdecydowanie zbyt dużo.
/W większości przypadków wiem czym jest dana rzecz i do czego służy, wyjątkiem są te, o których istnieniu dopiero się dowiaduję. A całkiem sporo tego jest, szczególnie jeśli chodzi o elektronikę. Dlatego to raczej nie gra dla mnie. A krzyżówki jeszcze mnie nie znudziły, więc jest dobrze. Wykreślanki czy odnajdowanie różnic na obrazkach i inne tego typu bzdety też kojarzę, ale one z kolei znudziły mnie zbyt szybko. I czy to ważne, kogo próbuję przekonać, że coś lubię? Grunt, że lubię, nie?