N, teraz jestem przekonana, że po "Bezdomną" nie sięgnę. Ja rozumiem, nie znać się na psychicznych zaburzeniach, przecież nie każdy musi wszystko wiedzieć, ale używać starej terminologii i jeszcze stawiać na równi CHAD i psychopatię... Ręce mi opadły. Gdzie reserach? Gdzie dane? Chyba w przyszłym roku polecę tę książkę pacjentom szpitala psychiatrycznego. Może się lepiej poczują. Wtf wielkie. Ja się pytam, kto to wydaje? Jeśli wydaje się książki, to powinny być chyba na jakimś poziomie, a nie takie lelum polelum z blogaska wyjęte. No ludzie...
A więźniowie się w grobach przewracają... Kojarzę typa. Kiedyś, kiedy jeszcze w Bravo były plakaty Rammsteinu, to się kupowało, i tych koleżków plakaty też były. Nigdy nie zrozumiem ich fenomenu. Lider to chyba taki z fryzurą a'la "pieprznął mnie piorun", tak? :D
Dwudziestojednoletni komendant Gestapo, aha... :D
Łojeju, chociaż rzęsy...
AŁtorKasia i reserach? Dobre :D! W Nie oddam dzieci mamy coś takiego: "zagania konie na pakę, dźga je metalowym prętem pod napięciem sześciu tysięcy woltów". Wozi już więc widocznie smażone mięsko...
Przeczytałaś część drugą analizy? Sam Reichsfuehrer Heinrich Himmler melduje się Kaulitzowi :P
I mam problem z tym nieszczęsnym "kuglem" vel "Kuglem", bo w jidysz można spotkać zapisy z wielkiej litery :/
Lance, a co wolisz? Taką infiltrację czy sięganie po broń?
Wolę to pierwsze. Sięgam po broń, gdy muszę pobrudzić sobie ręce, ale raczej nigdy nie zostanie to moim hobby.
James, to jej kup :/ Zawsze milej grzać się w mięciutkim kocyku, a nie starej bluzie.
Dziwisz się? Na pewno wzbudziłbyś niemały postrach. Armia kotków na plecach jednoosobowej armii. Kto by się nie bał?
O widzisz, a ja straciłam i urok i identyfikację płciową. Nie masz pojęcia, jak bardzo nie mogłam tego zrozumieć. I będę oceniać. A tak w ogóle to ty i łysy miałbyś swój urok na pewno.
Jest zabawne, oj jest :D Wyobrażam to sobie właśnie i buźka sama się uśmiecha.
Bobe brzmi wręcz słodko, nie śmiem się śmiać. Co to Kugel (z wielkiej?)?
Hah, twoja mama była nieziemsko uroczą kobietą. I szczerą chyba do bólu. Dobrze powiedziała.
Dlaczego, u diabła, miałbym coś jej kupować? Mi koc nie potrzebny, a jeszcze aż tak nie upadłem na głowę, by ruszać na zakupy, bo kot ma takie widzimisię.
Dla kogo zabawne dla tego zabawne. Mi jakoś nie bardzo było wtedy do śmiechu, a przez ponad dwadzieścia lat życia zdążyłem już przyzwyczaić się do bycia ofiarą losu.
Moja babka wręcz wymuszała na nas naukę jidysz, więc kilka słów nadal pamiętam. Dla niezaznajomionych z tym postronnych to, jak zwracałem się do niektórych osób, mogło wydawać się dziwne, nie zaprzeczę. Na ma zawsze mówiłem właśnie "ma" czy "meme", z rzadka "mama", a chyba nigdy nie nazwałem jej "matką".
Kugel z tego, co pamiętam, to jakieś jedzenie. Z mięsem kaczki chyba, ale prawej ręki nie dam sobie za to uciąć. Ale lewą mogę obstawić.
Ma czasem bywała tak szczera, że to aż bolało. Brak subtelności w niektórych sprawach mam bez wątpienie po niej. Tak właściwie, chyba większość cech odziedziczyłem po niej. I tych fizycznych i tych charakteru.
Cóż, istnieje przesąd według którego dostatecznym powodem do rozwodu jest fakt, że żona przypaliła mężowi obiad, więc nic dziwnego, że moja ma się martwiła. Nie żartuje, był a może nawet ciągle jest taki obyczaj.