13 kwietnia 2016

STUCKYHOLICZKA

Haha to spróbuj xD 
Ze Stucky to właśnie tak mam, że nie umiem ich sparować z kimś innym. Mimo, że najpierw zauważałam teksty Kapitana i Iron Mana ale nie, nie wiem czemu. Pierwszy raz mam coś takiego xD
Jakie paringi jeszcze do siebie dopuszczasz, nie tylko ze strefy komiksowej? xD

Pewnie i tak przeczytam xD
/Ja akurat nie mam tego problemu, że postać może być w parze tylko i wyłącznie z tą, nie inną osobą. Choć nie, mam tak w przypadku Lily i Marshala z "Jak poznałem waszą matkę", czy Flokiego i Helgi z "Wikingów". Za to spokojnie widzę Steve'a sparowanego i z Bucky'm, i z Sharon, i z Peggy (choć nie przepadam za tą parą, a nawet i to jest delikatnie powiedziane), a nawet i z Natashą Stark (ale z Tony'm jako Tony'm to już zupełnie nie). Bucky'ego mogę parować ze Steve'm, z Natashą, z Yeleną, z Ventolin, a nawet z Toro, czy z Tony'm. Grunt, żeby ta para była jakoś sensownie uzupełniona, żeby czuć było między nimi chemię. To najważniejsze. 
Sam, źle szukasz. Naprawdę rozwiń skrzydła w Internecie a znajdziesz wszystko xD
 Ależ wiem, że w internecie można znaleźć wiele dziwnych rzeczy. Dlatego nawet nie próbuję tam tego szukać, za bardzo boję się tego, co mógłbym znaleźć.
Em, że taki pierścionek czystości?
Rodzina to też przyjaciele czy adopcyjni dziadkowie xD Ciesz się, że nie proszę o duchową adopcję jako Twe dziecko, raczej za mnie różańca dziennie nie odmówisz.
/Cóż, na pierścień czystości jest już u mnie zdecydowanie zbyt późno. Brudny ze mnie człowiek, nawet nie wiesz jak bardzo.
/No tak, nie odmówię za ciebie różańca, bo w ogóle nie odmawiam różańca. Ponieważ to chrześcijańska modlitwa do Marii, prawda? No więc właśnie.

Astrid Löfgren

N, no właśnie ja też myślałam, że to będzie coś w stylu podmiany bohaterów, ale jednak na podobnych zasadach.
O Judysi już lepiej nie mówić... Ona też jest irytująca i czasami wydaje mi się, że całkowicie zbędna. Jej postać jest cholernie nielogiczna. A sposób uśmiercenia Kwenthrith pozostawia niedosyt, bo to po prostu głupia śmierć. Ale przynajmniej zrobiło się trochę luźniej w obsadzie i może nie będzie już aż tylu zapychaczy czasu.
I chyba najbardziej prawdopodobne. Co te Chinki robią z wikingami, ech...
Z tego co mi wiadomo to też jest taka hipoteza, że cierpiał na coś w rodzaju łamliwości kości, ale również ciężko mi w taką wersję uwierzyć.
Mam nadzieję, że wróci z dziesiątego planu na ten pierwszy. A Porunn to pewnie podróżuje z Halabardem, czy jak on tam się nazywa :P Wiesz, w końcu działa jak magnes na kobiety. 
/Osobiście nadal mam nadzieję, że albo Egbert pójdzie po rozum do głowy, albo Aethelwulf wróci z Rzymu i zrobi z nią porządek. Szczególnie, jak dowie się, że to jego żoneczka stoi za śmiercią ciężarnej Kwenthrith, a tatusiek został królem Mercii. 
/Cały czas zastanawiam się nad tym, czy Aslug to wszystko zaplanowała. W końcu uzależnienie się Ragnara od Chinki i jej narkotyku dziwnie zbiegło się w czasie z przybyciem Pięknowłosego, którego odrzuciła kiedyś jego wybranka. Mogłaby być to właśnie nasza Smoczyca.
/Wiking z łamliwością kości, który słynął z tylu podbojów? Mógłby być dobrym strategiem, jasne, że mógłby, ale to raczej by nie wystarczyło.
/Jeśli chodzi o Hararda, to nadal nie rozumiem o co chodziło w wizji Floki/Aslug/Harbard. Oprócz tego, że była to kolejna okazja, by pokazać, jak bohaterowie się bzykają. A teraz pokazywane jest to częściej, niż w trzech poprzednich sezonach razem wziętych.
 Sam, a skąd głównie czerpiecie informacje o ich planach? 
Przechwytujemy ich wiadomości, dostawy, plany, przesłuchujemy jeńców, czasem ktoś podrzuca nam jakieś wiadomości w zamian za ochronę. Czasem działamy jednak dopiero, gdy szczury wyjdą z nor.
James, nie przypaliłam makaronu. Możesz gratulować.
No właśnie chciałam ci utrzeć nosa z tymi statystykami, ale stwierdziłam, że po co strzępić sobie język. I co takie chytruski robiły? Jak się broniły?
Znając moje szczęście to poklepałbyś lewą i to z potrójną siłą. Płuca by mi wyrwało.
Lubię te twoje wahania nastrojów, chociaż nie wiem co się za tym kryje, ale mniejsza. No taki bzdet to pewnie zapamiętasz. I fakt, na lepsze traktowanie nie masz co liczyć. Chyba, że będziesz grzeczny.
/A więc brawo, wspaniałe osiągnięcie. Kariera w kulinariach stoi przed tobą otworem, musisz tylko wykorzystać szansę, a wespniesz się na szczyt!
/Zrezygnowałaś z okazji, by utrzeć mi nosa? Coś się stało? Jesteś chora? Hormony wariują? Albo nie, nie chcę wiedzieć. Chcę? nie, nie chcę. Tak będzie lepiej. 
Jedna raz kopnęła mnie z kolana w kroczę, a potem zdzieliła z główki. A potem powtórzyła cały proces. Byłem gotowy na atak, ale nie sądziłem jednak, że będzie... no, taki. Inne zazwyczaj wykorzystywały to, czego je nauczyłem i nie robiły tego w tak prymitywny, choć jednak skuteczny sposób. Pamiętam, że bolało. 
/Z protezą jest taki problem, że czasem mam problemy z oceną siły, jakiej w coś wkładam. Nie mam w niej czucia, więc to raczej nic niezwykłego.
/A czy to ważne, co się za tym kryje, z jakiego powodu, dlaczego? Grunt, że nie siedzę i nie użalam się nad sobą, a to dobrze, nie? O to chodzi.

STUCKYHOLICZKA

Nie chcę brzyć jakoś "jaka to nie jestem wow", ale ze mną chyba można o wszystkim pogadać? Tak mi się wydaje, dużo rzeczy mnie nie rusza. To wina lenistwa. xD  
Tj, nienawidź ze mną BuckyxTony. Obiecuję, że nie przeczytam tego xD
I pamiętaj: NIC I NIKT NIE MA TAKIEGO POTENCJAŁU JAK STUCKY. Powtórz to proszę z tysiąc razy xD 
/Ciężko mi stwierdzić, czy można z tobą pogadać o wszystkim, bo zwyczajnie nie znam cię aż tak dobrze. Mogłabym tutaj tylko gdybać.

/Ale ja nie nienawidzę WinterIrona, przykro mi :P A jeśli już zabiorę się za coś takiego, będzie to miniaturka w stylu tej ze Stucky, którą już opublikowałam. Nic nachalnego. Ale przecież nie rozkażę ci tego czytać, nic na siłę.
/Lubię Stucky, nie ukrywam, ale nie jest to mój wszechparing, że tak to nazwę. Inne też do siebie dopuszczam, choć nie ma ich jednak zbyt wielu.
Jakbyś miał teraz możliwość kupienia pidżamy w stylu stroju Kapitana, kupiłbyś? Czy już masz? xD
Nie, nie mam. Nie produkują ich chyba w rozmiarach gości po trzydziestce.
 Zostania rodziną.
A co, to były oświadczyny? Jeśli tak to wybacz, w moich czasach wyglądały trochę inaczej. Nie dostałem nawet pierścionka.

STUCKYHOLICZKA

To mi trzeba tak od razu w twarz, mnie takie rzeczy nie złoszczą. Sądzę, że rozmawiać trzeba zawsze, a o niezrozumieniu tym bardziej!
Wybadałaś mnie? Huhu! Kiedy? Nie czułam.... ;ooooo

Na ao3 już się ponatykałam... Boli mnie to. A jakby nie patrzeć to na tym gifie jest Sebcio i Robert...Soł, powiedz, że nienawidzisz tego ze mną *.*
/Zwyczajnie wiem już, że poruszanie niektórych tematów cię nie mierzi. Ale wiem, że kogo innego już tak, bo nawet Stucky samo w sobie go odpycha. Niby nic, ale dzięki temu już wiem, jakich tematów omijać itd. 

/Cóż, gdyby nie fakt, że Bucky jest jednak w pewnym sensie winny śmierci Howarda i Marii, a Tony jest po stronie tych, którzy chcą Winniego wsadzić za kratki/przeprogramować/posłać do piachu, to ten pairing miałby niemały potencjał. I to chyba też dodam do listy rzeczy do napisania ^^
A jeśli chodzi o parowanie pana Stana i RDJ to z tym osobiście się nie spotkałam, więc nie mam tu czego nienawidzić. Plagą jest za to ten cały "evanstan", czego nie rozumiem.
Widać, że Kapitan to Twój idol.. Ale, skoro już zacząłeś o Naomi.. Jeśli miałbyś do wyboru wieczór z nią a szczenięce spojrzenie Kapitana prosiłoby o spędzenie razem czasu kogo byś wybrał? xD Kolejne 4 masz, czy odpuszczamy? 
/Nie ukrywam, że za dzieciaka nieraz latałem w kostiumie Kapitana Ameryki. Ale prawie każdy tak robił, więc to żaden wstyd.
/Cóż, gdyby oboje posyłali w moją stronę szczenięce spojrzenia, miałbym niemały dylemat. Ale gdyby był to tylko Steve, pewnie poszedłbym za nim, wyklinając go po drodze. I tak, lepiej odpuśćmy.  
No dobrze, posmucę się trochę, dobrze? Przejdzie mi.
Facet odmówił ci zostania twoim dziadkiem. Prawdziwy dramat.

STUCKYHOLICZKA

Mówiłam, że jestem beznadziejna xD Ale coś w tym jest, często ludzie nie wyłapują sensu wypowiedzi, a przecież uczyli w szkole parafrazy. A jeszcze trudniej przekazać swoją intencję, gdy się pisze. Tak to jakimś tonem, spojrzeniem, postawą ciała można by coś podkreślić, naprowadzić. Ale chyba dobrze nam rozmowa wychodzi, nie? Choć na początku myślałam, że nie jestem tu mile widziana xDD
/Przyznaję bez bicia, że czasem nie od razu łapię, o co ci tak do końca chodzi - co nie raz miałaś już szansę zaobserwować :P Ale czasem mi się zdarza, nie ukrywam. I zdecydowanie nie miałam w zamyśle tego, by dać komuś odczuć, że jest tu niemile widziany. Mijałoby się to raczej z celem, w jakim powstał ten blog. Po prostu na początku nie pozwalam sobie jednak na tyle, co po wymienieniu kilku wiadomości. Trzeba najpierw wybadać grunt, żeby nie zrazić kogoś już na starcie.

/I właśnie odkryłam, że pairing Bucky/Tony jest całkiem popularny. Nawet nie zdawałam sobie spary z tego, że aż tak. A uświadomiły mi to głównie komentarze do tego: klik. Nic, tylko teraz czekać na Stucky :P
Do 15tego mamy czas :D Ale racja, sama bym nie umiała jednoznacznie odpowiedzieć na takie pytanie. A wymienisz może tak z 5 rzeczy na które zgodziłbyś się bez wahania? xD
Daj mi chwilę, niech się zastanowię. Pierwszą rzeczą byłoby... Zdecydowanie nie odmówiłbym, gdyby taka Naomi Campbell postanowiła wpaść i zabrać mnie ze sobą na kolację, w nagrodę za moje zasługi w bronieniu świata, jak skromnie to ujmę. A tak poważnie to wybacz, ale nie jestem typem, który najpierw robi, potem myśli. Nie licząc tego incydentu sprzed dwóch lat, gdy bez zastanowienia wpuściłem Rogersa do swojego domu, a potem pomyślałem sobie "A co mi szkodzi, chodźmy powalczyć z nazistami!". Ale to był Kapitan Ameryka ze swoim firmowym spojrzeniem, pełnym dziecięcej szczerości, więc się nie liczy. Potrafi przeciągnąć człowieka na swoją stronę.
Mówi Tobie coś tak zwana adopcja duchowa? Wiesz, nie musimy obchodzić dnia dziadka i w takie pierdółki się bawić. Ty dostaniesz "rodzinę" a ja relację, której nie miałam xD
/Nie, nie mówi mi nic, bo i dlaczego miałaby? Poza tym, ja już mam jedną rodzinę, z którą nie utrzymuję kontakt - głównie dlatego, że nawet nie wiedzą o tym, że żyję - więc po co mi następna? A i czy czasem "dziadek" nie powinien być... no, prawdziwym dziadkiem? Rocznikowo może i się zgadzam, ale przecież większości tego życia nie przeżyłem. Jest to więc trochę bez sensu, nieprawdaż?

ASTRID LÖFGREN

N, nie przepadałam całą sobą, dlatego serce me niezmiernie się raduje, że Ragnar ją wykończył. Chociaż mina mi trochę zrzedła, że w tym samym odcinku zginęła eks-królowa Kwenthrith (dobrze napisałam?). Tyle czasu nikt z pierwszego i drugiego planu nie ginął, że aż się odzwyczaiłam. Jeszcze by tak mogli pożegnać Aslaug, która robi się coraz bardziej wnerwiająca. Mnie najbardziej dziwi, że oni te kilkadziesiąt (czy nawet kilkaset) statków zdążyli wciągnąć na górę w jeden dzień. To dopiero wyczyn. Sam pomysł nie jest aż tak bardzo głupi, trochę jednak to jest w stylu Ragnara, ale cała ta otoczka przedsięwzięcia w ogóle kupy się nie trzyma, chociażby przez te wybranie wyższych wzniesień, tak jak mówisz. Bezsens. No ale, przyjmijmy, że po prostu długo się zastanawiał i popłynął za daleko :P
W dzieciakach Ragnara jest potencjał, bo historycznie to to niezłe ziółka przecież były.
Być może jest takie wrażenie, odnoście Lagerthy, bo wyraźnie jest jej mniej na ekranie. Znacznie mniej, a jak już się pojawi, to faktycznie bywa płytko przedstawiona. Mnie jednak wciąż zaskakuje. Nie wiem, może dlatego, że mam do niej wiele sympatii.
Jak dla mnie to wygląda to tak, że najpierw ktoś ciągnie jego, a potem on tego kogoś.
/Kiedy wprowadzili Chinkę, nastawiałam się raczej na wątek podobny do tego z Athelstanem, na to, że skoro twórcy musieli go ubić, bo George Blagden dostał angaż w innym serialu, będą chcieli zapełnić w jakiś sposób jego miejsce. Żądny wiedzy Ragnar mógł przecież dowiedzieć się wiele o Chinach, o Azji. A dostaliśmy Ragnara połykającego węże i ćpającego po kątach :/ I o ile z ukatrupienia chińskiej dilerki się cieszę, o tyle  Kwenthrith mi żal. A zwłaszcza tego, że zginęła z ręki Judith, którą twórcy usilnie próbują wykreować na ciekawą postać. Wątek jej "związku" Egbertem jakoś mi zgrzyta. Zwłaszcza, że samego Egberta uwielbiam.
/Patrząc na to, że Ragnar był wtedy przyćpany, można założyć, że wpadł na swój genialny plan już wtedy, gdy wokół były niziny, ale przez drobne opóźnienie w pomyślunku wygłosił go dopiero wtedy, gdy przepływali obok klifów. Tak, to też jakieś wyjście :P
/Historia swoje, a serial swoje. Jeśli chodzi o Ivara to przydomek "Bez kości" wziął się raczej z jego niezwykłej gibkości i sprawności w walce, nie tego, że był niepełnosprawny. Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, że serialowy Ivar osiąga to, co jego historyczny odpowiednik. Nie z taką wadą, nie w tamtych czasach.
/Fakt, Lagertha została ostatnio zepchnięta niemal do roli statystki, ale może twórcy szykują dla niej coś wielkiego, zapewne związanego z przepowiednią? I ciekawi mnie jeszcze jedno - gdzie, u diabła, jest Porunn? 
Sam, mogłeś go poprosić o jeszcze więcej bajerów.
A jak wygląda od podszewki, że tak powiem, cała ta batalia z Hydrą? 
/Co za dużo, to niezdrowo. Muszę mieć tyle sprzętu, by sprawnie manewrować w powietrzu i móc operować nim w walce. Nie mniej, nie więcej.
/Najprościej jest porównać to do walki z terroryzmem. Bo w gruncie rzeczy właśnie tym Hydra się zajmuje, tylko że w jeszcze bardziej destrukcyjny sposób, ponieważ ma dostęp nie tylko do najnowocześniejszych broni, ale też do ludzi z mocami. Zdarza się, że wciągniętymi do tej gry siłą, co znacznie utrudnia sprawę.
James, spokojnie, coś wynajdę, żebyś mógł mi pogratulować. Pewnie byłoby ci smutno, gdyby się nie udało.
Ze statystyką chciałam pójść w inną stronę, ale powstrzymałam się ostatkiem sił. A nie uważasz, że spryt też się liczy? Bo wiesz, strzelasz i zabijasz, z daleka. A gdyby się trafiła wyjątkowo chytra kobieta, która znalazłaby na ciebie sposób? Szczerze, to wystarczyłoby, żebyś mnie mocniej poklepał po plecach, a ja już byłabym jedną nogą po drugiej stronie, także jednak muszę wynaleźć inny sposób na karę.
Tak, możesz, ale chodziło mi o to, czego bardziej.
No to, mój drogi, rezerwuj terminy, bo ja już czuję, że ciężko będzie się dostać.
/Mam wielką nadzieję, że ci się uda. Inaczej złamiesz mi serce.
/Och, no i po co się powstrzymywałaś? Aż tak chciałaś uniknąć urażenia mnie? Ależ nie trzeba było się tak poświęcać. I tak, doskonalę zdaję sobie sprawę z tego, że mogła trafić się jakaś "wyjątkowo chytra kobieta, która znalazłaby na mnie sposób". Czy powiedziałem, że nie mogłaby? Nie, bo byłoby to kłamstwo. Spotkałem już takie, ale raczej nie zaliczały się one do tych zwyczajnych, przeciętnych osób, o których mówimy. Bo jeśli by tak było, powinienem się nad sobą poważnie zastanowić. Szczególnie nad zmianą zawodu, bo w tym fachu byłbym do dupy.
Cóż, zależy którą ręką bym cie poklepał. Jeśli prawą to pół biedy, jeśli lewą to cóż... bez złamań by się nie obeszło, a to i tak optymistyczny scenariusz.
/Nie wiem czego bardziej. Ciężko wybrać.
/Czyli nie ma co liczyć na lepsze traktowanie, tak po znajomości? Ranisz mnie, moja droga. Powiedziałbym, że to sobie zapamiętam, ale to raczej nie do końca byłaby prawda. I to wcale nie jest zabawne.

STUCKYHOLICZKA

Hah, jak na humanistę przystało wypowiadam się długo i niezrozumiale xD Albo i krótko, liczy się niezrozumiałość xD Ja chyba nie umiem robić przytyków, ale spróbuję. Uważaj: do ścisłowców to krótko i zwięźle - inaczej nie czają bazy, nie?
Spalony zatopiony. Eh nie umiem xD
Nawet nie ukrywam, że wolę, gdy ktoś mówi do mnie krótko i zwięźle. Przynajmniej mam wtedy większą pewność, że czegoś nie pochrzanię i zrozumiem nie tak, jak trzeba :P
Jeśli mógłbyś zaaplikować sobie serum, zrobiłbyś to?
Ciężko odpowiedzieć. Z jednej strony wizja super-siły, dłuższego życia i całej reszty bajerów byłaby kusząca, ale z drugiej strony mamy nienawiść ludzi do wszystkiego co inne i masę innych, mniejszych lub większych minusów. Musiałbym się nad tym porządnie zastanowić. 
Mogę mówić do Ciebie Dziadku? Bo nie mam ani ze strony mamy, ani z taty. I tak łyso. A to chyba jedna z lepszych relacji, które można mieć.. I ups. Weszłam na grządki temat.. Ale wybaczysz?
Ta, wiesz, że fizycznie to jednak nie mam nawet trzydziestki? Pomijam już to, że raczej spokrewniony z tobą nie jestem. No chyba, że czegoś nie wiem.
 

Astrid Löfgren

N, wybaczyłabym :P
Póki co - jak dla mnie, bo dwóch ostatnich odcinków nie widziałam - najbardziej niedorzeczne były fazy Ragnara na chińskim ziółku. No, ale zobaczę przenoszenie statków przez góry i może zmienię zdanie. Zresztą pewnie tak będzie. Według mnie pierwszy i drugi były najlepsze, w trzecim trochę wiało nudą i aż za dużo było symboliki, a w czwartym szlag mnie trafia na widok Rollo w rajtuzach, baraszkującego niegrzecznie z żoneczką o całkiem współczesnych - zazwyczaj - fryzurach. A kiedy zobaczę nieszczęsnego syna króla Horika to mam ochotę się załamać. Ale przynajmniej Lagertha nie zawodzi. Póki co.
No właśnie widziałam przed chwilą ten materiał i ta scena z laniem po mordach jest trochę zagadkowa, bo totalnie jej nie rozumiem. To chyba jakieś zabieranie WS z miejsca misji, nie? Nie da się nie kochać, oczywiście, że nie.
/Jeśli ty także nie przepadasz za wątkiem z Chinką (miała ona jakieś imię w ogóle?) i opium, będziesz raczej choć po części zadowolona z tego, w jakim kierunku poszedł w ostatnim odcinku. A przenoszenie statków owszem, durne. Zwłaszcza dlatego, że zamiast przenieść do tam, gdzie było płasko, albo gdzie były pagórki, Ragnar zdecydował się na do dopiero tam, gdzie były najwyższe góry. Z kolei wątek Rollo mógł zostać wykorzystany w naprawdę ciekawy sposób, ale wyszło jak wyszło, niestety. Choć to i tak lepsze od hrabiego z zamiłowaniem do biczowania i kazirodczego rodzeństwa. A jeśli chodzi o tego padalca, syna Horika, mam nadzieję, że Björn wreszcie się za niego weźmie i pokaże, że z Lothbrokiem się nie zadziera. 
/Lahertha coraz mniej mi się podoba, muszę przyznać. W poprzednich sezonach była znakomitą wojowniczką, dążyła do władzy, ale nie traciła przy tym swojej cieplejszej strony, która wychodziła na wierzch przy jej bliskich, miała głębię. A teraz robi się coraz bardziej jednowymiarowa :/ Ragnar to samo. Czasem mam wrażenie, że twórcy chcą, by w ostatecznym starciu Lothbrok kontra dół z wężami, fani bardziej kibicowali tym drugim. Ale za to Björn i reszta ragnarowej ferajny, z Ubbe na czele, nabiera coraz więcej barw. Szczególnie Björn, który coraz bardziej przypomina tatka z pierwszego i drugiego sezonu. 
/Wydaje mi się, że to nie tyle zabieranie go z misji, co misja sama w sobie. Choć ciekawi mnie to, kogo Buckyś wlecze ze sobą. Czyżby to była retrospekcja z Karpovem?
Sam, a zgłaszacie jakieś propozycje czy to on podtyka wam gotowe projekty pod nos?
A jak w ogóle sytuacja na froncie? Znaczy z Hydrą, oczywiście. I rządem poniekąd. 
/Głównie dostajemy gotowe projekty albo nawet wykończony sprzęt, ale czasem to nam zdarza się wyjść z jakąś inicjatywą. Sam poszedłem do niego z tym, by podrasował mi skrzydła.
/Cóż, jest spokojniej niż było, przynajmniej jeśli chodzi o Hydrę, ale wiemy, że to jeszcze nie koniec. Ostatnio coraz rzadziej stawiają na otwarte starcia, jest mniej strat, dzięki czemu i rząd trochę się uspokoił. Ale jednak to i tak jeszcze nie koniec.
James, gdybyś się cofnął w czasie o pięć lat to nie pogardziłabym gratulacjami.
A chociażby rzuciłaby w ciebie patelnią. Nie będę cię przekonywać na siłę, nie musisz przecież widzieć tej samej różnicy co ja.
Już mi pewność siebie zmalała z tym wydrapywaniem, bo jednak statystycznie nie miałabym szans, czyż nie?
Liczy się jako odpowiedź, ale nie liczy się do obecnych standardów. Ale tak szczerze, to czego tak naprawdę się obawiasz? Reakcji innych ludzi czy tego, jak się wtedy poczujesz?
A na czym to przygotowanie miałoby polegać?
Prawda? Od zawsze wiedziałam, że mam do tego prawdziwy talent.
/Bardzo bym chciał, ale niestety sztuki cofania się w czasie jeszcze nie opanowałem. Także to się niestety nie uda.
/Coś tak czułem, że nie przemilczysz tego stwierdzenia, że kobiety są statystycznie słabsze. Ale po co mam kłamać, skoro taka jest prawda? Nie mówię przecież, że każda kobieta to delikatny kwiatuszek, który połamie się przy najmniejszym wysiłku, bo to już byłoby już kłamstwo. Ale taka jest prawda, że statystycznie masa mięśniowa przeciętnej kobiety jest o niemal jedną czwartą mniejsza niż u przeciętnego mężczyzny. Są wyjątki, oczywiście, ale jednak to wyjątki. Ale za to kobiety lepiej znoszą odwodnienie, niedożywienie i długotrwały ból. Posunę się nawet do stwierdzenia, że kobietom łatwiej przychodzi podejmowanie ryzykowanych decyzji, ale za to trudniej pokonać im strach, gdy realnie ocenią zagrożenie. A teraz przechodząc do sedna, bo trochę minąłem się z tematem - tak, jeśli jesteś właśnie taką przeciętną kobietą - i nie mam tu najmniejszego zamiaru cię obrazić - nie miałabyś zbyt wielkich szans na wyrządzenie mi jakiejś krzywdy. 
/A dlaczego muszę wybierać? Czy nie mogę jednocześnie obawiać się czyjejś reakcji i tego, jak się poczuję? Czy to się wyklucza?
/Tak, wrodzony talent. Otwórz gabinet terapeutyczny i pocieszaj potencjalnych samobójców. Sam się zapiszę, jeśli będę chciał, by ktoś bardziej mnie dobił.

STUCKYHOLICZKA

Haha to, że czego chciałam - braku matematyki itd- a dostałam to. Uuu coś kojarzę z niej, ale i tal sercem jestem przy Tobie. Nie musicie się lubić - zaakceptujcie się xD 
Ach, o to chodziło. A ja już przez chwilę głowiłam się nad tym, czy to jakiś przytyk w moją stronę czy co :P
A Steve w razie co pościga się z Tobą ;)
Za takie ściganie się to ja podziękuję. Rogers ma fory dzięki temu swojemu serum.
Nie noszę rękawiczek, temu koc. Bucky złość piekności szkodzi. Serum działa i na zmarszczki mimiczne?
Nie musisz martwić się ani o moje piękno, ani o zmarszczki. Trzymam się jednak dobrze jak na dziewięćdziesiąt cztery lata.