Tylko nie do żaby, ona jest już zarezerwowana dla takiego jednego.
A ty znowu swoje. Ja nie miałam zamiaru cię obrażać, czy ci dogryzać, wyraziłam swoje zdanie bez zamiaru zagrania ci na nerwach. Bez naprawdę.
Zważywszy na to, że czasami zdarza ci się mówić o sobie jako o trzech innych osobach na przyszłość musisz troszeczkę bardziej sprecyzować. Jest Bucky Barnes, Zimowy Żołnierz i ty. I tak nigdy nie dam ci z tym spokoju.
Obraziłeś się? Po pierwsze ty to jedna sprawa, a długopis to druga, więc chętnie poczytam o jego różnorodnym zastosowaniu.
Póki nie twierdzę, że jestem Napoleonem to nikomu nic do tego jak na siebie mówię. Dziś mogę kazać mówić na siebie "Żołnierzu", jutro "Bucky", a za tydzień "sierżancie", bo będę mieć taki kaprys. Poza tym, to nie ma nic do rzeczy, bo akurat o Bucky'm Barnesie dokumenty są. To Zimę wkładano między bajki, którymi straszy się niegrzeczne dzieci. No... niegrzeczne dzieci-szpiegów, dokładniej mówiąc.
Ja się nie obrażam.
Ale ja mówię o długopisie, więc nie możesz mówić, że te dwie sprawy nie mają ze sobą niczego wspólnego. Zwykłym długopisem można bez problemu przebić tchawicę, tętnicę, krtań, a przy odpowiednim kącie można załatwić sprawę przez wbicie go w oko, ucho, a nawet nos. Można nim też po prostu odciąć dopływ powietrza. Jeśli ma się wystarczająco siły, można przebić nim organy wewnętrzne. Uda się nawet z sercem, bo sprawdzałem. Można też nadgiąć metal- z plastikiem gorzej, ale też się da, i wykorzystać w bardziej wymyślny sposób. Wszystko zależy od człowieka.
Bardzo ładny wywód, tylko jest jeden problem, niczego nie możesz mi kazać. Nie wiem w jakim ująłeś to kontekście, ale mogłeś zastąpić to innym, przyjemniej brzmiącym dla ucha słowem. To "kazać" jest nie na miejscu.
OdpowiedzUsuńA więc teraz się martwisz, że twoje dokonania jako Zimowego Żołnierza przejdą w zapomnienie i nikt ich nie uwieczni? Ty biedaku. Faktycznie świat zasługuje na choć troszkę prawdy, choćby to kto sprzątnął Kennedy'ego.
Dziękuję za wywód. To było bardzo ciekawe.