26 kwietnia 2015

Astrid Löfgren

Clint, mokro, bo pogoda brzydka, czy mokro, bo jakiś zbiornik wodny musiałeś odwiedzić?

James, z kopaniem chodzi o to, że wszystko da się ze sobą porównać, wyciągnąć wnioski, podciągnąć pod obecny stan, więc co mi z tego, że o jednej, ehm, rzeczy poopowiadasz. Poniżej pasa? Masz na myśli kolanka? :P
Ale nie, nie musisz.
Niech wyłazi jak najczęściej, bo o wiele lepiej się z tobą wtedy gawędzi. Szczerość przede wszystkim i mów co chcesz, tylko nie wiem, co to miałoby być za rozwinięcie. To chyba najbardziej oczywiste z oczywistych rzeczy. Chyba?

N, ale to nie tylko moja wina! :P
N: Nieee... nie twoja, demoralizujesz mi go, ot co :P 
Jak tak bardzo te szczegóły chcesz to mogę zagłębić się w temat bardziej, ale- jeśli to nie problem- wolałabym zostać przy ogólnikach, bo niezbyt lubię- jeśli można to tak nazwać, czytać o torturach. Doszłam do momentu rozgniatania jeńcom jąder i wyrywania kończyn ze stawów, wymiękłam. 

Clint:
Musiałem, nie musiałem, ale widocznie ten zbiornik bardzo chciał poznać mnie bliżej. Przynajmniej niczego nie połamałem, jakiś plus.
Bucky:
To zwyczajnie najbardziej wbiło mi się w pamięć i chyba nic w tym dziwnego. Może i lubowali się w tym tylko w '45, potem- dzięki temu tam na górze- im się widocznie znudziło. 
Nie do końca kolanka, ale też są dwa. O kolanach też mam kilka milusich anegdotek, nie musisz się martwić.

Tak czysto teoretycznie- psychodoktorkowi nie wystarczyłby sam fakt, że te żebra mi łamano w bardzo miły i łagodny sposób? Tak ważne jest kiedy, gdzie i ile ich roztrzaskano? Za większy dramatyzm dostałbym nalepkę dzielnego pacjenta?

Rozmawiasz z gościem, który miał problemy z wiązaniem butów i któremu tydzień zajęło zorientowanie się, że człowiek do życia potrzebuje wody, więc nie, to wcale nie było dla mnie tak oczywiste jak może się wydawać. Sam musiałem odkryć jak działa moje ciało, więc było kilka dość... upokarzających momentów.

Mógłbym rozwinąć temat i to bardzo, bo mam bogatszą wyobraźnię niż mogłem się spodziewać. Ale chyba sobie odpuszczę, bo cytując- co ja właśnie pieprze? 

1 komentarz:

  1. N, wcale nie demoralizuję! To on demoralizuje mnie. Taki dziewięćdziesięciolatek, który mi tu opowiada, co tam sobie wyobraża :D
    Co ty, nie musisz tego wyszukiwać, nie wymagam tego absolutnie!

    Clint, opowiesz coś o tym przyjemnym spotkaniu?

    James, dostałbyś słoneczko z uśmiechniętą minką, bo na nalepkę dzielnego pacjenta raczej byś nie zasłużył. Zależy kogo masz na myśli mówiąc "psychodoktorek", jest różnica między psychiatrą, psychologiem, a psychoterapeutą, chociaż potocznie wszystkich wrzuca się do jednego wora. Każdego będzie interesowało co innego. Mnie nie interesują te biologiczne pierdoły, które lubują lekarze, a raczej zastanawia mnie sam fakt tego, ile człowiek może znieść i co go kształtuje, więc poniekąd każda informacja byłaby przydatna.

    Tak, odpuść, są jakieś granice dobrego smaku, co nie? Tak.

    OdpowiedzUsuń