22 lipca 2015

Astrid Löfgren

N, podejrzewam, że nawet jeśli to by było coś w deseń tamtej scenki, to i tak paczenie by było. Nie ma innej opcji. Nawet najszczęśliwszy scenariusz będzie podkreślony przez smutne paczałki, tego jestem niemal pewna.
Zatem jestem szczęśliwa, że nawet analiz nie czytuję :D
A tak, słyszałam. Się chłopina rozszalał troszeczkę. Jak nie jakieś imadła, to mu się królem autostrad zachciało zostać. Ale to fajna opcja i jestem ciekawa, czy będzie to scena pełna akcji, a zakładam, że będzie.
 Tylko motoru brakowało mu do dopełnienia imidżu: długie włosy- są, bober- jest, czarna skóra- jest, metalowe dodatki- są. Buckyś harleyowiec pełną gębą!
 I co do imadła- już sądziłam, że przeczytam "Tak jakbyś wsadził rękę w imadło..." :P 
James, nie musi się zawsze udawać. Ważne, że jednak potrafisz mieć inne podejście.
Pod drugi. Już od dawna mówiłam, że potrzebny jest ci ktoś, kto cię wyciągnie z tego bagna. Daj sobie pomóc, bo przecież są tacy ludzie, którzy chcą to zrobić. Dwóch czy trzech przy dobrych wiatrach, ale są. Widzisz, nie chcesz tej pustki, ale ona będzie, bo ta obojętność tak cię ściśnie, że nie będziesz w stanie się sam wydostać. Tak jakbyś wlazł w ruchome piaski, a jedynym ratunkiem byłaby jakaś rozciągliwa pałka, która niby cię wyciąga o jeden centymetr, ale piaski wciągają o kolejne pięć.
 No i co ja mam powiedzieć? Że nie chcę by tak znowu się stało? Bo mogę znieść wiele, naprawdę wiele, ale... jeśli znowu wpadnę w ten dół z powrotem, nie podniosę się po raz kolejny. A uwierz, że nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo tego nie chcę. To było moje światełko w ciemności. Nie był to wielki płomień, potężna latarnia, czy nawet przygasające ognisko, a tylko lekko tlące się, słabiutkie światełko. Ale to światełko wskazywało mi drogę na powierzchnie, odstraszało potwory i pomagało przetrwać noc. To, że znowu potrafiłem czuć, dawało mi światełko nadziei. I nie chce, by całkowicie zgasło. I wiem, że może wydać ci się to niezrozumiałe, durne wręcz, ale jednak nie chcę by to Rogers znów je rozniecił. Wiem też, że tak naprawdę został mi tylko on, i że pójście do niego byłoby najrozsądniejszą opcją, ale... nie mogę.

1 komentarz:

  1. N, jeszcze tylko tatuaże, bandana i jakieś wypasione okularki. Wtedy będę go ubóstwiać.
    A wiesz, kusiło mnie, ale sobie pomyślałam, że biedakowi coś zaspojleruję :P

    James, cóż, nie wiem, co ci mówić, bo sama jestem obecnie w niemałym dole, ale chyba zostaje ci szukanie drogi po omacku, kiedy światełko tak już przygaśnie, że będziesz widzieć jedynie nikły cień, czy nawet nic.
    Ale wiesz? Ty czujesz. Możesz wmawiać sobie i mi, że nie, ale czujesz. Gdybyś nie czuł, nie przejmowałbyś się, że w jakiś tam dół wpadasz, że coś gaśnie, że brak nadziei. A ciebie to rusza. Rusza, że przestajesz dawać sobie radę. I przede wszystkim - nie chcesz, żeby tak było.
    Steve Steve'm, ale masz jeszcze Sama. Myślę, że by zrozumiał. Może by ci czymś przyłożył na powitanie, ale nie sądzę, że odesłałby cię z kwitkiem. Przecież oni wszyscy - znaczy Steve i Sam, bo wciąż myślę nad trzecią osobą - wiedzą, że potrzebujesz pomocy. No i nie tylko przez to, że jesteś niebezpiecznym gostkiem, cię szukali i chyba wciąż szukają, ale już nie na siłę.

    OdpowiedzUsuń