4 kwietnia 2015

Ana Morgan/ Astrid Löfgren

Będę negocjować. Resztę też chcę "dogłębną" :)
***
Popieram, nie damy się tak łatwo spławić.
N: Bucky nie chce dawać podpowiedzi, bo się chłopina wkopał :P

Dobra, dobra. Opiszę wszystko od koloru szminki przez każdego zarobionego siniaka na pończochach- swoich i nie swoich- skończywszy. Teraz dobrze? Myślałem, że to oczywiste.

Ana Morgan/ Astrid Löfgren

No dobra, to nie ciągnę za język w kwestii co tam Sam widział.

Myślę, że przede wszystkim tego, żebyś o Francuzkach, gorsecie, swataniu i może o innych ciekawych rzeczach opowiedział. Nie tak na "odczepnego", ale tak wiesz, szczerze :D Ode mnie czegoś oczekujesz, jeśli przegram? Czy gramy na jedną stronę?

Mogę opisać spotkanie z Francuzkami bardzo dogłębnie, proszę bardzo.
Nie wiem, co miałby chcieć, więc niech stracę.
Stoi.

Astrid Löfgren

O, a jakich jeszcze dziwnych, jak już zacząłeś? :D Kwiatuszków i tak nie odpuszczę. Za późno. Już stoją mi przed oczami.

Dobra, to ustalmy, o co gramy. Bo jak wygram, chcę coś z tego mieć. A jak ty wygrasz, też możesz coś chcieć, nie?
Sam widział jak płaczę więcej razy niżby kiedykolwiek chciał, miał okazję nawet widzieć mnie nago, więc uwierz, wolę to przemilczeć.
Więc czego ode mnie oczekujesz?

Astrid Löfgren

O jaki gamer się z ciebie zrobił. Ale zawsze to jakaś rozrywka, nie?
Właśnie wyobraziłam sobie twoją rękę obwieszoną magnesami w kształcie warzywek, owocków, misiów i kwiatuszków. Bezcenne.
Sam ma rację, chyba jak zwykle zresztą.

Cwaniak, no.

Neeee, nalegam na podpowiedź już teraz :D Cokolwiek bym nie powiedziała, na pewno byłoby cholernie mroźno :P
Wypraszam sobie, kwiatuszków nie mam. Resztę przemilczmy.
Sam znajdował mnie w wielu dziwnych sytuacjach, ale to go chyba zaskoczyło.

Nie dam podpowiedzi już teraz, bo to zniszczyłoby całą zabawę. Chcę wiedzieć o jak dziwne rzeczy mogę być podejrzany. Trzeba się skupić.

Ana Morgan/ Astrid Löfgren

Jamie a więc czego chcesz za te zapewne bardzo ciekawe historie? I choć wizja ciebie w gorsecie jest bardzo zachęcająca, bardziej interesuje mnie jak wypadłeś w roli swatki lub co tam wyprawiałeś z tymi Francuzkami :P Ja mogę zgadywać, może z Astrid coś wymyślimy tylko jak już wcześniej mówiłam trudno wziąć pomysł z powietrza. I widzę, że masz dzisiaj dość dobry humor skoro zamieniasz swą znienawidzoną protezę w notes ;P
***
James, a tak się zapierałeś, że w tej protezie nic dobrego nie ma! Kłamczuch! :D
No, to co chcesz? Szantażysta nam wyrósł. Skubaniutek.
Pomysłów mam kilka, cóż to takiego mogło być, ale też wolałabym mieć jakiś punkt zaczepienia, jak Ana, więc zaszczyć nas jakimś nakierowaniem myśli, proszę :)
To proponuj, zagrajmy w ciepło- zimno. Jeżeli okażą się bardzo zimne, dam podpowiedź.
Humor, humorem. Gdy Sam wrócił to powiedział, że miewam humorki jak ciężarna, bo jednak zostawiał mnie w wisielczym nastroju.
To bardzo poręczne, że tak powiem, przyczepiam sobie coś ważnego magnesem i wiem, że nie zapomnę. I do tego przyjemne z pożytecznym.


Ana Morgan/ Astrid Löfgren

Oj, James, to co mamy zrobić, żebyś opowiedział?
Dołączam się do Any :D
W sumie, proteza nie jest taka zła, można przyczepić notatki na magnesy, czuć wtedy interesujące mrowienie w nerwach. 
Rozumiem, że wizja mnie w gorsecie może być naprawdę intrygująca, ale nie jestem tak bezinteresowny by ją sprzedać i niczego z tego nie mieć. Choć przyznaję, że pończochy to chyba była zemsta.

Astrid Löfgren

N, jak zacznie przesadzać, to w końcu ktoś go zgasi. Myślę, że nie będzie problemu :)
James, a czy w tamtych czasach nie było tak, że wielu młodych ludzi po prostu chciało brać czynny udział w wojnie, bo mieli ideały, bo chcieli bronić swojej ojczyzny, swoich rodaków, i w pewnym sensie dlatego, że musieli? Czy to na pewno było z twojej strony zgrywanie bohatera i nic poza tym? Dobrze pamiętam swojego dziadka-wujka, który w wieku 18 lat poszedł na wojnę i często powtarzał, że najcenniejsze dla niego było życie swoich i ich bezpieczeństwo.
Steve się nie podda i dobrze. Na twoim miejscu chyba wręcz cieszyłabym się, że ktoś chce w ogóle o mnie walczyć.
Wiem doskonale, jak upokarzające jest proszenie kogokolwiek o cokolwiek, co samemu mogłoby się zrobić, ale nie ma takiej możliwości, nieważne z jakiej przyczyny. To akurat rozumiem bardziej, niż myślisz.
Co się stało to się nie odstanie, więc można jedynie przeanalizować przeszłość i zbudować przyszłość, taką, jaką chcemy, żeby była. Przynajmniej po części.
Mówimy o Ameryce, nie o państewku, którego nawet wtedy nie było na mapie. 
Miałem trochę ponad 20 lat i zaciągnąłem się tylko dlatego, bo wiedziałem, że mój ojciec chciałby tego i zrobiłby to samo, gdyby żył, choć matka prosiła bym tego nie robił.
Nie byłem też takim patriotą jakiego zrobiły ze mnie podręczniki od historii. Ze wstydem przyznam, że nawet często drwiłem ze Steve'a, ale teraz już widzę, że byłem dupkiem.

Blue Greyme

Bucky: boisz sie przyszłości? Ja mam czasami tak silne stany (hahaha takie zabawne) nerwowe ze bez czekolady, kocyka i dobrego filmu sie nie obejdzie. Ale z drugiej strony przyszłośc moze byc dobra. Mozemy sie czegos nauczyc, kogos poznac.. ostatnio masz taki filozoficzny nastrój. Pociesz :c
N: Odpowiedziałam w Mniej na poważnie  :)

Bucky:
Przeraża mnie przeszłość, boję się teraźniejszości, a przyszłość... Chyba trochę mniej, bo mogę wyznaczyć sobie cel do którego będę dążyć. Będzie wiele przeciwność na drodze, to pewne, ale... to jak jazda na rowerze- nie można zniechęcać się pierwszym upadkiem, trzeba wsiąść z powrotem
i jechać dalej, bo po pewnym czasie prościej będzie utrzymać równowagę i droga stanie się łatwiejsza. Nie można bać się wejścia na rower.

Ana Morgan

James Buchanan Barnes jesteś przebrzydłym manipulantem! Oj już dawno nikt mi tak nie zadziałał na nerwy, a to naprawdę wielka sztuka, cholerny szantażysto! Dobrze, więc niech będzie taki układ, ja dam ci spokój z twoją żelazną protezą, a ty grzecznie opowiesz mi te wszystkie ciekawe historie :P Zapewne są mniej upokarzające od twej wpadki.
Ciekawa propozycja. Zastanówmy się... nie.  

Astrid Löfgren

N, przeżyliśmy "Sam zrobi to, Sam zrobi tamto, Sam powie to, a jak Sam każe to ja zrobię, Sam mówi...", to i Steve'a przeżyjemy :D Już zakasuję rękawy na bitwę!
James, to wszystko jest trudne. Bardzo trudne. Zwykłym człowiekiem nie jesteś, nie można temu zaprzeczyć, więc jak by nie patrzeć w twoim przypadku całkiem naturalne jest, że boisz się rzeczy, które dla innych są normalne i oczywiste, a dla ciebie to jest tak wręcz nieosiągalne, jak dla zwykłego człowieka wejście na Mount Everest i to zimą. Przyczyna jest prosta: podczas swojego "złego", tamtego życia - nie wiem, jak je nazywać - nie doznawałeś tych normalnych rzeczy, a ludzie najczęściej boją się tego, czego nie znają, i do których nie są przyzwyczajeni. Więc wcale ci się nie dziwię, że się boisz. Nadzieja jest w tym, że z upływem czasu i robieniem malutkich kroczków naprzód, w końcu wleziesz na swój Mount Everest.
Jestem pewna, że gdybyście ze Stevem zamienili się miejscami, broniłbyś go tak samo, jak on broni ciebie. To jest ta więź, która przetrwała całe dekady i przetrwała to, kim się stałeś. Myślę, że Steve z ciebie nie zrezygnuje tak łatwo. Zbyt ważnym człowiekiem jesteś w jego życiu tym bardziej teraz, kiedy powróciłeś do żywych (jak to idiotycznie brzmi).
N: Przy tym  faza"Sam powiedział..." to była pestka :P Teraz będzie znacznie gorzej.

Bucky:

Wiem, że Steve się nie podda, bo już raz to udowodnił. Byłem cholernym, egoistycznym dupkiem,
a on i tak zawsze widział we mnie tylko to, co dobre. I jest mi cholernie wstyd, bo czuję, że nie byłbym w stanie walczyć o niego tak, jak on o mnie. Nie potrafiłbym kilkukrotnie ryzykować życia dla samej wiary w niego, bo wbrew wszystkiemu, to on zawsze był silniejszy ode mnie. Gdyby to Steve był na moim miejscu to... nie potrafię nawet myśleć o tym, że to on miałby tam być. Steve nawet nie powinien tu być. Powinien zostać znaleziony prędzej, powinien ożenić się z agentką Carter, mieć gromadkę dzieci i dożyć spokojnej starości. A wszytko poszło nie tak, bo byłem dzieciakiem, który chciał bawić się w wojnę i zgrywać bohatera.

 I wiem, wiem, że nie powinienem rozpatrywać "co by było gdyby", bo to tylko mi szkodzi. Wiem, ale i tak nie mogę przestać, bo to właśnie to, że byłem zwykłym gówniarzem doprowadziło mnie na stół Zoli, do cholernych Alp i do momentu, w którym nie potrafię samemu włączyć gorącej wody pod prysznicem, bo boję się, że zostanie uznane to za cholerne sprzeciwienie się i znowu będę ukarany. Nawet nie wiesz, jak cholernie bolesnym uczuciem jest to, że muszę prosić Sama
o odkręcenie pieprzonego kranu, bo sam boję się tego zrobić. Tak, można być ze mnie dumnym.

Ana Morgan

N oglądałam "Sędziego" i to dobry film :), nawet rola RDJ jest odmienna od jego pozostałych :) Ja na swojego mówię Leopold i nikt nie wie o co chodzi :D
Sam wszystko oprócz przygłupich komedii romantycznych, które mają jedną i tą samą fabułę, a wymieniają się jedynie aktorami. Z twoich propozycji oglądałam jedynie "Ojca chrzestnego" i to było lata temu, więc chętnie przejrzę twoje propozycje. I chyba masz rację, co jest z tymi pierwszymi samochodami, że nadaje się im imiona :)
Buchanan: Chętnie posłucham o tych twoich młodzieńczych występkach, przekonamy się czy jesteś lepszy ode mnie :P Przynajmniej jakiś obszar moich poszukiwań. Trudno jest wybrać coś nie mając o niczym pojęcia. Nie jestem jasnowidzem :P I owszem telewizja jest nudna, ale kiedyś wspomniałeś, że oglądałeś jakieś filmy, nic cię w nich nie zainteresowało?
Kradłem, kantowałem i wdawałem się w bójki. To nic, czym można by się chwalić.
Nie widzę niczego ciekawego w grupie ludzi, która udaje, że jest inną grupą ludzi. Chociaż czasem oglądam Animal Planet o trzeciej rano. Jakże pasjonujące.
Jeśli zgadniesz, opowiem wspomnianą kiedyś historię o francuskich dziewczętach albo o mojej nieudolnej zabawie w swatkę lub o tym, jak niedźwiedź skopał mi tyłek. Chyba, że będziesz wolała posłuchać o tym, dlaczego Steve kazał przebrać mi się za kobietę. Nic do stracenia, próbować zawsze można. 

Astrid Löfgren

N, już czuję w kościach zażartą dyskusję... :P
James, wiesz co? Z tych wszystkich twoich wypowiedzi, ta najbardziej chwyciła mnie za serce. Może i jesteś tchórzem w pewnych momentach, ale kto czasem nie jest? To ludzkie się bać. Bardziej nienormalne by było, gdybyś w ogóle strachu nie odczuwał. W końcu odnalazłeś stabilną i silną motywację, bardzo mnie to cieszy.
N:  Więc szykuj  się na 10/11!
I muszę się zapytać- Bucky nie przesadza z tymi wtrąceniami o Capie? Komiksowy post-WS Bucky miał okres, że ciągle wtrącał, że Steve zrobiłby to, Steve pomyślał by tak, Steve powiedziałby to... Nie będzie to zbyt irytujące?

Bucky:
Nie boję się skakania z samolotu bez spadochronu, bo wiem, że i tak się pozrastam, ale boję się rzeczy, które dla innych są zwykłą codziennością. To one mnie przerażają, bo to wszystko wydaję się być tak... normalne, że aż nierealne. Nie mogę przestać myśleć, że to musi być jakiś podstęp, bo to nie jest coś, co spotyka typów takich jak ja. 
Dziś mija rok od Waszyngtonu i mówią o tym wszędzie. Radio, gazety, wiadomości, internet. Koszty strat, liczby ofiar... Sam pokazał mi nagranie z wypowiedzi Steve'a. Ten cholerny palant był tam i bronił Zimowego Żołnierza. A obiecywał, że nie będzie robił niczego głupiego. 

Astrid Löfgren

Ostatnim zdaniem mnie kupiłeś, Barnes, oj kupiłeś.
To trochę tak, jakby ktoś albo coś zostawiło ci otwartą furtkę, może nieświadomie. Furtkę, która prowadzi do tego "dawnego" ja. Furtkę, przez którą mogą wrócić wspomnienia, albo przez którą ty możesz przejść i wyciągnąć ręce po przeszłość. To naprawdę zaskakujące, że tak wiele pamiętasz. Widocznie metody tych... nie powiem kogo, nie były tak doskonałe, jak mogłyby się wydawać. W sumie to, że wiele pamiętasz, najbardziej chyba świadczy o tym, jak silnym jesteś człowiekiem, serio.
Mam nadzieję, że tym razem się nie poddasz i że będziesz walczył. O siebie przede wszystkim.
Gratuluję ci tego roku. Po prostu.
N: Czyli nie było tak źle? Następne już będzie zrzędzenie, nie martw się :P

Bucky:
 Pamięć to jednocześnie moje błogosławieństwo i moja klątwa. Część drzwi nadal jest zamknięta, a ja nie mam na tyle odwagi by pójść szukać kluczy. Wiem, że prędzej czy później muszę przejść przez cały korytarz, ale naprawdę boję się tego, co znajduję się za częścią tych drzwi. 
 Ale wiem, że muszę to zrobić, bo to jedyna droga do odkrycia wszystkich elementów układanki. Wiem, że nie mogę powrócić do bycia Bucky'm Barnesem, nie mogę być bohaterem, którym był, ale zawszę mogę zostać tym, kim zawsze chciał być. Dobrym człowiekiem. Nie tchórzem, który przez ostatni rok nawet nie  miał odwagi spotkać się z kimś, kto znów go uratował i kiedyś był jego najlepszym przyjacielem.

Blue Greyme

N: borze borze tyle cudownych gifów! I weź tu oszczędzaj pamięć, nie?;-;
Jakiś fajny film z Sebastianem polecisz?
James: zaobserwowałam że oczy też masz śliczne...
 N: Jestem fanką Bucky'ego, pana Stana już dużo mniej i niewiele pozycji z nim widziałam, ale mogę polecić serial Kings [2009]- jeśli nie będziesz mogła znaleźć napisów to mogę podesłać. Astrid wspominała, że Political Animals [2011] też są całkiem dobre- możesz znaleźć je z polskim napisami na filmmex.pl . 
 Chyba, że chcesz sobie tylko popatrzeć jak Sebastian ładnie wygląda, wtedy polecam Zjawy :P

Bucky:
Ym, dzięki? Chyba.

Ana Morgan

#1 Wszyscy: Czy możecie mi polecić jakieś naprawdę dobre filmy o ciekawej fabule? + Czy uważacie, że osoba, która nadaje imię samochodowi jest normalna?

#2 Sam chciałeś, ale skoro nie masz o czym opowiadać to chętnie poczytam bardzo ciekawą historię o twojej zabójczej protezie. Jeśli się powiedziało A Buchanan to trzeba powiedzieć B ;) I spokojnie mam nadzieję, że do jutra uda mi się znaleźć nowy pseudonim dla ciebie :D
N: 
 Osobiście ostatnio oglądałam i polecić mogę The Judge (2014) z RDJ  i R.Duvallem oraz Labirynt (2013) z H.Jackmanem i J.Gyllenhaalem. Oba filmy nie są jakieś wybitne, ale na pewno powiedzieć można, że są ponadprzeciętne i dobrze zagrane. Oglądałaś/ czytałaś Fight Club?
Ja swój samochód nazywam Wypierdkiem, więc na pewno są normalniejsze ode mnie :P

Sam:
 Zależy jakich gatunków poszukujesz. Lot nad kukułczym gniazdem, Ojciec chrzestny, Forest Gump...
 Moje pierwsze auto nazywało się Sandy, więc wszyscy jesteśmy tak samo normalni.
Bucky:
 Nie oglądam filmów, telewizja jest nudna.
 Buchananem nazywała mnie moja matka, gdy była na mnie wściekła. Właściwie to Jamesem Buchananem Barnesem, synem wdanym w "tego człowieka" i skaraniem boskim. Przypomniałem to sobie ostatnio i doszedłem do wniosku, że miała do tego wiele powodów. I anielską cierpliwość.
 I nie, nie powiem tego. Zawsze możemy zagrać w grę. Zgaduj.