4 kwietnia 2015

Astrid Löfgren

N, już czuję w kościach zażartą dyskusję... :P
James, wiesz co? Z tych wszystkich twoich wypowiedzi, ta najbardziej chwyciła mnie za serce. Może i jesteś tchórzem w pewnych momentach, ale kto czasem nie jest? To ludzkie się bać. Bardziej nienormalne by było, gdybyś w ogóle strachu nie odczuwał. W końcu odnalazłeś stabilną i silną motywację, bardzo mnie to cieszy.
N:  Więc szykuj  się na 10/11!
I muszę się zapytać- Bucky nie przesadza z tymi wtrąceniami o Capie? Komiksowy post-WS Bucky miał okres, że ciągle wtrącał, że Steve zrobiłby to, Steve pomyślał by tak, Steve powiedziałby to... Nie będzie to zbyt irytujące?

Bucky:
Nie boję się skakania z samolotu bez spadochronu, bo wiem, że i tak się pozrastam, ale boję się rzeczy, które dla innych są zwykłą codziennością. To one mnie przerażają, bo to wszystko wydaję się być tak... normalne, że aż nierealne. Nie mogę przestać myśleć, że to musi być jakiś podstęp, bo to nie jest coś, co spotyka typów takich jak ja. 
Dziś mija rok od Waszyngtonu i mówią o tym wszędzie. Radio, gazety, wiadomości, internet. Koszty strat, liczby ofiar... Sam pokazał mi nagranie z wypowiedzi Steve'a. Ten cholerny palant był tam i bronił Zimowego Żołnierza. A obiecywał, że nie będzie robił niczego głupiego. 

1 komentarz:

  1. N, przeżyliśmy "Sam zrobi to, Sam zrobi tamto, Sam powie to, a jak Sam każe to ja zrobię, Sam mówi...", to i Steve'a przeżyjemy :D Już zakasuję rękawy na bitwę!

    James, to wszystko jest trudne. Bardzo trudne. Zwykłym człowiekiem nie jesteś, nie można temu zaprzeczyć, więc jak by nie patrzeć w twoim przypadku całkiem naturalne jest, że boisz się rzeczy, które dla innych są normalne i oczywiste, a dla ciebie to jest tak wręcz nieosiągalne, jak dla zwykłego człowieka wejście na Mount Everest i to zimą. Przyczyna jest prosta: podczas swojego "złego", tamtego życia - nie wiem, jak je nazywać - nie doznawałeś tych normalnych rzeczy, a ludzie najczęściej boją się tego, czego nie znają, i do których nie są przyzwyczajeni. Więc wcale ci się nie dziwię, że się boisz. Nadzieja jest w tym, że z upływem czasu i robieniem malutkich kroczków naprzód, w końcu wleziesz na swój Mount Everest.
    Jestem pewna, że gdybyście ze Stevem zamienili się miejscami, broniłbyś go tak samo, jak on broni ciebie. To jest ta więź, która przetrwała całe dekady i przetrwała to, kim się stałeś. Myślę, że Steve z ciebie nie zrezygnuje tak łatwo. Zbyt ważnym człowiekiem jesteś w jego życiu tym bardziej teraz, kiedy powróciłeś do żywych (jak to idiotycznie brzmi).

    OdpowiedzUsuń