22 lipca 2015

Rora T

Bardzo ładny wywód, tylko jest jeden problem, niczego nie możesz mi kazać. Nie wiem w jakim ująłeś to kontekście, ale mogłeś zastąpić to innym, przyjemniej brzmiącym dla ucha słowem. To "kazać" jest nie na miejscu.
A więc teraz się martwisz, że twoje dokonania jako Zimowego Żołnierza przejdą w zapomnienie i nikt ich nie uwieczni? Ty biedaku. Faktycznie świat zasługuje na choć troszkę prawdy, choćby to kto sprzątnął Kennedy'ego.
Dziękuję za wywód. To było bardzo ciekawe.
 Mówi się, że w tej popieprzonej sztuce, którą nazywamy życiem, każdy ma jakąś rolę do odegrania. Mamy ludzi, którzy grają w romantycznych, komicznych, dramatycznych, czy heroicznych wątkach. Ale niezależnie od tego, nigdy nie ma nic gorszego, niż czarny charakter ukryty pod maską bohatera. Dlatego nie chcę, by zapomniano. Chcę by ludzie znali prawdę, by maska spadła. I martwię się tylko o to, by nie stało się to za późno. Ale sądź o mnie co zechcesz, nie mogę ci przecież niczego rozkazać.
 Zaczynając ze mną rozmowę, doskonale zdajesz sobie sprawę, że żadne z nas długo nie wytrwa w miłej, lekkiej i zabawnej wymianie zdań. Trudno, różnica charakterów, zdarza się. Ale i tak to robisz, bo może cię to bawi. Może lubisz obserwować, jak udaje, że się tym przejmuje, że naprawdę mnie denerwujesz, i oświadczenie, że mnie nienawidzisz jakoś na mnie wpłynęło. Nie wiem, ale za każdym razem powtarzam ten sam schemat, bo wiem, że za jakiś czas wszystko zacznie się od początku. Może będziesz chciała spytać, dlaczego to robię? Bo po prostu potrzebuję kogoś, kto mnie wysłucha. 
 A teraz znów udamy, że nic się nie stało.

Astrid Löfgren

N, podejrzewam, że nawet jeśli to by było coś w deseń tamtej scenki, to i tak paczenie by było. Nie ma innej opcji. Nawet najszczęśliwszy scenariusz będzie podkreślony przez smutne paczałki, tego jestem niemal pewna.
Zatem jestem szczęśliwa, że nawet analiz nie czytuję :D
A tak, słyszałam. Się chłopina rozszalał troszeczkę. Jak nie jakieś imadła, to mu się królem autostrad zachciało zostać. Ale to fajna opcja i jestem ciekawa, czy będzie to scena pełna akcji, a zakładam, że będzie.
 Tylko motoru brakowało mu do dopełnienia imidżu: długie włosy- są, bober- jest, czarna skóra- jest, metalowe dodatki- są. Buckyś harleyowiec pełną gębą!
 I co do imadła- już sądziłam, że przeczytam "Tak jakbyś wsadził rękę w imadło..." :P 
James, nie musi się zawsze udawać. Ważne, że jednak potrafisz mieć inne podejście.
Pod drugi. Już od dawna mówiłam, że potrzebny jest ci ktoś, kto cię wyciągnie z tego bagna. Daj sobie pomóc, bo przecież są tacy ludzie, którzy chcą to zrobić. Dwóch czy trzech przy dobrych wiatrach, ale są. Widzisz, nie chcesz tej pustki, ale ona będzie, bo ta obojętność tak cię ściśnie, że nie będziesz w stanie się sam wydostać. Tak jakbyś wlazł w ruchome piaski, a jedynym ratunkiem byłaby jakaś rozciągliwa pałka, która niby cię wyciąga o jeden centymetr, ale piaski wciągają o kolejne pięć.
 No i co ja mam powiedzieć? Że nie chcę by tak znowu się stało? Bo mogę znieść wiele, naprawdę wiele, ale... jeśli znowu wpadnę w ten dół z powrotem, nie podniosę się po raz kolejny. A uwierz, że nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo tego nie chcę. To było moje światełko w ciemności. Nie był to wielki płomień, potężna latarnia, czy nawet przygasające ognisko, a tylko lekko tlące się, słabiutkie światełko. Ale to światełko wskazywało mi drogę na powierzchnie, odstraszało potwory i pomagało przetrwać noc. To, że znowu potrafiłem czuć, dawało mi światełko nadziei. I nie chce, by całkowicie zgasło. I wiem, że może wydać ci się to niezrozumiałe, durne wręcz, ale jednak nie chcę by to Rogers znów je rozniecił. Wiem też, że tak naprawdę został mi tylko on, i że pójście do niego byłoby najrozsądniejszą opcją, ale... nie mogę.

Rora T

Tylko nie do żaby, ona jest już zarezerwowana dla takiego jednego.
A ty znowu swoje. Ja nie miałam zamiaru cię obrażać, czy ci dogryzać, wyraziłam swoje zdanie bez zamiaru zagrania ci na nerwach. Bez naprawdę.
Zważywszy na to, że czasami zdarza ci się mówić o sobie jako o trzech innych osobach na przyszłość musisz troszeczkę bardziej sprecyzować. Jest Bucky Barnes, Zimowy Żołnierz i ty. I tak nigdy nie dam ci z tym spokoju.
Obraziłeś się? Po pierwsze ty to jedna sprawa, a długopis to druga, więc chętnie poczytam o jego różnorodnym zastosowaniu.
 Póki nie twierdzę, że jestem Napoleonem to nikomu nic do tego jak na siebie mówię. Dziś mogę kazać mówić na siebie "Żołnierzu", jutro "Bucky", a za tydzień "sierżancie", bo będę mieć taki kaprys. Poza tym, to nie ma nic do rzeczy, bo akurat o Bucky'm Barnesie dokumenty są. To Zimę wkładano między bajki, którymi straszy się niegrzeczne dzieci. No... niegrzeczne dzieci-szpiegów, dokładniej mówiąc.
 Ja się nie obrażam.
 Ale ja mówię o długopisie, więc nie możesz mówić, że te dwie sprawy nie mają ze sobą niczego wspólnego. Zwykłym długopisem można bez problemu przebić tchawicę, tętnicę, krtań, a przy odpowiednim kącie można załatwić sprawę przez wbicie go w oko, ucho, a nawet nos. Można nim też po prostu odciąć dopływ powietrza. Jeśli ma się wystarczająco siły, można przebić nim organy wewnętrzne. Uda się nawet z sercem, bo sprawdzałem. Można też nadgiąć metal- z plastikiem gorzej, ale też się da, i wykorzystać w bardziej wymyślny sposób. Wszystko zależy od człowieka.

Astrid Löfgren

N, a ja bym tak nie chciała :P
Jak to dobrze, że się nie wczytuję w historie o tym panu. Wystarczy mi wyobrażenie, o czym ludzie mogą pisać.
 Ja w większości też jestem na nie, bo byłoby to jedno z rozwinięć tego wątku, które skwitować można by tylko głośnym plaśnięciem dłonią w czoło, ale z drugiej strony byłaby to miła odmiana od smutnych paczeń. A zapowiada się, że CW będzie ich dużo, oj dużo.
 Na większość tego typu opek natykam się dzięki analizatorniom. Ba, znacznej części z nich nie dałoby się czytać bez analizy, np. naziopko.

+ W CA:CW będzie Bucky na motorze ^^ 
James, po prostu się zdziwiłam, bo nie pamiętam, żebyś kiedykolwiek powiedział, że trzeba myśleć optymistycznie. Powinieneś, jeśli faktycznie takie masz podejście.
O jakiej obojętności mówisz? O tej potocznej, że ci wszystko jedno, co się temu i tamtemu stanie, ale tak w sumie to dobrze, jeśli koleś zejdzie z tego świata z twoją pomocą i może się nawet ucieszysz (sorry za taki przykład, ale nic mi innego nie przychodzi do głowy), czy o tej faktycznej obojętności, która jest istnym niebytem i dotyczy każdej sfery: rodziny, siebie, różnych przeżyć, wspomnień, przyszłości, itd.? Bo widzisz, jest różnica.
Coś wymyślisz. W gubieniu tropów powinieneś być dobry. Chyba.
 Wiem, że uchodzę raczej za gościa, który zawsze jest na "nie", ale czasem i ja wolałbym dostrzegać te dobre, jaśniejsze strony. Co nie znaczy, że mi się to udaje.
 Przestałem latać z listą po świecie, choć wiem, że ci goście gdzieś tam żyją i mają się dobrze, bo chyba zwyczajnie przestało mnie to interesować. Mogłem siedzieć i patrzeć jak któryś z nich umiera i nie czułem żadnego oczyszczenia, żadnych wyrzutów sumienia. Nie było nic. Wiem też, że staję się coraz mniej uważny i skoncentrowany, bo chyba powoli przestaje mi zależeć na tym, czy mnie załapią, czy nie. To chyba kwalifikuje się pod ten drugi przypadek? Tylko, że ja chyba tego nie chcę. Nie chcę kolejnej pustki.

Rora T

Straciłam wszelką nadzieję, że kiedykolwiek się porozumiemy albo że kiedykolwiek cię zrozumiem. Królik ci uwłaczał, a małpa nie?
Jak kto woli. Ja nie mam za sobą przestępczej działalności, więc to wszystko wydaje się dość ciekawe.
Ty mówisz o sprawiedliwości? Jeśli takie coś w ogóle istnieje to na pewno nie na tym świecie.
Ciekawszy? Zapewne ten dokument byłby tak samo fascynujący jak twój pamiętnik.
Ja mam czas. Może przebijesz te dokumenty kryminalne.
  Już nie raz mówiłem- nie obrazisz mnie tym, że będziesz dogryzać temu jak wyglądam, bo mało mnie to obchodzi. Mam gdzieś szczeniaczka, królika i małpę. Możesz mnie więc porównywać choćby i do żaby. 
 Zdarza mi się spisywać albo nagrywać wiele rzeczy, które na pewno nie przypominają podanych przeze mnie przykładów. Plus stosuję dwa szyfry i mieszankę językową, więc jest choć mała szansa, że nie odczyta tego byle kto.
 Możesz uważać mnie za nudną i mało fascynującą osobę, ale jednak Zimowy Żołnierz to Zimowy Żołnierz. Wiem, że ludzie snuli o tym sporo teorii, a prym wiodły te, że to po prostu przechodni tytuł albo nazwa tajnej broni. Cóż, w tym ostatnim to zbytnio się nie pomylili. 
 Och, przecież jestem tak nudny, że nie warto marnować na mnie czasu.

Astrid Löfgren

N, jak pan Evans popacza, to jest niemal tak samo dramatycznie, jakby popaczał pan Stan. To nie na moje zszargane nerwy. Aż się boję co to będzie, jak się odnajdą w CW. Jejciuniu, papierosów mi nie starczy, żeby wrócić do normalnego stanu, bo za chusteczki może ewentualnie robić ubranie, ale to już tak w kryzysie.
Ja tam kojarzę tylko Malika, bo gdzieś czytałam, że odszedł z tego całego One Direction. Na tym się moja wiedza kończy :(
To będzie, a raczej powinnam powiedzieć, że "co każdy chciałby by było, jak się znajdą":
Patrząc na co niektóre ff, naprawdę nie dziwię się temu, że odszedł :P
Fury, a ktoś ci szczególnie i sukcesywnie pomagał ten burdel ogarnąć?
Pierce. Facet, który zapierał się, że chce już odejść z agencji, by wreszcie spędzić czas z rodziną. Przez chwilę miałem nawet wyrzuty sumienia, że wrobiłem go w stołek senatora.
James, chyba umieram. Napisałeś właśnie, żeby myśleć optymistycznie? Cud!
Nikt nie powiedział, że to coś najprostszego.
Mówiliśmy o nienawiści, nie obojętności, ale miłości przeciwstawna jest nie tylko obojętność i nie tylko nienawiść. Także agresja czy pogarda i wiele innych. W tym tkwi cała ta złożoność. Nic? Naprawdę nic? Nie ma już wściekłości czy żalu, jakiejś tęsknoty? Wiem, że nie ma nic gorszego od pustki. Może sama tego nie doświadczyłam jakoś szczególnie, ale mam oczy i widzę, jak to wygląda w praktyce. Pustka wyniszcza i odczłowiecza, bo to właśnie emocje są domeną ludzi. To jest to, co wyróżnia.
Czyli zakładasz, że ten ktoś wciąż cię obserwuje? No to fakt, masz przejebane.
 Znaczy, że nie powinienem tak mówić? Ym, myślmy więc pesymistycznie?
 Cały czas wydawało mi się, że tęsknię, ale niedawno zorientowałem się, że słowo "wydawało" jest tutaj kluczowe. Cały czas wmawiałem sobie, że jest mi żal jak cholera, i że tęsknię, bo przecież właśnie tak powinno być, właśnie to powinienem czuć, prawda? Ale jakoś nie mogę. Powinienem być na nich wściekły, powinienem chcieć rozerwać ich na strzępy, ale stojąc przed nimi czuję tylko odrazę i obojętność. Wszystko powoli znowu takie się staje. 
 Jeśli raz ktoś mnie znalazł, to raczej zrobi wszystko, by mnie nie zgubić. Na tym to polega.