#1 N naprawdę rozładowałaś atmosferę :D Nieźle mnie rozbawiłaś, więc ci się udało.
Sam nie dziwię ci się. Ja sama bym Barnesa rozszarpała za takie coś. Tak to jest z ludźmi. Wyciągasz do nich pomocną dłoń, poświęcasz się i chcesz jak najlepiej, a oni w najmniej oczekiwanym momencie wbijają ci nóż w plecy. Przykre :(
James średnia długość życia była niewysoka ze względu na złe warunki sanitarne, brak leków i niewielkie obeznanie w medycynie, a nie z powodu broni. Na wojnie ginęli młodzi, to się raczej nie zmieniło. Zapewne to twoje rzężące żelastwo zamiast ręki jest o wiele lepszą bronią.
#2 N dlaczego "żadnych pytań o Budapeszt"? Ciekawy temat mógłby z tego wyniknąć :DN: Próbowałam dopasować Budapeszt do jakiejś znanej mi misji tego duetu, ale nijak nie potrafię, a nie chcę zmyślać nie wiadomo czego.
Sam jak idą poszukiwania? Kto ci w nich pomaga?
Clint witam cię serdecznie :) Pierwsze pytanie ode mnie dlaczego łuk? I to chyba ze względu na niego lubię cię najbardziej :D
James czy ty w ogóle myślałeś o Samie, kiedy zachciało ci się zwiać? Jesteś pieprzonym egoistą! Po co w ogóle korzystałeś z jego pomocy. Nie jest ci wstyd? Tak go wykorzystałeś. On chciał ci pomóc, a ty wbiłeś mu nóż w plecy. Jeszcze w zamierzchłych czasach, kiedy ten blog dopiero powstał, zapytałam ci się, czy nie wolał byś zemścić się na co poniektórych. Ty odpowiedziałeś, że to nie ma sensu. Człowieku, jak można ci w ogóle zaufać?
I to "w zamierzchłych czasach" istnienia bloga, czyli pięć tygodni temu :P
A o zachowanie Bucky'ego z pretensjami do pana Brubakera. Chociaż nie, "mój" jest bardziej milusi, bo nie użył granatu :)
Clint:
A dlaczego nie? Uczyłem się strzelać od dzieciaka, a poza tym jest cichy, ma długi zasięg i ludzie raczej nie spodziewają się gościa z łukiem, więc mam element zaskoczenia.
Poza tym, łuki rządzą.
Sam:
Pozostaje się cieszyć, że wbił mi ten nóż tylko metaforycznie.Tak właściwie to ja pomagam w poszukiwaniach, bo nie jestem agentem. Sharon zaalarmowała kogo trzeba i SHIELD wyznaczył odpowiednich ludzi.
Bucky:
Wolę zwykłą broń białą lub palną. Może i nie ma już techników, którzy pracowali przy protezie ostatnio, ale są ci, którzy robili to kiedyś. Wyciągnę ich choćby z grobu. Wprowadzono poprawki, ale główne działanie jest nadal to samo, więc odwiedzę kilku i grzecznie poproszę o naprawienie awarii. Jestem przekonujący, mam ciężkie argumenty i raczej nie odmówią.
Na nikim się nie mszczę. Doskonale wiem jak to jest być po drugiej stronie, ale wiem też czym są twory programu Zephyr i wiem, że trzeba ich zatrzymać zanim potencjalny kupiec zacznie działać. W tej chwili nie obchodzi mnie czyjeś zdanie na mój temat i to, że robię milowy krok w tył. Pierwszy raz od dawna wiem, co muszę zrobić i dokończę to za wszelką cenę. Potem mogę wrócić i pozwolić Wilsonowi wpakować mi kulkę w łeb, bo i tak nie będzie innej alternatywy.
Ufać? Zimie nie należy ufać.
N może i pięć tygodni, ale ja mam wrażenie, że minęło już dużo więcej czasu :P
OdpowiedzUsuńClint zgadzam się, łuki żądzą! Sama chętnie zaopatrzyłabym się w jeden, lecz moje fundusze na to nie pozwalają.
Sam i jak idą poszukiwania? Natrafiliście na jakiś ślad, czy wciąż błądzicie? Jak zareagowała Sharon na ucieczkę Zimowego Żołnierza?
Grzecznie poprosisz, James? Jakich ciężkich argumentów do tego użyjesz? Białych, czy palnych? A nie pomyślałeś, że ktoś mógłby ci pomóc? Jeśli ci uśpieni są tak niebezpieczni, może nie tylko tobie zależałoby na ich unieszkodliwieniu? I owszem Zimie nie należy ufać, a co z Jamesem? Sam ci ufał, skoro dał ci dach nad głową.