N, tak tylko mówisz, a gdyby pojawił się na żywo, poszłabyś za nim w ciemno.
E tam, zaprzyjaźniliby się w końcu. Lubię wpędzać go w traumy. To moje życiowe powołanie.
/Gdybym miała wymyślić jakiś realistyczny scenariusz takiego spotkania w jakiejś ciemnej uliczce, wyglądałoby to zapewne jakoś tak - albo grzecznie bym za nim poszła, błagając w myślach o to, by niczym mu nie podpaść, albo zaczęłabym szlochać i prosić o to, by mnie puścił. Wszystko zależy od tego, jaki każde z nas miałoby dzień. Bo choć książki nie należy oceniać po okładce, to Bucky ze swoim stylem na bezdomnego, pochmurną miną i wspaniałym charakterem misia-królisia, może jednak przerażać.
/Albo by się zaprzyjaźnili, albo rozerwali na strzępy. Albo poszli na wódkę, by porozmawiać o wspaniałości Mateczki.
+ Okładka dla "Thunderbolts #7" od Marco Checchetta - klik. Znów
aww.
Steve, a znalazła cokolwiek?
Z tego, co wiem, skupiła się głównie na znalezieniu kilku próbek, które pomogłyby jej zrozumieć to, co tak naprawdę miało tam zajść. Jest to dość istotne, ponieważ nie tylko ja mam dziwne przeczucie, że nie odpuszczą tak łatwo. To nie w ich stylu.
Bucky, to raczej było pytanie retoryczne. Nie twierdzę, że nie żałujesz, ani nie twierdzę, że żałujesz. Nic mi o tym nie wiadomo.
Jaki w tym sens? Pytać kogoś o zdanie i mieć je gdzieś?
/To następnym razem dopisz "To pytanie retoryczne" mniejszą czcionką. Wiesz, że czasem jestem niezbyt lotny, jeśli chodzi o te sprawy. Nawet bardzo niezbyt, jak mam ten... no, moment zaćmienia czy coś.
/A czy wszystko musi mieć sens? Poza tym, mówię, że nie zawsze muszę brać sobie jakąś odpowiedź do serca, bo nie muszę się z nią od razu zgadzać, ale skąd mam to wiedzieć, jak jej nawet nie poznam, bo nie zapytam? Chwila, czy ja znowu bredzę? Trochę chyba tak, ale nie jakoś bardziej niż zwykle.