10 lipca 2015

Rora T

A podobno to ja ciągle wracam do magnesików. Dziękuję, że mi przypomniałeś, bo już zapomniałam. Fiszki to całkiem niezły pomysł, niestety nie posiadam tak podręcznego żelastwa jak ty.
Nie schlebiaj tak sobie. Owszem wypomniałam, może nie dosłownie, ale to właśnie miałam na myśli. Nie pamiętasz, jak zastanawiałam się, czy jesteś zdolny do wyższych uczuć? Właśnie o znieczulicę mi chodziło.
Nie tak bardzo, bo po tobie i tak spłynęłoby to jak po kaczce.
Moje magnesiki, więc mam prawo wypominać je samemu sobie, prawda? Pominę milczeniem to "żelastwo" i po przyjacielsku polecę pinezki. Wtedy na pewno zapamiętasz to. co przyczepiłaś. Tylko wbij raz a dobrze.
Dla mnie znieczulica i niezdolność do wyższych uczuć to jednak co innego, bo w tym drugim przypadku jakieś uczucia- te niższe i płytsze, nadal mam, tak? A potrafię współczuć, gdy ktoś cierpi, więc znieczulicą tego nazwać nie można. Tak przynajmniej mi się wydaje, bo nie wiem czy współczucie tym "wyższym uczuciem" jest.
Ależ ja przejmuję się tym, co mówisz. Słowo.

2 komentarze:

  1. James a jakbyś zaadoptował kota? Może zwierzak poprawił by ci humor itd...
    Yelena vo sądzisz o każdym z członków grupy Avengers?
    Clint co tam? :D
    N pan Chris.H czy pan Chris.E?

    OdpowiedzUsuń
  2. "Po przyjacielsku"? Czy ja gdzieś przeoczyłam pewien etap naszej znajomości?
    Pineski? Ja masochistką nie jestem i za akupunkturą też nie jestem, więc podziękuję za twoją "przyjacielską" radę.
    W tym problem, że w tamtym okresie zastanawiałam się, czy jesteś w ogóle zdolny do jakiś innych uczuć, niż ciągłego zrzędzenia... przepraszam określę to jako egoizm. I jakoś nigdy nie słyszałam o tym żebyś się martwił o kogoś poza sobą, więc mam podstawy do osądzenia twojej znieczulicy.
    Tak, już ci wierzę. A to "słowo" brzmi prawie tak jak "naprawdę".

    OdpowiedzUsuń