27 marca 2016

#32 Bucky

***
/Przekrzywiam głowę, przyglądając się jednemu z murali na przeciwnej ścianie.

/Wielkie, brudne, zamazane wulgaryzmami A idealnie ukazuje stosunek tego społeczeństwa do "największych herosów Ziemi”. Nienawidzą ich. Wszędzie można to wyczuć – słychać to w audycjach radiowych, widać w programach telewizyjnych i w artykułach gazet. Naprawdę mnie to nie dziwi. Jak mogliby kochać kogoś, kto sam nasłał na nich tak wielkie zagrożenie, a potem wpadł na teren pobliskiego, niepodległego państwa i dosłownie zrównał je z ziemią, pozostawiając po sobie tylko dziurę w ziemi? Jawią się jako większe zagrożenie od Hydry, która od dawna nie wywinęła niczego tak znaczącego. Nawet winę za Waszyngton zrzucano głównie na SHIELD. I słusznie. Gdyby nie ich niekompetencja, Hydra nie miałaby szans na odbudowę.

Astrid Löfgren

N, wyobrażam, a co! :D Zwłaszcza w wersji z dubbingiem. Och, jak tak będzie stał i się nie odzywał, to automatycznie włączą się paczałki, a wtedy serce wymięknie.
W życiu nasłuchałam się już znacznie gorszych narzekań i miałam do czynienia z jeszcze bardziej wkurzającymi wahaniami nastroju, nie rzadko sama byłam takich trudności autorką, więc Jimmy już nie robi na mnie wielkiego wrażenia, chociaż czasami mu się uda wyprowadzić mnie z równowagi. Zresztą, jest dobrym materiałem na trening cierpliwości, bez dwóch zdań.
Pierwszy dresiarz w historii, no nie mogę. Aż przytłacza mnie ta jego wszechstronność. No trochę wklęsły, faktycznie.
/Tego typu przekleństwa wypowiadane głosem Kung-fu Pandy, mogłyby brzmieć całkiem nieźle :P Ale tylko wtedy, kiedy pan Hycnar nie siliłby się na pseudo mroczno-dramatyczny ton, jak w zwiastunie CW. Naprawdę brzmi tam przeokropnie. 
Patrząc na zwiastuny, pan Stan będzie miał znacznie szerszą gamę stylów paczenia - od cierpiętniczego, przez pustkę w spojrzeniu, po "podjedź bliżej, a wyrwę ci kręgosłup", więc zapowiada się bardzo dobrze. A ostatnio na tumblr natknęłam się na to, mimika mimiką - nic niezwykłego, zwykłe patrzenie bykiem, ale za w oczach widać to coś.
/Jeśli już jesteśmy przy wahaniach nastroju i trenowaniu cierpliwości, pocieszę cię - niedługo znowu wejdziemy w fazę pt. "Nie mogę już tego znieść, mam dość wszystkich i wszystkiego". I trochę Buckyś w tym swoim dołku pobędzie. 

/I choć wcześniej wypadło mi to z głowy, chyba już wiem dlaczego Pantera będzie tak gonił za Bucky'm w CA:CW. Wkurzył się za "freaking devil", "cat-man", "dammit cat", "favorite victim" i moje ulubione - "Mr. High-And-Mighty Panter-Man". Jeśli w MCU Bucky kiedykolwiek nazwie T'Challe po prostu Czarną Panterą i zniszczy tradycję, obrażę się.
James, a więc uszy odpadają nie miejscowym, ale przyjezdnym. Okej, dobrze wiedzieć. Tylko że taki przyjezdny musiałby mieć nie po kolei w głowie, żeby doprowadzić do zamarznięcia jakiejś części swojego ciała, chociaż pewnie niewiele wysiłku do tego potrzeba.
A gdzie w ogóle spędziłeś najwięcej czasu? Syberia, Stany, gdziekolwiek indziej? Wiesz coś na ten temat?
Neh, nie zacięłaby się, tylko dziwnym trafem jednak by ci zamarzła. Wierz mi. Gdybyś się próbował udusić to własną-nie własną ręką? Serio?
No to dziewczyna musi być naprawdę przekonywująca, skoro z nią "współpracujesz". Co tobą kieruje, że jednak pozwalasz jej się do siebie zbliżyć? Jakkolwiek by to nie brzmiało.
/Miejscowi są przyzwyczajeni i wiedzą, jak należy się ubierać, by nie stracić żadnej części ciała. Z przyjezdnymi to jednak gorzej, bo mogą zbagatelizować sprawę i ubrać się zbyt lekko, a to już naprawdę wielki krok w stronę odmrożeń. Potem już jest z górki. 
/Cóż, zdecydowanie najwięcej czasu spędziłem w Stanach, bo wiesz, urodziłem się tam i mieszkałem przez dobre dwadzieścia lat. Ale dobra, bo wiem, że nie o to chodziło. Zdecydowanie najdłużej byłem w ZSRR, bo spędziłem tam całą zimną wojnę. Mówię ogólnie ZSRR, bo przerzucali mnie jednak z miejsca na miejsce. W Ameryce tak naprawdę nie trzymali nie długo. Kilkanaście lat? Ta, coś koło tego. Raczej nie dłużej.
/Wiesz jak łatwo złamać tym kark? Po to tak naprawdę ją skonstruowano. Sobie też dałbym radę, bez żadnego większego wysiłku. Fizycznego, znaczy się. Problemem byłoby tylko samo przymuszenie się do zrobienia tego. Ale przy odpowiedniej motywacji dałbym radę.
/Ym, nie mam co zrobić z życiem? I wcale nie żartuję w tej chwili tak bardzo, jakbym chciał. Naprawdę nie mam co z sobą zrobić. Nie chcę już robić tego, co dotychczas. Po prostu nie chcę, ale nie wiem, co zrobić z sobą dalej.