2 października 2015

Mad Aleks

Poruszyłeś temat "bzdurnych dietek", więc co sądzisz o tym: [link]?
Co sądzę? Sądzę, że to jest... szczyt ludzkiej głupoty, delikatnie mówiąc. Widzę tam rozpieszczone dzieciaki,które rozpaczliwie pragną zwrócić na siebie uwagę i znalazły do tego naprawdę cholernie zły sposób. Ale widzę też dzieci o wielkich problemach i wypranych przez mass media mózgach- dwunastolatki, trzynastolatki, czternastolatki na granicy niedowagi, które wierzą w to, że "bycie chudą jest ważniejsze od bycia zdrową"? Które wierzą w to, że bycie chudą sprawi, że będą lepsze od innych? Te dzieci nie wiedzą, że takie postępowanie w przyszłości naprawdę się na nich odbije i będą tego naprawdę żałować. O ile w ogóle będzie dla nich jakieś "w przyszłości".

N: Jeżeli nawiązujesz do odpowiedzi udzielonej w jakimś poście, możesz zostawić komentarz pod nim :)

Astrid Löfgren

Gwarantuję ci, że nie podobałoby się.
Może to, że "dzieciak" kojarzy się z niedojrzałością właśnie, z jakąś nieporadnością, momentami z buntem, infantylizmem. Ale to tylko moje zdanie.
Gdyby tak troszkę przymrużyć oko na pewne sprawy, to nawet byś się jakoś wpasował w taki wzór cnót, jednak już nie wszelakich. No dobra, zamknąć całkiem jedno oko, ale przecież nie ma rzeczy niemożliwych, przynajmniej teoretycznie, i kiedyś mógłbyś uchodzić za bohatera. Pewnie czułbyś się z tym beznadziejnie mając w pamięci te wszystkie okropności, ale myślę, że ludzie mogliby postrzegać cię jako wzór do naśladowania, a to z kolei motywowałoby cię do tych dobrych działań. Musiałbyś jedynie, albo aż, wykazać się czymś, za co ludzie byliby ci niemal wdzięczni.
Biedny człowieku, i ty jeszcze żyjesz?
Całkiem nie wiem dlaczego, ale ogarnęły mnie jakieś dobre przeczucia, że idziesz we właściwym kierunku.
/Cóż, nie od dziś wiadomo, że u mnie wszystko musi być na opak, więc kto wie, może by mi się podobało? Choć wtedy chyba taki nie byłem, więc może nie, nie podobałoby mi się. Ciężko stwierdzić.
/Mówiąc "dzieciak", wcale nie chodzi mi o celowe infantylizowanie kogoś. Nie taki był mój zamiar. 
/Chwila, chwila. Wpasowałbym się we wzór cnót? Jakich niby? Naprawdę mnie tym zaintrygowałaś. Al wracając- nie chcę być postrzegany jako wzór do naśladowania. Nie chcę. Nie chcę też być postrzegany jako ktoś, kogo trzeba nienawidzić. Chcę... być szarym człowiekiem z szarego tłumu, ale wiem, że nie ma na to najmniejszych szans. I to mnie boli. Jak diabli.
/No niestety nadal żyję. To też mnie boli.
/Może i idę, ale patrząc na mojego życiowego pecha i prawdziwy talent do podejmowania kiepskich decyzji- i tak pewnie to spieprzę. I ta świadomość to dopiero boli.

Astrid Löfgren

No chyba tym, że ma dwójkę z przodu, a nie jedynkę. Masz rację, zgadzam się ze wszystkim, jednak osobiście irytowałabym się, gdyby na każdym, a przynajmniej co drugim czy trzecim, kroku mówiono o mnie "dzieciak", bo nie wydaje mi się, by było to przyjemne ani do końca zgodne z prawdą, choć oczywiście można podejść do tego humorystycznie. Nie powiesz mi, że ci się podobało za szczenięcych czasów w wieku 20+, gdy traktowano cię jak rozkapryszone dziecko. "Dzieciak" to takie dosadne określenie w moim odczuciu. Chyba dlatego, że sama używałabym słowa "niedojrzały", choć granice są bardzo cienkie. No ale z racji twojego życiowego doświadczenia masz pełne prawo nazywać dzieciakami nawet trzydziestolatków i nie chodzi tu o wiek.
Bierz przykład z Capa. Przecież to wzór cnót wszelakich, więc wystarczy robić to co on. Taki tam mocny skrót myślowy. Ale tak poważnie to wyobrażam sobie, że możesz mieć problem z rozróżnieniem co jest dobrym działaniem a co złym. Jeszcze chyba tego nie opanowałeś w zadowalającym stopniu, czyż nie?
Weź ty te życie ustaw do pionu, bo niedługo pech cię bardzo mocno pokocha i zawiąże z nim jeszcze bardziej owocną koalicję. Ileż można od tego życia po dupie dostawać.
Co masz na myśli, mówiąc o "dobrej stronie"? Nie jest to dla mnie do końca jasne.
/Cóż, moje "szczenięce czasy 20+" nie trwały zbyt długo, a do tego były trochę inne i wymagały szybkiego dorośnięcia. Nie było wtedy czasu na niedojrzałość i rozkapryszenie. Więc nie wiem czy podobałoby mi się to czy nie, bo mnie tak nie traktowano. Ciężko też postawić mi się w miejscu dzisiejszych dwudziestoparolatków, bo ja w tym wieku miałem stopień sierżanta, jedną niewolę za sobą i długą listę osób, które zestrzeliłem. A to trochę zmienia, prawda? Nie wiem też, co wydaje się być takiego obraźliwego w słowie "dzieciak". Rozumiem, że w pewnym wieku chce się być już traktowanym jak dorosły, ale nie przesadzajmy, nazwanie kogoś dzieckiem to przecież nic obraźliwego.
/A wyobrażasz mnie sobie jako chodzący wzór cnót wszelakich? Ja to nie on. Nie jestem chodzącym ideałem i gdybym chciał go naśladować, zwariowałbym. I tak, łatwo zgadnąć, że nadal mam drobne problemy z rozróżnianiem tego, co tak naprawdę jest dobre. Ale takie naprawdę drobne.
/Urodziłem się pod pechową gwiazdą, złym ustawieniem planet i przypadł mi wyjątkowo kiepski chiński znak zodiaku. Innego wyjścia nie ma. 
/Cóż, dla mnie też nie jest to jeszcze do końca jasne. Dlatego mam tylko część planu. Trochę ciężko określi, co tak naprawdę jest tą dobrą stroną.