23 marca 2016

Ana Morgan

Ok... Jeszcze nie wiem o co dokładnie chodzi, ale niedługo się dowiem :D
I co tu się dziwić? Stworzyłaś świetnego bloga, ot co :P
A ja się przemęczyłam, choć sezon w ogóle mi się nie podobał. Pierwszy pomimo wielu wad był lepszy. Brak Angie dał się we znaki, a żona Jarvisa z charakteru trochę ją przypomniała, choć to jednak nie było to samo. A historia jak dla mnie nie trzymała się kupy i w ogóle mnie nie wciągnęła. Brakowało dobrego czarnego charakteru, który by to jakoś pociągnął i trochę namieszał. Wiele wątków wprowadzonych na siłę, ale ostatnie trzy odcinki mi się podobały i to tylko ze względu na Thompsona, którego do tej pory nie lubiłam, a teraz jedynie on wydaje mi się godzien uwagi. Niestety jednak ostatnia scena mnie rozczarowała i jeśli 3 sezon powstanie to zajrzę do niego tylko po to, by rozwiać swoje wątpliwości :)
I nie wiem czy ci się już pytałam o to czy nie, więc zapytam (może ponownie) ^^ Jaka jest twoja ulubiona postać damska z komiksów Marvela?
/Blog blogiem, ale nadziwić nie mogę się temu, jak ludzie wytrzymują zrzędzenie pana B., bo przyznaję, że czasem sama mam z tym problemy. Chociaż trzeba chłopakowi przyznać, że się stara i ostatnio jakoś mniej narzeka.
/Czytałam kilka opinii o drugim sezonie, bo chciałam sprawdzić, czy może w kolejnych odcinkach robi się ciekawiej, i natykałam się głównie na komentarze, w których główną antagonistkę porównywano do czarnych charakterów z kreskówek dla dzieci, a Peggy - niestety, ale po raz kolejny - do Mary Sue. To mnie nie zachęciło i zupełnie sobie odpuściłam. Szczególnie, że nie ma już Angie (why, przecież idealnie pasowałaby do LA!), a Dottie wydała się jakaś mniej interesująca. Ale może się przekonam i zerknę chociaż na końcowe odcinki, bo Thompsona jednak całkiem lubiłam i dobrze, że postanowili go rozwijać.

/Przyznaję, wskazanie tej ulubionej postaci damskiej jest trudniejsze niż męskiej, ale w moim top trzy są Carol Danvers Storm i, Melissa Gold aka Songbird.
Więc mam rozumieć, że teraz raczej skupiasz się na pracy :) Naprawdę mi przykro, że tak to się potoczyło.
A co do drużyny to zdarzają wam się jakieś kłótnie, sprzeczki. Czy jednak dogadujecie się ze sobą bez żadnych zgrzytów i wszyscy się wzajemnie wielbią?
/Zawsze skupiam się na pracy. Teraz jestem już po prostu pewna jak nigdy wcześniej, że lepiej nie rozpraszać się w żaden sposób, bo nie ma to ani sensu, ani przyszłości.
/Może nie rzucam się sobie do gardeł, a przynajmniej póki co nie mieliśmy do tego powodów, ale to naturalne, że nie zgadzamy się we wszystkim. Ale potrafimy dochodzić do kompromisów.
Ja z Jimmy'm nie miałam nic wspólnego, kolego :P
Nic nie rozumiem... naprawdę.
Pewnie, że dobrze. I do tego skończyłeś z "nałogiem", w końcu zrozumiałeś, że to nic nie da. Gratuluję. A poza rocznicą śmierci miałeś też urodziny. Więc wszystkiego najlepszego :D Spóźnione, ale jak najbardziej szczere. I przypomnij mi, które to już?
Zmolestowano? Chcę wiedzieć?
Tak faktycznie, miałeś cudowny miesiąc. Tylko pozazdrościć. Ale grunt, że dostrzegasz pozytywy :P
Czyli nadal uciekamy... Dali ci trochę spokoju, czy wciąż depczą ci po piętach?
I kto to Orlova? I dlaczego jej pomagasz?
/Fakt, bo przecież między Jimmy'm i Jamie'm jest taka wielka różnica. A nie, czekaj, jednak jest. Jimmy to chociaż imię męskie. Niby Jamie ponoć też, ale i tak zawsze będzie kojarzyć mi babskim imieniem.
/Witaj w klubie. Też wielu rzeczy nie rozumiem. Często nawet siebie samego, ale zdążyłem się przyzwyczaić.

/Ym, w tym roku były dziewięćdziesiąte... czwarte, jeśli dobrze liczę. A przynajmniej rocznikowo, bo tak naprawdę to nie wiem, ile mam lat. Ciężko policzyć. A poza tym, rocznica śmierci - mogę to tak w ogóle nazywać skoro, niespodzianka, nadal żyję? - wypada o tydzień przed urodzinami, więc nic się tu nie wyklucza. Więc najpierw mogłem próbować zapić się w trupa, a potem... a nie, urodzin nie obchodzę, więc nie było żadnego "potem".
/Uciekamy? Nie wiem jak ty, ale ja nie uciekam. Urządzam sobie tylko wycieczkę krajoznawczą do Nieckiego Okręgu, wiesz śladem wspomnień i tych innych ckliwych bzdetów. Nie mogę? Mogę.
/Orlova to... ym, imię mi uciekło, przyznaję się. Nie używam go, więc jakoś tak trochę zapomniałem. Wiem, że na pewno nie Natalia, bo fuka, gdy ją tak nazywałam, Ale czy to takie ważne? Grunt, że wiem, że jej ojcem był Anatolij Pavlov. Urzędas, chyba całkiem znany fizyk. Zabiłem go, tak tylko napomknę, ale jeszcze tego Orlovej nie powiedziałem. Mało istotny fakt, nie? Ale wracając. Kilka lat tamu Antalianównę i jej matkę porwała rosyjska mafia, później wplątało się w to SHIELD i przez kilka lat trzymali młodą pod kloszem, szkolili ją i tak dalej - a jak my to robiliśmy, to zostaliśmy uznani za tych złych, też mi sprawiedliwość - aż młoda... Ava, tak się nazywa, im zwiała. A ja się w to wplątałem, bo cóż... ze wstydem przyznaję, że mam mały problem z podejmowaniem dobrych decyzji, gdy jestem na rauszcie. Nigdy nie zapijaj sympatykomimetyków rosyjską wódką, dobrze ci radzę.

1 komentarz:

  1. Pan B. zrobił się ostatnio raczej bardziej sarkastyczny. Może i dużo narzekał, ale może właśnie to było kluczem do sukcesu, bo gdyby nic nie marudził tylko potulnie przytakiwał, był przepełniony optymizmem i kochał cały świat, to raczej wtedy nic by z tego nie było. No bo o czym pisać z takim człowiekiem, który nie wnerwia wszystkich dookoła swoim zachowaniem?
    Angie pojawiła się w jednym odcinku w dość dziwnej scenie. Dottie raczej się nie wykazała, nie miała na to czasu bo pojawiła się jedynie w czterech odcinkach. Thomsona też jakoś szczególnie nie rozwinęli, bo miał o wiele mniej czasu niż w poprzednim sezonie. Przez większość odcinków go nie było albo przemknął, gdzieś niezauważony. Większą rolę odegrał dopiero w końcowych odcinkach. A panią Frost trudno nazwać czarnym bohaterem... tak w sumie to do tej pory nie wiem, jaki ona miała cel i na czym jej tak właściwie zależało. Peggy i Daniel to już nawet nie było to samo. Ten wątek jest chyba najbardziej naciągany ze wszystkich. Tak więc Marvel zawalił sprawę. Zamiast skupić się na dobrze wykreowanych postaciach z poprzedniego sezonu postanowił je olać i upchnąć jak najwięcej nowych, co raczej przyniosło efekt odwrotny od zamierzonego. Za to zostawił bardzo szeroko otwartą furtkę do następnego sezonu.
    A wiadomo ci coś o nowym projekcie Marvela co do serialu z Bobbi i Hunterem? Obiło mi się coś kiedyś o uszy, ale nic poza tym nie wiem. I jeszcze Jeremy Renner stwierdził, że bardzo chętnie rozwinąłby swoja postać w serialu, ale to tylko gdybanie niż jakieś szczegółowe informacje niestety :(

    Z kim z nowych Avengersów współpracuje ci się najlepiej? No wiesz... z kim rozumiesz się "bez słów"? Poza tym nie jesteś już jedyną kobietą w zespole. To lepiej, czy wręcz przeciwnie?

    Uczepiłeś się tego Jamie'go. To bardzo ładne imię i wcale nie brzmi... kobieco?
    Wyjątkowy z ciebie przypadek. Nie znałam jeszcze osoby, która obchodzi rocznicę swojej śmierci. Urodziny są jednak bardziej popularne :P
    Nie miałam na myśli siebie. Ja mam taki komfort życie, że bez żadnych przeszkód mogę sobie swobodnie siedzieć w mieszkanku z dala od wnerwiającej mnie rodziny i niczym się nie przejmować. Ale wycieczki krajoznawcze też są bardzo interesującym pomysłem na spędzanie wolnego czasu. A co do tego "uciekamy" to czasami tak mam, że do swojego rozmówcy zwracam się w pierwszej osobie liczby mnogiej, więc zapamiętaj na przyszłość :)
    Jaki z ciebie dobry samarytanin, ale przynajmniej masz jakieś zajęcie. I fakt, mówienie dziewczynie, że zabiłeś jej ojca na pewno nie wpłynie dobrze na waszą znajomość.
    A co do SHIELD to ma tyle krwi na rękach ile Hydra, czy tam inna organizacja. Nawet cel mają podobny, stworzyć bezpieczny świat, tylko że każdy to bezpieczeństwo i dobro świata rozumie na swój sposób, żeby to im było dobrze, od co. I jeszcze każdy twierdzi, że robi dobrze, bo jak jego ideologia może być zła. Hitler też twierdził, że postępuje słusznie. Takich nie zrozumiesz :/

    OdpowiedzUsuń