Jako że optymistycznie ludzie działają mi na nerwy bardziej niż takie zrzędy, nie wiem, czy wtrzymałabym jeden miesiąc.
Nie zachęcę cię też faktem, że Howard wypadł jeszcze gorzej niż w pierwszym sezonie. Gorzej jego postaci się już chyba zepsuć nie dało. Nawet pan Cooper nie pomógł :(
Nie wiem czy sobie odpuszczą 3 sezon. Otworzyli za dużo drzwi, których nie zdążyli pozamykać. A taką mieli ogromną szansę, tyle możliwości, by zrobić serial na wysokim poziomie, który byłby idealnym dopełnieniem do reszty uniwersum. Początki Tarczy, odbudowa hydry, Maria Stark, mąż Peggy. Do tego aktorstwo w serialu jest naprawdę na wysokim poziomie, fajny powojenny klimat, no ale cóż zmarnowana szansa.
Co do serialu z Bobbi i Hunterem nie jestem przekonana. O ile ona przypadła mi do gustu, to Huntera nie polubiłam... bardzo drażniący człowiek. A wielką fanką Agentów tarczy nie jestem, ledwo przetrawiłam kilka odcinków i znowu odpadłam, więc jeśli nowy serial będzie na podobnym poziomie to ja odpadam.
A byłoby tak cudownie. Clint to chyba najbardziej pokrzywdzona postać w całym uniwersum. Skoro nie może liczyć na solowy film, powinien mieć choć cień szansy na solowy serial :(
/Cóż, za to ja wiem, że bym tego nie wytrzymała. Już pięć dni ze "starym" Bucky'm, który zawsze stara się jednak znaleźć to światełko w tunelu, działa mi na nerwy.
/Zepsuli papcia Starka jeszcze bardziej :(? Zdradź mi, proszę, co z nim zrobili, bo teraz już wiem, że kijem nie tknę tego sezonu. Zakończenie pierwszego sezonu dało im tyle możliwości - Red Room, Zola i Fennhoff, zimna wojna, Hydra, tworzenie podwalin pod SHIELD. Na Marię może byłoby jeszcze za prędko, ale miejsce dla męża Peggy na pewno by się znalazło, choć sądziłam, że będzie to albo Sousa, albo Thompson.
/W moim przypadku jest wręcz przeciwnie - serialowa Bobbi za bardzo nie przypadła mi do gustu i to właśnie ona bardziej mnie drażni, ale za to Huntera uwielbiam i chętnie zobaczyłabym, jak wreszcie się wykazuje i nie stoi w cieniu byłej-niebyłej.
/Jeśli za serial wziąłby się Netflix i wzorowaliby się na jednej z serii Matta Fractiona, mogłaby wyjść z tego prawdziwa perełka. Mogliby wprowadzić też m.in. Kate Bishop. Ale po co, dajmy za to Pająkowi trzecią z kolei serię filmową.
A właśnie, co słychać u Bartona i Rogersa?
/Clint kursuje między bazą, SHIELD i domem, żeby móc potem zamęczać wszystkich wokół kolejnymi zdjęciami i nagraniami, a Rogers... jak to Rogers. Trenuje, dowodzi, szuka swojej zguby.
No cóż... włosy masz ładne :P
O ile Jamie'go mogę ci odpuścić, choć robię to z bólem serca, to do Buchanana musisz się przyzwyczaić. Większość osób też nie lubi swoich imion, a jakoś muszą z tym żyć. Po tym względem nie jesteś wyjątkiem. Ciesz się, że Buchanana dostałeś na drugie, jeszcze James cię ratuje :D
Pod tym względem ci się nie dziwię. Świadomość tego, że jest się martwym od 72 lat musi być dołująca.
Kiepsko, że z marnym skutkiem? Czy kiepsko, że w ogóle próbowałeś? Bo to jednak jest różnica. A co do reszty to owszem kiepsko, bo rodzinkę miałeś fajną.
Aż by się chciało rzec, że zazdroszczę. Widoków oczywiście, a nie zapachu truposza. I Alpy? Serio? Myślałam, że masz już dość górskich widoków do końca życia.
Ależ ja się cieszę, że znalazłeś w końcu kogoś kto nie chcę cię zabić. Przynajmniej pustelnikiem nie zostaniesz, a wyżalać też masz się w końcu komu. W sumie możecie to robić razem :)
A czy ja gdzieś napisałam, że kiedykolwiek twierdziłeś, że SHIELD jest dobre?
Popatrz no, w końcu się w czymś zgadzamy. Trzeba to oblać.
/Wiem, że mam. I proszę cię, doskonale wiesz, że nie tylko włosy.
/Ta, widocznie wybierając Jamesa był jeszcze trzeźwy. Dopiero potem go ścięło i doznał patriotycznego natchnienia, które kazało mu nazwać dziecko po prezydencie. Powinienem się cieszyć, że nie stanęło na Rutherfordzie Birchardzie czy Ulyssesie jakimśtam. Buchanan nie wypada przy tym aż tak źle.
/Raczej nie chodzi o świadomość, że jestem martwy od siedemdziesięciu jeden lat, bo wiesz, jakoś nie jestem, a raczej o to, że jednak wolałbym być. Byłoby przyjemniej.
/Kiepsko, że... no, że... wszystko? Wiesz, próbowałem go zabić, nawet kilka razy, a potem równo wszystko spieprzyłem. Jestem zabójcą, który nawet zabić porządnie nie potrafi. Gdyby nie fakt, że to nie jest zabawne wcale a wcale, to można by się uśmiać.
/Nie odważyłbym się pójść w tamto miejsce, nawet nie wiem, gdzie dokładnie to było, ale... widzę po sobie, że samo wybranie się właśnie w Alpy, do jeden ze starych baz pomogło mi. Naprawdę i mówię to całkiem poważnie, bez ironii. Czuję się po tym trochę lepiej, jakbym zrzucił część ciężaru z pleców.
/Mogę się wyżalać i korzystam z tego póki mogę, bo Orlova nawet lubi mnie słuchać. Mogę mówić o wojnie, mogę mówić o Departamencie, mogę mówić o Hydrze, a ona tego słucha i to chyba nie bez zainteresowania. Całkiem... miła odmiana.
/No Hydra uchodzi raczej za tą złą, SHIELD z kolei kiedyś było uznawane za dobre, więc kiedy je zestawiłaś ze sobą, sądziłem, że chodziło ci właśnie o to, że nadal niby takie jest. Moja wina, mój błąd.
/Wiesz, chętnie bym to oblał, ale wolę sobie darować.