10 lipca 2015

Astrid Löfgren

Mój błąd, bo teraz patrzę, że napisałam z wielkiej litery. Miałeś prawo nie zrozumieć.
Nie powala? Wszystkiego za dużo? W Rosji świetne są chyba tylko cerkwie. Moim zdaniem oczywiście.
Zyskałbyś pewność siebie w kontaktach towarzyskich. I tak, na pewno byś pobiegł. Dorobiłbyś sobie implanty mięśni, bo pewnie zostałby z ciebie flaczek. No a o czym ja mówię? O kryzysie wieku średniego, a więc o wieku około czterdziestki.
Naprawdę. Lepiej?
 Ten kraj wydaje się być taki... sztuczny, pełen kiczu i fałszu. Nawet jego historia oparta jest na żerowaniu na innych narodach. Rosja może i ma dość krwawą przeszłość, ale zwyczajnie lepiej się tam czuję. A cerkiew Wasyla Błogosławionego czy wnętrze Teatru Bolszoj naprawdę mają w sobie to coś.
 Nie znam się na kryzysie wieku średniego, bo skąd? Czterdzieści lat to wcale nie dużo, więc sądziłem, że chodzi o jakiś późniejszy wiek.
 I implanty mięśni? Jest coś takiego czy ze mnie żartujesz? Zresztą, po co pytam. Rogersa nadmuchało raz dwa, więc wszystko jest możliwe.
 Lepiej. 

Ważne pytanie

 Teraz kolej N na zadanie pytania :)
 Nie będę zakładać ankiety, bo wolałabym uzyskać pełne odpowiedzi na to, jak poprowadzić fabułę aska po wyjściu Ant Mana. Iść ściśle z fabułą MCU i czekać rok na Civil War? Dostosować komiksowe Civil War do MCU? Naprawdę mam tutaj mały problem
 Wróciłyby notki Bucky'ego, więc mam nadzieję, że wszystko byłoby jasne.

Astrid Löfgren

Dobrze, wierzę.
Z tym judaizmem chodziło mi właśnie o wyznanie i używanie języka, a nie narodowość, bo - doznasz szoku - wiem, że to nie musi być to samo. Czemu wolałbyś być Rosjaninem? Amerykanie źle ci się kojarzą i to przez to?
A ja bym się nie zdziwiła, gdybyś pobiegł. W końcu może miałbyś jakiś "kryzys wieku średniego" w wieku stu-paru lat.
Nie, skądże.
 Po prostu myślałem, że sądziłaś, że jestem Żydem, bo przecież mógłbym nim być, skoro miałem takich w rodzinie. Znowu coś przeinaczyłem, moja wina. 
 Amerykanie źle mi się kojarzą i sam kraj też jakoś nie powala. Rosja lepiej mi się kojarzy, lepiej ją znam i nawet język jest dla mnie lepszy. Więc tak, to przez to.
 A co dadzą mi błyszczące, ciemne włosy i gładka cera, skoro moje blizny mają własne blizny? Czy w kryzysie, pobiegłbym też zrobić sobie operację plastyczną? I w wieku stu-paru lat to ja pewnie ledwo przekroczę czterdziestkę.
 Zapomniałaś dodać, że naprawdę.

Rora T

Więc powinnam to ująć jako nie do końca szczerych rozmów, tak lepiej?
Zrozumieć mogę i wiem, że jest ci trudno, że nie możesz się pogodzić z tym wszystkim i odnaleźć w nowej sytuacji, bo to naprawdę ciężkie. Jesteś teraz innym człowiekiem i nie chcesz żeby inni postrzegali cię jako bohatera Bucky'ego Barnesa, ani jaki Zimowego Żołnierza, to też rozumiem. Nie rozumiem tylko tego, że nie chcesz niczego zmienić. Minęło już sporo czasu, może czas najwyższy przynajmniej spróbować odciąć się od tego wszystkiego.
Tak, w tej sprawie ci się nie dziwię, dlatego nie wymagam od ciebie pełnej szczerości, czy wyżalania się.
 Lepiej.
 A kto powiedział, że nie chcę? Chcę, ale... nie potrafię go znaleźć. Tego prawdziwego mnie. Zwyczajnie nie potrafię. Chciałbym móc się odciąć, znaleźć się gdzieś, gdzie będę mieć spokój, gdzie nie będę musiał wiecznie spoglądać przez ramię i być w pełnej gotowości. Gdzieś, gdzie nikt nie wiedziałby kim jestem. Ale z drugiej strony chciałbym to z siebie zrzucić. bo to wszystko mnie dusi. Chciałbym wejść do pierwszego napotkanego komisariatu, powiedzieć, że się poddaje i dostać karę za wszystko, co zrobiłem. Ale nawet tego nie mogę zrobić, bo nie mam pewność, że nie będzie tam Hydry albo jej podobnych. I właśnie to, że nigdy nie wiem, gdzie mogą być, jest najgorsze.

Jula 09

Clint: Też chcę się nauczyć strzelać z łuku. Mógłbyś mi udzielić jakiś porad?
Na sam początek zalecam kupno miękkiego, lekkiego łuku. Zaczynanie od twardego modelu mogłoby amatora zniechęcić, no bo jak tu strzelać, gdy ręce drżą, prawda? Trzeba się też nastawić na długie lata ćwiczeń w różnych warunkach i kilkugodzinne treningi każdego dnia, jeśli chce się opanować sztukę strzelania intuicyjnego. A tylko tak można opanować mistrzowski poziom. Wiem, co mówię.
Bucky: Pomyśl trochę, głuptasku. 
Nadal nic. Chyba, że liczy się mój powalający urok osobisty?

Astrid Löfgren

No nie wiem czy byś chciał.
Czyli że używasz czasem słów, których nie znasz, dochodzi do ciebie, że nie wiesz co mówisz, i sprawdzasz? Tak zrozumiałam.
Straszne, bo to wydaje się cholernie irytujące. Jakbyś był jednocześnie Rosjaninem i Amerykaninem z krwi i kości. No i jeszcze Żydem, co to coś tam mówi w jidysz. Jakbyś miał całkiem naturalnie parę narodowości, z czego jedna mniej naturalna. Albo jakby siedziały ci w głowie ludki i mówiły w różnych językach, a ty nie jesteś w stanie jakoś tego połączyć. Tak to sobie wyobrażam w tej początkowej fazie, o której wspomniałeś.
Nigdy nie wiadomo czym zaczniesz się przejmować. Kto wie, co zrobisz, kiedy pojawi się pierwszy siwy włos, a później pierwsza zmarszczka i to nie mimiczna.
Myślę, że gdyby granat, czy cokolwiek innego, wybuchł w twoich rękach, to wiele by z ciebie nie zostało. Nie żebym cię zachęcała.
 Uwierz, że tak, chciałbym. Mógłbym nawet codziennie spadać w dół przepaści, łamać kości, tracić rękę i przeżywać to wszystko raz za razem, jeśli tylko mógłbym wybrać. A gdybym wiedział, co mnie ominęło, spadałbym z cholernym uśmiechem na ustach.
 Jestem Amerykaninem. Wyznającym judaizm, ale Amerykaninem. Tylko. Wielu Żydów mieszkających w Ameryce według prawa nie ma statusu Żyda. Dziwna sprawa, nawet sam mam problemy ze zrozumieniem tego, jak się ten status nadaje. Zresztą, nie to jest teraz ważne. Nie będę kłamać, za USA nie przepadam, nic w tym chyba dziwnego, i jednak wolałbym być Rosjaninem. 
 Raczej nie zacznę rozpaczać i nie pobiegnę do sklepu po farbę do włosów i krem na zmarszczki. 
 To "Nie żebym cię zachęcała" brzmi tak, jakbyś mnie jednak zachęcała. 

Rora T

No tak, bo pineski to wielka różnica. To kłuje i to kłuje.
Już mówiłam. Postrzegam cię jedynie przez pryzmat naszych nieszczerych rozmów. Czego ty ode mnie oczekujesz?
Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała powiedzieć, że nie, ale nie mogę, bo nie jestem tego pewna, a kłamać nie chcę. Nie wiem, czy bym tak to wszystko przeżywała jak ty, czy może byłoby mi wszystko jedno. Niczego nie można być pewnym.
Znam tą grę, bo często sama jej używam. Pozwala to oszczędzić niewygodnych pytań i jeszcze nie wygodniejszych odpowiedzi. Lepiej powiedzieć, że wszystko w porządku, niż zwierzać się osobie, która i tak zapewne zapytała tylko z grzeczności i nic jej to nie obchodzi.
 Jakoś nigdy nie widziałem pinezki doczepionej do kroplówką albo strzykawki. A igłę owszem. I to jest ta różnica.
 W większość jestem szczery, po prostu nie mówię wszystkiego. To nie kłamstwa, a bardziej... półprawdy.
 Ty nie wiesz, jak byś zareagowała, ale chyba możesz choć spróbować zrozumieć moją reakcję, prawda? Jestem jaki jestem i chyba lepiej, że siedzę i jak ty to mówisz, zrzędzę, a nie próbuję spalić wszystkiego w cholerę. A na to też miałem ochotę.
 Czasem lepiej uśmiechnąć się, powiedzieć, że wszystko jest świetnie i nie zrzucać własnych problemów na kogoś. Czyli choć raz się rozumiemy. 

Jula 09

Clint co robisz w wolnym czasie?
Siedzę przed telewizorem i udaje, że bawię się z dzieciakami w chowanego. 
To oczywiście żart. Ćwiczę, strzelam z łuku, albo naprawdę bawię się z dzieciakami. Siedzenie przed telewizorem to tylko marzenie. 
Bucky co lubisz w sobie najbardziej?
Mogę prosić o następne pytanie? Bo przy tym na usta ciśnie mi się "nic".

Mad Aleks

N, Co powiedziałabyś na serial Netflixa o Zimowym?
Powiedziałabym tak, tak, TAK. Sequel, a tym bardziej prequel CA:WS w takim wykonaniu byłby czymś pięknym. Wreszcie dostalibyśmy Wintera takiego, jakim powinien naprawdę być, a na jakiego nie ma szans w MCU- brutalnego, krwawego, bezlitosnego, odczłowieczonego i dążącego do wykonania misji za wszelką cenę. I takiego, który choć jakąś misję potrafi wykonać, bo w CA2 coś nie bardzo mu to szło ;) A i pan Stan wreszcie mógłby zabłysnąć i pokazać, co potrafi.   

Astrid Löfgren

A czy powiedziałam komuś, że mi tępotę zarzuca? Chodziło mi raczej o istotność. Co, miałam powiedzieć, że nie liczę lat od wypadku, w którym omal nie zginęłam? Całkiem by to było podobne, ale jakoś związek lepiej mi brzmi. Jednak fakt, mogłeś się nie domyślić, o co mi chodzi. Zwracam honor i prostuję myśl, że chodziło mi właśnie o liczenie odkąd spadłeś. Lepiej?
No to już wiemy, że potrafisz liczyć. Cieszę się.
Wtedy, kiedy czegoś nie rozumiesz, próbujesz dane słowo poznać? Czy dajesz sobie spokój?
Dziwnie, nie dziwnie, trochę to straszne.
E tam, dłużej będziesz bez zmarszczek starczych. To też jakiś plus. Gdybyś naprawdę chciał w kalendarz kopnąć, znalazłbyś sposób. Chociażby takie wysadzenie się w powietrze. Próbowałeś?
 Nazywaj to wypadkiem, incydentem, zdarzeniem, upadkiem czy jakkolwiek inaczej zechcesz. Ja nazywam to prosto i klarownie "dniem w którym umarłem", bo nic nie pasuje lepiej. I uwierz, że wolałbym przeżywać wypadek każdego cholernego dnia, jeśli tylko miałbym wybór.
 Próbuję poznać i chyba nic w tym dziwnego? Wolę wiedzieć, co oznaczają słowa, których używam. Nie zawsze jednak jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać, bo niektóre z nich to stary, nieużywany już slang.
 Dlaczego straszne? Pytam całkiem serio, bo tego nie dostrzegam.
 Naprawdę sądzisz, że przejmowałbym się zmarszczkami? Wiele bym oddał, by wyglądać na tyle lat, ile naprawdę mam. Bycie ponad dziewięćdziesięcioletnim dwudziestikilkulatkiem wcale nie jest takie fajne, jak może się wydawać.
 Nie próbowałem, ale raz granat wybuchł niecały metr ode mnie. Jakoś mnie po tym poskładali, ale lewa noga wygląda tak, jakby zszywał mnie doktor Frankenstein. Ale żyję. 

Rora T

Czy ja powiedziałam, że nie doceniam? Jednak pomysł wbijanie sobie pinesek w ciało nie za bardzo mi się uśmiecha.
Co do akupunktury to podobno bardzo relaksujące, jednak trzeba się na tym znać, by niczego nie uszkodzić.
Miałam na myśli twoje użalanie się nad sobą, co można podciągnąć pod egoizm, co jest właśnie zbytnim skupieniem się nad własną osobą. Wybacz mi jeśli źle postrzegam twoją osobę, jednak trudno jest kogoś poznać, jeśli nie mówi całej prawdy, a "prawda", którą mówi nie zawsze jest prawdą. Ty też musisz to wziąć pod uwagę.
To "ma'am" rozprasza mnie prawie tak samo jak "dziękuję bez naprawdę".
 Może i relaksujące, ale wbijano mi już tyle igieł w ciało, że jakoś nie ciągnie mnie do spróbowania. Już chyba wolałbym te nieszczęsne pinezki. Przynajmniej z niczym się nie kojarzą.
 Możesz zarzucić mi naprawdę, ale to naprawdę wiele, ale na pewno nie egoizm. Nigdy egoistą nie byłem i nie będę. Dobra, może i się nad sobą użalam, nazywaj to jak chcesz, ale czy z ręką na sercu możesz powiedzieć, że nie robiłabyś tego samego na moim miejscu? Choć przez jakiś czas? Może i nie, ale ja nie jestem widocznie tak twardy i nie potrafię przejść z tym do porządku dziennego i udawać, że wszystko ze mną ok, że nie mam żalu, i że nie jestem wściekły. 
 Nazywaj mnie łgarzem, oszustem, kłamcą, proszę bardzo, ale nigdy nie mówiłem całej prawdy, bo wiem, że czasem po prostu lepiej uśmiechnąć się i mówić, że wszystko jest dobrze albo zmieniać temat, niż powiedzieć, jak jest naprawdę.
 Nie mówić tak, zapamiętam.

Jula 09

Clint czy łatwo być Avengersem?
Oczywiście, że nie. Przy tym nawet posadka w SHIELD, która przecież nie była bułką z masłem, wydaje się być prosta. Gdy jesteś Avengerem, cały czas towarzyszy ci świadomość, że wystarczy jeden twój błąd, jedna chwila zawahania, a możesz zawalić na całej linii i mieć wiele żyć na sumieniu. Cały czas po głowie chodzi myśl, że mogło się zrobić coś lepiej, że mogło się zapobiec zniszczeniom, że mogło się pomóc większej ilości ludzi. Możesz też zapomnieć o normalnym życiu, bo ani ty, ani twoja rodzina nie będziecie bezpieczni. Dlatego wiem, że moja decyzja była słuszna.
Bucky czy twoja ręka jest ciężka?
Jak diabli. Do tego mam je przewiercone do kości, więc kręgosłup cały czas piekielnie mnie od tego boli. Nie przesadzam, czasem ledwo mogę ruszyć szyją.

Rora T

"Po przyjacielsku"? Czy ja gdzieś przeoczyłam pewien etap naszej znajomości?
Pineski? Ja masochistką nie jestem i za akupunkturą też nie jestem, więc podziękuję za twoją "przyjacielską" radę.
W tym problem, że w tamtym okresie zastanawiałam się, czy jesteś w ogóle zdolny do jakiś innych uczuć, niż ciągłego zrzędzenia... przepraszam określę to jako egoizm. I jakoś nigdy nie słyszałam o tym żebyś się martwił o kogoś poza sobą, więc mam podstawy do osądzenia twojej znieczulicy.
Tak, już ci wierzę. A to "słowo" brzmi prawie tak jak "naprawdę".
 Człowiek się stara, chce pomóc, a ty znowu tego nie doceniasz. Nie należy tak traktować mężczyzny, który stara się być miły, bo może się do tego zniechęcić. Poza tym, akupunktura zdrowa rzecz, prawda?
 Zrzędzenie wcale nie musi być równe egoizmowi. I to, że o czymś nie mówię, wcale musi oznaczać, że tego nie ma. Nie zapominaj o tym, ma'am. Mam uczucia i potrafię się o coś lub o kogoś martwić, a nawet bać. Tylko o tym nie mówię. 

Julia Szałwińska

N pan Chris.H czy pan Chris.E?
Mam małą prośbę. Jeśli zadajesz nowe i niezwiązane z żadnym postem pytanie, mogłabyś robić to w zakładce "Zadaj pytanie"? To ułatwi zachowanie porządku :)
I odpowiadając: Zdecydowanie pan Evans. A właściwie to broda pana Evansa.
+ N chce tego:
Yelena vo sądzisz o każdym z członków grupy Avengers?
Znam tylko dwóch i więcej poznać nie mam ochoty, więc raczej dużo nie sądzę. 
Hawkguy ma jakiś dziwny fetysz związany z przeciąganiem ludzi na dobrą stronę mocy i specyficzny gust do wybierania broni. I naprawdę świetnie potrafi udawać głupszego niż jest. A przynajmniej mam nadzieję, że udaje. 
A Romanowa to Romanowa i uwierz, że nie chcesz wiedzieć, co o niej sądzę.
Clint co tam? :D
Chyba całkiem dobrze, bo czemu miałoby być źle? Żadnych kosmitów, żadnych szurniętych bożków, żadnych tajnych agencji, ani armii robotów, a za to jest powoli ząbkujący niemowlak. Czyli nie jest źle.
James a jakbyś zaadoptował kota? Może zwierzak poprawił by ci humor itd...
Już nie raz mówiłem, że nie przygarnę tego kota. Daje mu jedzenie i pozwalam przespać na fotelu, ale niczego to nie oznacza, bo raczej nie wyobrażam sobie podróżowania z kotem na smyczy.

Astrid Löfgren

Nie jestem tępa, żeby nie zrozumieć odkąd liczysz. Pytam, czy zapisujesz, bo przecież masz problemy z zapamiętywaniem. Teoretycznie mógłbyś zapomnieć o dołożeniu kolejnego dnia do poprzedniego wyniku.
No więc właśnie. Słusznie cię ugryzł mimo usprawiedliwień, które można by wykreować.
Co? Sam nie rozumiesz co myślisz?
Jeden? Tylko jeden?
 Czy ktoś komuś zarzuca tutaj tępotę? A ponoć to ja wszystko przeinaczam. Najpierw pytasz o to, ile lat byliśmy z Rogersem osobno. Odpowiadam. Potem twierdzisz, że ty nie liczysz nawet dni w związku, więc nić dziwnego w moim założeniu, że się nie zrozumieliśmy, tak? Właśnie tak. 
 Wystarczy, że pamiętam tamtą datę i wiem, który dziś jest dzień. To wystarcza, bo reszta to prosta matematyka z którą, ku twojemu zdziwieniu, nawet ja dam radę. A z tym małym dziwactwem chodziło mi o to, że czasem sam łapię się na tym, że to rozpamiętuję.
 Słusznie, nie słusznie. Dla mnie mała różnica.
 Czasem nie bardzo. Na samym początku było najgorzej, bo wszystko mi się mieszało. Nawet języki, bo nigdy tak naprawdę nie udało mi się w pełni przestawić z myślenia po rosyjsku na robienie tego po angielsku. Rosyjski to mój język podstawowy, ale angielski był jednak ojczystym i z czasem zaczął wybijać się ponad programowanie, co było dla mnie nie małym problemem. Niby znam te wszystkie słowa, niby potrafię ich użyć w zdaniu, ale znaczenia sporej części zwyczajnie nie znam albo nie rozumiem. To samo z różnymi powieszeniami czy zwrotami. I tak, wiem, że to wszystko brzmi dziwnie jak diabli.
 Dla kogoś, kto nie lubi życia i najchętniej kopnąłby w kalendarz to tak, tylko jeden. 

Rora T

A podobno to ja ciągle wracam do magnesików. Dziękuję, że mi przypomniałeś, bo już zapomniałam. Fiszki to całkiem niezły pomysł, niestety nie posiadam tak podręcznego żelastwa jak ty.
Nie schlebiaj tak sobie. Owszem wypomniałam, może nie dosłownie, ale to właśnie miałam na myśli. Nie pamiętasz, jak zastanawiałam się, czy jesteś zdolny do wyższych uczuć? Właśnie o znieczulicę mi chodziło.
Nie tak bardzo, bo po tobie i tak spłynęłoby to jak po kaczce.
Moje magnesiki, więc mam prawo wypominać je samemu sobie, prawda? Pominę milczeniem to "żelastwo" i po przyjacielsku polecę pinezki. Wtedy na pewno zapamiętasz to. co przyczepiłaś. Tylko wbij raz a dobrze.
Dla mnie znieczulica i niezdolność do wyższych uczuć to jednak co innego, bo w tym drugim przypadku jakieś uczucia- te niższe i płytsze, nadal mam, tak? A potrafię współczuć, gdy ktoś cierpi, więc znieczulicą tego nazwać nie można. Tak przynajmniej mi się wydaje, bo nie wiem czy współczucie tym "wyższym uczuciem" jest.
Ależ ja przejmuję się tym, co mówisz. Słowo.