6 września 2016

Astrid Löfgren

N, wybaczam, bo sama się trochę naszukałam.
No i widzisz, co ta Ameryka robi z człowiekiem… Pobędziesz tam chwilę i już nie pamiętasz rodowitego języka. Zapewne dla każdego innego od Polaka odbiory ta wersja polskiego jest idealna. Może myśleli, że nie usłyszymy?
We mnie będzie miał trudną uczennicę. Umiem grać ledwo w dwie gry. Nie wiem, czy starczy mu cierpliwości.
/Jak mogłyśmy zapomnieć, że w MCU mamy już przecież materiał na kobiecego Thora? Zwie się on Jane Foster :P
/To na pewno. Polski to przecież taki egzotyczny, szeleszczący język z jakiegoś Prószkowa gdzieś na końcu Europy. I ciekawe czy arabski też był aż tak zmasakrowany :P? Dla nas może brzmieć to płynnie, ale ktoś, kto zna tej język, mógł łapać się za głowę jak my przy Henryku. Ale i tak chyba najbardziej rozwaliło mnie CNN w Polsce w 1983 roku.
/Ja to ledwo w wojnę daję radę, więc jakby co, wścieknie się najpierw na mnie.
Wiedziałam, że ci się spodoba. Ale Steve ma rację, dzieciaki by cierpiały. Zawsze możecie adoptować będąc na emeryturze. Wyobrażacie sobie siebie w roli tatusiów?
No i Bucky, w ogóle nie bywasz w śniadaniówkach? 
B: Od razu cierpiały. Są gorsze imiona niż Brooklyn i America, a poza tym, kto byłby na tyle głupi, by naśmiewać się z naszych dzieciaków? Steve może jest miły i kulturalny, ale ja nie...

S: I dlatego nie zapraszają cię już do śniadaniówek.,,

B: Ale ja nie, jak mówiłem, i wciąż potrafię wytłumaczyć pewnym wymoczkom, że z innych nie wypada się naśmiewać. 

S: Tu się zgodzę, potrafił to. I to za pomocą słów, nie pięści, żeby była jasność. Więc z tym dalibyśmy sobie radę. Z całą resztą byłoby już gorzej.

B: Bylibyśmy najgorszymi rodzicami, jacy chodzą po tym świecie. Ewentualnie bylibyśmy w pierwszej dziesiątce.

S: Nie przesadzaj, co najwyżej w pierwszej pięćdziesiątce.

1 komentarz:

  1. N, nie, nie, nie… Nie zgadzam się.
    Tajemnicę poprawności arabskiego mogą tylko rozwiązać ci, którzy go znają. Ale skoro polski został zmasakrowany, to małe szanse, że arabski nie. CNN w Polsce, bo to może jakaś alternatywna Polska była? Gdzieś bliżej Ameryki?
    No to będzie miał z nami naprawdę ciężko. Już biedakowi współczuję.

    Śmiać to może nikt by się nie odważył, ale gdyby im się te imiona wybitnie nie podobały, jak tobie twoje drugie, to by jakiś czas mogły z tego powodu cierpieć, zanim by się przyzwyczaiły. Nie wyobrażam sobie ciebie w takich programach. Korzystałeś z zaproszeń? Kiedy jeszcze cię zapraszano...
    Jestem za Steve’m, w najgorszym wypadku bylibyście w pierwszej pięćdziesiątce. Ale hej, przecież nie mogłoby być bardzo źle. Ty Bucky masz doświadczenie – trochę lat minęło, ale mniejsza – a Steve cierpliwość. I obydwaj macie wielkie serducha.

    OdpowiedzUsuń