23 listopada 2016

o.

I jeszcze by im przerwał chwilę "sam na sam"! To by było pokazanie frustracji napalonych staruszków xD
Może cię nie lubią a akceptują jak mój kot mnie? Łączę się w bólu xD
A ja tu chyba Stucky fanów przyciągnęłam/zrobiłam xD
/Nie no, nie wciskajmy dwuznacznych sytuacji gdzie tylko się da. Chłopak i tak już byłby wystarczająco zestresowany, musząc odbyć pogawędkę z dwoma super-żołnierzami. Bucky pewnie sugestywnie polerowałby przy tym swoją metalową pięść, więc stan przedzawałowy murowany.
/Oj tam, lubią, nie lubią - ważne, że tolerują, prawda :P?
/Do Stucky trzeba po prostu dojrzeć!

+ Chciałabym zobaczyć kiedyś rozmowę Jamesa "Bucky'ego" Barnesa i Jamesa "Rhodey'a" Rhodesa pt. "Mój najlepszy przyjaciel to idiota z upośledzonym instynktem przetrwania".
R: Naprawdę mu na tobie zależy.
 Znamy się od dwudziestu sześciu lat, prawie dwudziestu siedmiu. Tony to ekscentryczny, nieco narcystyczny buc, ale to też mój najlepszy przyjaciel. Ja dla niego przeszukałem pustynię wzdłuż i wszech, on stawia mnie na nogi. Ponieważ tak robią przyjaciele.
V: Czyżby to była słodka Wanda?
 Definicja słodkości jako epitetu określającego osoby lub rzeczy oznacza, że ktoś lub coś jest niesamowicie łagodne lub wręcz przesadnie ugrzecznione. Nie jest więc to moim zdaniem określenie, które do niej pasuje. Zdecydowałbym się sformułowanie "ostra", które oznaczałoby, że jest bardzo wyrazista, wrażliwa, o momentami zaciętym, gwałtownym, acz pięknym w swoim nieokiełznaniu wnętrzu.
T: Dobijająca musiała być myśl, że jesteś sam. Samotność ssie. Dobrze, że Rhod ma się dobrze.
 Dla dzieciaka tak, później się przyzwyczaiłem i jedynie uważałem, że jestem najbardziej żenującą osobą na tym świecie, skoro moim najlepszym przyjacielem jest stworzona przeze mnie SI. Ale hej, Jarvis był świetny. Obaj byli. W końcu jeden mnie wychował, a drugiego stworzyłem.

o.

Haha a później kazanie Stevena, który dowiedziałby się o całym zajściu xD Przecież to tak nie można, trzeba go było kopniakiem wywalić za drzwi xD
Twój się do której grupy się zalicza? ;D

Oj tam, oj tam xD Ale aż dziwne, że wszyscy mamy jakieś "ale" do niej xD
/Aż nie wiem, który z nich byłby gorszym wyborem. A jakby taki delikwent trafił na moment, w którym obaj byliby w domu, to nic, tylko współczuć.
/Moje szkaradności zdecydowanie zaliczają się do grupy, którą należy podziwiać. Nie będą gryźć czy odrzucać ogonów, kiedy weźmiesz je na rękę, ale widać, że są poddenerwowane, więc nie chcę robić tego zbyt często.

/Osobiście nie znam na szczęście nikogo, kto ją lubi. Wniosek jest więc jeden - przyciągam do siebie jej antyfanów :P!
R: Hej! Jak tam rehablitiacja?
 Nie ma cudów, paraliż nie minie. Ale Tony wykonał kawał dobrej roboty i chodzę coraz dalej.
V: Masz kogoś konkretnego z kim chciałbyś się udać w tę fascynującą podróż?
 Jest pewna osoba. A moja ludzka, choć o wiele mniej racjonalna część, ma nadzieję, że się to ziści.
T: Haha a powinno i na pewno tak jest.
 Nie jest i to już od dobrych czterdziestu lat. Życie mnie tego nauczyło. Rodzony ojciec zdawał się nawet mnie nie lubić, przez całe dzieciństwo moim jedynym przyjacielem był stary, dobry Jarvis, który u nas pracował, w szkole za mną nie przepadano, bo choć byłem Starkiem, przeskakiwałem po kilka klas, więc zawsze byłem dzieciakiem nie pasującym do towarzystwa. Dopiero kiedy byłem na MIT, poznałem Rhodey'a i stworzyłem Jarvisa. Kilkanaście lat później zatrudniłem Pep. Ale w ogólnym rozrachunku, to cóż... Facet, który był mi bliższy niż rodzony ojciec, chciał mnie zabić. Kobieta mojego życia mnie zostawiła, choć tym razem to ja spieprzyłem. Facet, którego mój ojciec kochał bardziej niż mnie, i którego uważałem za przyjaciela, prawie mnie zabił, a potem zostawił mnie na zadupiu na Syberii w zniszczonej zbroi.  Został Rhodey. Zawsze wyciągał mnie z najgorszego bagna, więc wiem, że da się za mnie pokroić. I on mi wystarcza. Lepszy jest jeden prawdziwy przyjaciel, niż rzesza ludzi, która jest miła, ponieważ czegoś chce. 

o.

O Boże! Aż tak dopracowywać tekstu nie musisz! <3 Ważne, by przyszły pan młody nie słyszał jak Bucky obiecuje Małej ucieczkę sprzed ołtarza xd
Co racja, to racja xD Ale pokiziać go jakoś możesz xD
/Nie muszę, ale chcę <3 I już wyobrażam sobie taki dialog (załóżmy, że Steven gdzieś wybył, coby nie zniszczyć koncepcji):
Przyszły [potencjalny] zięć: Czy mogę prosić o rękę pana córki?
Bucky (z szerokim uśmiechem na ustach): Nie. A teraz wypieprzaj z mojego domu.
/Gekony to nie zwierzęta to kizi-miziania. Jasne, zdarzają się wyjątki, którym nie przeszkadza branie ich na ręce, ale w większości wolą być podziwiane z daleka.

+ Rozumiem, że ktoś może nie chcieć gadać z Natashą. Ale co wam biedny Rhodey zrobił, że nikt z nim nie chce porozmawiać :P?
V: A są jakieś krainy, państwa, miasta, które chciałbyś zwiedzić?
 Chciałbym poznać każdy zakamarek każdego świata. Jednak samotna podróż nie przysporzyłaby mu radości.
T: No i ci, którzy cię po prostu nie lubią.
 To już całkiem odrębna grupa, do tego tak oczywista, że nie widziałem potrzeby, by ja przywoływać. Choć i w niej pojawiają się wyjątki zmieniające zdanie na mój temat. Nie, żeby mi zależało. 

o.

Haha dałam Ci zagwozdkę, czy raczej się tym nie przejmujesz? :p
Ale miłość nie polega na pieniążkach, jak możesz tak okrutnie umniejszyć to uczucie? Puszek pewnie sam wejdzie do pustego terrarium jak się dowie o Twoim podejściu :(
/Będę martwić się tym przy następnej notce. Najpierw muszę przeanalizować koszta i zastosowanie całkowitego, zewnętrznego wyciszenia. 
/Wiesz, miłość miłością, ale bez pieniążków nie miałby jedzenia, światełka i ciepełka, czyli tego, co jest mu potrzebne do życia. Powinien być więc zadowolony z tego, że nie mieszka samotnie w małym pudełku, bo "kupiłam cię, więc siedź cicho" :P
V: A o nim jakie masz zdanie? Masz jakieś "ciepłe uczucia"?
 Mam o nim wiedzę w głównej mierze teoretyczną, zyskaną z danych Jarvisa. Spędziłem w jego towarzystwie niewiele czasu, więc nie mieliśmy większej okazji ku temu, by nawiązać bliższą znajomość. To jednak wielki wojownik z rozległą wiedzą na temat zakątków wszechświata, z których istnienia ludzkość nie zdaje sobie nawet sprawy.
T: Tak to już w życiu jest Tony. Aż dziwnie, że miałeś na coś odwrotnego nadzieję.
 Miałem nadzieję jedynie na to, że ludzie nie są ślepi. Niektórzy nie są. Na innych szkoda słów.

o.

No ale oni mają domek wyciszony nie? czy tylko tak że inni ich nie słyszą? :p
Mógł chociaż psy nauczyć że mają legowisko dla siebie xd to jego wina xd
O Ty leniwcu xD a gdzie miłość do Puszka? :(
/Mają tak dobry słuch, że nawet mimo wyciszenia słyszeliby co dzieje się na zewnątrz, więc kto wie. Choć przyznaję, że nad tym się nie zastanawiałam.
/Jeśli puszek zarzuci mi kiedyś, że go nie kocham, pokażę mu rachunki za terrarium, skałki, kory, ściółki, karmy, lampy i grzałki. Jeśli tego nie odszczeka, będzie czekał go miesiąc w pustym akwarium 20x20x20. Czerpię inspirację od Bucky'ego i jego kanapy :P
V: ale chyba nikt ci nie ma za złe?
 Nie, Któż miałby? Thor nie pojawił się na Ziemi od ponad roku i naprawdę nie sądzę, by przejmował się tym incydentem.
T: za ciebie też kiedyś ktoś świecił oczyma. Karma.
 Kto? Moi prawnicy? Asystenci? Nie narzekali, robili to, za co im płaciłem, a teraz są ustawieni do końca życia, więc wyszło im tylko na dobre. A może masz na myśli Sokovię i biednych Avengers, którzy cierpieli za moje błędy? Jeśli tak, przypomnę, że to nasza kochana Maximoff, którą Rogers otoczył ojcowskim ramieniem, pocieszając za wszelkie krzywdy i broniąc jak lew, ponownie zrobiła z Bannera wroga publicznego numer jeden, doprowadziła do do milionowych szkód, zniszczenia kilku budynków w centrum Johannesburga i śmierci oraz kalectwa cywili, których zdążył zaatakować Hulk, na którego spadła wina za całe zamieszanie? Zapłaciłem za wszystkie szkody, za rehabilitacje, uciszyłem media, a potem dałem jej dach nad głową i służbową kartę. Do teraz to moja organizacja odbudowuje Sokovię, wypłaca odszkodowania i renty. Jednak najwyraźniej nie ważne co zrobię lub powiem, opinia na mój temat się nie zmieni.

RIVOLETTA

Nie znam gorszego uczucia niż to.
Czyli jakbym chciała pogadać z nim o serialach to on by się udzielałw dyskisje? Kiedy następny tydzień Stucky? 
/Ja znam - kiedy jesteś przekonana, że masz kasę w portfelu i nastawiasz się na zakupy, a potem przypominasz sobie, że już ją wydałaś. 
/Tydzień Stucky pojawia się raz w miesiącu, więc kolejny rozpocznie się zapewne piątego grudnia, choć mogę przyśpieszyć to o tydzień, jeśli chcecie. I tak, jak sama zapewne się przekonałaś, tamten Bucky już dawno wskoczył na wyższy poziom i nie jest zgorzkniałym dupkiem, więc spokojnie potrafiłby prowadzić dyskusję o serialach. 
V, Jestem z siebie dumna bo zrozumiałam wszystko co napisałeś.
Jaka jest twoja opinia na temat tego co się dzieje na świecie?
 Cieszę się, starałem się brzmieć jak najbardziej zrozumiale. I cóż, powiedziałem kiedyś, że siła sprzyja podejmowaniu wyzwań. Wyzwania wywołują konflikty. Konflikty prowadzą do katastrofy. Uważam, że zmierzamy właśnie w stronę katastrofy.
T, Twoja poprzednia wypowiedź tak dla mnie zabrzmiała. Tak jakby oni mówili że jakiś produkt jest używany a ty byś powiedział że jest zdrugiej ręki.
Czyli na razie Ross pociąga za sznurki?
W ogóle kto ten Protokół popiera oprócz Rossa? Bo jak pomysł rejestracji mogę jeszcze jakoś przełknąc to przymusowa służba jest dla mnie pogwałceniem praw człowieka
/Mylisz się więc. Więzienie nie równa się aresztowi domowemu, który odbywa się w znanym, bezpiecznym środowisku. Nakaz stałego działania pod rozkazami Rady, jeśli tylko uznają, że zajdzie taka potrzeba, nie równa się ograniczonej czasowo służbie, po której można by zrezygnować i udać się w stan spoczynku, podpisując przy tym zobowiązanie do nie używania mocy. Jeśli opracujemy szczepionkę dezaktywującą, to także będzie opcja.
/Generał Ross został wybrany przez Radę na głównodowodzącego całego tego bajzlu. Przez Radę, na której posiedzeniach pojawiają się przedstawiciele stu siedemdziesięciu państw, które podpisały się pod Protokołem. Stu siedemdziesięciu na sto dziewięćdziesiąt siedem oficjalnie uznawanych i jedenaście nieuznawanych. Zatrważająca większość świata ma zwyczajnie dość Nieludzi.

o.

No to może Liberty chce leżeć na nim a on jej nie ułatwia i stąd te zadrapania xD albo.. Ma guza mózgu :( ponoć koty wygrzewaja miejsca chore, i np jak wskazują na łóżko gdy my wstajemy to tam gdzie one się ułożą a myśmy tam leżali to też miejsce na ciele może być chore xD
Więc dlaczego narzekasz? Pewnie dlatego masz Puszka...
/Zrozummy biednego Steve'a - Bucky pewnie leży nie dość, że w poprzek, to jeszcze na nim, dwa psy tylko czekają aż zwolni się nieco miejsca, by móc się wcisnąć między nich, a do tego jeszcze kot wbija mu pazury w plecy, by ugnieść sobie posłanie. Do tego pewnie jeszcze dziecko, które boi się burzy. I głośni sąsiedzi.
/A żebyś wiedziała, że dlatego go mam. Trzeba mu sprzątać, ale przynajmniej nie wysypie całej kory poza terrarium. Bo drzwiczki ma zbyt wysoko, ha :P!
V: Myślałam że tak Thora nazwiesz. Pewnie każdy ci zazdrości że uniosłeś jego młot. 
 Nie jestem pewien, czy spełniłem wszystkie zasady, podnosząc młot. Posunę się do stwierdzenia, że jeśli to maszyna podniosłaby młot, nie stałaby się godna jego dzierżenia, a przecież praktycznie rzecz biorąc jako android jestem maszyną.
T: Steve też do tego tak podchodzi a widzę że w dwóch obozach jesteście
 Mamy podobne cele, ale skrajnie odmienne metody działania. Ten kłamliwy, arogancki hipokryta woli pogorszyć sprawę, zamiast pomyśleć logicznie, odzyskać zaufanie ludzi i negocjować Protokół. Jeśli podpisałby wtedy ustawę, moglibyśmy już dojść do kompromisu, nikt nie wylądowałby za kratkami, jego psychopatyczny koleżka odbywałby pogadankę z psychiatrą, a ja dalej żyłbym w przeświadczeniu, że moi rodzice zginęli w wypadku. Ale Rogers wolał schrzanić sprawę, nie przejmując się konsekwencjami, za które to ja muszę świecić teraz oczami.