Piszesz lepiej niż "dość znośnie", więc nie zaniżaj swojego poczucia pisarskiej pewności ;) Siedem wersji? A czego? ;ooo Wow i tak to dużo!
Akurat Stucky - ich historia komiksowa, była już osadzona chyba w tak różnych światach, że autorom ff faktycznie zostaje szkolna ławka, albo wprowadzająca w próchnicę "C8H10N4O2 (Substancja pomocnicza w miłości)"
Ale dużo osób to czyta, a później rozwody i skoki w bok bo życie łóżkowe nie takie jak Crossa/Greya/Edwarda ;o
Wyszło pięknie! I to ja dziękuję, że się do Stucky w romantycznym kontekście przekonałaś <3
/Wszystko zależy jeszcze od tego, jak kto postrzega "dość znośnie". Osobiście widzę to jako "szału nie ma, ale nikt nie ma ochoty wydłubać sobie oczu, by dłużej nie patrzeć na tę grafomanię" i wiem, że może być lepiej. A siedmiokrotnie pisałam #25, bo wiedziałam, że będę za nią znienawidzona (i tak się też stało :P), a i zwyczajnie było mi trochę żal.
/Próbowałam czytać to ff, ale odpuściłam po kilku rozdziałach, bo już wtedy było to zdecydowanie za słodkie. Ale to jeden z tych ff, przy których zastanawiam się, po co autorowi w ogóle potrzebne były postaci z Marvela, skoro na obsadzaniu tam własnych postaci opko mogłoby tylko zyskać. Ale zapewne czytałoby je mniej osób.
/Cóż, patrząc na to, że Edward był ponad stuletnim prawiczkiem, chyba nikt nie zazdrościł mu życia łóżkowego :P
/Powtórzę się, ale co z tego - naprawdę cieszę się, że się podobało, i mam nadzieję, że nie skopię miniaturki o dżinsach. I chyba to przy niej pobiję rekord siedmiu wersji :P
Ale spójrz - przekwalifikować się, zmienić ID, fryzurę etc. Zaszyć się, gdzie diabeł nawet nie zachodzi i żyć.
/Nie jestem typem człowieka, który potrafi zaszyć się gdzieś na końcu świata i udawać, że wszelkie problemy przestały istnieć. Może i oficjalnie nie jestem już Kapitanem Ameryką, ale mimo tego wciąż nie potrafię być siedzieć bezczynnie i czekać, aż sprawy same się naprawią.
To już teraz wiemy./Nie wiem jak ty, ale ja wciąż tego nie wiem.