N, nie przepadałam całą sobą, dlatego serce me niezmiernie się raduje, że Ragnar ją wykończył. Chociaż mina mi trochę zrzedła, że w tym samym odcinku zginęła eks-królowa Kwenthrith (dobrze napisałam?). Tyle czasu nikt z pierwszego i drugiego planu nie ginął, że aż się odzwyczaiłam. Jeszcze by tak mogli pożegnać Aslaug, która robi się coraz bardziej wnerwiająca. Mnie najbardziej dziwi, że oni te kilkadziesiąt (czy nawet kilkaset) statków zdążyli wciągnąć na górę w jeden dzień. To dopiero wyczyn. Sam pomysł nie jest aż tak bardzo głupi, trochę jednak to jest w stylu Ragnara, ale cała ta otoczka przedsięwzięcia w ogóle kupy się nie trzyma, chociażby przez te wybranie wyższych wzniesień, tak jak mówisz. Bezsens. No ale, przyjmijmy, że po prostu długo się zastanawiał i popłynął za daleko :P
W dzieciakach Ragnara jest potencjał, bo historycznie to to niezłe ziółka przecież były.
Być może jest takie wrażenie, odnoście Lagerthy, bo wyraźnie jest jej mniej na ekranie. Znacznie mniej, a jak już się pojawi, to faktycznie bywa płytko przedstawiona. Mnie jednak wciąż zaskakuje. Nie wiem, może dlatego, że mam do niej wiele sympatii.
Jak dla mnie to wygląda to tak, że najpierw ktoś ciągnie jego, a potem on tego kogoś.
/Kiedy wprowadzili Chinkę, nastawiałam się raczej na wątek podobny do tego z Athelstanem, na to, że skoro twórcy musieli go ubić, bo George Blagden dostał angaż w innym serialu, będą chcieli zapełnić w jakiś sposób jego miejsce. Żądny wiedzy Ragnar mógł przecież dowiedzieć się wiele o Chinach, o Azji. A dostaliśmy Ragnara połykającego węże i ćpającego po kątach :/ I o ile z ukatrupienia chińskiej dilerki się cieszę, o tyle Kwenthrith mi żal. A zwłaszcza tego, że zginęła z ręki Judith, którą twórcy usilnie próbują wykreować na ciekawą postać. Wątek jej "związku" Egbertem jakoś mi zgrzyta. Zwłaszcza, że samego Egberta uwielbiam.
/Patrząc na to, że Ragnar był wtedy przyćpany, można założyć, że wpadł na swój genialny plan już wtedy, gdy wokół były niziny, ale przez drobne opóźnienie w pomyślunku wygłosił go dopiero wtedy, gdy przepływali obok klifów. Tak, to też jakieś wyjście :P
/Historia swoje, a serial swoje. Jeśli chodzi o Ivara to przydomek "Bez kości" wziął się raczej z jego niezwykłej gibkości i sprawności w walce, nie tego, że był niepełnosprawny. Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, że serialowy Ivar osiąga to, co jego historyczny odpowiednik. Nie z taką wadą, nie w tamtych czasach.
/Fakt, Lagertha została ostatnio zepchnięta niemal do roli statystki, ale może twórcy szykują dla niej coś wielkiego, zapewne związanego z przepowiednią? I ciekawi mnie jeszcze jedno - gdzie, u diabła, jest Porunn?
Sam, mogłeś go poprosić o jeszcze więcej bajerów.
A jak wygląda od podszewki, że tak powiem, cała ta batalia z Hydrą?
/Co za dużo, to niezdrowo. Muszę mieć tyle sprzętu, by sprawnie manewrować w powietrzu i móc operować nim w walce. Nie mniej, nie więcej.
/Najprościej jest porównać to do walki z terroryzmem. Bo w gruncie rzeczy właśnie tym Hydra się zajmuje, tylko że w jeszcze bardziej destrukcyjny sposób, ponieważ ma dostęp nie tylko do najnowocześniejszych broni, ale też do ludzi z mocami. Zdarza się, że wciągniętymi do tej gry siłą, co znacznie utrudnia sprawę.
James, spokojnie, coś wynajdę, żebyś mógł mi pogratulować. Pewnie byłoby ci smutno, gdyby się nie udało.
Ze statystyką chciałam pójść w inną stronę, ale powstrzymałam się ostatkiem sił. A nie uważasz, że spryt też się liczy? Bo wiesz, strzelasz i zabijasz, z daleka. A gdyby się trafiła wyjątkowo chytra kobieta, która znalazłaby na ciebie sposób? Szczerze, to wystarczyłoby, żebyś mnie mocniej poklepał po plecach, a ja już byłabym jedną nogą po drugiej stronie, także jednak muszę wynaleźć inny sposób na karę.
Tak, możesz, ale chodziło mi o to, czego bardziej.
No to, mój drogi, rezerwuj terminy, bo ja już czuję, że ciężko będzie się dostać.
/Mam wielką nadzieję, że ci się uda. Inaczej złamiesz mi serce.
/Och, no i po co się powstrzymywałaś? Aż tak chciałaś uniknąć urażenia mnie? Ależ nie trzeba było się tak poświęcać. I tak, doskonalę zdaję sobie sprawę z tego, że mogła trafić się jakaś "wyjątkowo chytra kobieta, która znalazłaby na mnie sposób". Czy powiedziałem, że nie mogłaby? Nie, bo byłoby to kłamstwo. Spotkałem już takie, ale raczej nie zaliczały się one do tych zwyczajnych, przeciętnych osób, o których mówimy. Bo jeśli by tak było, powinienem się nad sobą poważnie zastanowić. Szczególnie nad zmianą zawodu, bo w tym fachu byłbym do dupy.
Cóż, zależy którą ręką bym cie poklepał. Jeśli prawą to pół biedy, jeśli lewą to cóż... bez złamań by się nie obeszło, a to i tak optymistyczny scenariusz.
/Nie wiem czego bardziej. Ciężko wybrać.
/Czyli nie ma co liczyć na lepsze traktowanie, tak po znajomości? Ranisz mnie, moja droga. Powiedziałbym, że to sobie zapamiętam, ale to raczej nie do końca byłaby prawda. I to wcale nie jest zabawne.